punkta kod zniżkowy
Muzyka  RSS
Madonna na koncercie nakrzyczała na fana, że nie wstał. Okazało się, że... był na wózku [WIDEO]


Madonna zaliczyła niemałą wpadkę na swoim koncercie. Jak to artyści mają w zwyczaju, gwiazda chciała w pewnym momencie, żeby wszyscy wstali. Nie zrobił tego jeden z fanów, do którego 65-latka zwróciła się bezpośrednio. Po chwili okazało się, że jest... niepełnosprawny. Fani nie zostawiają na Madonnie suchej nitki, mimo że ta przeprosiła. Madonna od dekad szokuje, zadziwia i inspiruje. Modę i skandale uwielbia tak samo jak muzyczne eksperymenty (mniej lub bardziej udane). Sama popkultura za nią nie nadąża, mimo że w sumie to... ona sama jest popkulturą. Artystka w tym roku będzie obchodzić 66. urodziny i niedawnych problemów zdrowotnych nie zamierza zwalniać tempa. Artystka obecnie jest w trasie koncertowej. Tournée "Celebration", które Madonna rozpoczęła w październiku ubiegłego roku, będzie łącznie liczyć 80 koncertów i jest celebracją jej 40-letniej kariery. Obecnie artystka daje występy w Stanach Zjednoczonych, a przed nią jeszcze show w m.in. Phoenix, Denver, Dallas, Atlancie, Miami czy Mexico City. Wpadka Madonny na koncercie. Zwróciła się do fana na wózku, dlaczego nie wstaje Na jednym z koncertów Madonna zaliczyła niemałą wpadkę, którą fani na widowni uwiecznili na wideo. W pewnym momencie gwiazda chciała, żeby wszyscy uczestnicy koncertu wstali. Zauważyła jednak osobę, która tego nie zrobiła i postanowiła bezpośrednio się do niej zwrócić. "Wybierzcie się ze mną w tę podróż! Dlaczego wciąż siedzisz? Dlaczego wciąż siedzisz?" (dosłownie: "Take this ride with me! What are you doing sitting down over there? What are you doing sitting down?") – powiedziała ze sceny, wskazując ręką na siedzącego fana. Po chwili artystka podeszła do krańca sceny, co wywołało owacje publiczności. Wtedy zobaczyła, że ów fan... siedzi na wózku inwalidzkim. Kiedy Madonna zdała sobie sprawę ze swojego błędu, powiedziała: "Ojej, ok. Politycznie niepoprawne, przepraszam za to. Cieszę się, że tu jesteś". Wideo z koncertu Madonny stało się viralem. Mimo że gwiazda przeprosiła, internauci nie zostawiają na niej suchej nitki. Zarzucają jej brak empatii i władczość. Pojawiają się też głosy, że artyści powinni skończyć z rozkazywaniem fanom na koncertach, aby wstali z miejsc. "Ona jest taka dziwna", "Czy siedzenie na koncercie to jakaś obelga? Co, jeśli jestem zmęczony?", "Jakie to ma znaczenie, czy siedzą, czy stoją? Zapłacili za koncercie i znaleźli czas, żeby tutaj być? To nie wystarczy?", "Ok, nie powinno się w ogóle zwracać uwagi siedzącym osobom. Ona nie jest królową Anglii. Niektórzy ludzie są zmęczeni lub po prostu muszą siedzieć. Chcesz, żeby po prostu wyszli?" – piszą w komentarzach na X (dawnym Twitterze).

Tagi: Madonna
Źródło: natemat.pl

Nie żyje Eric Carmen. Wykonawca hitów "All By Myself" i "Hungry Eyes" miał 74 lata


Nie żyje Eric Carmen, lider zespołu The Raspberries, gitarzysta, keyboardzista i wokalista znany z przebojów "All By Myself" (który rozsławiła Celine Dion swoim coverem) czy "Hungry Eyes" z filmu "Dirty Dancing". Miał 74 lata. Amerykański muzyk zmarł we śnie. "Z ogromnym smutkiem dzielimy się tragiczną wiadomością o odejściu Erica Carmena" – napisała jego żona na stronie internetowej piosenkarza. "Nasz kochany, pełen miłości i utalentowany Eric zmarł spokojnie podczas snu w weekend. Dawało mu ogromną radość to, że przez dziesięciolecia jego muzyka dotykała serca wielu ludzi i będzie jego trwałym dziedzictwem. Prosimy o uszanowanie prywatności rodziny w tym trudnym dla nas czasie żałoby" – dodała Amy Carmen i zakończyła wpis wersem z piosenki "Love Is All That Matters", "Miłość to wszystko, co się liczy... Wierna i wieczna" ("Love Is All That Matters… Faithful and Forever"). Dokładna przyczyna oraz data śmierci Erica Carmena nie została podana. Amy i Eric Carmenowie mieli dwoje dzieci: Claytona i Kathryn. Eric Carmen nie żyje. Amerykański muzyk, autor "All By Myself" i "Hungry Eyes" miał 74 lata Amerykański piosenkarz, gitarzysta i keyboardzista piosenkarz stoi za kilkoma ogromnymi przebojami z latach 70. i 80. Eric Carmen był liderem i głównym wokalistą rockowego zespołu The Raspberries, napisał lub współtworzył większość ich piosenek, w tym ich największy hit "Go All the Way". Co ciekawe piosenka zawiera dość sugestywne teksty, które były zbyt kontrowersyjne dla niektórych stacji radiowych w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. W rezultacie BBC zakazała jej nadawania. Popularność "Go All the Way" wzrosła w 2014 roku, gdy pojawiła się na ścieżce dźwiękowej pierwszej części filmu "Strażnicy Galaktyki". Kiedy The Raspberries rozpadli się w 1975 roku, Carmen rozpoczął solową karierę i skoncentrował się bardziej na balladach. Jego pierwsze dwa single z 1976 roku, "All by Myself" i "Never Gonna Fall in Love Again", odniosły duże sukcesy. Wiele piosenek Erica Carmena stało się ogromnymi hitami, gdy wykonali je inny artyści: Celine Dion nagrała cover "All By Myself" w 1996 roku, Olivia Newton-John zaśpiewała jego utwór "She Did It", a Shaun Cassidy odniósł sukces przebojem "That's Rock and Roll". Kolejnym wielkim hitem Eric Carmena było "Hungry Eyes" z kultowego filmu "Dirty Dancing". Muzyk znowu znalazł się na szczycie list przebojów w 1987 roku i zajął czwarte miejsce w amerykańskim zestawieniu Billboard Hot 100. W kolejnym roku jego popowy utwór "Make Me Lose Control" odniósł podobny sukces i zajął jeszcze wyższe, trzecie miejsce. Po latach 80. single Carmena nie pojawiały się już na listach przebojów, ale jego stare utwory pozostały uwielbiane do dziś. W 2000 roku Amerykanin wziął udział w trasie koncertowej z Ringo Starrem i zespołem All-Starr Band, a następnie ponownie występował z The Raspberries w 2004 roku, gdy zespół na krótki czas reaktywował się i zagrał kilka koncertów.

Britney nie przestaje szokować. Na Instagram wpadła jej kolejna naga fotka


Britney Spears nie przestaje szokować w mediach społecznościowych. W poniedziałek (11.03) artystka opublikowała na Instagramie serię trzech niemal identycznych nagich zdjęć na plaży. Do fotografii nie był dołączony żaden opis. Czemu służy ten kontrowersyjny tryptyk? Już po raz drugi w tym roku Britney Spears opublikowała na Instagramie swoje nagie zdjęcia. Tym razem artystka postanowiła się nie ograniczać i za jednym zamachem dodała aż trzy fotografie. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby... wszystkie zdjęcia nie były prawie takie same. Łącznie ze wspomnianą fotką sprzed dwóch miesięcy. Nagie zdjęcia Britney Spears znów na Instagramie Co jeszcze może dziwić w tym specyficznym "hat-tricku"? Spears najpierw wrzuciła dwa dosłownie identyczne kadry, różniące się tylko filtrem – jeden jest czarno-biały, drugi kolorowy. Publikacje obu zdjęć dzieli dosłownie minuta. Pięć minut później "dzieła" dopełniła jeszcze jedna naga fotografia, znów w kolorze i, tym razem, w nieco innej pozie. Na trzecim, najpóźniej opublikowanym zdjęciu pojawił się też bohater drugiego planu, czyli cień mężczyzny w czapce lub kapeluszu, który prawdopodobnie sfotografował gwiazdę. Pod wszystkimi trzema postami wyłączono komentarze. Zdaniem Pawła Mączewskiego z naTemat.pl, niełatwo ocenić, w jakim celu artystka tak często publikuje tego rodzaju treści. "Ciężko więc stwierdzić, czemu tym razem ma służyć ten negliż – czy jest to celebracja nagiego kobiecego ciała, jakiś zawoalowany quasi-feministyczny manifest, czy może cyniczna próba zdobycia atencji." – pisał w styczniu, kiedy Britney dodała podobne nagie zdjęcie z Polinezji Francuskiej. Czyżby lutowa seria była więc "foto-reyclingiem" z minionych podróży? Trudno powiedzieć, bo pod żadnym z trzech nowych zdjęć nie ma opisu. "Profil Britney to czysty chaos" Instagram Britney Spears od dawna budzi duże emocje, zarówno wśród jej fanów, jak i dziennikarzy. Poza roznegliżowanymi zdjęciami piosenkarka często wrzuca również filmiki taneczne, losowe zdjęcia z internetu, a nawet screeny z tapety na telefonie. Nierzadko prawie takie same filmiki są zamieszczone dwukrotnie, dosłownie jeden za drugim. Wszystko to razem tworzy dość specyficzny, niespójny obraz. Fani artystki zastanawiają się więc, czy to faktycznie Spears jest odpowiedzialna za publikowane na jej koncie treści. "Profil Britney to czysty chaos. Selfie z rozmazanym makijażem, improwizowane nagie sesje, taneczne wideo, memy, przypadkowe zdjęcia z internetu... Wszystko wydaje się przypadkowe, nieprzemyślane i zupełnie spontaniczne. Do tego długie, chaotyczne posty okraszone dziesiątkami emoji. Przeglądając profil gwiazdy, ma się momentami wrażenie, że prowadzi je dziecko, zresztą Britney sama jest w publikowanych filmikach po dziecinnemu radosna, pełna życia i entuzjastyczna". – komentowała wcześniej dziennikarka naTemat.pl Ola Gersz. Przypomnijmy: W 2021 r. Spears po latach uwolniła się spod kurateli ojca, do którego trafiały wszystkie zarobione przez nią pieniądze. Trafiła pod nią jeszcze w 2008 r., ze względu na liczne skandale z jej udziałem.

Źródło: natemat.pl

Luna zaśpiewała na żywo swój eurowizyjny przebój. Internauci nie mieli litości: Dramat


Konkurs Piosenki Eurowizji w Malmö zbliża się wielkimi krokami. Reprezentantką Polski w tegorocznym konkursie została Luna z piosenką "The Tower". Wokalistka w piątek miała okazję zaśpiewać swój eurowizyjny przebój przed publicznością na żywo. Niestety, jak na razie to wykonanie zebrało niezbyt pochlebne recenzje. Podczas 68. Konkursu Piosenki Eurowizji w Malmö Polskę będzie reprezentowała Luna z piosenką "The Tower". Choć to Justyna Steczkowska i jej piosenka zyskały największy rozgłos wokół preselekcji, to doświadczona wokalistka dostała o jeden punkt mniej od komisji, niż zwyciężczyni. Eurowizja 2024: Luna pod ostrzałem za swój występ w Szwecji. 'Dramat' W piątkowy wieczór Luna miała okazję zaprezentować się na żywo przed międzynarodową publicznością na "Melfest WKND Pre Party 2024". Wydarzenie to poprzedzało finał szwedzkich preselekcji do Eurowizji. Przypomnijmy, że to właśnie Szwedzi będą tegorocznym gospodarzem Konkursu Piosenki Eurowizji, po ubiegłorocznym zwycięstwie Loreen z piosenką "Tattoo". 24-letnia wokalistka zaśpiewała w Sztokholmie swój eurowizyjny przebój "The Tower". Nagranie z występu szybko obiegło internet. Choć wykonanie Luny podzieliło internatów, to niestety wykon zbiera więcej negatywnych opinii. Najwięcej komentarzy pojawiło się pod filmikami na Instagramie czy TikToku. "Kibicuję jej, ale właśnie widzimy, dlaczego powinny być preselekcje z koncertem live... No nie brzmi to za dobrze na żywo, niestety; Z dnia na dzień bardziej się obawiam o jej awans... to bardzo średni live"; "Ojej. Coś nie gra. Miało być lepiej niż rok temu"; "Totalna masakra"; "Problem nie leży w wokalu Luny, tylko w tym, że to nie jest jej styl. Ona nie czuje tej piosenki, bo została narzucona przez wytwórnię"; "Ale dramat"; "Jej głosu prawie nie słychać"; "Porażka. Ostatnie miejsce nasze" – czytamy. Niestety podobne zdanie na temat 24-letniej Luny mają zagraniczni fani Eurowizji. "Boję się, że poniesie sromotną porażkę"; "Polska lubi podejmować dziwne decyzje"; "Śpiewa nieczysto, jakby miała zaciśnięte gardło. Naprawdę nie rozumiem ludzi mówiących, że śpiewa dobrze"; "To najbardziej miałka radiówka, jaką słyszałam" – pisali na TikToku. Bukmacherzy ocenili szansę Luny na Eurowizji Dodajmy, że 24-latka zaprezentuje się podczas pierwszego półfinału, który jest zaplanowany na 7 maja 2024 roku. Wtedy też okaże się, czy przejdzie do finału. Chociaż do konkursu zostały jeszcze dwa miesiące, to bukmacherzy oceniają już szanse reprezentantki Polski. Niestety nie mamy dobrych wieści. Według zestawienia ze strony eurovisionworld.com analitycy dają Lunie zaledwie jeden procent na wygraną. Polska znajduje się na 26. miejscu spośród wszystkich 37 startujących państw. W tej chwili pierwsze miejsce należy do Chorwacji, która ma 14 procent na wygraną.

Źródło: natemat.pl

Roxie Węgiel na zdjęciu z kroplówką. Musiała przerwać treningi


Roxie Węgiel ostatnio ma bardzo intensywny czas. Oprócz swoich muzycznych zobowiązań właśnie rozpoczęła przygodę z programem "Taniec z Gwiazdami" na antenie telewizji Polsat. Nadmiar zobowiązań zawodowych zmusił ją do tego, by zwolniła. 19-latka opublikowała zdjęcie, na którym poinformowała o problemach zdrowotnych. Roksana Węgiel pomimo bardzo młodego wieku nie może narzekać na brak zajęć. 19-latka nieustannie koncertuje, wydaje nowe single, teledyski, a od 3 marca pokazuje się na parkiecie "Tańca z Gwiazdami". Szybkie tempo i nadmiar pracy spowodowały, że młoda wokalistka musiała zająć się zdrowiem. Roxie Węgiel ma problemy ze zdrowiem. Na Instagramie zdjęcie z kroplówką Roxie w relacji na Instagramie opublikowała zdjęcie, na którym widać podłączoną do niej kroplówkę. Artystka w opisie załączonym do fotografii poinformowała swoich fanów, że problemy zdrowotne zmusiły ją do odpoczynku. "Nie zawsze jest kolorowo. Rozłożyło mnie totalnie. W niedzielę kolejny odcinek 'Tańca...' więc trzeba szybko działać z kuracją... Jeśli dałam sobie zaaplikować kroplówkę, to domyślcie się sami, jak było. Trzymajcie kciuki, żeby do niedzieli odzyskała siły. Dbajcie o siebie" – napisała na InstaStories. Przypomnijmy, że Roksana Węgiel jest najmłodszą uczestniczką tej edycji "Tańca z Gwiazdami". Jej trenerem i jednocześnie partnerem w tańcu został Michał Kassin. Na pierwszy występ para przygotowała cha-chę. Internauci byli przekonani, że para świetnie poradzi sobie na parkiecie. Sędziowie byli zachwyceni tanecznym debiutem 19-latki. Finalnie para uzyskała 29 punktów, plasując się na drugim miejscu. Roxie spędza dużo czasu na treningach 19-latka ze swoim tanecznym partnerem ostatnio spędzają bardzo dużo czasu na sali prób. Jak wyglądają ich treningi? – Na treningach staramy się – nawet, jak już pojawia się zmęczenie – to dać sobie taką przestrzeń, żeby odpocząć. Myślę, że dlatego to wychodzi, bo szukamy takiego balansu. Mamy bardzo dobry vibe, bardzo dużo się śmiejemy na treningach. Wiadomo, pracę trzeba wykonać, ale też musi być miło. Inaczej sobie nie wyobrażam – wyjaśniła 19-latka w rozmowie z naTemat. Po tym wyznaniu nie mogliśmy pominąć pytania dotyczącego narzeczonego Roxie. Zapytaliśmy Roksanę, czy jej narzeczony Kevin Mglej nie jest zazdrosny o jej sensualne, taneczne pląsy, w szczególności, że tańczy w parze z innym mężczyzną. – Nie jest zazdrosny. Oni w ogóle się poznali. Kevin też często wpada do nas na treningi. Zupełnie nie! Bardzo nas wspiera, kibicuje. Od początku programu dostaję od Kevina ogrom wsparcia. Później, jak poznał Michała, to Michał też może odczuć jego wsparcie, bo bardzo nam kibicuje, trzyma kciuki. Nawet jest tu dzisiaj z nami, więc jestem mu wdzięczna, że dodaje mi takiej otuchy – rozwiała wątpliwości Roksana Węgiel.

Źródło: natemat.pl

Musiałowski zgłosił tę piosenkę na Eurowizję. Niektórzy uważają, że jest lepsza od Luny


Maciej Musiałowski wziął udział w polskich preselekcjach do Eurowizji. Utwór, który zgłosił, właśnie trafił do sieci. Niektórzy internauci uważają, że jego piosenka jest lepsza od "The Tower" Luny, która będzie nas reprezentować w konkursie w szwedzkim Malmo. Maciej Musiałowski pokazał piosenkę "Znak" Maciej Musiałowski, polski aktor znany z filmu "Sala samobójców. Hejter" i piosenkarz, zaprezentował ostatnio piosenkę zatytułowaną "Znak", którą zgłosił na polskie preselekcje do Eurowizji. Na YouTube możemy już zobaczyć czarno-biały teledysk do utworu. "Daj mi jakiś znak / Nasz świat umiera / Już za chwilę straci nas / Daj mi jakiś znak" – słyszymy w refrenie. W programie "Cała muzyka" Odety Moro zdradził, że tekst piosenki "oddawał to, co przeżywał, czyli złamane serce". – Jest w tej piosence bardzo dużo prawdy. Chociaż jest to straszne trochę dla mnie, jako artysty, eksponować coś takiego, coś bliskiego. Myślę, że to mnie najbardziej paraliżuje – przyznał. "Piękny utwór, porusza każdą strunę w ciele i duszy"; "Maciek, rozwaliłeś mnie emocjonalnie"; "Wróć za rok na Eurowizję"; "Na Eurowizji nikt by tej piosenki nie zrozumiał. Tam rację bytu ma kicz"; "Ta piosenka powinna nas reprezentować"; "Przecież to jest najlepsza piosenka zgłoszona w tym roku na Eurowizję" – komentują utwór Musiałowskiego słuchacze. Jakie szanse na wygraną ma Luna? Podczas 68. Konkursu Piosenki Eurowizji w Malmö Polskę będzie reprezentowała Luna z piosenką "The Tower". Choć to Justyna Steczkowska i jej piosenka zyskały największy rozgłos wokół preselekcji, to doświadczona wokalistka dostała o jeden punkt mniej od komisji, niż zwyciężczyni. Według zestawienia ze strony eurovisionworld.com analitycy dają Lunie zaledwie jeden procent na wygraną. Polska znajduje się na 26. miejscu spośród wszystkich 37 startujących państw. W tej chwili pierwsze miejsce należy do Chorwacji, której zwycięstwo oceniono na 14 proc. Niedawno kawałek "The Tower" oceniła Gosia Sacała, popularna nauczycielka śpiewu, która prowadzi kanał na YouTube. – Za mało tu jest. Nie jest wystarczająco powerful. Podoba mi się, bo jest atrakcyjne brzmieniowo. Ona jest atrakcyjna jako artystka. (...) Ale Eurowizja lubi bomby zrzucone w piosenkach – przyznała i zwróciła uwagę na brak momentu kulminacyjnego.

Źródło: natemat.pl

Indyjski miliarder zapłacił fortunę za prywatny występ Rihanny. To nie spodobało się fanom


W miniony piątek Rihanna zagrała swój pierwszy pełny koncert po ośmiu latach przerwy. Wokalistka zaśpiewała na przyjęciu przedślubnym spadkobiercy indyjskiego miliardera. Niestety jej występ podzielił fanów. Niektórzy nazwali ją "leniwą", inni zaś jej bronili, twierdząc, że artystka dochodzi do siebie po ubiegłorocznym porodzie. Mukesh Ambani, właściciel potężnej firmy naftowo-telekomunikacyjnej Reliance Industries oraz najbogatszy człowiek w Indiach, zorganizował w miniony weekend niezwykłe przedślubne przyjęcie dla swojego najmłodszego syna Ananta Ambaniego. Podczas tego wydarzenia można było na własne oczy zobaczyć jego majątek szacowany na ponad 114 miliardów dolarów. Na początku, para narzeczonych postanowiła podzielić się radością z lokalną społecznością i rozdawała jedzenie mieszkańcom miasta Jamnagar. Następnie odbyło się ekskluzywne przyjęcie, na którym gościło 1200 osób z wyższych sfer społecznych i finansowych z całego świata. Wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in.: Bill Gates, Mark Zuckerberg, Ivanka Trump, były premier Szwecji – Carl Bildt, szef koncernu Disney – Bob Iger, a także największe gwiazdy Bollywood. Biesiadnicy zostali zakwaterowani w luksusowych pięciogwiazdkowych hotelach w okolicach miasta Jamnagar. By zadbać o ich komfort, zatrudniono kilkuset pracowników, w tym: fryzjerów, makijażystów i specjalistów od upinania sari (z uwagi na obowiązujący ścisły dress code). Podczas przyjęcia zaserwowano koktajle oraz wykwintną kolację, którą przygotowało ponad stu kucharzy. Menu obejmowało dania tradycyjnej kuchni indyjskiej, ale także smaki meksykańskie, chińskie i europejskie. Miliarder z Indii zapłacił Rihannie 6 milionów za występ na przyjęciu syna To wyjątkowe wydarzenie uświetniła swoim występem Rihanna. Według nieoficjalnych informacji wokalistka za swoje show miała skasować 6,33 miliona dolarów. Warto podkreślić, że artystka dawno nie koncertowała (z wyjątkiem występu na Super Bowl 2023), dlatego też jej półtoragodzinny koncert na przyjęciu miliardera wywołał wiele emocji. Rihanna. ubrana w zieloną sukienkę. wykonała kilkanaście utworów w tym swoje największe przeboje. – Dzięki rodzinie Ambani jestem tu dziś wieczorem z okazji ślubu Ananta i Radhiki. Dziękuję, że mnie tu zaprosiliście. Niech Bóg błogosławi wasz związek. Życzę wam wszystkiego najlepszego. Gratulacje! – powiedziała ze sceny. Niestety show wokalistki podzieliło fanów. Kiedy w sieci pojawiły się pierwsze wycieki z koncertu Rihanny, internauci nie zostawili na niej suchej nitki. "Zachowuje się, jakby nie chciała tam być"; "W ogóle jej nie zależy"; "Ja, kiedy robię absolutne minimum w pracy"; "Gorzej niż na Super Bowl" – czytamy. Inni starali się bronić Rihanny, twierdząc, że należy okazać piosenkarce więcej zrozumienia, ponieważ jest to jej pierwszy występ po dwóch ciążach. Przypomnijmy, że Rihanna urodziła pierwszego syna ze związku z A$AP Rockym w maju 2022 roku, a w sierpniu 2023 roku wydała na świat kolejną pociechę.

Źródło: natemat.pl

Sanah wjechała na koncert... w trumnie. Zaskoczeni fani wymownie komentują


Sanah na jeden ze swoich najnowszych koncertów wjechała w... trumnie. Fani nie kryją zaskoczenia. "To w ogóle do niej pasuje" – zwrócili uwagę. Niektórzy zarzucili jej także kopiowanie Dody, która przed laty też miała podobną scenografię podczas występu. Nie da się ukryć, że sanah jest obecnie jedną z czołowych postaci na polskim rynku muzycznym. Młoda wokalistka co nie stworzy, staje się wielkim hitem. W ubiegłym roku wyróżniła się też jeszcze pod jednym względem: jako pierwsza polska artystka wyprzedała bilety na Stadion Narodowy. Na początku marca 2024 roku sanah ruszyła z kolejną (tym razem nawet podwójną) trasą koncertową, na którą składają się klimatyczne koncerty z serii "Poezyje i nie tylko" oraz szalone "Dansingi". Sanah na "Dansingach" wyjechała w... trumnie. Fani komentują Pierwszy z nich odbył się 4 marca w Tarnowie. Piosenkarka dała prawdziwe show. W kolejnych dniach w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się krótkie fragmenty jej występów. Na jednym z filmików na Tik-Toku widać było, jak sanah wjeżdżała na scenę w trumnie. W tle słychać piosenkę "Tęsknie sobie". Ta odsłona sanah była dla fanów niemałym zaskoczeniem, bowiem artystka jak dotąd kojarzona była z delikatnym, radosnym wizerunkiem. "Ale pomysł"; "I to sanah tak? Szok" – czytamy w komentarzach. "Doda już to robiła wiele lat temu"; "Jak Doda z trasy 'Rock'n'Roll Palace Tour' w 2010" – napisali inni. Faktycznie Rabczewska ponad dekadę temu także śpiewała w trumnie. Jednak w jej przypadku ten element scenografii był dodatkowo wysadzony "brylantami". To nie pierwszy raz, gdy zauważono podobieństwo koncertu sanah z show Dody. Rok temu na występie w Chorzowie podczas trasy "Uczta nad ucztami" wokalistka wzniosła się w powietrze i zaśpiewała "Hymn" Juliusza Słowackiego. Na ten element zwróciła uwagę sama Rabczewska. Na swoim InstaStory udostępniła filmik, który zmontowali jej fani. Nagranie miało pochodzić z 2019 roku. W opisie wymownie dała do zrozumienia, że była "pierwszą, polską latającą" piosenkarką.

Źródło: natemat.pl

Ralph Kaminski zaskoczył zmianą swojego wyglądu. Jednoznaczna reakcja internautów


Ralph Kaminski należy do grona najbardziej charakterystycznych muzyków młodego pokolenia. Jego elementem rozpoznawalnym jest retro peruka "na grzybka". A właściwie była, bo wokalista właśnie opublikował zdjęcie, na którym pochwalił się zaskakującą metamorfozą. Czyżby pozbył się swojego tupeciku raz na zawsze? Ralph Kaminski to obecnie jeden z popularniejszych i najbardziej rozpoznawalnych polskich artystów. Album "Bal u Rafała", który wydał ponad rok temu, uzyskał status złotej płyty. Niedawno zakończył również swoją trasę koncertową "To bal jest nad bale", która promowała wspomniany krążek. Zaskakująca metamorfoza Ralpha Kaminskiego. Fani nie kryją zachwytu Nie da się ukryć, że Ralph znany jest ze swojego niepowtarzalnego stylu, z którym lubi eksperymentować. Często modyfikuje swoje fryzury, do ostatniego krążka stylizował się na lata 70., a w trakcie ostatniej gali Fryderyków wystąpił w białej sukni ślubnej. Nieodłącznym elementem jego image'u scenicznego w ostatnim czasie była peruka w stylu retro. Prawdą jest, że artysta rzadko prezentuje się bez niej. Jednak jeżeli już ma to miejsce, ciężko go rozpoznać. Właśnie nadszedł moment, w którym Ralph zdecydował się pochwalić w mediach społecznościowych spektakularną metamorfozą. Tym razem wokalista, zaprezentował się w krótko ściętych włosach. Jako że promocja albumu "Bal u Rafała" dobiegła końca, wszystko wskazuje na to, że artysta pozbył się peruki. Być może już na zawsze... Taka decyzja może okazać się znakomitym krokiem, bo trzeba przyznać, że Ralph wygląda naprawdę świetnie. Podkreślili to jego fani, którzy w sekcji komentarzy wylali na artystę falę komplementów. "Wow, ale super"; "I tak się kończy ery!"; "Nie, no serduszka mam w oczach"; "Trochę zaspana dzisiaj byłam, ale właśnie skutecznie mnie obudziłeś"; "O jejku, wyglądasz BOSKO"; "Nie no. Tak się zapatrzyłam na to zdjęcie, że przystanek przejechałam"; "Zdecydowanie 100/10"; "Jakby męsko bardziej się zrobiło"; "Uuu, ale gorąco mi się zrobiło. Otwórzcie okno"; "Ralph, miej litość! Robisz to specjalnie, sadysto jeden"; "BOB IS GONE!" – pisali internauci na Instagramie. Kontrowersje wokół Ralpha Kaminskiego Kaminski należy do grona celebrytów, którym w trakcie swojej kariery nie udało się uniknąć kontrowersji. W ubiegłoroczne wakacje rozpoczął współpracę z popularną marką. Udostępnił nagranie, na którym pokazał limitowany model klapek z jego zdjęciami. To, co zaskoczyło fanów to cena, która nie była najniższa. Za parę klapek trzeba było zapłacić 235 złotych. Mało tego, koszt wysyłki również pokrywał konsument. Oprócz tego Ralph udzielił wywiadu, którego echa ciągną się za nim do dziś. W rozmowie z magazynem "ELLE" wypowiedział się na temat depresji. Internauci wypomnieli mu wówczas jego słowa z podcastu CGM, w którym opowiadał o tej chorobie wśród artystów. – Wczoraj rozmawiałem z topową gwiazdą sceny. Rozmawialiśmy o chodzeniu do psychologa. Ta osoba tam chodzi. Też chodzę na terapię i uważam, że to powinien być obowiązek, jeżeli jest się w biznesie artystycznym. Wtedy, kiedy ma się jakieś ciężkie, skrajne emocje. Co innego, jak pracujesz w sklepie... – mówił Ralph Kaminski w wywiadzie sprzed dwóch lat. Muzyk zreflektował się i przeprosił za swoje niefortunne słowa. "Kimkolwiek jesteśmy, wszyscy jesteśmy równi i każdy tak samo zasługuje na wsparcie. Każdy ma swoje Mount Everest – dla mnie w trakcie choroby były nim występy sceniczne, dla kogoś może to być, pozornie banalne, wstanie z łóżka albo odważenie się, by poprosić o pomoc. I właśnie odwaga, by poprosić/sięgnąć po pomoc jest czymś ogromnie ważnym. Dlatego mówię o tym głośno" – powiedział artysta.

Tagi: Fryderyki
Źródło: natemat.pl

Kevin jest zazdrosny o jej pląsy w "TzG"? Roxie w rozmowie z naTemat zdradza coś ważnego


W niedzielę na antenie telewizji Polsat swoją premierę miała zupełnie nową odsłona "Tańca z Gwiazdami". Na parkiecie zaprezentowała się między innymi Roxie Węgiel, której towarzyszył Michał Kassin. W rozmowie z naTemat.pl wokalistka zdradziła, czy jej ukochany Kevin Mglej jest zazdrosny o dzikie pląsy w programie. "Taniec z gwiazdami" wrócił po przerwie na antenę Polsatu. 3 marca wyemitowano pierwszy odcinek nowej, 14. edycji tanecznego show. Wśród znanych twarzy, które wzięły udział w formacie, znalazła się między innymi 19-letnia Roksana Węgiel, która jednocześnie stała się najmłodszą uczestniczką tej edycji. Jej trenerem i jednocześnie partnerem w tańcu został Michał Kassin. Na pierwszy występ para przygotowała gorącą cha-chę. Roxie umiejętności taneczne wielokrotnie prezentowała podczas swoich koncertów, dlatego też internauci byli przekonani, że para świetnie poradzi sobie na parkiecie. Tak też się stało! Sędziowie również byli zachwyceni tanecznym debiutem 19-latki i finalnie para uzyskała 29 punktów, plasując się na drugim miejscu ex aequo z Maffashion i Michałem Danilczukiem. "Taniec z Gwiazdami": Roxie Węgiel wprost o zazdrości Kevina Mgleja Razem z naTemat.pl gościliśmy na planie pierwszego odcinka "Tańca z Gwiazdami". Po udanym występie udało nam się porozmawiać z Roksaną Węgiel i Michałem Kassinem, którzy zdradzili nam, jak się czują po swoim pierwszym tańcu. – Myślę, że zależało nam w tym pierwszym odcinku, żeby dać taką dobrą energię ludziom i sobie nawzajem też. Tańcząc w parze, wszystko musi współgrać, jak my mamy między sobą dobrą energię, to ludzie to odczują. Jeżeli złą, to też odczują – nawet jak będziemy udawać, że na scenie jest dobrze – zdradziła nam Roxie Węgiel. 19-latka i ze swoim tanecznym partnerem ostatnio spędzają ze sobą bardzo dużo czasu na sali prób. Jak wyglądają ich treningi? – Na treningach staramy się – nawet, jak już pojawia się zmęczenie – to dać sobie taką przestrzeń, żeby odpocząć. Myślę, że dlatego to wychodzi, bo szukamy takiego balansu. Mamy bardzo dobry vibe, bardzo dużo się śmiejemy na treningach. Wiadomo, pracę trzeba wykonać, ale też musi być miło. Inaczej sobie nie wyobrażam – wyjaśniła 19-latka. Po tym wyznaniu nie mogliśmy pominąć pytania dotyczącego narzeczonego Roxie. Zapytaliśmy Roksanę, czy jej narzeczony Kevin Mglej nie jest zazdrosny o jej sensualne, taneczne pląsy, w szczególności, że tańczy w parze z innym mężczyzną. – Nie jest zazdrosny. Oni w ogóle się poznali. Kevin też często wpada do nas na treningi. Zupełnie nie! Bardzo nas wspiera, kibicuje. Od początku programu dostaję od Kevina ogrom wsparcia. Później, jak poznał Michała, to Michał też może odczuć jego wsparcie, bo bardzo nam kibicuje, trzyma kciuki. Nawet jest tu dzisiaj z nami, więc jestem mu wdzięczna, że dodaje mi takiej otuchy – rozwiała wątpliwości Roksana Węgiel. Jak się okazało, ich relacje układają się na tyle dobrze, że Michał Kassin ma być odpowiedzialny za pierwszy taniec na ślubie Roksany i Kevina. – Wspomniałaś o pierwszym tańcu. Michał na serio będziesz układał? – dopytaliśmy. – No tak. Musimy tylko znaleźć na to czas – podsumowała Roksana z uśmiechem na ustach.

Źródło: natemat.pl

Caroline Derpieński zamierza podbić kolejną branżę. Tym razem nagra... "dollarsową piosenkę"


Nic tak nie wychodzi Caroline Derpieński, jak gra w zaskoczenia oraz zwracanie na siebie uwagi. Celebrytka nieustannie stara się zapewnić rozrywkę swoim milionowym fanom. Tym razem zamierza podbić branżę muzyczną i wydać piosenkę. Właśnie poinformowała, że niebawem świat usłyszy jej wokalne umiejętności... lub ich brak. O Caroline Derpieński ponownie zrobiło się głośno. Wszystko za sprawą kontrowersyjnego materiału Krzysztofa Stanowskiego, który specjalnie wybrał się do Miami, by nakręcić o influencerce reportaż. Nie musimy chyba przypominać, że 22-latka szturmem wdarła się do rodzimego show-biznesu. Mimo wszystko jej działalność nadal wzbudza mieszane uczucia. Derpienski swoimi kontrowersyjnymi wypowiedziami wdała się już w konflikty z wieloma polskimi gwiazdami. Do tego grona można zaliczyć, chociażby Sandrę Kubicką, Agatę Rubik, Anetę Glam czy Katarzynę Nosowską. Derpieński podbije branżę muzyczną? Piosenkę stworzy w Polsce, klip w Miami Wielu wciąż zastanawia się, czym tak naprawdę zajmuje się Caroline Derpieński. Wnioskując po jej profilu na Instagramie, można stwierdzić, że influencerka specjalizuje się w branży modowej. Na jej profilu roi się od zdjęć z wybiegów, a także rozmaitych sesji zdjęciowych. W ostatnim czasie coraz bardziej aktywna jest jako projektantka (ma za sobą już dwa pokazy). Choć wszystko wskazuje, że właśnie w modowym kierunku celebrytka chciałaby się rozwijać, to okazało się, że właśnie przygotowuje kolejną niespodziankę dla swoich fanów. Tym razem Caroline uderza w... branżę muzyczną. W najnowszym wywiadzie, którego udzieliła na antenie radia VOX FM, zdradziła, że zamierza nagrać piosenkę. Jak się okazało, utwór powstanie w Polsce, jednak teledysk zostanie zrealizowany w Miami. Influencerka z Miami oprócz tego przyznała, że jest fanką ciężkiego, amerykańskiego rapu. To właśnie on dodaje jej energii na siłowni. Jednak na co dzień preferuje muzykę popularną. Nawet stara się być na bieżąco z nowościami. Caroline Derpienski niestety nie zdradziła, w jakim muzycznym stylu będzie jej kawałek. Można się jednak spodziewać, że... będzie na bogato.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Spotify wyjawiło, jakich polskich artystek słuchaliśmy w 2023 roku. Jest kilka mocnych zaskoczeń


Międzynarodowy Dzień Kobiet, który obchodzimy 8 marca, zbliża się wielkimi krokami. Z tej okazji Spotify wyjawiło, jakich polskich artystek słuchano w 2023 roku nie tylko w Polsce, ale również za granicą. Nie zabrakło sanah czy Darii Zawiałow, ale są również bardziej zaskakujące nazwiska. Okazuje się również, że lawinowo rośnie słuchalność wokalistek: zarówno na lokalnej, jak i globalnej scenie muzycznej. Jest więc co świętować. Z roku na rok rośnie w Polsce popularność polskich artystek, informuje Spotify. W ciągu ostatnich pięciu lat, od 2018 do 2023 roku, streaming rodzimych wokalistek na Spotify wzrósł o niemal, bagatela, 800 procent. "Spotify, jako czołowy serwis streamingu audio, odegrał kluczową rolę we wzmacnianiu obecności artystek w branży muzycznej, między innymi poprzez programy takie jak EQUAL Polska, uruchomiony w kwietniu 2021 roku, który znacząco zwiększył rozpoznawalność lokalnych artystek pośród użytkowników platformy. Do programu EQUAL Polska Spotify zaprosiło dotychczas ponad 30 ambasadorek, między innymi Sarę James, Darię Zawiałow, sanah, Brodkę, Margaret, VTSS czy LUNĘ, tegoroczną reprezentantkę Polski na Konkursie Piosenki Eurowizji" – czytamy w swojej informacji prasowej z okazji Dnia Kobiet. Najczęściej słuchane polskie piosenkarki w Polsce i za granicą w 2023 roku na Spotify Spotify opublikował listę najczęściej słuchanych wokalistek w Polsce w 2023 roku. W czołówce zestawienia znalazły się sanah i Daria Zawiałow czy Young Leosia (która, co ciekawe, w 2023 roku wydała tylko dwa nowe solowe single: "Nie wiem o co chodzi" i "BFF", ale za to nagrała album z supergrupą club2020). Kto jeszcze? Oto pełne zestawienie: Lokalne artystki zdobywają także na Spotify szeroką rozpoznawalność również poza Polską. Według danych platformy, ich utwory stają się coraz częściej streamowane za granicą. Od 2018 roku słuchalność polskich artystek na platformie na całym świecie wzrosła łącznie o niemal 400 procent. Najczęściej słuchaną, polską artystką w 2023 roku na Spotify poza granicami naszego kraju była Hania Rani, utalentowana pianistka, kompozytorka i wokalistka. Drugie miejsce zajęła tu sanah, a podium zamknęła Daria Zawiałow. W zestawieniu nie mogło również zabraknąć Dody, która obecna jest na rodzimym rynku muzycznym od ponad 20 lat i posiada sporą rzeszę fanów poza Polską. Zaskoczeniem dla niektórych może być 5. miejsce zestawienia, na którym znalazła się jazzowa wokalistka Basia, która karierę rozpoczęła jeszcze w latach 80. Listę zamyka VTSS, polska DJ-ka robiąca karierę na międzynarodowej scenie muzyki techno. Oto pełna lista polskich artystek najczęściej streamowanych za granicą w 2023 roku: "Znaczący wzrost słuchalności artystek w branży muzycznej w ostatnim czasie udowadniają również wyniki badania przeprowadzonego przez USC Annenberg Inclusion Initiative przy wsparciu Spotify. Zgodnie z wynikami, artystki objęły prawie 41% listy przebojów Billboard Hot 100 w 2023 roku". "1-800-OŚWIECENIE" Taco Hemingwaya najpopularniejszą płytą 2023 roku w Polsce według OLiS Związek Producentów Audio Video opublikował pod koniec lutego roczne podsumowanie Oficjalnych List Sprzedaży OLiS, czyli najlepiej sprzedające się w 2023 roku w Polsce albumy i single. Polscy artyści dominują w ścisłym topie zestawień, a niekwestionowanym liderem jest Dawid Podsiadło, który trafił do pierwszej piątki każdej listy. Jednak to nie "Lata dwudzieste" były najpopularniejszym albumem ubiegłego roku. Na pierwszym miejscu rocznego zestawieniu OLiS (sprzedaż fizyczną i cyfrową) znalazł się szósty album Taco Hemingwaya "1-800-OŚWIECENIE" z września 2023 roku. Raper pokonał Dawid Podsiadło z albumem "Lata dwudzieste" z 2022 roku. Trzecie miejsce zajął Kuban z płytą "Spokój." (2023). Zaraz za podium uplasowała się "PROXL3M" (2023) duetu PRO8L3M, a piąte miejsc zajęła sanah z płytą "sanah śpiewa Poezyje" (2022). Tyle, jeśli chodzi o sprzedaż łączoną. A kto w 2023 roku dominował w samym streamingu? Tutaj wygrały "Lata dwudzieste" Dawida Podsiadły. Na miejscu drugim uplasował się album Guziora z 2020 r., "Pleśń", a na trzecim "Spokój." Kubana. Czwarte miejsce należy do zagranicznego zespołu, czyli grupy Arctic Monkeys i ich kultowego "AM" z 2013 roku. Miejsce piąte zajął polski raper OKI z płytą wydaną w 2022 r. – "PRODUKT47". Polacy wciąż kupują jednak płyty w sklepach. Kto wygrał w sprzedaży fizycznej? Znowu "1-800-OŚWIECENIE" Taco Hemingwaya, a drugi jest PRO8L3M z płytą "PROXL3M". Podium zamyka Dawid Podsiadło z albumem "Lata dwudzieste". Miejsce czwarte zestawienia OLiS należy do sanah i "sanah śpiewa Poezyje". Na pozycji piątej uplasował się polski raper i tekściarz Avi z płytą "Mały Książę" z 2023 roku.

Źródło: natemat.pl

Kult zagrał pierwszy koncert bez zatrzymanego Piotra M. Oto, kto go zastąpił


Kilka dni temu zespołem Kult wstrząsnęła afera z udziałem gitarzysty Piotra M., który wraz z bliskimi jest podejrzany o wyłudzanie pieniędzy z firm ubezpieczeniowych za zgony w wypadkach samochodowych, których... nie było. Grupa rozpoczęła właśnie trasę koncertową, a za nią już pierwszy koncert w Poznaniu. Za zawieszonego muzyka pojawiło się zastępstwo. W czwartek (29 lutego) media w Polsce obiegła informacja o zatrzymaniu Piotra M. z zespołu Kult w związku z podejrzeniem wyłudzania odszkodowań od firm ubezpieczeniowych. Na oficjalnym profilu Kultu na Facebooku od razu pojawiło się oświadczenie 63-letniego gitarzysty Kultu, w którym stwierdził, że jego koledzy z zespołu nie mieli o niczym pojęcia. "W związku z informacjami i doniesieniami prasowymi na mój temat, które okazały się dziś w mediach, pragnę oświadczyć, że całkowitą i pełną odpowiedzialność za informacje w nich zawarte ponoszę ja sam. Zaznaczam jednocześnie, że moi koledzy z grupy Kult nie mieli na ten temat żadnej wiedzy do dzisiaj. Jest mi bardzo przykro, że przez moje zaniechanie i brak reakcji ucierpiało dobre imię zespołu" – czytamy w poście. "Jest mi bardzo przykro, że przez moje zaniechanie i brak reakcji ucierpiało dobre imię zespołu. Wszystkich tych, których zaufanie zawiodłem – przepraszam. Nie było to moją intencją, podobnie jak angażowanie kolegów w to całe zamieszanie. Ufam, że wymiar sprawiedliwości stanie w tej sprawie na wysokości zadania i prawda zostanie wyjaśniona" – dodał Piotr M. Zespół Kult zagrał bez Piotra M. Zastąpił go Krzysztof Niedźwiecki Kult rozpoczął w weekend trasę koncertową "Kult Akustik", podczas której zagra łącznie 17 koncertów, w: Poznaniu, Szczecinie, Łodzi, Krakowie, Katowicach, Bydgoszczy, Częstochowie, Rzeszowie, Bielsko-Białej, Gdańsku, Wrocławiu, Lublinie, Toruniu i w Warszawie. W piątek zespół poinformował na Facebooku, że "wszystkie ogłoszone koncerty odbędą się zgodnie z planem", ale bez Piotra M. "Informujemy, że do czasu rozstrzygnięcia sprawy przed sądem, udział Piotra Morawca w koncertach grupy Kult zostaje zawieszony" – czytamy w poście. Jak podaje Onet, 2 marca w Auli Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu gitarzystę zastąpił Krzysztof Niedźwiedzki, 44-letni muzyk z Częstochowy, który grał w przeszłości w grupach Habakuk i Bakshish. Nie wiadomo jednak, czy to on zagra na całej trasie "Kult Akustik". Jak wynika z komentarzy na Facebooku, koncert najwyraźniej się udał – mimo zamieszania. "Czuję się pozamiatany. Chcę jeszcze", "Było genialnie!", "Super, świetnie się bawiłam", "Petarda", "Było mega, jeden z lepszych koncertów!", "Dziękujemy, jak zawsze wypas" – pisali internauci. Piotr M. z Kultu podejrzany o oszustwo finansowe W rozmowie z portalem TVN Warszawa rzecznik śródmiejskiej policji Robert Szumiata zdradził, że nieuczciwy proceder finansowy Piotra M. rozpoczął się w 2021 roku. – To wtedy w rzekomym wypadku drogowym na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej "zginęła" pierwsza z osób. (...) Podejrzani, na podstawie podrobionych dokumentów, wyłudzili akt zgonu, który to z kolei przedstawili w dwóch firmach ubezpieczeniowych w Polsce, a na jego podstawie wypłacili łącznie ponad milion złotych odszkodowania z tytułu zawartych polis na życie – tłumaczył. Policja zatrzymała Piotra M., jego partnerkę, a także syna. – Po doprowadzeniu do prokuratury zatrzymani Alex K., Marta H-Z. oraz Piotr M. usłyszeli zarzuty popełniania, wspólnie i w porozumieniu, oszustwa w mieniu znacznej wartości, usiłowania oszustwa, podrabiania dokumentów i posługiwania się nimi jako autentycznymi – mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Szymon Banna. Śledztwo w tej kwestii prowadzi Prokuratura Rejonowa w Warszawie Śródmieście-Północ. Na żądanie prokuratury, Alex K. oraz Marta H.-Z trafili na trzy miesiące do aresztu. W przypadku muzyka Kultu zdecydowano o zastosowaniu mniej restrykcyjnych środków zapobiegawczych, takich jak policyjny dozór, obowiązek regularnych wizyt w wyznaczonej jednostce oraz zakaz wyjazdu za granicę. Wszystkim podejrzanym może grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Tagi: Doda, OLiS
Źródło: natemat.pl

Trump puszcza hit zmarłej Sinéad O’Connor na wiecach, jej rodzina się wściekła. "Byłaby obrzydzona"


Donald Trump puścił ostatnio na swoich politycznych wiecach przebój zmarłej w ubiegłym roku Sinéad O’Connor, "Nothing Compares 2 U". Oburzyło to bliskich Irlandki oraz jej wytwórnię płytową, którzy napisali w ostrych słowach, co o tym myślą i co, ich zdaniem, sądziłaby o tym artystka. Okazuje się, że O'Connor nazywała byłego prezydenta USA... "biblijnym diabłem". Sinéad O'Connor (Shuhada Sadaqat) odeszła niespodziewanie 16 lipca 2023 roku, kilkanaście miesięcy po samobójczej śmierci swojego 17-letniego syna. 56-letnia gwiazda została pochowana w ojczystej Irlandii 8 sierpnia 2023 roku. Jak ogłosił londyński koroner w styczniu, ponad sześć miesięcy po jej śmierci, artystka zmarła z przyczyn naturalnych. O'Connor wydała 10 płyt, a jej największym hitem pozostaje ballada "Nothing Compares 2 U", cover piosenki napisanej przez Prince'a. Emocjonalny utwór z 1990 roku, który opowiada o bólu po rozstaniu z ukochaną osobą, szybko stał się światowym hitem. Okazuje się, że piosenkę lubi także... Donald Trump. "Nothing Compares 2 U" na wiecach Donalda Trumpa. Rodzina Sinéad O'Connor wydała oświadczenie Fani byłego amerykańskiego prezydenta, która stara się o reelekcję w tegorocznych wyborach prezydenckich w USA, ostatnio usłyszeli piosenkę Sinéad O'Connor na wiecach w stanach Maryland i Karolina Północna. Oburzyło to rodzinę wokalistki i aktywistki, która w ostatnich latach życia podjęła decyzję o konwersji na islam i słynęła z ostrych politycznych manifestów. Bliscy, do których należy majątek po zmarłej O'Connor, oraz brytyjska wytwórnia płytowa Chrysalis Records, wydali oświadczenie, które opublikował magazyn "Variety" na swojej stronie internetowej. "Przez całe jej życie było powszechnie wiadomo, że Sinéad O'Connor żyła według zdecydowanego kodeksu moralnego, który definiowany był przez uczciwość, życzliwość, sprawiedliwość i przyzwoitość wobec bliźnich. Z oburzeniem dowiedzieliśmy się, że Donald Trump używa jej ikonicznej wersji utworu 'Nothing Compares 2 U' na swoich politycznych zgromadzeniach" – czytamy. W oświadczeniu podkreślono, że "nie jest przesadą stwierdzenie, że Sinéad byłaby obrzydzona, zraniona i obrażona, widząc swoje dzieło przedstawione w ten sposób przez osobę, którą nazwała 'biblijnym diabłem'. Jako strażnicy jej dziedzictwa, żądamy, aby Donald Trump i jego współpracownicy natychmiast zaprzestali używania jej muzyki" – zaapelowali bliscy wokalistki. Przypomnijmy, że Trump, który pełnił funkcję 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych od 2017 do 2021 roku, ubiega się o drugą kadencję pomimo dwukrotnego impeachmentu i oskarżeń w wielu stanach o popełnienie przestępstw, takich jak fałszowanie dokumentów biznesowych, niedostateczne obchodzenie się z dokumentami poufnymi, spiskowanie i racketeering, czyli zarabianie w nielegalny sposób. O’Connor dołączyła do długiej listy muzyków, którzy wyrazili sprzeciw wobec używania ich muzyki przez Trumpa na jego wiecach. Wśród nich jest, chociażby Johnny Marr z The Smiths, który w styczniu napisał na mediach społecznościowych, że nie podoba mu się, że na zgromadzeniach byłego prezydenta był puszczany utwór brytyjskiej kapeli "Please, Please, Please, Let Me Get What I Want." Inni artyści, którzy zaprotestowali przeciwko puszczaniu ich utworów na politycznych zgromadzeniach Trumpa to: Adele, Aerosmith, The Beatles, Bruce Springsteen, Elton John, Guns N' Roses, Leonard Cohen, Linkin Park, Neil Young, Nickelback, Ozzy Osbourne, Panic! at the Disco, Pharrell Williams, Phil Collins, Prince, Queen, R.E.M., Rihanna, The Rolling Stones, Tom Petty, Village People oraz The White Stripes.

Incydent podczas koncertu w Filharmonii Narodowej. Doszło do starcia aktywistek z... dyrygentem


W weekend w Filharmonii Narodowej odbył się koncert jubileuszowy Antoniego Wita z okazji jego 80. urodzin i 60. lat pracy artystycznej. Występ polskiego kompozytora został przerwany przez dwie aktywistki, które apelowały o ratowanie naszej planety. Na scenie doszło do małej szarpaniny. Aktywistki zakłóciły koncert w Filharmonii Narodowej W trakcie koncertu Antoniego Wita na scenie pojawiły się dwie osoby z grupy "Ostatnie Pokolenie" z transparentem. Orkiestra nie przerwała koncertu, więc aktywistki wykrzykiwały hasła dotyczące kryzysu klimatycznego w akompaniamencie podniosłej muzyki. – To jest alarm. Świat płonie. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może powstrzymać katastrofę klimatyczną – apelowały, podkreślając, że domagają się domagają się "radykalnych inwestycji w transport publiczny". – Żądamy skokowego zwiększenia inwestycji w kolej i komunikację zbiorową poprzez przekazanie 100 proc. środków z budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad na regionalne i lokalne połączenia kolejowe i autobusowe od 2025 oraz wprowadzenia zintegrowanego biletu regionalnego za 50 zł miesięczni – mówiły (cytowane przez Onet). Gdy aktywistki weszły na scenę, dyrygent chwycił ich transparent z napisem "Ostatnie Pokolenie" i próbował im go wyrwać. Na stronie Ostatniego Pokolenia na Facebooku czytamy, że obie osoby zostały wylegitymowane przez policje. Wiadomo też, że są gotowe ponieść ewentualne konsekwencje swoich działań. "Ekoterroryzm. Niestety jest już w Polsce"; "Szacunek dla dyrygenta"; "Dawno nie czułam takiej żenady"; "Wstyd" – komentują post grupy internauci. Działania ekoaktywistów a kryzys klimatyczny Przypomnijmy, że w innych państwach Zachodu odbywają się podobne akcje, które mają na celu zwrócić uwagę na alarmujący stan, w jakim znajduje się Ziemia. Europejska Agencja Środowiska od dawna twierdzi, że zmiany klimatycznie już mają wpływ na codzienne życie Europejczyków. "Zmiany klimatyczne zachodzą już teraz i nawet jeśli skutecznie ograniczymy globalne emisje, będą one nadal wpływać na nasze życie . Powodzie, susze, fale upałów i inne zagrożenia związane z klimatem stają się coraz intensywniejsze, dłuższe i częstsze. Zagrożenia te niosą ze sobą znaczące skutki zdrowotne i ekonomiczne" – napisano na stronie agencji UE. W listopadzie ubiegłego roku aktywiście z grupy Just Stop Oil rozbili szybę chroniącą obraz pędzla Diego Velazqueza "Wenus z lustrem" w londyńskiej National Gallery. W zeszłym miesiącu dwie osoby oblały zupą słynne dzieło Leonarda Da Vinci "Mona Lisa", które znajduje się w paryskim Luwrze. Każdy z aktywistów apelował w kwestii zmian klimatycznych.

Tagi: Loka
Źródło: natemat.pl

Burza wokół Eurowizji. Izrael poprosi swoją kandydatkę o zmianę tekstu piosenki


Od paru miesięcy fani Eurowizji domagają się, by organizatorzy potraktowali Izrael tak samo jak Rosję po wybuchu wojny w Ukrainie. Chodzi oczywiście o kwestię bombardowania Strefy Gazy. Gdy kraj przedstawił swoją kandydatkę, kontrowersje wzbudził tekst wybranej piosenki, która ma nawiązywać do wydarzeń z 7 października. Ostatecznie izraelski prezydent Jicchak Herzog zwrócił się do krajowego nadawcy z prośbą o zmianę słów w utworze reprezentantki Eden Golan. Eurowizja 2024: Izrael zmieni słowa w piosence "October Rain" W tym roku Konkurs Piosenki Eurowizji odbędzie się w dniach 7-11 maja w szwedzkim mieście Malmö. Od pewnego czasu część miłośników imprezy apeluje o dyskwalifikację Izraela z konkursu ze względu na dramatyczną sytuację w Strefie Gazy. W akcji zachęcającej organizatorów wydarzenia do usunięcia kraju z listy uczestników głos zabrali m.in. światowej sławy muzycy tacy jak norweska piosenkarka Aurora. W petycjach zwracających się do Europejskiej Unii Nadawców z prośbą o wykluczenie Izraela pojawiają się słowa, że "ci, którzy, nie działają na rzecz pokoju, nie powinni uczestniczyć w święcie muzyki". Krytycy podkreślają również, że kraj Bliskiego Wschodu powinien zostać potraktowany przez organizatorów tak jak Rosja w 2022 roku. Na ten moment wiadomo, że kandydat Izraela wystąpi w Malmö. Na wyjazd do Szwecji przygotowuje się 20-letnia piosenkarka rosyjskiego pochodzenia - Eden Golan. Artystka nie zdołała jednak uniknąć kontrowersji. Do mediów wyciekł tekst piosenki reprezentantki Izraela "October Rain", który ma zawierać wersety nawiązujące do ataku Hamasu z 7 października ubiegłego roku. W utworze padają następujące słowa: "Nie mają już czym oddychać" i "To były dobre dzieci". Kan, izraelski publiczny nadawca radiowo-telewizyjny, na prośbę prezydenta Jicchaka Herzoga zgodził się wprowadzić zmiany w piosence w obawie przed naruszeniem eurowizyjnej zasady neutralności politycznej. "Prezydent podkreślił, że szczególnie w tej chwili, kiedy ci, którzy nas nienawidzą, na każdym etapie starają się odepchnąć i bojkotować państwo Izrael, musimy brzmieć dumnie i podnosić swoją flagę na każdym forum światowym, szczególnie w tym roku" – czytamy w komunikacie Kan cytowanym przez brytyjski dziennik "The Guardian". Kto będzie reprezentować Polskę w Malmö? Dla Polaków ważniejszy jest jednak inny wątek, mianowicie potencjalnego sukcesu naszego kraju, który w tym roku reprezentowany będzie przez młodą wokalistkę. Luna, czyli 24-letnia Aleksandra Katarzyna Wielgomas, od początku była jedną z czołowych faworytek. W wewnętrznych preselekcjach TVP, w których naszego reprezentanta wybierała pięcioosobowa komisja, pokonała Justynę Steczkowską z "WITCH-ER Tarohoro", która była ulubienicą fanów. Wielu to właśnie 51-latkę typowało na eurowizyjnego pewniaka. Steczkowska zajęła jednak drugie miejsce i przegrała zaledwie jednym punktem. Luna otrzymała 34 punkty, a Steczkowska – 33. Trzecie miejsce ex aequo (23 punkty), zajęły piosenki: "Jesień – Tańcuj" w wykonaniu Kayah i zespołu Dagadana, czyli hit z filmu "Chłopi" oraz "Midnight dreamer" w wykonaniu Marcina Maciejczaka, który nie miał jeszcze premiery. – Jestem niesamowicie wzruszona. Do ostatniej chwili się nie spodziewałam, to było ogromne moje marzenie pojechać na Eurowizję – mówiła Luna w "Pytaniu na śniadanie".

Źródło: natemat.pl

Biali Amerykanie dostali szału, bo czarna Beyoncé "ośmieliła" się nagrać album country


Beyoncé podczas Super Bowl zapowiedziała swój nowy album "Renaissance Act II". W kowbojskim kapeluszu na głowie oznajmiła, że jej zbliżająca się wielkimi krokami płyta będzie utrzymana w stylu country. Część białych Amerykanów odmawia jednak ciemnoskórej artystce prawa do tworzenia takiej muzyki. W obronie Beyoncé stanęła legenda gatunku Dolly Parton. Beyoncé zapowiedziała płytę "Renaissance Act II" podczas Super Bowl Poza nowymi ulubieńcami Ameryki, czyli piosenkarką Taylor Swift (jej obecność na najważniejszych rozgrywkach futbolowych w USA zwiększyła oglądalność do rekordowej liczby) i jej partnerem Travisem Kelce (zawodnikiem zwycięskiej drużyny Kansas City Chiefs) gwiazdą Super Bowl była Beyoncé. Artystka poza zapowiedzią wspomnianego albumu "Renaissance Act II" (jego premiera już 29 marca) zaprezentowała dwa nowe kawałki: "16 Carriages" i "Texas Hold ‘Em". Utwory potwierdzają słowa Beyoncé – jej nowa płyta będzie country. Można się zastanowić, czy to efekt "Yellowstone", ale faktem pozostaje, że po latach niebytu kowboje powrócili do łask. Kapelusz i marynarka, które miała na sobie Beyoncé podczas Super Bowl pochodzą ze stworzonej przez Pharrella Williamsa (znanego producenta muzycznego, a także nowego dyrektora artystycznego prestiżowej marki) wyraźnie inspirowanej kowbojskim stylem najnowszej kolekcji Louis Vuitton na jesień 2024, którą zaprezentował na Tygodniu Mody w Paryżu (pokaz odbył się w styczniu). Nie tylko jednak estetyka inspirowana amerykańskim Południem wchodzi na salony. Parę tygodni przed Beyoncé album country pod mówiącym wszystko tytułem "Lassso" zapowiedziała Lana Del Rey. Z kolei podczas rozdania nagród Grammy jednym z głośniejszych występów był duet Tracy Chapman i Luke’a Combsa, którzy wykonali balladę "Fast Car". Oryginalna piosenka z końca lat 80. zyskała drugą nowość właśnie dzięki country coverowi, który trafił na wysokie miejsca listy przebojów magazynu Billboard. Mało? Raper Post Malone na tej samej imprezie ubrany w kowbojski strój (na szyi miał nawet turkusowy krawat bolo) wykonał folkowo-akustyczną wersję piosenki "America The Beatiful". Sama Beyoncé powiedziała podczas Super Bowl, że jej płyta country narobi szumu. I miała rację. Komu nie podoba się, że nowy album Beyoncé jest country? Wspomniana piosenka "Texas Hold' Em" wspięła się na sam szczyt listy przebojów country Billboardu. Pomimo tego grająca ten rodzaj muzyki stacja radiowa KYKC z Oklahomy odmówiła prośbie słuchacza, by puścić najnowszy kawałek Beyoncé. W odpowiedzi na zażalenie wspomnianego fana artystki manager radia Roger Harris odpisał: "Nie gramy Beyoncé, bo KYKC to stacja puszczająca muzykę country". Słuchacze jednak nie odpuścili i atakowali radio setkami telefonów i e-maili, zarzucając stacji wykluczanie ciemnoskórych muzyków z gatunku. KYKC w końcu się ugięło i nadało "Texas Hold' Em". – Nigdy w swojej karierze nie doświadczyłem takiej liczby wiadomości, jakie dostaliśmy w sprawie tej piosenki – powiedział później w wywiadzie Harris. Na mocny komentarz pozwolił sobie aktor i muzyk country John Schneider. 63-latek, którego stwierdzenie z grudnia ubiegłego roku, że Joe Biden powinien zostać "publicznie powieszony" wywołało szok opinii publicznej, został zapytany przez konserwatywną sieć telewizyjną One American News jak zapatruje się na "lewicowych" artystów, jak Beyoncé wkraczających do świata muzyki country. – Muszę zaznaczyć swoje terytorium, jak pies na parkowej alejce. Wiesz, jak pies obsikujący każde drzewo. Właśnie coś takiego się teraz dzieje – stwierdził. Lekceważąca uwaga Schneidera została uznana za "rasistowską i pełną nienawiści" ze względu na "obrazowe" porównanie. Zwrócono uwagę, że nie bierze on także w ogóle pod uwagę wkładu ciemnoskórych artystów na rozwój muzyki country, a także dziedzictwa samej Beyoncé, która jest rodowitą Teksanką. Sam Schneider w rozmowie z "Daily Mail" powiedział, że nazwanie go rasistą jest "absurdalne i zwyczajnie śmieszne", gdyż powiedzenia o psie oznaczającym swoje terytorium "używa przez całe swoje życie". Emocje towarzyszące nadchodzącej płycie Beyoncé są o tyle rozczarowujące (ale niezaskakujące), że to nie jej pierwsza styczność z tym gatunkiem. Niestety "Daddy Lessons" z płyty "Lemonade" z 2016 roku również wywoływało podobne kontrowersje. Artystka zgłosiła utwór do nagrody Grammy w kategorii country, jednak zajmująca się zatwierdzaniem zgłoszeń komisja go odrzuciła. Jej wykonanie na żywo "Daddy Lessons" z The Chicks (dawniej znanymi jako Dixie Chicks) podczas 50. ceremonii rozdania nagród Country Music Awards także wywołało niemało negatywnych komentarzy wśród artystów tego gatunku. Nieco później, bo w 2019 roku z listy przebojów country Billboardu usunięto przebój tamtego lata, czyli "Old Town Road". Był to o tyle "ciekawy" ruch, że jej wykonawcami byli ciemnoskóry raper Lil Nas X oraz Billy Ray Cyrus, który w ostatnich latach znany jest raczej jako ojciec Miley Cyrus, ale w swoim czasie był gwiazdorem country. Sytuacja wywołała dyskusję, czym współcześnie jest muzyka country oraz jak rasa artysty wpływa na rozmowę na jej temat. Jak po raz kolejny pokazał przykład Beyoncé – wydaje się, że ma ogromny. Nieznana historia country Jak to jest z country – czy to rzeczywiście muzyka białego konserwatywnego Południa, od której sami ciemnoskórzy artyści powinni się odżegnywać ze względu na rasistowską przeszłość regionu i kultury? Przed II wojną światową country rzeczywiście znane było jako "hillbilly music" – w wolnym tłumaczeniu można to przełożyć jako "muzykę białych wieśniaków". Co jednak istotne, ta kategoria muzyczna powstała w kontrze do tzw. "race records", czyli muzyki kierowanej do ciemnoskórych słuchaczy. Chociaż country ze względu na wyżej wspomnianą historię powszechnie uważane jest za gatunek muzyczny tworzony przez białych dla białych, nic bardziej mylnego. Na jego rozwój bowiem znaczny wpływ miała czarna kultura, zaczynając chociażby na inspiracjach czerpanych z gospelu czy używaniu banjo (głównego instrumentu country), które zostało stworzone przez zniewolonych Afrykańczyków. Ponadto pierwsze gwiazdy country, takie jak The Carter Family i Hank Williams, uczyły się grania melodii i specyficznych technik od ciemnoskórych artystów, jak Lesley Riddle i Rufus "Tee-Tot" Payne. Niestety niewiele nagrań "czarnego country" z początku XX wieku przetrwało do dziś. Poza tym wielu muzyków było zmuszonych maskować swoją tożsamość rasową. Krytykom Beyoncé warto przypomnieć także, że już na początku lat 70. ciemnoskóry muzyk country Charley Pride (znany z takich utworów, jak m.in. "Kiss an Angel Good Mornin'" czy "Is Anybody Going to San Antone?") wygrał nagrodę Country Music Association’s Entertainer of the Year, a w 2000 roku dołączył do prestiżowego grona The Country Music Hall of Fame. Sukces Pride'a być może związany był jednak z tym, że odmawiał odbierania jego twórczości przez pryzmat rasowy (już w 1971 roku niejako na ten temat nagrał kawałek "I'm Just Me") i podkreślał przede wszystkim swoją tożsamość muzyka country. Inaczej wygląda to już jednak w przypadku współczesnej artystki Mickey Guyton, która chętnie w swoich piosenkach porusza kwestie rasowe. W "Black Like Me" śpiewa o trudach ciemnoskórej kobiety próbującej zrobić karierę jako artystka country w Nashville w konserwatywnym stanie Tennessee. Jej utwory również komentowały wydarzenia z 2020 roku, takie jak śmierć George'a Floyda czy wzrost znaczenia ruchu Black Lives Matter. Inne podejście do kwestii rasowych Pride i Guyton odzwierciedla ducha czasów ich aktywności artystycznej. Ten pierwszy celowo stronił od kontrowersji, by uniknąć napięć, rezygnując m.in. z ballad miłosnych, aby te nie zostały odebrane jako zachęcające do wchodzenia w związku międzyrasowe. Z kolei podczas występów na żywo widząc zszokowanych kolorem jego skóry słuchaczy, żartował ze swojej "trwałej opalenizny". Guyton szczęśliwie żyje już w innej epoce, w której bycie adwokatką własnej tożsamości jest wręcz pożądane (czy oczekiwanie politycznych deklaracji od artystów to pozytywne zjawisko to osobny temat). Nieporozumienie związane z odczytywaniem muzyki country jako "białej" zdaniem Johna Dycka z Auburn University wynika z zasygnalizowanej już wcześniej strategii marketingowej, stawiającej ten gatunek w kontrze do czarnej muzyki, co miało uczynić ją bardziej atrakcyjną dla białych Amerykanów. Cel został osiągnięty, a przykrym skutkiem ubocznym stało się wykluczenie większości ciemnoskórych artystów poza nawias gatunku. Oskarżenia o zawłaszczenie kulturowe bywają kierowane na wyrost (jak np. pamiętna awantura o dredy Olgi Tokarczuk), jednak nazywanie country "muzyką białych" zdecydowanie ma takie poważne znamiona. Skupienie na kolorze skóry Beyoncé pomija całkowicie jej pochodzenie – jak wspomniałam już wcześniej, artystka urodziła się w Teksasie, więc popularna w tym regionie kultura country jak najbardziej może stanowić element jej tożsamości kulturowej. "The Guardian" cytuje zresztą matkę wokalistki, której słowa powinny zamknąć usta wszystkim niedowiarkom, wątpiących w autentyczność fascynacji artystki "kulturą kowbojską". "Zawsze uważaliśmy, że to [kultura kowbojska - przyp. red.] nie jest tylko element białej kultury. Ludzie pytają mnie, dlaczego Beyoncé nosi kowbojskie kapelusze. To dla mnie naprawdę zabawne i nawet się z tego śmieję, bo odkąd była dzieckiem, co roku chodziliśmy na rodeo i cała moja rodzina ubierała się wtedy w kowbojskim stylu" – zdradziła Tina Knowles. Dolly Parton pogratulowała młodszej koleżance Młodszej koleżance (teraz już "po fachu") pogratulowała sama Dolly Parton, czyli legenda gatunku. Choć jej wpis jest bardzo bezpieczny (stara wyjadaczka doskonale wie, że grupie swoich najwierniejszych fanów nie opłaca się podpadać) z dużym prawdopodobieństwem ma być wyrazem wsparcia dla artystki mierzącej się w ostatnim czasie z rasistowskimi atakami. "Jestem ogromną fanką Beyoncé i bardzo ekscytuje mnie fakt, że nagrała płytę country. Gratuluję zajęcia miejsca numer jeden na liście Billboard Hot Country. Nie mogę się doczekać, aż usłyszę cały album. Z wyrazami miłości, Dolly" – czytamy we wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych. Wsparcie Dolly jako ikony country i kobiety, która niegdyś sama przecierała kobietom szlaki w branży muzycznej, ma ogromne znaczenie. Wisienką na torcie jest napisany z oficjalnego konta strony Opry Winfrey komentarz pod wpisem: "Legendy wspierają legendy". Beyoncé jest pierwszą ciemnoskórą artystką, która zdobyła szczyt listy przebojów country Billboardu i póki co nie zanosi się na to, by Billboard miał postąpić z jej piosenką tak samo, jak ze wspomnianym wcześniej "Old Town Road". Niektórzy krytycy muzyczni uważają, że jej trzyczęściowy projekt "Renaissance" ma na celu przywrócenie świadomości o czarnych korzeniach muzyki popularnej, o których często się zapomina – a przecież gdyby nie jazz o bezdyskusyjnie czarnym pochodzeniu, muzyka, jaką dziś znamy, w ogóle by nie istniała. Nawet gdyby jednak nie udało się wykazać afroamerykańskiego rodowodu country, kultura czy sztuka rozwija się poprzez eksperymenty, a nie stagnację. Pozostając na gruncie muzyki – zdominowany w erze swojej największej popularności przez białych artystów pop-punk w ostatnich latach zyskał utalentowane artystki o innej przynależności etnicznej, w tym Olivię Rodrigo, która w niesamowicie szybkim tempie rośnie na jedną z największych gwiazd współczesnej muzyki popularnej. Także gorączkować nie byłoby się, tak czy siak, o co – w końcu to tylko (i aż) muzyka.

Kazik Staszewski zabrał głos ws. zatrzymania muzyka Kultu. Chodzi o wyłudzanie odszkodowań


W czwartek (29 lutego) media w Polsce obiegła informacja o zatrzymaniu Piotra M. z zespołu Kult w związku z podejrzeniem dokonania oszustwa finansowego. Lider kapeli Kazik Staszewski postanowił odnieść się do całego zamieszania. Jak sam przyznał, o niczym nie wiedział. Zatrzymanie Piotra M. Kazik Staszewski zabrał głos Wczoraj portal TVN Warszawa poinformował o zatrzymaniu trzech osób podejrzanych w sprawie wyłudzania odszkodowań od firm ubezpieczeniowych. Jak wynikało z informacji rzecznika stołecznej policji, w sprawę zamieszany jest muzyk z zespołu Kult. W rozmowie z serwisem rzecznik śródmiejskiej policji Robert Szumiat zdradził, że "podejrzani - na podstawie podrobionych dokumentów, wyłudzili akt zgonu, który to z kolei przedstawili w dwóch firmach ubezpieczeniowych w Polsce, a a na jego podstawie wypłacili łącznie ponad milion złotych odszkodowania z tytułu zawartych polis na życie". Policja zatrzymała Piotra M., jego partnerkę, a także syna. Na oficjalnym profilu Kultu na Facebooku od razu pojawiło się oświadczenie 63-letniego artysty, w którym stwierdził, że jego koledzy z zespołu nie mieli o niczym pojęcia. "W związku z informacjami i doniesieniami prasowymi na mój temat, które okazały się dziś w mediach, pragnę oświadczyć, że całkowitą i pełną odpowiedzialność za informacje w nich zawarte ponoszę ja sam. Zaznaczam jednocześnie, że moi koledzy z grupy Kult nie mieli na ten temat żadnej wiedzy do dzisiaj. Jest mi bardzo przykro, że przez moje zaniechanie i brak reakcji ucierpiało dobre imię zespołu" – czytamy w poście. Na koniec dodał: "Ufam, że wymiar sprawiedliwości stanie w tej sprawie na wysokości zadania i prawda zostanie wyjaśniona". Kazik Staszewski także skomentował całe zajście, pisząc krótko: "Na Facebooku jest oświadczenie. Ja się o tym z internetów dziś rano dowiedziałem". Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, śledztwo w tej kwestii prowadzi Prokuratura Rejonowa w Warszawie Śródmieście-Północ. Na żądanie prokuratury, Alex K. oraz Marta H.-Z trafili na trzy miesiące do aresztu. W przypadku muzyka Kultu zdecydowano o zastosowaniu mniej restrykcyjnych środków zapobiegawczych, takich jak policyjny dozór, obowiązek regularnych wizyt w wyznaczonej jednostce oraz zakaz wyjazdu za granicę. Wszystkim podejrzanym może grozić kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Źródło: natemat.pl

Bukmacherzy ocenili szanse Luny na wygraną na Eurowizji. Gdzie uplasowała się Polka?


Luna już w maju 2024 roku zaśpiewa na Eurowizji. Jakie szanse na wygraną ma reprezentantka Polski? Oceny bukmacherów nie napawają optymizmem. Podczas 68. Konkursu Piosenki Eurowizji w Malmö Polskę będzie reprezentowała Luna z piosenką "The Tower". Choć to Justyna Steczkowska i jej piosenka zyskały największy rozgłos wokół preselekcji, to doświadczona wokalistka dostała o jeden punkt mniej od komisji, niż zwyciężczyni. Bukmacherzy ocenili szansę Luny na Eurowizji Dodajmy, że 24-latka zaprezentuje się podczas pierwszego półfinału, który jest zaplanowany na 7 maja 2024 roku. Wtedy też okaże się, czy przejdzie do finału. Chociaż do konkursu zostały jeszcze dwa miesiące, to bukmacherzy oceniają już szanse reprezentantki Polski. Niestety nie mamy dobrych wieści. Według zestawienia ze strony eurovisionworld.com analitycy dają Lunie zaledwie jeden procent na wygraną. Polska znajduje się na 26. miejscu spośród wszystkich 37 startujących państw. W tej chwili pierwsze miejsce należy do Chorwacji, która ma 14 procent na wygraną. Ocena piosenki Luny przez ekspertkę Przypomnijmy, że niedawno piosenkę "The Tower" oceniła Gosia Sacała, popularna nauczycielka śpiewu, która prowadzi kanał na YouTube. – Za mało tu jest. Nie jest wystarczająco powerfull. Podoba mi się, bo jest atrakcyjne brzmieniowo. Ona jest atrakcyjna jako artystka. (...) Ale Eurowizja lubi bomby zrzucone w piosenkach – przyznała i zwróciła uwagę na brak momentu kulminacyjnego. – Może piosenka Witch-er Tarohoro niektórym wydawała się komiczna, ekstrawagancka. Może ktoś miał problem z tym, że to było takie "wiedźmiarskie". Dla mnie to było pełne artyzmu – dodała. Warto nadmienić, że Luna wciąż pracuje nad swoim występem na Eurowizji. – Mam taki szalony pomysł, bo ja uwielbiam ogień... Nie wiem, co na to telewizja i pirotechnika na ten motyw ognia, trochę jak w "Igrzyskach śmierci". Jest taka scena, gdzie główna bohaterka się tak obraca i nagle płonie suknia. Jakbym ja była i wieżą, i suknią w tym samym momencie, i to by spłonęło, no to myślę, że byłoby fajnie – powiedziała ostatnio w rozmowie z RFM FM.

Źródło: natemat.pl

Te doniesienia oburzyły internet. Fani domagają się reality show o rodzinie Miley Cyrus


O tym, że w rodzinie Miley Cyrus doszło do rozłamu, słyszymy od czasu hucznego ślubu jej mamy. Media zagraniczne donoszą teraz, że zdaniem fanów do napiętej sytuacji miał przyczynić się nie tylko rozwód rodziców gwiazdy. Jak przekazał jeden z amerykańskich portali, Tish Cyrus miała odbić chłopaka swojej najmłodszej córce - Noah. Kłótnia w rodzinie Miley Cyrus? Nowe doniesienia wywołały burzę Internauci są bardzo zaangażowani w domniemany konflikt w rodzinie Miley Cyrus. Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od głośnego rozwodu jej rodziców - Tish i Billy'ego Raya - którzy byli ze sobą w związku prawie 30 lat. W 2023 roku ojciec piosenkarki, odtwórczyni Hannah Montany i zdobywczyni Grammy wziął ślub z australijską artystką Firerose. W tym samym czasie jej matka poślubiła gwiazdora serialu "Skazany na śmierć" - Dominika Purcella. Najmłodsza córka Tish i Billy'ego Raya Cyrusów - Noah - nie pojawiła się na weselu matki. W dniu ślubu zamieściła w mediach społecznościowych wpis, który sugerował, że bawiła się gdzie indziej ze starszym bratem Braisonem. Post 24-latki sprawił, że w sieci pojawiło się jeszcze więcej spekulacji na temat rozłamu w jej rodzinie. Amerykańskie tabloidy donosiły nawet, że Miley Cyrus nie jest zachwycona nową żoną ojca. Zgodnie z pogłoskami miała zerwać kontakt z Billym Rayem. Noah natomiast stanęła po stronie taty. Według najnowszych informacji Us Weekly Tish Cyrus miała odbić najmłodszej córce chłopaka. Podobno przed ślubem 54-letni pan młody (Purcell) przez prawie rok spotykał się z 24-latką. Brytyjski dziennik "Daily Mail" napisał za to, że Noah Cyrus nigdy nie była związana z Purcellem. "Gdyby moja mama zrobiła mi coś takiego, też byłabym oburzona"; "Wkręciłam się w tę dramę z Tish i Noah, a nawet nie śledzę plotek"; "Potrzebujemy reality show z Cyrusami. Na wzór Kardashianek. Prędko" – czytamy na portalu X (dawnym Twitterze). Jennifer Lopez cała we łzach opowiedziała o swoich byłych. W dokumencie zatytułowanym "The Greatest Love Story Never Told" Jennifer Lopez zdobyła się na szczere wyznanie i opowiedziała o demonach, z jakimi się zmaga. Piosenkarka wspomniała w filmie o swoich byłych partnerach i problemach, z jakimi borykała się w poprzednich związkach. – Byli w moim życiu ludzie, którzy mówili "kocham cię", ale nie robili nic, co by świadczyło o ich miłości – zaczęła artystka. 54-letnia piosenkarka zaznaczyła, że nigdy nie została uderzona przez któregoś ze swoich ex, natomiast w przeszłości była "popychana". – Bycie poniewieranym i traktowanym w taki sposób nie jest zabawne – oceniła ze łzami w oczach. – Nigdy nie byłam w związku, w którym mnie bito (dzięki Bogu), ale na pewno mną poniewierano i doświadczyłam innych nieprzyjemności – powiedziała Lopez, podkreślając, że najpierw musiała sięgnąć dna, żeby w końcu dojść do wniosku, że "już tego nie chce".

Źródło: natemat.pl

Roxie Węgiel opublikowała odważne zdjęcie. Koronkowy kombinezon niewiele zasłania


Roxie Węgiel nadal prężnie działa w branży muzycznej. Ostatnio nagrała drapieżny kawałek ze Smolastym. Teraz na Instagramie podzieliła się równie "odważnym" ujęciem. Zapozowała w koronowym kombinezonie. Jej narzeczony wymownie to skomentował. Roksana Węgiel ma już na swoim koncie tyle sukcesów, że mogłyby jej pozazdrościć tego o wiele starsze gwiazdy. 19-latka jednak nie spoczywa na laurach. Postanowiła, że weźmie udział w "Tańcu z gwiazdami". Niespodziewanie jeszcze w lutym wydała nową piosenkę we współpracy ze... Smolastym. Utwór "Nie mów, że kochasz" można już odsłuchać w serwisach streamingowych. Przy okazji ostrych brzmień w nowym singlu wokalista zdecydowała się też na zdjęcie w social mediach w podobnym klimacie. Mglej komentuje zdjęcie Węgiel. "Gorąca" Na nowej fotografii młoda gwiazda ma na sobie koronkowym kombinezon, na który zarzuciła lateksowy płaszcz. "'Nie mów, że kochasz'. Nieupoważnionym wstęp wzbroniony" – dodała w opisie. Jej przyszły mąż Kevin Mglej szybko zareagował na publikację ukochanej. "Obłędne zdjęcie" – napisał krótko. To jednak nie wszystko. Narzeczony Roksany udostępnił też zdjęcie na swoim InstaStory. "Moja narzeczona jest hot as fuck (przyp. red. – gorąca jak ch**era)" – przyznał. Dodajmy, że aranżacja nowej piosenki Roxie mogła być zaskoczeniem dla jej fanów, bowiem singiel ze Smolastym niczym nie przypomina popowych/radiowych przebojów, na jakie decydowała się wcześniej. "Nie mów, że kochasz" jest utrzymany w rockowych brzmieniach, a inspiracją do jego powstania była twórczość takich grup, jak: Linkin Park czy Evanescence. To nie jest jednak pierwsza współpraca Węgiel. Wcześniej zaśpiewała m.in. z Beatą Kozidrak. Być może to niejedyne zaskoczenie, które szykuje dla swoich sympatyków 19-letnia piosenkarka. Od jakiegoś czasu zapowiada koncert "Sekret Roxie", który odbędzie się 6 marca w klubie Niebo w Warszawie. Tam też zgromadzona publiczność ma usłyszeć całkowicie nowe kompozycje Roxie. "Wydarzenie uzupełni choreografia przygotowana specjalnie na koncert w klubie Niebo oraz oprawa wizualna wykorzystująca możliwości sztucznej inteligencji. Ale to nie wszystko! Na scenie dołączą do Roxie Węgiel muzyczni goście – kto? To na razie jej sekret. Sekret Roxie" – czytamy w zapowiedzi.

Źródło: natemat.pl

Steczkowska pokazała piosenkę na Eurowizję. Inspiracją był dla niej "Wiedźmin"


Eurowizja 2024 zbliża się dużymi krokami. W tym roków chęć wyjazdu na konkurs organizowany w Szwecji wyraziło mnóstwo polskich artystów. Wśród kandydatów do reprezentowania Polski znalazła się Justyna Steczkowska i jej utwór "WITCH-ER Tarohoro", który - choć nawet nie wyszedł - już zdążył podbić internet. Wielu fanów eurowizyjnej imprezy właśnie ją chce wysłać do Malmo. Justyna Steczkowska i jej piosenka na Eurowizję - "WITCH-ER Tarohoro" Justyna Steczkowska zamieściła niedawno w sieci tzw. sneak peek (zapowiedź) swojego utworu zatytułowanego "WITCH-ER Tarohoro", z którym chciałaby pojechać na 68. Konkurs Piosenki Eurowizji organizowany w mieście Malmo w Szwecji. Nadmieńmy, że do popularnej imprezy, która nazywa się też świętem muzyki, pozostało około pięć miesięcy. Piosenka Steczkowskiej - jak można się domyślić - była po części inspirowana "Wiedźminem" Andrzeja Sapkowskiego, czyli sagą fantasy uchodzącą za "nasze dobro narodowe". Warto tu wspomnieć, że dzięki grom CD Projekt Red i serialowi Netfliksa z Henrym Cavillem za granicą Polskę kojarzy się często właśnie z Geraltem z Rivii. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" artystka przyznała, że "trochę zapomnieliśmy o sile naszej słowiańskiej kultury, o legendach, którymi tu żyliśmy". – "Wiedźmin" był naszą inspiracją. I "Carmina Burana", w sposobie myślenia o harmonii i aranżacji chóru. Eurowizja jest dobrym miejscem do zaprezentowania takiego przekazu, bo chodzi w niej nie tylko o muzykę, ale też tożsamość i całą koncepcję połączoną z muzyką – powiedziała w wywiadzie. "WITCH-ER Tarohoro" został nagrany przez Steczkowską we współpracy z Hotelem Torino. – Całą sobą czuję, że to jest to. Wreszcie trafiłam na producentów, którzy zrozumieli, jakim językiem muzycznym chcę mówić do ludzi. Powstał niezwykły utwór, pełen słowiańskich, mocnych dźwięków, ale w bardzo współczesnej odsłonie. Z tekstem o Matce Naturze – wyjaśniła jurorka "The Voice of Poland". Premiera piosenki - 29 grudnia. O uczestnictwo w Eurowizji 2024 mają zawalczyć - oprócz Steczkowskiej - m.in. Marcin Mciejczak, 17-letni zwycięzca "The Voice Kids", a także Jann, którego przegrana w zeszłorocznych preselekcjach rozzłościła niektórych miłośników konkursu. Przypomnijmy, że rok temu do Liverpoolu pojechał z biało-czerwoną flagą Blanka i jej kawałek "Solo". Na razie nie wiadomo, czy w 2024 roku preselekcje się odbędę. Pogłoski mówią o tym, że kandydat na Eurowizję zostanie wybrany odgórnie. Górniak o powrocie Steczkowskiej na Eurowizję Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, w jednym z odcinków nowego sezonu "The Voice of Poland" Justyna Steczkowska poinformowała, że poważnie rozważa ponowny udział w jednym z największych widowisk muzycznych w Europie. Gdyby do tego doszło, mogłaby zostać pierwszą uczestniczką w historii konkursu, która powróciłaby na eurowizyjną scenę po bardzo długiej przerwie - aż 29 latach. Edyta Górniak nie ma wątpliwości, że widziałaby Justynę Steczkowską ponownie na eurowizyjnej scenie. – Wszystkie te osoby, które mają dużo doświadczenia wynikającego z udziału w różnych produkcjach (...) wtedy się jest bardziej obytym ze stresem. Zawsze dla któregoś z nas, kiedy Polska zaczynała być wystawiana do tego przetargu, to dla wielu tych artystów przez pierwsze lata, to były początki wielu karier. Każdy się na początku bardzo bał. Ja co prawda byłam już wtedy po Broadwayu, czyli po współpracy z kilkoma dużymi orkiestrami, bo tam muzyka na żywo wtedy była. Też nie każdy potrafi z dyrygentem i orkiestrą symfoniczną. To miało duże znaczenie – zdradziła w rozmowie ze Światem Gwiazd.

Źródło: natemat.pl

Kanye West w końcu to zrobił! Przeprosił Żydów za słowa o Hitlerze


Swego czasu Kanye West wywołał kontrowersję antysemickimi wypowiedziami, w których m.in. wychwalał Adolfa Hitlera. Po długim czasie amerykański raper przeprosił Żydów za swoje zachowanie. W mediach społecznościowych pojawiły się oficjalne przeprosiny z jego strony. Co ciekawe, zamieścił je w języku hebrajskim. Kanye West, który w 2021 roku zmienił swoje imię na Ye, ma za sobą długą historię antysemickich wypowiedzi. Przypomnijmy, że w grudniu ubiegłego roku znany raper był gościem w podcaście Aleksa Jonesa, jednego z najpopularniejszych prawicowych miłośników teorii spiskowych. W trakcie wywiadu muzyk kilkakrotnie chwalił przywódcę III Rzeszy. – Są rzeczy, które w Hitlerze uwielbiam. Wiele rzeczy. (...) Każdy człowiek ma coś do zaoferowania, zwłaszcza Adolf Hitler – przyznał, deklarując, że lubi "austriackiego akwarelistę". – Ten facet... wymyślił autostrady, wymyślił mikrofon, którego używałem jako muzyk. Nie można powiedzieć na głos, że ta osoba kiedykolwiek zrobiła coś dobrego – skwitował. Co więcej, West zanegował Holokaust - zasugerował, że do Zagłady Żydów nigdy nie doszło. Napomknął również o "istnieniu żydowskiego spisku" i rzucił w kierunku premiera Izraela, Benjamina Netanjahu, oskarżenia, jakoby polityk chciał porwać mu rodzinę. Wcześniej Ye napisał zamieścił na Twitterze również następujący post: ""Jestem dziś nieco śpiący, ale kiedy się obudzę, zamierzam rozpocząć Death Con 3 (nawiązanie do alarmu mobilizacyjnego sił zbrojnych USA – red.) na ludności żydowskiej. Śmieszne jest to, że nie mogę być antysemitą, bo czarnoskóre osoby również są Żydami". Za ten wpis został zbanowany na portalu społecznościowym. Kanye West przeprasza za antysemityzm Rok po krzywdzących wypowiedziach Kanye West przeprosił Żydów za swoje wypowiedzi. W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, czyli 26 grudnia 2023 roku, raper zamieścił na Instagramie specjalne oświadczenie w języku hebrajskim. "Szczerze przepraszam za zamieszanie, jakie spowodowały moje słowa i czyny. Nie miałem zamiaru nikogo zranić, ani poniżyć. Bardzo żałuję, że mogłem spowodować tyle bólu. Zamierzam wziąć się za siebie i wyciągnąć wnioski z tego doświadczenia, aby nauczyć się większej wrażliwości i zachować się inaczej w przyszłości. Wasze przebaczenie jest dla mnie niesamowicie ważne" – napisał, podkreślając, że od tej pory będzie promował jedność. "Wybaczamy"; "Moja siostra przebacza"; "Nie zapomnimy i nigdy nie wybaczymy"; "Kim nigdy nie otrzymała od ciebie przeprosin" – skomentowali fani twórczości Westa. Kanye West i choroba afektywna dwubiegunowa Nadmieńmy, że w 2020 roku była żona Westa, Kim Kardashian, opublikowała na InstaStories oświadczenie, w którym opowiedziała o zdrowiu psychicznym swojego ówczesnego partnera. "Jak wielu z was wie, Kanye ma chorobę afektywną dwubiegunową. Każdy, kto na to cierpi lub ma w życiu kogoś bliskiego, kto na to choruje, wie, jak niezwykle trudne i bolesne jest zrozumienie takiej osoby. Nigdy nie mówiłam publicznie o tym, jak wpłynęło to na naszą rodzinę, ponieważ chronię nasze dzieci i prawo Kanye do prywatności" – dodała celebrytka.

Źródło: natemat.pl

Zaręczyny pod choinkę! Bedoes wręczył swojej wybrance dwa pierścionki


"Kocham Cię w c**j, odmieniłaś moje życie, dziękuję Ci za wszystko, jesteś niesamowita" – brzmi fragment opisu do zdjęć, jakie raper Bedoes udostępnił na swoim Instagramie. Te same fotografie opublikowała też jego wybranka Roxyxo z dopiskiem: "Oczywiście, że tak!!!". Skąd pomysł na dwa pierścionki? "Pojechałem motocyklem zimą poprosić rodziców Roksany o jej rękę, są dwa pierścionki, jeden Tiffany, drugi rodowy, od mojej Babci, żeby Wasz syn jak się będzie oświadczał naszej córce, nie miał za łatwo" – napisał na swoim Instagramie Borys Przybylski, raper znany jako Bedoes. Wybranką jego serca jest Roxyxo, czyli tak naprawdę Roksana Kwiatkowska, członkini zarządu wytwórni 2115. Para jest ze sobą od trzech lat. W październiku zeszłego roku media informowały o tym, że Kwiatkowska została "szefową 2115". "To, że wytwórnia 2115 w ogóle powstała to w wielkim stopniu zasługa Roksany. W 2115 jest pięciu artystów, wszyscy to mężczyźni, ale bez kobiet nigdy byśmy nie byli na pozycjach, na których się znaleźliśmy. Nie mówcie już o niej stylistka, bo to szefowa wytwórni – @_roxyxo. Kocham Cię i bym Cię znalazł nawet na krańcu świata" – pisał wtedy na Instagramie Bedoes. O raperze pisaliśmy wcześniej też przy okazji skandalu, jaki wybuchł we wrześniu 2023 roku z udziałem internetowego twórcy i dziennikarza muzycznego Gargamela, który współpracował między innymi z ekipą 2115. Była partnerka wspomnianego Gargamela oskarżyła go wtedy o grooming, przemoc psychiczną i fizyczną. Do sprawy odniósł się wtedy sam Bedoes. – Hej, dostaję wiele pytań pt., co myślę o sytuacji z Gargamelem i czy wiedziałem o tym. Co to jest za pytanie, co myślę o tej sytuacji? Jestem wk****ony, jest mi przykro. Jestem w szoku. Jak mam się czuć? Dowiedziałem się o tym tak jak wszyscy – stwierdził raper, dodając, że z Gargamelem współpracuje od paru miesięcy, spotkali się na wywiady i nie miał pojęcia o tej sytuacji.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Michał Szpak znów zszokował. Złożył życzenia odsłaniając koronkową bieliznę


Michał Szpak lubi zaskakiwać swoich fanów. Tym razem piosenkarz zwrócił się do nich z życzeniami na święta Bożego Nagrodzenia. W krótkim filmiku zdążył też pokazać koronkową część swoją garderoby. Michał Szpak to kolorowy ptak polskiego show-biznesu. Wokalista, który przed laty zadebiutował w programie "X Factor", nierzadko publikuje w sieci wpisy, które są śmiałe lub prowokacyjne. Szpak złożył życzenia fanom. Pokazał koronową część garderoby Tuż przed tegorocznymi świętami Bożego Narodzenia do sieci trafiło nagranie z artystą, który złożył swoim fanom życzenia. Choć Szpak miał na sobie marynarkę, to nie omieszkał odsłonić nieco koronki, którą miał pod spodem. – Kochani, wszystkiego najlepszego z okazji nadchodzących Świąt. Niech wasze marzenia się spełniają, niech renifery przyjeżdżają z najlepszymi prezentami pod słońcem – powiedział, po czym zaprezentował energiczny taniec. To nie pierwsze takie życzenia od Szpaka Przypomnijmy, że to nie pierwsze takie życzenia od Michała Szpaka. Wokalista przy okazji innych – wielkanocnych – świąt opublikował post, o którym było głośno. Pokazał dwa czarno-białe zdjęcia, na których widać jak w samych majtkach pręży się przy balkonie. Na pierwszym pozuje z kieliszkiem wina, a na drugim stoi tyłem, wyginając się niczym w baletowej pozie. W tle widać paryskie kamienice. W opisie dodał krótkie "Happy Easter" i emotikon żółtego kurczaczka. "No takich jajek wielkanocnych nikt się nie spodziewał" – pisali żartobliwie obserwatorzy w komentarzach. Nawet Ralph Kamiński napisał: "Mam nadzieje, że ktoś je poświęcił!". Nie wszystkie komentarze były zachowane jednak zabawnym tonie. Pojawiło się wiele reakcji, gdzie fani Szpaka okazali swoje zniesmaczenie. Niektórzy stwierdzili nawet, że dla artysty muzyka poszła w odstawkę i teraz zachowuje się, jak szukający atencji celebryta. "Szkoda, że w taki sposób odbierasz sobie grupę odbiorców. Szkoda, że nie uda Ci się na poważnie, reprezentując jedynie wielki talent, zaistnieć na scenie"; "Żenada, Michał spadasz na psy. Żeby d*pe pokazać w Wielkanoc"; "Chciałabym napisać coś miłego, ale nie da się"; "Też nie wiem, po co takie foty... ale Wesołych Świąt"; "Co się zobaczyło, to się nie odzobaczy" – pisali ewidentnie zdegustowani.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Skiba drwi z Ogórek po "akcji" z wejściem do gmachu TVP. "Zróbmy zbiórkę"


Krzysztof Skiba chętnie komentuje bieżące sprawy polityczne i społeczne w swoich social mediach. W najnowszej publikacji muzyk zakpił z Magdaleny Ogórek i jej ostatniej głośnej sytuacji, gdy miała trudności w trakcie wejścia do głównej siedziby Telewizji Polskiej. Lider Big Cyc prześmiewczo stwierdził, że trzeba "zrobić zbiórkę" dla dziennikarki. Krzysztof Skiba w nowym poście na Instagramie odniósł się do wydarzeń z udziałem Magdaleny Ogórek. 20 grudnia dotychczasowa prezenterka Telewizji Polskiej nie mogła wejść przez bramki do gmachu TVP na ulicy Woronicza w Warszawie. Nie działała jej "przepustka". Po przyjściu do pracy starła się z ochroniarzem, któremu tłumaczyła, że "chciałaby chociaż odebrać swoje prywatne rzeczy". Skiba śmieje się z Ogórek Lider zespołu Big Cyc zadrwił z byłej gwiazdy telewizji publicznej. "Ogórek przyszła do TVP po swoją pomadkę. Reżim Tuska nie wpuścił jej do gmachu. Zróbmy zbiórkę na pomadkę dla pani Ogórek" – napisał. Zmiany w TVP. Co spotkało Ogórek? Przypomnijmy, że jeszcze przed świętami nowa władza zabrała się za porządki w TVP. Decyzją ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza odwołano dotychczasowych prezesów zarządów Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej i ich rady nadzorczej. Nowym prezesem został Tomasz Sygut. Natomiast w świeżo powołanej radzie nadzorczej spółki znaleźli się: Adwokat Piotr Zemła - Przewodniczący Rady Nadzorczej TVP S.A. Adwokat dr hab. Maciej Taborowski - Wiceprzewodniczący Rady Nadzorczej TVP S.A. Mecenas Anisa Gnacikowska - Sekretarz Rady Nadzorczej TVP S.A. W środę (20 grudnia) dotychczasowy personel TVP zetknął się z nieoczekiwanymi trudnościami. Oprócz przerwania emisji programów informacyjnych, wielu z nich napotkało problemy z działaniem kart dostępowych do budynku. Wśród nich była też Magdalena Ogórek. Prezenterka zaczęła dyskutować z ochroniarzem. – Ja jestem pracownikiem telewizji. Mam moje prywatne rzeczy w pracy. Czy może ktoś mi je wynieść? Poproszę. Zarówno w charakteryzacji, jak i u fryzjera. To są moje prywatne rzeczy – powiedziała. – Ale to są moje prywatne rzeczy. Chciałabym je odzyskać po prostu – kontynuowała zdenerwowana Ogórek. Zapytała, czy przełożony lub jego zastępca mogą wystawić jej przepustkę, lecz nie otrzymała klarownej odpowiedzi. – Czy pani chce teraz wejść do środka? – zapytał mężczyzna. – No, chciałabym je odzyskać – odparła stanowczo. Ostatecznie, dzięki interwencji Samuela Pereiry i Michała Adamczyka, Magdalenie Ogórek udało się przekroczyć bramki. Nagranie przedstawiające tamtą sytuację stało się viralem w sieci.

Źródło: natemat.pl

Chylińska rzadko wspomina o mężu i dzieciach. Przed świętami zamieściła chwytający za serce wpis


Choć twarz Agnieszki Chylińskiej jest mocno medialna, to gwiazda bardzo dba o to, aby jej mąż Marek i troje dzieci (17-letni Ryszard, 12-letnia Estera oraz 10-letnia Krystyna) mieli spokój od blasków fleszy i użerania się z portalami plotkarskimi. Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia wokalistka zamieściła post, skierowany do fanów. Wspomniała o swoich najbliższych. Choć 47-letnia Agnieszka Chylińska w rodzimym show-biznesie jest od ponad dwóch dekad, to stroni do wypowiedzi na temat życia prywatnego. Wzmianki piosenkarki dotyczące jej męża i dzieci są sporadyczne. Tym razem w związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia piosenkarka postanowiła podzielić się pewnym osobistym akcentem. 21 grudnia na instagramowym profilu Chylińskiej wylądowało zdjęcie kartki z życzeniami, które skierowała do swoich fanów. Na samej górze pojawił się cytat: "Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz raduje się prawdą". "Prawdziwych świąt, bez kłamstw, udawania i pozorów, oraz nadziei na to, że rok 2024 będzie dla nas wszystkich pomyślny i łaskawy - życzy Agnieszka z mężem, dziećmi i psami" – podpisała świąteczną kartkę. Artystka napisała kartkę własnoręcznie. Była ozdobiona uroczymi rysunkami. Obok słów "mąż" i "dzieci" umieściła cztery serduszka – symbolizujące każdego członka rodziny. Dodatkowo, na kartce znalazły się również dwie małe ilustracje jej czworonożnych przyjaciół. Serdeczne i bardzo osobiste życzenia, które Chylińska przekazała w social mediach, spotkały się z ciepłym przyjęciem ze strony jej fanów, którzy wyrazili swoją wdzięczność w komentarzach. Chylińska bez ogródek o byciu mamą. "Wiele już przepłakałam" Chylińska nigdy nie spowiadała się z tego, co dzieje się u niej w domu. Wokalistka nie dzieli się publicznie ani swoim związkiem z mężem Markiem, ani wizerunkami swoich dzieci. Jakiś czas temu udzieliła wywiadu portalowi cozatydzien.tvn.pl. Artystka nie kryła, że wydana pod koniec października 2022 roku płyta "Never Ending Story", to jej najbardziej osobisty album pełen wątków autobiograficznych. Numery "Kiedyś do Ciebie wrócę" oraz "Drań" z tego krążka stały się hitami. "To jest taka opowieść, w której nie uciekam w hałas, tylko chcę wytrzymać to spojrzenie ludzi, którzy siedzą. I tak sobie założyłam, że chciałabym, żeby oni usiedli i dostrzegli, że już nie mam dwudziestu lat i że nie jestem w stanie robić muzyki, którą robiłam 30 lat temu, po prostu z niej wyrosłam" – oznajmiła. Wspomniała również o piosence "Synu", przyznając, że macierzyństwo okupiła morzem łez. "Jest to piosenka, na którą byłam gotowa, by ją napisać. Wiele już przepłakałam i poczułam, że po tych kilkunastu latach jestem gotowa, żeby wyjść do ludzi i powiedzieć, że moje macierzyństwo nie jest sztampowe i że ten smak miłości rodził się w jakimś ogromnym trudzie" – zwierzyła się. Przypomnijmy, że dwójka dzieci Chylińskiej (w tym Ryszard) zmaga się z chorobą, jednak artystka nigdy wprost nie sprecyzowała, co dokładnie im dolega. Według spekulacji mediów, najprawdopodobniej chodzi o autyzm. W 2020 roku tak pisała o opiece nad nimi: "Nigdy się nie żaliłam. Nigdy nie opowiadałam publicznie o tym, jak jest mi ciężko z tego tytułu, że dwoje moich dzieci są dzieciakami szczególnej troski" – wyjawiła.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Dżem traci wokalistę. Pożegnano się z Balcarem po ponad 20 latach współpracy


Zespół Dżem to legenda polskiego blues rocka. Przed laty z formacją śpiewał lubiany Rysiek Riedel. Potem w 2001 roku wokalistą został Maciej Balcar. W mediach społecznościowych właśnie ogłoszono, że niebawem drogi artysty i grupy się rozejdą. Co z koncertami? Niespodziewanie w czwartek 21 grudnia na oficjalnym profilu Dżemu na Facebooku pojawiło się oświadczenie w sprawie wieloletniego wokalisty. Poinformowano, że Maciej Balcer już nie będzie śpiewał z zespołem. Dżem bez wieloletniego wokalisty. Balcer kończy współpracę z muzykami "Muzycy zespołu DŻEM w porozumieniu z wokalistą zespołu, Maciejem Balcarem, postanowili zakończyć realizację wspólnego artystycznego działania z dniem 06.04.2024" – czytamy. "Wszystkie zaplanowane koncerty zespołu DŻEM do 06.04.2024 realizowane będą w obecnym składzie. Po tym terminie zespół będzie kontynuował działalność z nowym wokalistą" – dodano. Nie pojawiła się jednak dokładna informacja, kto będzie później występował z Dżemem. Przypomnijmy, że grupa rozpoczęła swoją działalność w 1973 roku. Jednak debiutancka płyta Dżemu wyszła wiele lat później. Od początku istnienia do lat 90. z zespołem śpiewał Ryszard Riedel. Choć artysta zmarł w 1994 roku, to jego głos nadal jest uznawany za jeden z najlepszych. Przypomnijmy, że gdy stan zdrowia "Ryśka" pogarszał się, członkowie Dżemu nawiązali współpracę z Jackiem Dewódzkim. On jednak nie został długo z formacją. W 2001 roku do składu dołączył Maciej Balcar. To z nim Dżem nagrał m.in. dwa albumy: "2004" i "Muza". Głos Balcara wielu może kojarzyć ze słynnej już piosenki "Do kołyski". Fani zwracają uwagę, że Balcar śpiewał w Dżemie nawet dłużej niż legendarny Riedel. Informacja o jego odejściu poruszyła rzesze sympatyków zespołu. "Dzięki Maćkowi uwierzyłem, że da się pokochać Dżem bez Ryśka. Ciężko wyobrazić mi sobie kogoś innego przy mikrofonie, to była pięknie brzmiąca współpraca. Trzymam kciuki zarówno za nowe plany Maćka, jak i dalsze Wasze sukcesy. Do zobaczenia, do usłyszenia i powodzenia" – napisał jeden z internautów.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Wiemy, co dalej z festiwalem Audioriver! Kultowa impreza odbędzie się w tym mieście


Jeden z największych festiwali muzyki elektronicznej w Europie Środkowo-Wschodniej od 2024 roku odbędzie się w Łodzi. Wchodząc w pełnoletniość w 2024 roku, festiwal opuszcza rodzinne gniazdo i przenosi się z Płocka do nowej lokalizacji - do łódzkiego Parku na Zdrowiu. Festiwal Audioriver odbędzie się w Łodzi! Przyszłoroczna, osiemnasta edycja festiwalu odbędzie się między 12-14 lipca. Składać się będzie z części muzycznej, prezentującej spektrum gatunków muzyki elektronicznej oraz rozległego programu dziennego pełnego spotkań i warsztatów podejmujących tematy społeczne. Festiwal klasycznie zamknie Sun/Day, wydarzenie w formule piknikowej imprezy, znanej najwierniejszym fanom Audioriver. "Decyzja o przeniesieniu festiwalu z Płocka nie była łatwa. Prawie dwie dekady pracy i setki wspomnień z wyjątkowej plaży są nie do przecenienia. Audioriver nie byłby tu, gdzie jest, gdyby nie swoja malownicza lokacja i ikoniczna skarpa, pod którą chciały występować największe gwiazdy muzyki elektronicznej oraz gdyby nie wieloletnia współpraca z władzami, dzięki której udało się zorganizować wydarzenie o tak wielkim rozmachu" – czytamy w komunikacie organizatorów. "Do grona łódzkich letnich festiwali dołącza Audioriver, otwierając sezon wakacyjny w mieście. Łódź to szansa na rozwinięcie skrzydeł, a dla miasta kolejna, wielka impreza, która ściągnie turystów i wielbicieli muzyki. Jestem dumny, że największa impreza elektroniczna w Polsce będzie odbywała się właśnie w Łodzi" – mówi Adam Pustelnik, wiceprezydent miasta. Ta wielka zmiana odbywa się też z pełną świadomością znaczenia Łodzi dla historii muzyki elektronicznej w Polsce. Audioriver przybywa do nowego miasta również po to, aby połączyć się z lokalną tkanką kulturalną i wspólnie budować dalej muzyczną przyszłość. Karnety w cenach 460 złotych (karnet dwudniowy) i 590 złotych (trzydniowy) trafią do sprzedaży 21 grudnia za pośrednictwem platform ebilet.pl oraz biletomat.pl. Promocyjna cena obowiązywać będzie do 15 stycznia.

Tagi: Dior, Loka
Źródło: natemat.pl

Tede przyjechał "jako pierwszy" na Woronicza. Przed siedzibą TVP zaczepił posła PiS


W środowy poranek Tede odwiedził plac przed siedzibą główną TVP przy ul. Woronicza. Znany raper zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie i wpis, w którym nawiązał do słynnych słów Marcina Najmana wieńczących jego krótką podróż na Jasną Górę. Na innym nagraniu widać, jak muzyk zaczepia posła PiS Łukasza Schreibera. Tede pojawił się pod siedzibą TVP. "Byłem pierwszy" Z samego rana pod gmach Telewizji Polskiej, który mieści się przy ul. Woronicza 17, pojawił się Tede. Raper wstawił na Instagramie krótkie nagranie z podpisem nawiązującym do słów Marcina Najmana, które wygłosił podczas przejażdżki na Jasną Górę. – Przyjechałem, by spełnić obywatelski obowiązek i bronić Kościoła. A to jest jedna wielka prowokacja. Przecież tu nikogo nie ma – mówił Najman po żarcie Krzysztofa Stanowskiego. "Bronie wolnych mediów, ale nikogo nie ma" – czytamy w opisie do krótkiego wideo warszawskiego rapera. "Pogoniłeś wszystkich"; "Czyli to ty odłączyłeś wtyczkę"; "I co my teraz będziemy oglądać" – skomentowali internauci. Dziennikarzom Gazety.pl udało się porozmawiać z Tede. W rozmowie z portalem oznajmił, że był na Woronicza pierwszy. Kamera uchwyciła jeszcze, jak artysta zaczepia wchodzącego do budynku TVP Łukasza Schreibera. – Jak tam Fame MMA? Czy będzie Pan kibicował małżonce? – zawołał do posła PiS. Dodajmy, że Marianna Schreiber, była uczestniczka Top Model, weźmie udział w kolejnej edycji gali freak show fight. Zamieszanie wokół siedziby TVP W środę (20 grudnia) przed południem ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego, które przejął Bartłomiej Sienkiewicz, na mocy przepisów Kodeksu spółek handlowych odwołało zarządy mediów publicznych, czyli Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Po kilku minutach od wydania oświadczenia nadawany wówczas program TVP Info został zakłócony przez jingiel zapowiadający przerwę na reklamy. Po kilku spotach na ekranie wyświetlił się serial "Korona królów". Nie wrócono zatem do prowadzenia serwisu informacyjnego sprzed włączenia panelu reklamowego. Po godz. 13:00 do gmachu Telewizji Polskiej weszło około 12 funkcjonariuszy policji. W podobnym czasie w budynku miał pojawić się prezes PiS Jarosław Kaczyński, a wcześniej Jacek Sasin. Według nieoficjalnych informacji były prezes TVP Mateusz Matyszkowicz miał uznać odwołanie go ze stanowiska. W wywiadzie z Onetem nowy przewodniczący rady nadzorczej Piotr Zemła zapewnił, że "to już się dokonało". Nerwy straciła jednak Agnieszka Wojciechowska van Heukelom. Jak relacjonuje reporter naTemat.pl Tomasz Golonko, między nią a zgromadzonymi przed budynkiem Telewizji Polskiej zwolennikami zmian w mediach publicznych wywiązała się gorącą dyskusją, w którą posłanka PiS postanowiła podsumować w agresywny sposób. – Kiedyś mnie straszyła milicja, teraz mnie straszy Koalicja, a my się nie damy! Rozumie pan to?! Proszę pana, ja ze zdrajcami potrafię się rozprawić tak, jak kiedyś – wykrzykiwała Wojciechowska van Heukelom.

Źródło: natemat.pl

reklama
Polecamy
reklama
Kontakt z nami