Muzyka  RSS
Suski mocno wczuł się w obronę TVP. Nie zgadniecie, co miał puścić kolegom z głośnika


Kiedy w Sejmie przegłosowywano uchwałę w sprawie mediów publicznych, politycy PiS zgromadzili się w siedzibie Telewizji Polskiej na Woronicza. Poza burzliwym przemówieniem prezesa Jarosława Kaczyńskiego, na posłów czekały też inne atrakcje m.in. w postaci niespodziewanego koncertu. O oprawę muzyczną zadbał Marek Suski, który zabrał ze sobą przenośny głośnik i uraczył partyjnych kolegów dźwiękami piosenki Jana Pietrzaka "Żeby Polska była Polską". We wtorek wieczorem (19.12) głosami rządzącej koalicji Sejm przyjął uchwałę ws. "przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności" m.in. Telewizji Polskiej. W głosowaniu nie wzięło udziału ponad 100 posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy zamiast tego urządzili sobie partyjny zjazd w siedzibie stacji. Suski puścił kolegom z PiS utwór Pietrzaka Na ulicy Woronicza w Warszawie nie zabrakło dodatkowych "atrakcji". Najpierw Jarosław Kaczyński w blasku kamer wygłosił płomienne przemówienie, w którym stwierdził, że aby media publiczne były prawdziwie niezależne... powinny pozostać w rękach jego partii. – W każdej demokracji muszą być silne media antyrządowe. Tak się składa, że w Polsce to są media publiczne i to się w najbliższej perspektywie nie zmieni. W związku z tym musimy tych mediów bronić, właśnie dlatego, że bronimy demokracji, bronimy prawa obywateli do dostępu do informacji – argumentował prezes PiS. To jednak nie wszystko. Uroczyste zgromadzenie urozmaiciła także oprawa muzyczna, o którą zadbał poseł Marek Suski. Polityk zagrzewał swoich partyjnych towarzyszy do boju o stację muzyką Jana Pietrzaka. "Żeby Polska była Polską" Możliwe, że polityk chciał być przygotowany na długie godziny spędzone w stacji. Sam Kaczyński zapowiedział po swoim wystąpieniu, że politycy PiS będą robili dyżury po 10 osób w TVP. Ostatecznie, na partyjne zgromadzenie poseł przyszedł uzbrojony w przenośny głośniczek, z którego – jak sam przyznał – raczył kolegów piosenką "Żeby Polska była Polską". – Bronimy po prostu demokracji, wolności słowa – tłumaczył dziennikarzowi TVN24 Suski. Jak się okazało, nie był on jedynym politykiem, który chciał zadbać o elementy artystyczne. Reporter TVN24 Artur Molęda przekazał, że Ryszard Terlecki na Woronicza przyszedł z... wuwuzelą. Nie pojawiły się jednak doniesienia, aby wybrzmiały z niej jakieś dźwięki ani tym bardziej patriotyczna nuta. W środę rano TVN24 przekazał, że niektórzy członkowie Prawa i Sprawiedliwości spędzili na Woronicza całą noc. Jedną z tych osób był prezes Jarosław Kaczyński. Swoją wizytę w stacji uwieczniła też posłanka Joanna Lichocka, która zrobiła sobie selfie w telewizyjnej reżyserce. "Tak Lichocka pięknie reżyseruje te wolne media, piękne selfie z reżyserki. Co za obłuda i hipokryzja" – podsumowała oburzona internautka.

Źródło: natemat.pl

Celine Dion cierpi na bardzo rzadkie zaburzenie o podłożu neurologicznym. "Straciła kontrolę"


Celine Dion zmaga się z rzadkim schorzeniem neurologicznym zwanym zespołem sztywnego człowieka, inaczej syndromem Moerscha-Woltmanna. Charakteryzuje się on postępującą i zmienną sztywnością mięśni i stawów oraz bolesnymi skurczami mięśniowymi. Claudette Dion, siostra 55-letniej artystki, podała nowe informacje na temat jej aktualnego stanu zdrowia. Celine Dion zmaga się z zespołem Moerscha-Woltmanna. Jej stan się pogarsza Rok temu Celine Dion ogłosiła zakończenie swojej kariery i wycofanie z życia publicznego. Podjęła tę decyzję ze względu na znaczące pogorszenie się stanu zdrowia, które uniemożliwiło jej normalne funkcjonowanie na co dzień. – Niedawno zdiagnozowano u mnie bardzo rzadką chorobę neurologiczną zwaną zespołem sztywnego człowieka (inaczej: zespół sztywności uogólnionej i zespół Moerscha-Woltmanna – red.), która dotyka mniej więcej jedną osobę na milion – tłumaczyła na nagraniu. W wyniku choroby wokalistka musiała odwołać swoją letnią trasę koncertową. W sierpniu pisaliśmy o tym, że siostra artystki zamieszkała z nią, aby zapewnić pomoc w codziennej opiece. Synowie Celine - René-Charles, Eddy i Nelson - również okazują wsparcie, będąc obecni przy niej. Parę miesięcy temu w mediach pojawiła się informacja, że kanadyjska piosenkarka może już nigdy nie zaśpiewać na żywo. "Ledwo może chodzić. Jej plecy są wygięte, a skurcze mięśni, które odczuwa, są nie do zniesienia. Nie może nawet wyjść z domu. Sytuacja osiągnęła taki punkt, że zaczynamy myśleć o jej odejściu na emeryturę i o tym, że już nigdy nie będzie śpiewać publicznie (...) Jest tak słaba, że nie chce być widziana. Nie chce nawet wyjść na ulicę, choćby po to, żeby zaczerpnąć powietrza" – powiedziała we wrześniu 2023 roku osoba z bliskiego otoczenia wokalistki w rozmowie z portalem Radar Online. We wrześniu Claudette Dion na łamach magazynu "Hello" wyznała, że Celine "dołożyła wszelkich starań", aby pokonać swoją chorobę, jednak skurcze mięśniowe okazały się nieuleczalne. W najświeższym wywiadzie Claudette Dion wyznała, że jej siostra "nie ma już kontroli nad swoimi mięśniami", co oznacza, że jej powrót na scenę może zająć sporo czasu. Pomimo niepewnych perspektyw, Claudette wyraża nadzieję na to, że Celine zdoła kiedyś wrócić na scenę. Siostra Dion przyznała, że obecna sytuacja jest dla niej bardzo trudna i "serce jej pęka" na myśl o niej. Zaznaczyła, że sukces Celine wynikał z jej niezwykłej dyscypliny i ciężkiej pracy. Podczas rozmowy zwróciła uwagę na to, że badania nad chorobą neurologiczną, której doświadcza jej siostra, nadal trwają. Ze względu na rzadkość tego zaburzenia, postępy są wolne, co wywołuje jej frustrację. Claudette wspomina także, że cierpiących na tę samą dolegliwość "straciło już nadzieję" na znalezienie skutecznego leczenia. Warto wspomnieć, że mimo swoich trudności ze zdrowiem, gwiazda została zauważona na meczu hokejowym w Las Vegas na początku listopada. Była w dobrym nastroju. Publikacja uradowała jej fanów, którzy nie tracą nadziei na to, że stan artystki polepszy się i powróci do koncertowania. Na świecie nie brakuje wielbicieli kanadyjskiej piosenkarki, którzy znają na pamięć teksty jej przebojów. "Moi synowie i ja świetnie się bawiliśmy spotykając Kanadyjczyków z Montrealu po ich meczu hokeja przeciwko Golden Knights w Las Vegas w poniedziałek wieczorem. Grali tak dobrze, co za mecz!!! Dzięki za spotkanie po meczu, chłopaki! To było niezapomniane dla nas wszystkich. Szczęśliwego sezonu wszystkim!" – napisała, nie wspominając ani słowem o swojej chorobie.

Źródło: natemat.pl

Maleńczuk bezlitośnie o zespołach disco polo i TVP. "Niech wracają do stodoły, skąd wyszli"


Ostatnio, w programie "Onet Rano.", Maciej Maleńczuk wyraził swoje zdanie na temat grup disco polo i ich dotychczasowej roli w Telewizji Polskiej. Charyzmatyczny muzyk nie przebierał w słowach. To nie pierwszy raz, kiedy artysta podkreślił, że jego zdaniem ten gatunek "w przeważającej większości składa się z plagiatów" a "poszczególni twórcy kopiują między sobą istniejące już piosenki". Maleńczuk bezlitośnie o zespołach disco polo. "Niech wracają do stodoły" Maciej Maleńczuk i Wojciech Waglewski, dobrze znani miłośnikom muzyki, zdecydowali się na prowadzenie wspólnej audycji radiowej w Radiu Nowy Świat, zatytułowanej "Koledzy". Nazwa audycji nawiązuje do ich albumu z 2007 roku o tej samej nazwie. Podczas niedawnej wizyty w programie "Onet Rano.", obaj muzycy wyrazili swoje opinie na temat obecnej sytuacji politycznej w Polsce oraz zmian zachodzących w rządzie. Maleńczuk skomentował również kwestię organizowanych przez TVP imprez oraz promowanego przez tę stację gatunku muzycznego. Nie jest żadną tajemnicą, że artysta gardzi disco polo. – Niech sobie wracają do stodoły, skąd wyszli, a nie panoszą się po publicznych telewizjach i biorą państwowe pieniądze – powiedział ostro. W trakcie dyskusji obaj artyści dzielili się różnymi anegdotami i opowieściami dotyczącymi ich współpracy z publicznym nadawcą. Lider zespołu Homo Twist zdradził, że otrzymał propozycję występu na jubileuszu grupy Boys od TVP. – Chcieli, żebym coś im zaśpiewał. Jaki Boys, macie po 60 lat prawie i dalej się Boys nazywacie? Z przykrością stwierdzam, że absolutnie odmawiam. Bierzecie pieniądze za swoje plagiaty, za to, że wypuszczacie wszystko z presetu, zamiast grać na keyboardzie, to naciskacie start i za to bierzecie 120 tys.? – zagrzmiał Maleńczuk. Waglewski wyraził również nadzieję, że do publicznych mediów powróci nie tylko swoboda wypowiedzi, ale także zamiłowanie do dostarczania wartościowych informacji i edukowania publiczności, a nie tylko oferowania prostych form rozrywki. – Powinna wrócić jakaś kreatywność, przynajmniej w mediach publicznych. Powinni ludzie na przykład na podstawie oglądania telewizji dowiedzieć się, czym się różni trąbka od saksofonu, bo w tej chwili jest to niemożliwe – powiedział. Maleńczuk zapytany o festiwal w Opolu Tadla zwróciła się do Macieja Maleńczuka i Wojciecha Waglewskiego z pytaniem dotyczącym Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, który od dawna wzbudza skrajne emocje i był obiektem bojkotu przez wielu artystów. Czy zdecydowaliby się na występ w Opolu po ostatnich zmianach w TVP? – Ja bym wystąpił – oznajmił. – Gdyby mi się zdarzyło jeszcze raz tam wystąpić, to pierwszy raz wystąpiłbym tam trzeźwy – dodał wymownie. Odpowiadając na pytanie dziennikarki o to, czy stworzyłby utwór odnoszący się do aktualnej sytuacji politycznej w kraju, Maleńczuk zauważył, że ma już wiele takich piosenek w swoim repertuarze. – Mam dużo takich politycznych piosenek, co do tej pory uważano, że jestem taki odważny, że to mówię, a teraz ta moja odwaga to już nic nie znaczy – stwierdził. Z kolei Wojciech Waglewski wyraził brak zainteresowania powrotem do występów w Opolu, tłumacząc to swoją niechęcią do tego rodzaju festiwali. Preferuje grać na mniejszych, bardziej intymnych scenach. – Opole nigdy nie było moją bajką. Parę razy tam występowałem w różnych konfiguracjach – tłumaczył Waglewski.

Tagi: Doda, Opole
Źródło: natemat.pl

Anita Lipnicka: Zaczęłam się martwić o to, w jakiej Polsce przyjdzie żyć mojemu dziecku [WYWIAD]


– Uświadomiłam sobie, że to, co brałam za pewnik – czyli wolność osobistą, wolność słowa, prawo do życia na swoich zasadach, bez względu na poglądy, wyznanie czy orientację seksualną – nie jest takie oczywiste, ani dane nam raz na zawsze. Zrozumiałam, że możemy to utracić. Pierwszy raz w swoim dorosłym życiu zaczęłam się martwić o wartości, które są dla mnie tak istotne i że może trzeba będzie o nie znowu zawalczyć – mówi w rozmowie z Kamilem Frątczakiem dla naTemat Anita Lipnicka, wokalistka, autorka tekstów. Słyszałem, że jesteś dość infantylną osobą, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. A można być infantylną osobą w pozytywnym znaczeniu (śmiech)? Z pewnością drzemie we mnie dziecko. Mam młodzieńczą duszę. Zachowuję się czasem nieadekwatnie do swojego wieku, to może o to chodzi? Pewnie nawet moja córka  mogłaby na ten temat coś powiedzieć. Często mówi: "Boże Mamo, kiedy ty spoważniejesz?". Albo: "Kiedy przestaniesz mnie nazywać już tymi wszystkimi zwierzątkami”? Lubię używać zdrobnień w stosunku do ludzi, których kocham. I wygłupiać się, zachowywać frywolnie. Ale nie uważam, aby to w czymkolwiek mi przeszkadzało. Pielęgnuję w sobie tę cząstkę dziecięctwa.   Jaka dziś jest Anita Lipnicka? Dziś? Myślę, że jestem w bardzo fajnym punkcie swojego życia. Prywatnie mam wszystko poukładane. To po pierwsze. Po drugie, jeśli chodzi o życie artystyczne – ja już się z nikim nie muszę ścigać, nie startuję w żadnych zawodach. Mimo że jestem na scenie blisko 30 lat, mam oddaną publiczność, co pozwala mi na to, że po prostu żyję z muzyki i nigdy z niczego innego nie żyłam, nie musiałam chwytać się żadnych planów B. Tym bardziej, że zawód artysty nie jest łatwym zawodem. Jest usiany masą rozczarowań, frustracji i momentów zwątpienia. Jest wielu młodych artystów, którzy mają miliony odsłon na YouTubie, a ciężko jest im na przykład sprzedać koncert biletowany. Naprawdę cieszę się, że mi się to udaje, że mogę wciąż tworzyć nowe rzeczy. Przez 30 lat stale koncertuję, nagrywam kolejne albumy, nie odcinam kuponów od starych przebojów sprzed lat. Idę wciąż do przodu. Wspomniałaś o rozczarowaniach. Miałam wiele momentów słabszych i tych wspanialszych. Te lata nauczyły mnie, że po prostu ten zawód to sinusoida. Po pierwsze, nie da się utrzymać na szczycie non stop. Za każdym razem musisz pokazywać, że znowu tu jesteś, walczyć o swoje miejsce. Bywało takie chwile, kiedy nie miałam wielu osób na publiczności. Pamiętam to doskonale, przy drugiej płycie solowej tak było. Nie rozumiałam wtedy dlaczego. Potem pojęłam, że nie wszystko co robisz, musi się spotkać z entuzjazmem ze strony odbiorców. Czasem ludzie się od ciebie odwracają, a potem odkrywają cię na nowo. Nie wszystko jest zależne od nas i naszych starań. Chciałaś się wtedy wycofać? Nie! Miałam raczej myśl, żeby podjąć walkę, rozkminić, co się właściwie stało i dlaczego. Właśnie wtedy pierwszy raz sobie uświadomiłam, że to nie jest tak, że ja zrobię cokolwiek i ludzie za tym pójdą jak w dym. To mnie nauczyło pokory. Miałaś taki moment w swojej karierze, że ten osławiony showbiznes cię rozczarował, że inaczej sobie to wszystko wyobrażałaś? Myślę, że już na samym początku poczułam dysonans między swoją pozycją medialną, kim byłam w świadomości ludzi, a tym, jak to wyglądało w rzeczywistości z mojej strony. Te światy, chociaż się przenikały, były totalnie ze sobą niekompatybilne. Więc dosyć szybko miałam taki "reality check" (śmiech), czym ten showbiznes jest naprawdę: czy ja nim potrząsam, czy on trzęsie mną? Przypomnę, że byłam wtedy super sławną wokalistką, rozpoznawaną na każdym kroku. Nadal jesteś! Nie! Już teraz nie jest tak, że ludzie za mną biegną, obrzucając maskotkami! Kiedy zaczynałam w Varius Manx, byłam osobą tak popularną, że to mi totalnie ograniczyło wolność. Czułam się z niej odarta. Nie byłam w stanie w spokoju zjeść posiłku  w miejscu publicznym. Ale także moje relacje z otoczeniem, z rówieśnikami, były niejako spaczone z powodu mojej sławy. Nie czułam się z tym komfortowo, dlatego też sama to zastopowałam swoim nagłym odejściem z Varius Manx oraz z wytwórni fonograficznej. Po prostu nie miałam ochoty dalej tego ciągnąć. Tak naprawdę nie byłam przypadkiem odosobnionym. Podobne historie opowiadają inni artyści, którzy mieli okazję być częścią sceny muzycznej lat 90. i doświadczyli na własnej skórze tego drapieżnego oblicza showbiznesu. Co masz na myśli? Tak naprawdę ja i wiele moich koleżanek z pracy, Kasia Nosowska czy Kasia Kowalska, nie wiodłyśmy gwiazdorskiego życia, nie miałyśmy domów z basenami ani żadnych przywilejów, z jakimi zazwyczaj kojarzy się życie popularnych idoli. Polska scena artystyczna początków w lat 90. była bardzo biedna. To znaczy – to był idealny moment aby robić na muzyce interesy. Ale to nie artyści na tym zarabiali. Szczególnie w pokomunistycznej Polsce. Tak, zdecydowanie. Dlatego ten showbiznes wtedy mnie jakby na "dzień dobry" rozczarowywał. Bilans strat i zysków wypadał na moją niekorzyść. Natomiast teraz? Teraz mnie już nic nie rozczarowuje. Przyglądam się wszystkiemu trochę z boku, ze swojej niszy, w której funkcjonuję. Robię swoje i na swoich zasadach, nie oglądając się na mody, trendy i oczekiwania innych. Taki model bycia w showbiznesie mi odpowiada. Jednak jeśli chodzi o te momenty rezygnacji, o których zaczęliśmy rozmawiać, to nie ukrywam, miałam ich kilka. Bywało i tak, że mówiłam sobie: "Nie, ja już po prostu dalej nie dam rady". W takim momencie znajdowałam się na przykład, zanim podjęłam współpracę z Johnem (Porterem – przyp. red.). Byłam wtedy wypalona artystycznie,  zmęczona swoją popową karierą, wizerunkiem stworzonym przez media, który niejako mnie blokował przed zrobieniem czegoś nowego. Czułam się trochę jakbym wyrosła ze starej sukienki, którą wciąż mi wszyscy każą nosić. I wtedy spotkałam Johna, który podszedł do mnie bez uprzedzeń. Razem stworzyliśmy całkiem nową jakość, otworzyliśmy drzwi, których osobno nigdy byśmy nie znaleźli. Na 10 lat zawiesiłam działalność solową, nie wracałam do swoich piosenek, w ogóle ich nie grałam na żywo. Jakby ich nigdy nie było. Teraz wracasz do tych numerów?  Teraz mam fazę patrzenia z czułością na swoją dawną muzyczną przeszłość. Taki moment, kiedy ją wreszcie przytuliłam do serca. Jestem dzisiaj bardziej wdzięczna samej sobie z początków kariery za to, co wtedy zrobiłam, niż skłonna by to wypierać.  Wspomniałaś o odejściu z Varius Manx. To musiała być dla ciebie trudna decyzja… Dla mnie prosta. Trudniejsza do zaakceptowania dla zespołu i postronnych osób. Liczne grono fanów obraziło się na mnie, zrujnowałam wiele planów, nadziei na więcej. Ale dla mnie samej to było jak odruch bezwarunkowy, jedyne wyjście, jakie wtedy widziałam. Nawet nie miałam żadnego planu, co zrobię dalej. Po prostu tak bardzo chciałam skończyć to wszystko, co się działo wokół mnie. Nie tylko z uwagi na rozmijające się wizje muzyczne, które miałam z zespołem. Chciałam przede wszystkim przestać być marionetką w tym całym układzie. Chciałam ocalić swoją integralnosć po prostu. Co cię uratowało? To był wyjazd do Londynu, który nastąpił w momencie, jak odeszłam z zespołu. Wtedy pojawiła się możliwość współpracy z Wiktorem Kubiakiem, ówczesnym menedżerem Edyty Górniak. Ja się nie wahałam ani chwili, chciałam po prostu uciec jak najdalej i ten Londyn był dla mnie takim azylem, dał mi możliwość nowego początku. Wydaje mi się, że gdybym nie wyjechała do Anglii, nie nagrałabym solowej płyty w Polsce. Miałabym tu zbyt wielu doradców, zbyt wiele osób, chciałoby mi narzucić swoją wizję mnie. Zginęłabym w tym wszystkim. W Londynie odnalazłam siebie.  W jaki sposób? Na początku nie robiłam nic, po prostu nasycałam się tym miastem. Chodziłam do teatru, do kina, na koncerty, spotykałam się z rówieśnikami, których poznałam w szkole języka angielskiego, gdzie codziennie spędzałam kilka godzin. Wreszcie miałam okazję pobyć zwykłą dwudziestolatką, do tego w fantastycznym, barwnym miejscu. Miejscu różnych kultur! I nikt niczego ode mnie nie chciał.   Tam byłaś anonimowa. Tam byłam nikim i to mi się bardzo podobało. Londyn otworzył przed tobą możliwość współpracy z Johnem. Jak wspominasz ten czas? Londyn? Nie... Johna poznałam w Warszawie, dawno po tym, jak przestałam mieszkać w Londynie. To było po nagraniach mojej trzeciej solowej płyty, po której właśnie postanowiłam na moment wycofać się z życia muzycznego. Wtedy na mojej drodze pojawił się John. I to ja zabrałam go do Londynu, namawiając Wiktora Kubiaka, z którym już wtedy nie pracowałam, aby zainteresował się naszym materiałem. W sumie nagraliśmy wspólnie trzy wspaniałe płyty, przeżyliśmy naprawdę nieprawdopodobnie intensywną piękną przygodę i w życiu, i na scenie. Jestem wdzięczna losowi, że go spotkałam. Mamy piękną córkę, którą razem wychowujemy. To był dla mnie naprawdę czas bardzo rozwijający, bardzo twórczy.  Od Johna nauczyłam się, żeby robić swoje i się zupełnie nie oglądać na oczekiwania innych ludzi. Wyzwoliłam się z jakichś niewidzialnych więzów, od tamtej pory nagrywam, co mi w duszy gra i wierzę, że w tym jest jedyny sens. Kiedy miałem okazję rozmawiać z Johnem, bardzo ciepło wypowiadał się na twój temat. Jakie macie obecnie relacje? Bardzo dobre. Często jesteśmy pierwszymi recenzentami swoich "demówek". Jesteśmy w stałym kontakcie. Na pewno się przyjaźnimy i jesteśmy dla siebie nadal bardzo dużym wsparciem. Zgadzasz się z tym, że jesteś artystką, która pojawia się i znika?  Ja nie wiem, gdzie ja tak znikam (śmiech). Najzabawniejsze jest to, że zawsze, kiedy wydaję nową płytę, czytam nagłówki: "Wielki powrót Anity Lipnickiej". A ja się zastanawiam: "Hello? Przecież ja nigdzie nie wyjechałam?" (śmiech).    Ale to chyba dobrze, że wszyscy tak oczekują tych twoich "powrotów". Może to są tylko takie slogany dziennikarskie, wiesz. Ja nie zniknęłam, żyję bardzo intensywnie, dużo koncertuję. Fakt, że między wydaniem kolejnych płyt mija jakiś czas. Ale ja tego czasu potrzebuję, by stworzyć coś nowego. Poza tym, jestem tylko człowiekiem. Bywa, że życie wchodzi w drogę moim planom zawodowym i mnie zatrzymuje. Nie ukrywam, że chciałabym czasami po prostu zniknąć, ale nie mogę sobie na to pozwolić. Dlatego tak marzę o mojej emeryturze jako czasie, kiedy sobie odpocznę (śmiech). Przeczytałem, że album "Śnienie" tworzył się "niespiesznie". Tak, to prawda. Co nie oznacza, że nie w trudach, bo było dużo momentów zawahania. Ta płyta rodziła się kilka lat, na przestrzeni bardzo dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, bo pierwsze piosenki zaczynałam pisać w pandemii, to był proces bardzo samotniczy. Potem otworzyłam się na współpracę z innymi, ale praca w takiej konfiguracji też ma swoje "flow". Czasami bywało tak, że spędzałam z kimś kolejny dzień, próbując coś stworzyć, i nic się nie działo, nie mogliśmy ruszyć do przodu. A potem nagle przychodzi znienacka taki moment i powstaje jedna piosenka w jedno popołudnie. To są sprawy niepojęte (śmiech)! Najbardziej zapadła mi w pamięci piosenka "Amsterdam". Wyczułem w tobie trochę "rockandrollowego brudu". Masz duszę buntowniczki? To był celowy zabieg, świadome nawiązanie do takiego właśnie garażowego, gitarowego grania lat 90. Żeby gdzieś tam obudzić tę sentymentalną strunę w człowieku, takie mrugnięcie okiem do ludzi z mojego pokolenia. To jest trochę łobuzerska piosenka, jeśli chodzi o klimat muzyczny i taka wersja mnie też istnieje. Czy jestem buntowniczką? Chyba tak, bo nie płynę z prądem. Raczej lubię zachodzić w mniej uczęszczane uliczki. Zresztą nawet, jak jadę gdzieś jako turystka, to uwielbiam się gubić. Nie lubię podążać za przewodnikiem i odwiedzać wszystkich miejsc, które należałoby "zaliczyć". Raczej poszukuję tych mniej oczywistych. Szukam tego, co jeszcze nie odkryte. Oprócz tego jesteś totalnym wrażliwcem. Miałaś tak od zawsze? Wiesz, myślę, że z tym się człowiek rodzi, albo nie. Ja tak mam odkąd tylko pamiętam. Jakbyś miała podsumować, co lub kto miał największy wpływ na to, gdzie teraz się znajdujesz – co byś powiedziała? Nie powiedziałabym, że to jest jedna postać ani jedno miejsce. To zbiór wydarzeń, także ludzi, których napotkałam po drodze. To dzięki tym spotkaniom jestem dzisiaj tą osobą, którą jestem.  Nikt nie przyczynił się do tego, jaka jesteś w sposób szczególny? Naprawdę bardzo dużo postaci się przewinęło. Myślę, że począwszy od mojego taty, z którym byłam bardzo związana emocjonalnie, który nie żyje od wielu lat. Myślę, że to właśnie po nim odziedziczyłam tę wrażliwość. Mój tata był zawsze trochę oderwany od rzeczywistości. Mama się z nim kłóciła, że niczego nie ogarnia (śmiech). Mama była bardziej taka mocno stąpająca po ziemi, konkretna, zdeterminowana w działaniu. Tata trochę się minął z powołaniem chyba. Najbardziej nadawałby się na przyrodnika, mógł być dobrym leśniczym, a został elektrykiem.  Pamiętam te chwile, kiedy spędzałam z nim dosłownie całe dnie gdzieś w przyrodzie i one były naznaczone komfortowym milczeniem. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele podczas naszych wypraw, ale to było piękne. Dzielenie ze sobą tych chwil ciszy, kiedy nie można było gadać, aby ryb albo ptaków nie płoszyć, były czymś magicznym. Uwielbiałam z nim dzielić właśnie te momenty. Czyli miałaś cudowne dzieciństwo. Bardzo zwykłe. Ja jestem dzieckiem komuny. Większość swojego dzieciństwa spędziłam w dwóch pokojach w bloku z wielkiej płyty z moim 3 lata starszym bratem i rodzicami, którzy pracowali na dwa etaty. Nie mam żadnych tradycji muzycznych ani intelektualnych w rodzinie. Moi przodkowie, jakkolwiek bym wstecz nie grzebała, to są po prostu zwykli ludzie, którzy przeżywali swoje życie w sposób bardzo prozaiczny i dorabiali się wszystkiego pracą swoich rąk. Było ciężko?  Nie aż tak. Dobrze wspominam swoje dzieciństwo. W komunie wszyscy mieli podobnie. Wiesz, jak się wchodziło do moich znajomych, to oni mieli dokładnie taką samą meblościankę i rozkładany tapczan. Co więcej, mieli ten sam układ pokoi, bo to były zazwyczaj dwa pokoje z kuchnią, mieszkali w podobnych warunkach. Wszystko było tak zunifikowane, że nikt nie czuł się gorszym i lepszym. Rzeczywistość była przez to prostsza, bardziej przewidywalna. Dobrobyt i obfitość, jak wiemy potrafi być także przekleństwem. Ja nie cierpiałam z powodu bycia dzieckiem komuny. Mówiąc o komunie nasunęło mi się kolejne pytanie: jesteś patriotką?  Wiesz co? Tak! I zaskoczyło mnie to, że nią jestem. Kiedyś wydawało mi się, że mam w nosie, skąd pochodzę i że mi na tym nie zależy. Miałam takie myśli, że bez mrugnięcia okiem bym mogła ten kraj zostawić, wyjechać i zamieszkać gdzieś indziej. O dziwo to trudne czasy sprawiły, że poczułam, że jestem patriotką, bo jednak zależy mi na losach tego kraju. Co masz na myśli przez trudne czasy?  Trudne czasy to zdecydowanie były ostatnie lata. Nie w sensie warunków bytu. W całkiem innym wymiarze. Jak już wspomniałam, jestem dzieckiem komuny, więc pamiętam doskonale, jak Polska zmieniała się na lepsze. Pamiętam, jak w latach 90. sama, jako bardzo młoda obywatelka zaczęłam odczuwać coraz większą dumę z tego, że tu jestem, że jednak jesteśmy częścią Europy, że ten świat się otwiera na nas i nasza pozycja w nim się umacnia.  Pamiętam, jak się cieszyłam z przemian politycznych w naszym kraju. Niestety od kilku lat to, co się działo, sprawiło, że zaczęłam się po prostu martwić o to, w jakiej Polsce przyjdzie żyć mojemu dziecku i co nas dalej czeka. Uświadomiłam sobie, że to, co brałam za pewnik – czyli wolność osobistą, wolność słowa, prawo do życia na swoich zasadach, bez względu na poglądy, wyznanie czy orientację seksualną – nie jest takie oczywiste, ani dane nam raz na zawsze. Zrozumiałam, że możemy to utracić. Pierwszy raz w swoim dorosłym życiu zaczęłam się martwić o wartości, które są dla mnie tak istotne i że może trzeba będzie o nie znowu zawalczyć. I zawalczyliśmy 15 października.  Zdecydowanie. Każdy jak umiał, tak poszedł walczyć. Jestem daleka od myślenia, że teraz będzie super, ale troszeczkę odetchnęłam z ulgą. Może przyjdą zmiany na lepsze. Zobaczymy, co się wydarzy. Na razie to daliśmy tylko kredyt zaufania pewnej grupie polityków. Mówię tutaj o całej opozycji, na którą większość Polaków zagłosowała. Zobaczymy, co oni z tym dalej zrobią.  Jakiej zmiany w naszym kraju oczekujesz najbardziej? Obserwuję to, co się dzieje w polskich szkołach. Jako matka chciałabym, żeby wyprostować placówki edukacji, żeby ten system był bardziej przyjazny współczesnemu człowiekowi, praktyczny i skuteczny. Edukacja, służba zdrowia, to, co wszyscy powtarzają. Niestety tak naprawdę, zmiany w tych obszarach szły tylko w jeszcze gorszym kierunku w ostatnich latach. Moja córka chodzi do publicznego liceum i chciałabym, żeby tam naprawdę byli ludzie z powołania, prawdziwi pasjonaci i przewodnicy. Wiesz, tacy nauczyciele, którym się chce, bo są dobrze zmotywowani, przez to pełni entuzjazmu. No i chciałabym aby media publiczne wróciły do normalności, odzyskały wiarygodność, były apolityczne i jednak pełniły rolę misyjną, edukacyjną, w kontekście emitowanych treści. A co z Polakami? Marzy mi się żyć w kraju tolerancyjnym, otwartym na dialog i inność. Cudowne jest to, że różnimy się od siebie, mamy inne poglądy, wierzymy w rożnych bogów, śpimy z kim tam się komu podoba. Czerpmy z tego, co najlepsze. Właśnie z tej różnorodności, a nie dążmy do unifikacji, w której już raz byliśmy, mieszkając w tych samych blokach, mieszkaniach z identycznie umeblowanymi dwoma pokojami. Gdybyś miała spojrzeć na siebie z boku: ciężko jest być Anitą Lipnicką?  Ciekawe pytanie… Czy ciężko? Myślę, że w ogóle jest ciężko być kimkolwiek. Życie jest trudne. Każdego z nas w sumie spotykają podobne rzeczy, doświadczenia, straty, przeciwności losu, z którymi musimy sobie radzić. Ludzka egzystencja to pasmo wzlotów i upadków, bez względu na status, zasób portfela czy pozycję społeczną. Patrząc przez pryzmat czasu żałujesz czegoś?  Niczego. Niczego nie żałuję, ani w życiu prywatnym, ani w życiu zawodowym. Niczego bym nie zmieniła. Kocham tę podróż i jestem wdzięczna za każdy odcinek przebytej drogi.

W Zakopanem praca wre. Tak będzie wyglądać scena tegorocznego Sylwestra Marzeń TVP


Na tegorocznym koncercie Sylwestra Marzeń TVP wystąpi cała plejada gwiazd. Obecnie jednak trwa budowanie sceny na zakopiańskiej Górnej Równi Krupowej, gdzie odbędzie się ta impreza. Jak podaje serwis "WP" wydarzenie zgłoszone zostało na 30 tysięcy osób. Bawiących się może być jednak jeszcze więcej. Jak pisaliśmy w listopadzie, prawie do ostatniej chwili nie było wiadomo, jakie losy czekają "Sylwester Marzeń", doroczną imprezę TVP. Nie było pewne, czy ponownie odbędzie się ona w Zakopanem. – Telewizja tym razem postawiła na inne miasto, choć długo dawała nam nadzieję, że ostatecznie znów przyjedzie pod Giewont. Kto był naszym konkurentem i nam zabrał imprezę, tego nie wiemy. Wiemy jednak, że decyzja nie ulegnie już raczej zmianie – zdradzali wtedy informatorzy Onetu. Wiadomo już jednak, że "Sylwester Marzeń" jak co roku zostanie zorganizowany na Równi Krupowej w Zakopanem. W sieci można zobaczyć już zdjęcia ze stawiania potężnej sceny, na której w tym roku wystąpią zaproszeni artyści. Kogo zobaczymy na scenie? "W tym roku do samego końca losy Sylwestra w Zakopanem stały pod znakiem zapytania. Nie było pewne miejsce, jak również gwiazdy. Od dłuższego czasu podpisaną umowę miała jedynie Maryla Rodowicz. Dopiero w ciągu ostatnich kilku dni udało się sfinalizować rozmowy z Edytą Górniak, która wystąpi na Sylwestrze z synem Allanem, podobnie jak rok wcześniej. Na ten moment zakontraktowany jest jeszcze Zenek Martyniuk i Viki Gabor. Stacja prowadzi też już końcowe rozmowy z Justyną Steczkowską" – informował pod koniec listopada Pudelek. Warto jednak pamiętać, że TVP na razie nie ujawniła wszystkich gwiazd, które wystąpią podczas Sylwestra Marzeń.

Źródło: natemat.pl

Nie żyje Colin Burgess z AC/DC. "Rockuj w pokoju Colin"


"Bardzo smutna wiadomość, zmarł Colin Burgess. Był naszym pierwszym perkusistą i bardzo szanowanym muzykiem. Wiążą się z nim miłe wspomnienia. Rockuj w pokoju, Colin" – taki wpis pojawił się na oficjalnym koncie zespołu AC/DC na Instagramie. Muzyk zmarł w sobotę, 16 grudnia. Miał 77 lat. Przyczyna śmierci nie została podana. Burgess pochodził z Sydney, urodził się w 1946 roku. Do AC/DC dołączył w 1973 roku, był pierwszym perkusistą formacji, grali ze sobą niecały rok. Został z niego wyrzucony za rzekome pijaństwo na scenie i niewłaściwe zachowanie wobec pozostałych członków kapeli. Burgess wrócił jeszcze na chwilę do AC/DC w 1975 roku. Można go usłyszeć m.in. w debiutanckim singlu "Can I Sit Next to You, Girl", gdy wokalistą zespołu był jeszcze Dave Evans. Wcześniej Burgess udzielał się w kilku innych muzycznych projektach (m.in. The Masters Apprentices, His Majesty oraz Dead Singer Band). Pomimo krótkiego stażu w AC/DC członkowie legendarnego zespołu oddali cześć dawnemu koledze w jednym z wpisów na Instagramie. W jednym ze swoich późniejszych wywiadów Burgess wyznał, że muzyka zawsze była dla niego całym życiem, tym, co płynie w jego żyłach. – Bez muzyki nie ma niczego innego – tłumaczył muzyk. Burgess wspominał też, że w czasach szkolnych każdego dnia trafiał do tzw. kozy (chodzi o formę kary, np. przymusowy pobyt w świetlicy szkolnej za niegrzeczne zachowanie), gdzie przypadkiem znajdował się zestaw perkusji. Oczywiście przyszły członek AC/DC ochoczo z niego korzystał i trenował swoje umiejętności.

Tagi: AC/DC
Źródło: natemat.pl

Znany polski raper wyszedł z więzienia. Dotąd nie przyznał się do winy


Bonus RPK (tak naprawdę Oliwier R.) został zatrzymany przez policję w marcu 2015 roku. Oskarżono go o handel narkotykami. W 2019 roku raper został prawomocnie skazany na 5,5 roku pozbawienia wolności oraz około 500 tysięcy złotych grzywny. Oskarżony nigdy nie przyznał się do winy. Teraz udostępnił w internecie zdjęcie ze swoją partnerką i dopiskiem "Znowu razem". Bonus RPK od dwóch dni udostępnia w sieci zdjęcia ze swoimi bliskimi. Pierwsze pojawiło się wczoraj (15 grudnia), gdy na jego Instagram trafiła fotografia z jego partnerką i z dopiskiem "Znowu razem". Teraz na jego mediach społecznościowych można znaleźć kolejne zdjęcie, zrobione także z jego synem, który pod nieobecność ojca sam zaczął rapować i do sieci trafił właśnie jego singiel... o Świętym Mikołaju. Jak zauważają muzyczne media, do zakończenia pełnego wyroku Bonusa brakuje jeszcze trochę czasu – więzienie powinien opuścić dopiero w sierpniu 2024 roku. "Raper opuścił zakład karny prawdopodobnie na razie tylko na chwilę. Możemy się domyślać, że otrzymał świąteczną przepustkę, by spędzić kilka najbliższych dni z bliskimi" – pisze serwis Glamrap.pl. Wiadomość o wyjściu (nawet tymczasowym) na wolność Bonusa RPK spotkała się z radością polskiej rap sceny. "Witamy po drugiej stronie mordo" – napisał pod zdjęciem na Instagramie Kubańczyk. Emotikonki płomieni oraz dłoni złożonych w geście modlitwy udostępnili Wojtek Sokół oraz Bedoes. Skazanie rapera od początku budziło spore kontrowersje. "Kluczowym elementem, na którym oparto proces, były zeznania tak zwanego małego świadka koronnego. Według artysty świadek ten był niewiarygodny i jego zeznania nie miały pokrycia w rzeczywistości" – czytamy na stronie Goingapp.pl. – Nic nie znaleziono, bo ciężko znaleźć narkotyki, które zostały skonsumowane – mówił w 2018 roku przedstawiciel prokuratury w rozmowie z naTemat. – Kilka osób złożyło zeznania, w których mówili o obrocie narkotykami przez pana R. To nie jest tak, że pogrążyła go jedna osoba. Wyrok sądu praktycznie w całości pokrywał się z karą z aktu oskarżenia. Panu R. groziło do 15 lat więzienia. Dostał pięć i pół roku – dodał. Po ogłoszeniu wyroku skazującego w maju 2019 roku jedną z osób krytycznie komentujących sprawę był polski raper Ten Typ Mes. W kwietniu 2023 roku do sieci trafił utwór "Uwolnić Bonusa" pojawia się starszy syn. Pisaliśmy wtedy o tym, jak dziecko artysty w projekcie "Ciemna Strefa" rapuje o rzekomej niesprawiedliwości kary, jaką usłyszał jego ojciec. Joanna Stawczyk, autorka naTemat, zauważyła wtedy, że decyzja o zaangażowaniu młodzieńca w produkcję utworu podzieliła internautów.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Sanah śpiewa Konopnicką. Tak artystka promuje film "Powstaniec 1863"


Sanah jest jedną z najpopularniejszych piosenkarek młodego pokolenia. Swego czasu artystka zabrała się za poezję Juliusza Słowackiego i Wisławy Szymborskiej, zrobiła cover "Pożegnania z bajką” do nowej "Akademii Pana Kleksa", a teraz promuje film "Powstaniec 1863" śpiewając wiersz Marii Konopnickiej. Słuchacze zachwycają się jej interpretacją. Sanah śpiewa wiersz Marii Konopnickiej (WIDEO) Film "Powstaniec 1863", który opowiada o powstaniu styczniowym i losach księdza Stanisława Brzózki, dowódcy najdłużej walczącego oddziału w trakcie insurekcji, jest promowany muzyczną interpretacją wiersza "Na grobie rycerz..." pióra Marii Konopnickiej. Utwór wykonała sanah (aka Zuzanna Grabowska), autorka takich hitów jak "Marcepan", "Ale jazz!" oraz "Nic dwa razy (W. Szymborska)". "Bardzo szanuję za bazowanie na ojczystej literaturze"; "Sanah, jesteś naszym dobrem narodowym"; "Wzruszająca, natchniona, emocjonalna. (...) Prosimy o więcej takich lekcji polskiego"; "Zuzia chyba nigdy nie przestanie nas pozytywnie zaskakiwać"; "Szacunek!" – czytamy w komentarzach pod teledyskiem do "Na grobie rycerz...". Nadmieńmy, że w czasie powstania styczniowego Maria Konopnicka zajmowała się rannymi powstańcami. Po upadku zrywu wyjechała z rodziną do Wiednia. W swojej twórczości często poruszała tematykę krzywdy ludzkiej.  Poetka została zapamiętana przede wszystkim dzięki "Rocie". W obsadzie "Powstańca 1863" w reżyserii Tadeusza Syki ("Wyszyński - zemsta czy przebaczenie") znalazły się następujące nazwiska: Sebastian Fabijański ("Kamerdyner"), Olgierd Łukaszewicz ("Seksmisja"), Daniel Olbrychski ("Potop"), Karolina Szymczak ("Diablo: Wyścig o wszystko"), Cezary Pazura ("Kiler") i Ewa Szykulska ("Hydrozagadka"). "Rok 1920, chwilę przed bitwą warszawską. Jeden z obecnych w koszarach żołnierzy okazuje się weteranem powstania styczniowego i powraca wspomnieniami do niespokojnych czasów sprzed blisko 60 lat. Wtedy to wspólnie z księdzem Stanisławem Brzóską działał w konspiracji przeciwko Imperium Rosyjskiemu" – czytamy w opisie przedstawionym przez dystrybutora filmu - Kino Świat. Polska produkcja trafi do kin 12 stycznia 2024 roku. Sanah wyznała, że dziś jest odważniejsza Jak pisaliśmy wcześniej, Zuzanna Grabowska udzieliła ostatnio wywiadu magazynowi "Twój Styl". Dowiadujemy się z niego, że już od wczesnego dzieciństwa dorastała w otoczeniu muzyki. W rozmowie sanah wspomniała, że w chwili podpisywania swojego pierwszego kontraktu była znacznie bardziej powściągliwa niż teraz. Dziś, z większym bagażem doświadczeń, pewnie broni swoich pomysłów i stanowczo wyraża swoje zdanie w wymagającym świecie show-biznesu. "Koledzy z ekipy się śmieją, że podczas dwugodzinnego spotkania odezwałam się tylko raz. Ale już jestem odważniejsza, bywam nawet zbyt głośna, muszę gryźć się w język. Czasem muszę mocno 'postawić na swoim'. Tyle jest emocji, rzeczy ważnych, chcę ich dopilnować. Uczę się tego ciągle" – zaznaczyła.

Źródło: natemat.pl

Nie żyje Pedro Henrique! 30-letni piosenkarz zmarł na scenie podczas występu


Pedro Henrique, trzydziestoletni muzyk, zmarł podczas występu na scenie w Feira de Santana, w brazylijskim regionie Bahia. Po sieci krąży filmik, na którym widać, jak upada. Według informacji przekazanych przez tamtejsze służby medyczne przyczyną śmierci artysty było nagłe zatrzymanie akcji serca. Pedro Henrique nie żyje. Muzyk zmarł na scenie podczas koncertu Wiadomość o śmierci piosenkarza Pedro Henrique podczas występu na scenie w Brazylii wieczorem 14 grudnia zszokowała wiele osób. Wideo zarejestrowało występującego normalnie wokalistę, który nagle upadł. Początkowo wiele osób myślało, że żartuje. Później jednak ustalono, że piosenkarz przestał oddychać i zmarł. Jego śmierć nastąpiła w trakcie wykonania jednego z jego najbardziej znanych utworów, "Vai Ser Tao Lindo" ("Będzie tak pięknie"). Dokładne przyczyny jego zgonu, spowodowane atakiem serca, zostały potwierdzone po przewiezieniu ciała do kliniki w Feira de Santana. Muzyk, który miał zaledwie 30 lat, pozostawił żonę Suilan Barreto i półtoramiesięczną córkę Zoe. "To był człowiek bardzo oddany również jako mąż i ojciec (…). Osobą, którą każdy chciałby mieć obok siebie" – przekazała w komunikacie potwierdzającym zgon artysty wytwórnia Todah Music, z którą był związany. Pedro Henrique był artystą specjalizującym się w muzyce gospel, a także działał jako kompozytor i producent muzyczny. Portal Onet.pl wskazuje, że Henrique jest drugim znanym muzykiem z Brazylii, który niespodziewanie zmarł w młodym wieku podczas szczytu swojej kariery. Przypomniano wydarzenie z 5 listopada 2021 r., kiedy to w wypadku lotniczym zginęła 26-letnia brazylijska piosenkarka Marilia Mendonca.

Tagi: Marika
Źródło: natemat.pl

Natalia Kukulska pożegnała przyjaciela rodziny. "Wujku, dziękuję"


W środę (13 grudnia) media obiegła wieść o śmierci poety Lecha Konopińskiego, który był bliskim przyjacielem rodziny Natalii Kukulskiej, a także autorem przebojów jej matki – Anny Jantar. 47-letnia piosenkarka zamieściła na Instagramie wzruszający wpis, w którym pożegnała artystę. Natalia Kukulska żegna Lecha Konopińskiego Wiadomość o śmierci Lecha Konopińskiego w wieku 92 lat poruszyła Natalię Kukulską, dla której poeta był wujkiem. Na Instagramie piosenkarki pojawił się wpis poświęcony zmarłemu. "Od kilku dni moje myśli krążą wokół Lecha Konopińskiego. Należał do grona przyjaciół moich rodziców, a nawet dziadków. Lechu był uznanym poznańskim poetą, bajkopisarzem, fraszkopisarzem i autorem tekstów piosenek. Napisał ich wiele również dla mojej mamy" – napisała Kukulska, wymieniając następnie tytuły utworów, które Konopiński ułożył razem z Anną Jantar (m.in. "Najtrudniejszy pierwszy krok" i "Za każdy uśmiech"). Polska celebrytka i była trenerka w programie "The Voice of Poland" nadmieniła, że poeta pełnił rolę świadka na ślubie jej rodziców. "Wujku, dziękuję za twoją obecność w naszym życiu. Rodzinie składam szczere kondolencje" – czytamy. Na tym jednak nie skończył się wpis. Kukulska wyznała, że przed otrzymaniem informacji o śmierci Konopińskiego, doświadczyła pewnych znaków. "Dziś natomiast rozmawiałam z moim synem o aranżacjach lat siedemdziesiątych i puściłam mu jeden z ulubionych utworów mojej mamy 'Kto powie nam'. To też piosenka, którą napisał Lech Konopiński. Wkrótce zadzwonił telefon. Jego wnuk Tomek poinformował, że dziadek właśnie zmarł. Jak nie wierzyć w znaki?" – dodała. Lech Konopiński urodził się w Poznaniu w 1931 roku. Jako satyryk zadebiutował na łamach tygodnika "Szpilki" w połowie lat 50. Pierwszy tom poezji jego autorstwa został wydany w 1960 roku. Łącznie stworzył około 600 tekstów piosenek i współpracował z takimi gwiazdami estrady jak Krzysztof Krawczyk. W 2004 roku wręczono mu Order Uśmiechu. Natalia Kukulska o śmierci mamy Przypomnijmy, że Natalia Kukulska miała zaledwie 4 lata, gdy jej mama zginęła w katastrofie lotniczej. Anna Jantar wracała wówczas z tournee po Stanach Zjednoczonych, gdzie była trzy miesiące. Leciała samolotem (słynnym ł-62 "Mikołaj Kopernik"), kiedy doszło do tragedii. Maszyna rozbiła się w pobliżu Okęcia. Mała Natalia razem z babcią Haliną Szmeterling czekała na mamę na lotnisku. – Pamiętam karetki pogotowia, które reanimowały rodziny, rozlewał się alkohol podawany na uspokojenie. Resztę znam z opowiadań – wspominała przed laty artystka.

Przyszłość programu "Jaka to melodia?" jest zagrożona? Brzozowski odniósł się do spekulacji


W związku z wprowadzanymi zmianami w Telewizji Polskiej pojawia się szereg wątpliwości dotyczących przyszłości zarówno znanych osobowości, jak i emitowanych programów. Według informacji, które podał jeden z serwisów, wstrzymano produkcję nowych odcinków popularnego muzycznego show "Jaka to melodia?". Czy te doniesienia są prawdziwe? Rafał Brzozowski postanowił skomentować spekulacje. Program "Jaka to melodia?" zniknie z TVP? Rafał Brzozowski komentuje Rewolucja na Woronicza zaczyna nabierać tempa. W listopadzie z posadami pożegnali się m.in. Karol Jatłuszewski oraz Bartłomiej Graczak. Jak podały w środę Wirtualnemedia.pl, Danuty Holeckiej nie zobaczymy już w roli prowadzącej "Wiadomości". Z ustaleń portalu wynika, że prezenterka jest już poza Telewizją Polską i rozwiązała umowę etatową. A to oznacza, że ani w piątek 8 grudnia, kiedy ostatni raz prowadziła wydanie, ani we wtorek 12 grudnia, kiedy pojawiła się jeszcze w "Minęła dwudziesta" w TVP Info, widzowie nie doczekali się pożegnania z jej strony. Czytaj także: Zaskakujące doniesienia ws. Holeckiej. Chodzi o jej odprawę po odejściu z TVP Co czeka TVP po tym, jak Donald Tusk został premierem? Nowy szef rządu podczas swojego exposé wyjawił, jaki ma pomysł na rozwiązanie kwestii zagarniętej przez PiS Telewizji Publicznej. Wspomniał, że ma mu w tym celu pomóc nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz, który – jak zaznaczył – ma doświadczenie, jeśli chodzi o "najtwardsze decyzje". – Zobaczycie i pewnie oczom nie uwierzycie – mówił Tusk. Wszyscy zastanawiają się, które gwiazdy i programy TVP pozostaną "na swoich miejscach". Ostatnio w sieci pojawiły się informacje wskazujące na to, że ukochany, muzyczny teleturniej rodaków stoi pod znakiem zapytania. Na łamach Pomponika przekazano, że, prace nad nowymi odcinkami programu "Jaka to melodia?" zostały niespodziewanie przerwane. "Artyści dowiedzieli się w ostatniej chwili o tej decyzji. Widzowie mają zobaczyć w telewizji jedynie powtórki teleturnieju z Rafałem Brzozowskim, a nie nowe odcinki" – przekazał informator serwisu. Dotychczas wieści nie zostały potwierdzone przez przedstawicieli TVP. Gospodarz muzycznego show zabrał głos, dając do zrozumienia, że o żadnych zmianach nie wie. Przypomnijmy, że od 2019 roku Rafał Brzozowski jest twarzą "Jakiej to melodii?". "To jakieś bzdury! Jutro idę na 10.00 do pracy. Pracujemy cały czas. Mamy nagrany program do połowy stycznia i nagrywamy nowe odcinki. Nie wiem, kto to wymyślił. To są jakieś głupoty po prostu" – powiedział w rozmowie z Plejadą tym samym, dementując plotki. Artysta zapewnił, że harmonogram nagrań nie jest zmieniony. Przekonywał, że jeśli szefostwo zdecydowałoby się na jakiekolwiek zmiany, to zostałoby to podane do wiadomości widzów. "Nie ma się czym niepokoić, cały czas nagrywamy nowe odcinki. Nic mi na ten temat nie wiadomo, by było inaczej. Jutro muszę być w pracy, więc nie wiem, skąd te informacje. Nie ma powodu do obaw (...) Jeśli będą jakieś zmiany, to na pewno będziemy informować wcześniej, bo na razie tu nic nie wiadomo o żadnych zmianach" – podkreślił Brzozowski. Brzozowski o wierze. Mówi, że modlitwa pomogła mu w walce o spadek Rafał Brzozowski, który jest popularnym piosenkarzem i twarzą Telewizji Polskiej, w najnowszym wywiadzie z "Dobrym Tygodniem" opowiedział o swoim podejściu do wiary. Przyznał, że zbliżenie się z Bogiem odmieniło jego życie. "Chodziło o walkę ze słabościami, z rzeczami, które przeszkadzały mi w życiu. Słabości te udało mi się przezwyciężyć, też bardzo szybko. Jakby ktoś odłączył wtyczkę we mnie, nacisnął guzik i mnie naprawił. Zostałem oczyszczony" – powiedział artysta. Gospodarz programu "Jaka to melodia?" wspomniał także o odmawianiu Nowenny Pompejańskiej. Prezenter TVP zapewnił, że to właśnie regularna modlitwa z różańcem pomogła mu znaleźć rozwiązanie wielu problemów, nawet tych finansowych. "Mieliśmy trudną sytuację w rodzinie. Dom moich dziadków był zasiedlony przez lokatorów, którzy nie chcieli go opuścić. Były sprawy w sądzie. Mocno walczyłem o to, żeby odzyskać majątek po dziadkach. Trwało to latami (...) Jeszcze w trakcie części dziękczynnej zapadł wyrok eksmisyjny. Sprawa wyprostowała się w ciągu kilku dni, a ciągnęła się latami" – oznajmił. Modlitwa okazała się dla gwiazdora TVP także kojącym i wspierającym elementem po rozstaniu z ukochaną, Anną Tarnowską, z którą tworzył związek przez kilka lat. "Było pod górę, a wtedy zły duch działał tak, żebym nie mógł przez to przejść i pokonać własnych słabości. Dzięki modlitwie to się jednak udało. (...) Stałem się lepszym chrześcijaninem" – podkreślił Brzozowski.

Źródło: natemat.pl

Michał Szpak ujawnił kulisy pracy w TVP. Wspomniał o przeszukiwaniu garderoby


Michał Szpak przez wiele lat współpracował z TVP. Ostatnie lata jego współpracy ze stacją nie przebiegały jednak najlepiej ze względu na jego sprzeczne z linią stacji poglądy. O szokujących kulisach współpracy z Telewizją Polską artysta opowiedział w rozmowie z Magdą Mołek. Michał Szpak o współpracy z TVP Michał Szpak współpracował z TVP przez lata m.in. jako juror programu "The Voice of Poland". Problemy zaczęły się wtedy, kiedy na nagrywanie nowej ramówki przyjechał z tęczowym elementem na ubraniu. Od tamtej pory zaczęto mu się bardziej przyglądać. Kulisy zdradził w rozmowie z Magdą Mołek. "W samym 'The Voice' też wielokrotnie zwracano mi uwagę i przeszukiwano moją garderobę. Później był też taki zwyczaj, że przed wyjściem trzeba było pokazać się i zrobić zdjęcie stylizacji, co by z kolczyka nie wypadła tęcza na przykład, albo z podeszwy czy części bielizny" – powiedział w rozmowie z dziennikarką. Rzeczona flaga LGBT+ sprawiła bowiem, że operatorzy kamery musieli się natrudzić, żeby nie pokazać w telewizji problematycznego symbolu. Odwetem TVP miało być niemówienie o Szpaku nawet w kontekście Eurowizji. Ostatecznie artyście podziękowano po tym, jak dołączył do protestów pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast kiedy wystąpił w przedstawieniu "Dziady", już nigdy nie zaproszono go na żaden występ. Szpak zapozował nago Szpak potrafi zaskakiwać i jego najnowsza publikacja znów wzbudziła poruszenie. Artysta pokazał zdjęcie, na którym jest kompletnie nago. Nie był to jednak przypadkowy kadr, a okładka nowej płyty. W swoich nowych utworach wokalista obnażył się przed słuchaczami, jak nigdy wcześniej. Piosenkarz ogłosił wówczas premierę swojego najbardziej osobistego album "Nadwiślański mrok", który miał premierę 24 listopada. "Najbardziej osobisty, obdarty z fałszu, gęsty, krzykliwy, smutny, pełen ekstazy, muzycznie soczysty awangardowy, samotny (...) – tak opisuje go sam Szpak. Fotografia wokalisty wzbudziła spore poruszenie. Internauci chętnie komentowali jego odważną sesję. "Brawo za przepiękną i totalnie symboliczną okładkę"; "Okładka obłędna. Czekam na premierę"; "Okładka robi wrażenie. Obnażasz się przed nami, oczyszczasz i idziesz dalej. To czekamy" – czytamy. To jednak nie pierwszy raz, gdy Michał pokazał się w negliżu. Rok temu w okolicy świąt Wielkanocnych na jego instagramowym profilu zagościła kontrowersyjna publikacja. Wokalista dodał dwa czarno-białe zdjęcia, na których widać jak w samych majtkach pręży się przy balkonie. Na pierwszym pozuje z kieliszkiem wina, a na drugim stoi tyłem, wyginając się niczym w baletowej pozie. W tle widać paryskie kamienice. Fotografie okrasił życzeniami wielkanocnymi.

Źródło: natemat.pl

"Mam co robić". Panasewicz zdradza, czym zajmuje się w tygodniu, gdy nie gra koncertów


Janusz Panasewicz, wokalista słynnego Lady Pank był niedawno gościem Agnieszki Woźniak-Starak | Gabi Drzewieckiej w ich programie "Trójkąt" na YouTube. Już na samym początku rozmowy zdradził, czym zajmuje się w tygodniu, gdy nie występuje na scenie z zespołem. Panasewicz ma dwóch synów, 16-letnich bliźniaków: Juliana i Brunona. Już wieczorem pyta swoich bliskich, co im przygotować do jedzenia na śniadanie. W grę wchodzi także odwożenie synów rano do szkoły. Okazuje się bowiem, że słynny rockendrolowiec... doskonale odnajduje się w domowych obowiązkach. – Jestem gosposią, sprzątaczką, wszystko. Dlatego czasami jak wyjeżdżam sobie na weekend grać, to te rzeczy mnie omijają, ale wracam w niedzielę i od poniedziałku do weekendu mam co robić... Ale jest okej, ja się do tego przyzwyczaiłem – mówi z uśmiechem Panasewicz. Można wręcz przyjąć, że muzyka stała się jedynie dodatkiem do nowej "profesji" Panasewicza – domowego "ogarniacza". To jednak nie wszystko. Wcześniej pisaliśmy o tym, że wokalista Lady Pank postawił w swoim życiu także na zdrową kondycję – dlatego przed laty zdecydował się na niepicie alkoholu. Zdradził też, ze to właśnie synowie skłonili go do zostania abstynentem. Janusz Panasewicz swoją muzyczną karierę zaczynał na początku lat 80. ze słynnym zespołem Lady Pank.

Źródło: natemat.pl

Jeszcze się zastanawiacie, czy jechać na Openera? Nazwisko nowej gwiazdy powinno was przekonać


Open'er już od jakiegoś czasu ogłasza swoich headlinerów. Najświeższym nazwiskiem, które podali organizatorzy festiwalu, jest Sam Smith – wielokrotny laureat nagrody Grammy, który w ubiegłym roku otrzymał tę statuetkę za utwór "Unholy". Sam Smith na Open'erze 2024 Sam Smith jest jednym z najpopularniejszych brytyjskich artystów, który ma na koncie pięć statuetek Grammy. W ubiegłym roku otrzymał tę prestiżową nagrodę za kawałek "Unholy", który nagrał w duecie z Kim Petras. Największe triumfy na ceremonii wręczenia tych nagród święcił jednak w 2015 roku, kiedy jako zaledwie 22-latek odebrał cztery Grammy w takich kategoriach, jak najlepszy debiutant, najlepsza piosenka, najlepsze nagranie i najlepszy popowy album za swój debiut "In the Lonely Hour". "Muszę podziękować mężczyźnie, w którym jestem zakochany od ponad roku, bo to o nim jest ten album" – powiedział Smith podczas odbierania jednej ze statuetek. "Dziękuję, że złamałeś mi serce!" – dodał. Właśnie ogłoszono, że Smith będzie kolejnym headlinerem na Open'erze 2024, obok takich gwiazd, jak Dua Lipa, Doja Cat czy Foo Fighters. To dobra wiadomość dla fanów artysty, którzy chcieli go zobaczyć na tegorocznym Orange Warsaw Festival, jednak musieli obejść się smakiem. Smith odwołał koncert ze względu na chorobę, a zastąpił go zespół 30 Seconds To Mars. Kontrowersje wokół Smitha Sam Smith podczas tegorocznego rozdania nagród Grammy wystąpił w kostiumie mogącym się kojarzyć z diabłem, a całość show do piosenki "Unholy" przez ogień i klatki budziły skojarzenie z piekłem. Nie umknęło to uwadze amerykańskiej prawicy, która okrzyknęła jego występ mianem "satanistycznego". Senator Partii Republikańskiej Ted Cruz stwierdził, że artyści dali "demoniczne show". Mniej więcej w podobnym czasie artysta pojawił się na gali Brit Awards w stroju haute couture projektu Harriego. Piosenkarz miał na sobie buty na wysokiej platformie, lateksowe rękawiczki, perłową biżuterię i lśniący czarny kombinezon z odstającymi rękawami oraz nogawkami. Na nagraniach z ceremonii rozdania prestiżowych brytyjskich nagród mogliśmy zobaczyć, że strój utrudniał Samowi poruszanie się. Kreacja niebinarnego współautora "Stay With Me" i "Unholy" spotkała się z krytyką internautów, którzy uważają, że Smith na siłę stara się robić wokół siebie zamieszanie. "Chodzi jak pingwin"; Ktoś tutaj desperacko potrzebuje uwagi"; "Sam Smith jest osobą, która najbardziej ze wszystkich ludzi na świecie chce zwracać na siebie uwagę. To robi się już nudne" – można było przeczytać we wpisach na X (wówczas jeszcze Twitterze).

Po ostatnim koncercie zarzucono jej playback. Roxie Węgiel szybko zareagowała


Roksana Węgiel udostępniła w relacji na Instagramie kilka fragmentów ze swojego ostatniego koncertu w Toruniu. W reakcji zarzucono młodej wokalistce, że korzystała z playbacku. 18-latka szybko zareagowała na komentarz. Roksana Węgiel od kiedy wygrała "The Voice Kids" idzie jak burza ze swoją karierą muzyczną. Wciąż nagrywa nowe kawałki, które stają się hitami i koncertuje. W minioną niedzielę (10 grudnia) pojawiła się w Arenie Toruń. W trasie młodej artystce towarzyszył oczywiście narzeczony. Kevin Mglej pochwalił się później wideo z występu ukochanej. "Duma" – podpisał publikację ze śpiewającą Roxie. Roxie Węgiel zarzucono playback. Odpowiedziała na uszczypliwy komentarz Kilka filmów na Instastory wrzuciła sama piosenkarka. Do jednego z nich pojawił się uszczypliwy komentarz. "Playback" – napisał internautka bądź internautka. Roksana nie przeszła obok tego obojętnie. "Wow, kocham takie komplementy" – zareagowała ironicznie gwiazda i dodała, że nigdy nie posiłkuje się playbackiem: "Zawsze śpiewam na żywo". Ostatnio zarzucano Roxie retusz zdjęć Węgiel stała się w ostatnim czasie jedną z wokalistek, która wywołuje wśród internautów niemałe poruszenie. Oprócz tego, że każde jej poczynania nieustannie śledzone są przez media, to na dodatek nie brakuje komentujących, którzy gdy tylko mają okazję, wbijają jej szpile. Przypomnijmy, że niedawno na jednej ze stron internetowych ukazał się artykuł, w którym już w nagłówku pojawiała sugestia, że 18-letnia Roxie może być w ciąży. Oprócz tego temat, który w jej przypadku jest nieustannie na czasie to wygląd 18-latki. Innym razem internauci postanowili przyczepić się do figury wokalistki. Roxie nie zostawiła tego bez własnej stanowczej reakcji. W relacji na Instagramie odparła zarzuty pod swoim adresem. Wokalistka zaistniałą sytuację nazwała "g*wnoburzą". "Podobno jest jakaś g*wnoburza w kwestii ostatniego zdjęcia. Ta sukienka jest lekko za duża, a na talię ciężko pracuje przez ostatni rok. Pozdrawiam znawców grafiki" – podsumowała ironicznie.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Organizatorzy Eurowizji wydali oświadczenie. Zdradzili, czy Izrael podzieli los Rosji w 2024 roku


Z Eurowizji organizowanej w 2022 i 2023 roku organizatorzy postanowili wykluczyć z konkursu Rosję. Powodem takiej decyzji była inwazja na Ukrainę. Część fanów muzycznego wydarzenia uważa, że w przyszłym roku na scenie w Szwecji z podobnych powodów nie powinien pojawić się reprezentant Izraela. Europejska Unia Nadawców odniosła się do protestów. Czy Izrael wystąpi na Eurowizji 2024? Oświadczenie organizatorów Ze względu na dramatyczną sytuację w Strefie Gazy wielu fanów Eurowizji zwróciło się do organizatorów konkursu z prośbą o rozpatrzenie uczestnictwa Izraela w przyszłorocznej imprezie. Niektórzy widzowie oznajmili nawet, że zbojkotuje wydarzenie, jeśli reprezentant tego kraju zagości na scenie w Malmö. Jak czytamy w mediach społecznościowych, niektórzy internauci uważają, że dopuszczenie Izraela do Eurowizji w 2024 roku byłoby hipokryzją ze strony Europejskiej Unii Nadawców, która dwa lata temu wykluczyła z konkursu Rosję. EBU podkreśliło, że podjęło taką decyzję, ponieważ obawiało się, że "w świetle bezprecedensowego kryzysu na Ukrainie, uwzględnienie rosyjskiego zgłoszenia w tegorocznym Konkursie naraziłoby rywalizację na szwank". Organizatorzy europejskiego święta muzyki właśnie wydali komunikat w sprawie dalszej przyszłości Izraela w konkursie. "Konkurs Piosenki Eurowizji to konkurs dla nadawców publicznych z całej Europy i Bliskiego Wschodu. Jest to konkurs dla nadawców (nie dla rządów), a izraelski nadawca publiczny bierze udział w konkursie od pięćdziesięciu lat" – wyjaśniono w oświadczeniu opublikowanym na łamach belgijskiej gazety "HLN". EBU wyjaśniła, że nadawca z Izraela spełnia wszystkie zasady imprezy. Wraz z 36 innymi kanałami może wziąć udział w konkursie w przyszłym roku. "W tej chwili izraelscy uczestnicy nie są wykluczani z najważniejszych zawodów. Eurowizja pozostaje wydarzeniem apolitycznym, jednoczącym słuchaczy na całym świecie" – czytamy. "Serio dopuszczacie Izrael? W takim razie przywróćcie też Rosję"; "Czy moglibyśmy nie brać pod uwagę kraju, który popiera ludobójstwo?"; "W Gazie giną tysiące dzieci. Zastanówcie się poważnie nad swoim wyborem" – komentują użytkownicy portalu X (dawniej Twittera), którzy wzywają do bojkotu 68. Konkurs Piosenki Eurowizji w Malmö. Greta Thunberg krytykuje Szwecję i Izrael Przypomnijmy, że w artykule napisanym wspólnie z innymi członkami grupy Fridays for Future Greta Thunberg ostro skrytykowała szwedzką współpracę wojskową z izraelskimi firmami zbrojeniowymi, co jej zdaniem "sprawia, że Szwecja jest współwinna izraelskiej okupacji i masowych mordów". "Domaganie się zaprzestania tej niewybaczalnej przemocy jest kwestią elementarną człowieczeństwa i wzywamy każdego, kto może, aby to zrobił" – napisała aktywistka. "Milczenie jest współudziałem. Nie można zachować neutralności w obliczu rozwijającego się ludobójstwa".

Tagi: Eurowizja
Źródło: natemat.pl

Atak na Maffashion? Fabijański i inny jej były nagrali razem teledysk. Kuczyńska komentuje


Sebastian Fabijański i Mateusz "Blu3aby" (obecnie występuje na Instagramie jako @twoojstary) nagrali razem teledysk do kawałka tego pierwszego pt. "SZATAP". Obaj panowie to eks-partnerzy Julii "Maffashion" Kuczyńskiej. Influencerka skomentowała, co myśli o ich współpracy. Sebastian Fabijański nagrał teledysk do piosenki "SZATAP" z byłym swojej byłej. Maffasion komentuje Sebastian Fabijański i Julia "Maffashion" Kuczyńska byli w związku od 2019 roku do 2022 roku, a owocem ich związku jest trzyletni Bastian. Po rozstaniu z aktorem influencerka była związana z operatorem Mateuszem, który na Instagramie znany był jako "Blu3aby" (teraz jego profil nazywa się @twoojstary). Maffashion rozstała się z Mateuszem jakiś czas temu. Operator wystosował wówczas oświadczenie, w którym stwierdził, że to on zerwał z Kuczyńską. Przeprosił w nim również... Fabijańskiego. "Uważam również, że najbardziej zabawne jest to, że ten 'zły' Fabijański wydaje się nie być tym, kim Julka próbowała wmówić mu, że jest. W związku tym, że ślepo powielałem tę negatywną narrację przeciwko Sebastianowi, czuję, że powinienem o tym wspomnieć, a nawet przeprosić" – napisał. W odpowiedzi otrzymał pozew od Maffashion. Teraz Kuczyńska ma więcej powodów do zmartwień. Okazało się bowiem, że jej byli nawiązali współpracę i nagrali razem teledysk do nowej piosenki Fabijańskiego "SZATAP", który miał premierę 9 grudnia. Kuczyńska nie omieszkała skomentować tego wydarzenia na swoim InstaStories. "I chciałabym, abyście wiedzieli... źle to znoszę psychicznie. Portale – proszę, nie mieszajcie do tych rewelacji mojego synka. Nie wspominajcie o nim! Nie łączcie nas z życiem i zabawami tamtych dwóch. Chcecie to przeczytać? Ok! Nie daję sobie z tym rady. Może samodzielnie byłabym odporniejsza. Ale nie jako matka" – napisała influencerka. "Blu3aby" odpowiada Kuczyńską publicznie wsparła stylistka Karolina Domaradzka. "Bardzo mi przykro, Julia. Narcyz i jego latająca małpa próbują cię uciszyć, chociaż nic nie mówisz..." – podsumowała na swoim InstaStories. "Twooj Stary" (wcześniej "Blu3aby") odpowiedział stylistce. "Pani Karolina Domaradzka (kimkolwiek jest) jest jak widać świetnym przykładem szerzenia hejtu pod szyldem 'powstrzymywania hejtu'" – napisał na swoim InstaStories. Dodał również, że "może lepiej się jednak zająć 'krytykowaniem mody'". Domaradzka nie pozostała dłużna i odpisała mu, podając definicję terminu "latające małpy".

Źródło: natemat.pl

Michał Szpak zwrócił się do Danuty Holeckiej. W tle jej odejście z TVP


Michał Szpak przez kilka lat był związany z TVP. Nie ukrywa już, że nie był zadowolony z tego, co działo się za kulisami. Co dziś myśli o zapowiadanych zmianach w telewizji publicznej? W nowym wywiadzie zwrócił się również do Danuty Holeckiej, która niebawem ma zniknąć z "Wiadomości". Michał Szpak rzadko wypowiada się na tematy polityczne, ale już kilka razy dawał do zrozumienia, że cieszy się z wyników październikowych wyborów. – Byłem po prostu szczęśliwy i pamiętam, jak wstałem rano, poczułem się jakiś taki uwolniony, tak mi było lekko na sercu i miałem poczucie, że "wróciliśmy". Będziemy wracać jeszcze bardzo długo, ale w jakiś sposób wróciliśmy do normalności – powiedziała w rozmowie z WP. Przypomnijmy, że rozstanie Szpaka z TVP nie przebiegło w dobrej atmosferze. Artysta przez cztery lata był jurorem w programie "The Voice od Poland". Po zakończeniu współpracy opowiadał, że przed nagraniami jego stylizacje były poddawane starannym oględzinom, które – według niego – były właściwie formą mobbingu. Pracownicy mieli znajdować i usuwać każdy element, który mógłby zostać uznany za symbol poparcia dla społeczności nieheteronormatywnej. Szpak o zmianach w TVP. Zwrócił się do Holeckiej Teraz piosenkarz udzielił wywiadu Plejadzie. Został zapytany, co myśli o nadchodzących zmianach w TVP po tym, jak PiS stracił większość parlamentarną. – Ciężko będzie, żeby odkręcić to, co się wydarzyło do tej pory i tę złą energię telewizji publicznej – niech się to dzieje. Powoli, ale niech się odkręca – stwierdził. Ostatnimi czasy internet zalewają memy z Danutą Holecką. Jeden z nich udostępnił nawet na swoim profilu Szpak. Na wspomnianej grafice widać prowadzącą "Wiadomości" z wymownym "paskiem": "Szukam pracy". "Kocham, pozdrawiam i życzę miłego lotu. #frekwencja Dziękuję" – skomentował piosenkarz. W najnowszym wywiadzie nawiązał do tamtej publikacji i zwrócił się do Holeckiej. – Życzę po prostu powodzenia. Całuję w samo serce – odparł. Przypomnijmy, że już niebawem dziennikarka zniknie z TVP. – Dokumenty zostały już podpisane. Ma odejść 12 grudnia za porozumieniem stron z rocznym okresem wypowiedzenia – powiedział nasz informator.

Źródło: natemat.pl

Rodowicz zdradziła, czy zamierza iść na emeryturę. Te słowa 78-letniej gwiazdy zaskakują


Od niemal sześciu dekad występuje na scenie. Maryla Rodowicz 8 grudnia obchodzi swoje 78. urodziny. Przy tej okazji udzieliła wywiadu, w którym zdradziła, czy wybiera się w końcu na emeryturę. Ujawniła też, jak obchodzi swoje święto. Maryla Rodowicz to gwiazda, której nikomu nie trzeba przedstawiać. "Małgośka", "Wsiąść do pociągu", "Jadą wozy kolorowe", "Niech żyje bal" – te utwory zna niemal każdy Polak. Piosenkarka od lat króluje na polskiej estradzie i mimo sędziwego wieku nie rezygnuje z koncertowania. Na scenie czuje się bowiem jak ryba w wodzie. Energia publiczności ją odmładza. Urodziny Maryli Rodowicz. Wspomniała o planach na kolejne lata Przypomnijmy, że dokładnie 8 grudnia wokalistka kończy 78 lat. Kilka dni temu wspominała na swoim facebookowym profilu o zakupach. O tym, że weszła do Carrefoura po bagietkę, a zapłaciła ponad tysiąc złotych, mówiło pół Polski. Okazało się, że przygotowywała się wówczas na świętowanie z rodziną. – Nie lubię obchodzić urodzin, ale przyjadą moje dzieci i z nimi będę świętować. Podam kołduny zrobione według przepisu babci. Pamiętam te pierożki z dzieciństwa. Jedliśmy je raz w roku, bo to danie drogie i pracochłonne. W mojej rodzinie kołduny je się z musztardą. Myślę, że córka zrobi tort. Świeczka będzie jedna. Dzieci zaśpiewają "Sto lat", mają dobry słuch i piękne głosy – opowiedziała Maryla dla Plejady. Co ciekawe, Rodowicz nie lubi, gdy inni winszują jej z tej okazji. – W dniu urodzin wyłączam telefon, chociaż wiem, że wiele osób będzie dzwonić. Ja po prostu nie lubię, jak mi składają życzenia – tłumaczyła. Artystka podczas wywiadu zdradziła, co dalej planuje oraz, czy po 78. urodzinach wybiera się na emeryturę. – O artystycznej emeryturze nie myślę. Mam bardzo bogate plany. Dopiero się rozkręcam. Moc jest ze mną – dodała na koniec. Przypomnijmy, że Rodowicz już kiedyś poruszyła temat emerytury. Przyznała, że "ma niską", dlatego musi dorabiać koncertami. – Kiedyś to w ogóle nie był temat i dlatego te składki były niskie – wyznała. Jej świadczenie wynosi niemal 1600 złotych.

Źródło: natemat.pl

"Przez twe oczy jak węgle". Holecka została bohaterką parodii piosenki Akcentu


Część internautów świętuje nieoficjalne wieści o odejściu Danuty Holeckiej z TVP, a żartom nie ma końca. Muzycy z Wesołe Piosenki o Smutnych Sprawach Nagrane Ciemną Nocą w Kiblu postanowili nagrać parodię "Przez twe oczy zielone" zespołu Akcent, w którym śpiewa Zenon Martyniuk. "Goebbels przepadłby w toni tych oczu tak jak ja" – słyszymy. Parodia piosenki Akcentu o Danucie Holeckiej Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, branżowy portal Wirtualnemedia.pl również potwierdził nieoficjalnie w TVP Info, że Danuta Holecka w połowie grudnia przestanie prowadzić "Wiadomości". To kolejna taka informacja w ostatnich dniach. W czwartek jako pierwsza napisała o tym redakcja naTemat.pl. Sama Holecka twierdziła jednak, że to bzdury. Nasi informatorzy w TVP potwierdzili anonimowo, że dokumenty związane z odejściem Danuty Holeckiej zostały już podpisane. Takie informacje otrzymaliśmy w dwóch niezależnych źródłach. Prezenterka ma odejść za porozumieniem stron, z rocznym okresem wypowiedzenia. Jak usłyszeliśmy, obecna szefowa "Wiadomości" będzie otrzymywać przez ten czas "spore wynagrodzenie". W internecie nie brakuje żartów z sytuacji, w jakiej miała znaleźć się Holecka. Muzycy z inicjatywy Wesołe Piosenki o Smutnych Sprawach Nagrane Ciemną Nocą w Kiblu nagrali właśnie parodię utworu "Przez twe oczy zielone" zespołu Akcent, w której zwrócili się do gospodyni "Wiadomości", a także pozostałych dziennikarzy związanych z Telewizją Polską. Prześmiewcza wersja nosi tytuł "Przez twe oczy jak węgle". – Ta piosenka jest dla pani Danuty, ale też dla pani Edyty (red. - Lewandowskiej) i dla pana Michała (red. - Adamczyka), których nie ma, i pana Krzysztofa (red. - Ziemca), którego nie ma jeszcze bardziej. (...) Ale przede wszystkim dla pani Danuty – zaczęli członkowie amatorskiej grupy. Parodia popularnej piosenki disco polo kończy się słowami: "Nigdy nie będzie takiej telewizji. Nigdy 'Wiadomości' nie będą tak treściwe, a paski takie soczyste. Nigdy nie będzie takiej telewizji". "Ona poza kamerą potrafi być miła" – W porównaniu do innych osób z nadania partyjnego w TVP muszę powiedzieć, że ona jest miłą, uśmiechniętą osobą – przyznał Piotr Borys, poseł KO, który był ostatnio gościem programu Danuty Holeckiej i miał z nią starcie na antenie. – Ale taka jest przed programem i po programie. Żaden uśmiech nie zmieni tego, że jest twarzą "Wiadomości" TVP i narracji PiS, która sieje nienawiść i jest skierowana przeciwko opozycji – zastrzegał w wywiadzie z naTemat.

Źródło: natemat.pl

Nie uwierzysz, że te gwiazdy miały nagą sesję w "Playboyu"! Oto ich okładki


"Playboy" przez lata był symbolem seksu, wolności obyczajowej i swego rodzaju odwagi. Rozpalał wyobraźnie ludzi na całym świecie. Polska edycja utrzymała się na rynku przez ponad dwie dekady, kończąc swoją działalność w 2019 roku. Na rozkładówkach miesięcznika gościło wiele wokalistek i aktorek. Zobacz, które gwiazdy miały odwagę zapozować nago. W 2019 roku zdecydowano o tym, że papierowe wydanie magazynu "Playboy" znika z rynku Przez 27 lat na okładkach znalazły się największe polskie gwiazdy i celebrytki Przypominamy, które aktorki i wokalistki odważyły się zrobić nagą sesję do legendarnego magazynu. Już kilka lat temu wydawnictwo Marquard Media Polska zrezygnowało z całkowicie z segmentu prasowego, dając kres wydawaniu takich tytułów jak m.in. kultowy "Playboy". Pierwszy numer został wydany w grudniu 1992 roku, a ostatni wylądował na sklepowych półkach w grudniu 2019 roku. Miesięcznik przez prawie 30 lat dostarczał rozrywki, ciekawych wywiadów i przede wszystkim zjawiskowych sesji zdjęciowych, których bohaterkami były piękne Polki - największe nazwiska muzyki, filmu, seriali, modelingu i szeroko pojętego show-biznesu. W 2022 roku Marcin Meller, który przez dziewięć lat (2003-2012) piastował stanowisko redaktora naczelnego, w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim przypomniał, które gwiazdy życzyły sobie największe gaże za zapozowanie w miesięczniku. Meller zdradził, że najwięcej dostały takie gwiazdy jak Doda i Edyta Górniak (pojawiła się w magazynie trzykrotnie). – W sumie nie obowiązuje mnie już tajemnica handlowa po tych latach. To było od kilkudziesięciu do ponad stówy. To były rekordy. Doda, Edyta Górniak to były te największe pieniądze – wyznał. Meller przyznał, że najlepiej sprzedającym się numerem miesięcznika za czasów, gdy był naczelnym, był ten, gdzie pojawiła się bizneswoman, znana aktorka i gwiazda "M jak Miłość". – Pamiętam, że Anna Mucha dostała sporo, ale ona chciała zrobić happening. Pamiętam, że to był w ogóle najlepiej sprzedający się numer, a przynajmniej za mojej kadencji – podkreślił. – A była gwiazda, za którą łaziłeś najdłużej i się nie zgodziła, żeby pokazać piersi w "Playboy'u"? – zapytał wprost Stanowski. – Żadna tajemnica, Magda Mołek – powiedział Meller. Warto przypomnieć, że dziennikarze przez lata byli parą prowadzących w "Dzień Dobry TVN". Nie uwierzysz, że te gwiazdy miały nagą sesję w "Playboyu"! Oto galeria zdjęć Oprócz Dody, Górniak czy Muchy na okładkach Playboya pojawiło się wiele gwiazd podobnego i nieco mniejszego formatu. "Złoty czas" w rozumieniu szczytu kariery większość z nich ma już za sobą. Dalej jednak spełniają się zawodowo i artystycznie. Dwóch z nich niestety już z nami nie ma. Ewa Gawryluk Ćwierć wieku temu w prestiżowym magazynie zapozowała Ewa Gawryluk, która wówczas była uznawana za jedną z bardziej atrakcyjnych blondynek w show-biznesie. 55-letnia dziś gwiazda w rozmowie z "Faktem" oznajmiła, że wcale nie żałuje rozbieranych zdjęć. – Piękne zdjęcia zostały zrobione przez Marka Czudowskiego. Tomasz Jacyków, nieznany wtedy jeszcze, zrobił stylizacje. I zdjęcia wyszły bardzo apetyczne – wspominała aktorka, która od lat wciela się w postać Ewy Nowak-Hoffer w serialu "Na Wspólnej" na TVN. – To jest kompletnie, co innego rozbierać się w filmie. Występowanie na golasa przed kamerą jest dużo bardziej krępujące. Tam w zasadzie chodziło o światło, o cień, i żeby kawałek tego cycka tam pokazać. Podczas zdjęć był tylko fotograf, stylista i makijażysta. To były 3 osoby plus ja, a na planie filmowym jest tabun ludzi – dodała. Jolanta Fraszyńska Jolanta Fraszyńska w latach 90. zdecydowała się wystąpić na okładce magazynu "Playboy". Aktorka filmowa, serialowa i teatralna ma na swoim koncie takie produkcje jak m.in. "Ławeczka", gdzie zagrała z Arturem Żmijewskim, filmowa biografia wokalisty zespołu Dżem pt. "Skazany na bluesa" czy serial "Na dobre i na złe", gdzie wcielała się w Monikę. Jakiś czas temu Fraszyńska została zapytana przez Plejadę, czy po raz kolejny zdecydowałaby się na rozbierane zdjęcia? – Myślę, czy miałam wtedy bliznę po cesarskim cięciu. Otóż miałam (...). Nie wiem, jakbym teraz z tej okładki emanowała i co by to było. Teraz jest to sfera dla mnie intymna, chociaż jestem mentalną naturystką – zaznaczyła aktorka. Kayah Kayah od lat jest jedną z bardziej charyzmatycznych polskich wokalistek. Kocha współpracować z młodymi ludźmi. Od nich czerpie energię do tego, żeby dalej działać muzycznie i tworzyć nowy materiał muzyczny. W historii "Playboya" ukazały się - podobnie jak u Edyty Górniak - trzy okładki z udziałem wokalistki. Pierwsza trafiła do kiosków w 1996 roku. Na zdjęciu była przykryta jedynie różowym materiałem. Rok później zapozowała razem z koleżanką z branży. Kayah była odziana w czarny, lateksowy kostium z dużym dekoltem. Na zdecydowanie mniej odważną stylizację postawiła Urszula. W 2003 roku artystka pojawiła się na rozkładówce trzeci raz. Był to czas, kiedy na fali był jej utwór "Supermenka" z płyty "Zebra". Tym razem miała na sobie jedynie bardzo kusą, skórzaną spódniczkę, a we włosach egzotyczny kwiat. Całość była stylizowana na dżunglę. Joanna Brodzik Joanna Brodzik czasy największej popularności ma już za sobą. Przełomem w jej karierze było wcielenie się w 1998 roku w postać Renaty w "Klanie". W tym samym roku aktorka poleciała do Cannes, gdzie ochoczo prezentowała się w negliżu na festiwalu filmowym. Rok później pojawiła się na okładce "Playboya". W 2002 roku Brodzik otrzymała główną rolę w serialu telewizyjnym "Kasia i Tomek", gdzie poznała przyszłego życiowego partnera Pawła Wilczaka. Serial doczekał się trzech serii. Nakręcono łącznie 100 odcinków. Za tę rolę Brodzik otrzymała m.in. statuetkę Wiktora. Następnie aktorka wystąpiła w filmie "Nigdy w życiu!" u boku Danuty Stenki, a już rok później stała się jedną z największych gwiazd polskiego show-biznesu za sprawą głównej roli w serialu "Magda M.". Potem w 2008 roku zrobiła przerwę, gdyż urodziła dzieci. Po urlopie macierzyńskim przyjęła główną rolę w serialu "Dom nad rozlewiskiem" i jego kontynuacjach. Anita Lipnicka Anita Lipnicka znana była zawsze ze wspaniałego głosu i delikatnej urody. 47-letnia artystka jest obecna na polskiej scenie muzycznej od 18. roku życia (to właśnie wtedy dołączyła do Various Manx), więc na przestrzeni lat można było obserwować jej liczne metamorfozy. W 1996 roku zdecydowała się na karierę solową i postawiła również na bardziej nowatorską formę promocji. Pięć lat później zapozowała okładce magazynu dla panów. Wszyscy byli zachwyceni nienaganną sylwetką Lipnickiej, sugerując, że mogłaby pracować również jako modelka. Na kolejną, jeszcze odważniejszą sesję dla magazynu "Playboy" Lipnicka zdecydowała się w 2001 roku. Katarzyna Skrzynecka Katarzyna Skrzynecka to polska aktorka serialowa, filmowa i teatralna. Lata temu wystąpiła w "Tańcu z Gwiazdami" u boku Marcina Hakiela. Przez ostatnie lata była jurorką w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". W "Playboyu" po raz pierwszy aktorka zaprezentowała się w czerwcu 1995 roku. Sesja zdjęciowa była wówczas dosyć grzeczna w porównaniu do innych. Skrzynecka pozowała na siedząco, zakrywając swoje ciało jedynie białym ręcznikiem. Potem w 1998 roku, podczas sesji zdecydowała się na nutkę pikanterii. Pokazała więcej ciała w koronkowym gorsecie i podwiązkach. Kilka lat temu Skrzynka chwaliła się, że autorka owego zdjęcia została nagrodzona w plebiscycie World Press Photo. – Byłam na okładce Magazynu "Playboy", wraz z artystyczną sesją, która przeszła do historii jako zmysłowa, lecz 'nienaga'. Magdalena Wuenshe została za nią nagrodzona WORLD PRESS PHOTO – przekazała z dumą. Justyna Steczkowska Justyna Steczkowska do dzisiaj zachwyca zgrabną sylwetką. Swoje wdzięki artystka prezentowała w piśmie ćwierć wieku temu. Kiedy zakończono wydawanie "Playboya", powiedziała, co dzisiaj myśli o rozbieranych zdjęciach w magazynie dla panów. – Mam nadzieję, że epoka, w której mężczyźni u władzy dla zysku i zabawy wykorzystywali kobiety, bezpowrotnie minęła. Jest w nas olbrzymia siła, radość życia, miłość, empatia, wewnętrzne piękno, ogromne spektrum emocji. Nie jesteśmy przecież tylko ponętnym ciałem – stwierdziła na łamach "Party". – Zrobiłam tę okładkę w stu procentach na moich warunkach. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym być naga na rozkładówce "Playboya". Udzieliłam im wywiadu, bo to była gazeta, która w sposób odważny rozmawiała z ludźmi o ich życiu i pracy. Pokazywanie nagości w Playboy'owski  sposób było zawsze sprzeczne z tym, co czuję i opowiadam przez swoją muzykę. Dlatego nie była to rozbierana sesja. Jedyną nagością były moje nagie plecy (śmiech), czyli wszytko wbrew Playboywi. Nigdy potem nie zrobiono już tak "ubranej sesji" – dodała. Renata Dancewicz Renata Dancewicz na odważne akty decydowała się już na początku kariery - wystąpiła wówczas w erotyku "Diabelska edukacja". Do przyjęcia pełnej nagich ujęć roli nakłoniła ją matka. – Od początku wiedziałam, że tam będzie sporo rozbierania. Na początku odmówiłam. Po jakimś czasie skontaktował się ze mną mój agent i powiedział, że produkcji bardzo zależy, żebym to ja zagrała. Przekonywał mnie, żebym się zgodziła. I ja wtedy zadzwoniłam do mamy, żeby podzielić się z nią moimi wątpliwościami. Na co ona przyznała: "Dziecko, reżyseruje to Majewski, grają tam wybitni aktorzy – Dymna i Kondrat. Nie ma w tym nic złego". No i ostatecznie zdecydowałam się zagrać, z czego dziś się cieszę, bo nakręciliśmy piękny film – powiedziała w wywiadzie dla serwisu Plejada. Dziś gwiazda "Na Wspólnej" otwarcie mówi o swoich poglądach. Jest zdeklarowaną feministką i ateistką. Opowiada się za prawami osób LGBTQ. Nieraz przekonywała, że rozbierana sesja zdjęciowa, którą w 2003 roku zrobiła dla magazynu "Playboy", nie kłóci się z wyznawanymi przez nią poglądami i aktywną walką z seksizmem. Anna Przybylska Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 r. po długiej i wykańczającej walce z rakiem, pozostawiając zrozpaczoną rodzinę i fanów. Była uważana za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek. Mogła też się pochwalić rewelacyjnym ciałem, które dwukrotnie zaprezentowała w "Playboyu". W 2000 roku Przybylska pozowała jedynie w wyciętych figach, a jej piersi zasłaniał pistolet i kabura. Nawiązywała do jej roli sierżant Marylki Baki z serialu "Złotopolscy". W biografii "Ania" Małgorzata Rudowska, menadżerka i przyjaciółka gwiazdy wyjawiła kulisy dotyczące rozbieranej sesji, dzięki której aktorka dorobiła się majątku. – Pamiętam, że przy tym pierwszym "Playboyu" bardzo się starałam, żeby Ania podpisała jak najkorzystniejszą umowę. Znalazłam prawnika w Sopocie, musieliśmy wszystko dobrze zabezpieczyć, mówiłam do Ani: "A jak będziesz kiedyś pierwszą damą i ci te zdjęcia wszyscy powyciągają?". Ania, przy pomocy prawnika i Rudowskiej, wywalcza sobie w kontrakcie kwotę gwarantowaną plus prowizję od sprzedanych egzemplarzy – – Wtedy w "Playboyu" pokazywały się wybitne aktorki i artystki. W końcu sięgnęli po Przybylską i to właśnie numer z Anią na okładce sprzedał się rekordowo, to był hit. Widząc te wyniki, w redakcji śmiali się potem, że najchętniej to by ją do każdego numeru brali – wyjawiła Rudowska. Kora Kora była nazywana pierwszą damą polskiego rocka. Pod koniec lat 90. miała w Polsce status supergwiazdy. Jej charyzma, nietuzinkowa osobowość oraz charakterystyczny głos zapewniły jej miejsce w historii polskiej muzyki i miłość milionów fanów. Sesja do "Playboya" z udziałem artystki jest wspominana do dzisiaj. Miała wówczas 47 lat i fantastyczną figurę. Strój, który miała na sobie Kora oddawał jej ogrnisty temperament - skórzany, czarny gorset z elementami ćwieków i rajstopy z dziurami robiły wrażenie. Przypomnijmy, że w 2018 roku artystka zmarła na raka jajnika.

Carrefour wprowadza promocję na bagietki. To nawiązanie do wpisu Rodowicz


"No i to jest super RTM!" – można przeczytać w komentarzach na Facebooku pod grafiką Carrefoura informującą o nowej promocji w sieci ich sklepów. Rozwinięciem "RTM" jest oczywiście Real Time Marketing, czyli nawiązanie do głośnego wpisu Maryli Rodowicz o tym, że chciała kupić chrupiącą bagietkę, a wydała ponad tysiąc złotych. "Pojechałam do Carrefoura, żeby sobie kupić chrupiącą bagietkę. A w Carrefourze to i tamto i do kasy. Pani pyta... kartą jak zwykle? Ja na to...a nie gotówką (taka byłam z siebie zadowolona, że mam gotówkę).pani mówi... 1254 zł. Otwieram portfel, myślę, chyba przesadziłam, nie mam chyba takiej gotówki" – napisała ostatnio na swojej stronie na Facebooku Maryla Rodowicz. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że piosenkarka nie tylko musiała zostawić kartę płatniczą w innej torebce, ale jej poszukiwania stworzyły dodatkowo kolejkę przy kasie. Na szczęście pani kasjerka postanowiła dać jej szansę i policzyć pieniądze, które Rodowicz akurat miała przy sobie. "Liczymy, liczymy i wiecie co? Miałam dokładnie 1254 zł. Jakieś czary? Co myślicie?" – zapytała swoich fanów. "Opatrzność boska" – komentowali ironicznie internauci. "Miałem to samo tylko płaciłem wtedy 21,37 zł. Zajarałem się i zagrałem w Lotto. Przegrałem" – napisał żartobliwie Bilguun Ariunbaatar, polski showman i satyryk. Do sytuacji postanowił odnieść się sam Carrefour... tworząc promocję na zakup bagietek. "Wszystkich wielbicieli bagietek zapraszamy do skorzystania z rabatu -30% na pieczywo!" – czytamy we wpisie udostępnionym na Facebooku. Akcja promocyjna ma potrwać do 10 grudnia, o jej szczegółach można przeczytać na stronie Carrefoura. Pod wpisem sieciówki nie mogło także zabraknąć ironicznych komentarzy internautów. "Rabat cieszy jeszcze bardziej, że nie obowiązuje przy zakupach od 1254 zł" – czytamy pod postem Carrefoura. Na chwilę obecną Maryla Rodowicz nie skomentowała faktu, że stała się inspiracją dla zniżki na pieczywo. Możliwe, że artystka nawet nie wie o swoich zasługach dla wielbicieli bagietek.

Źródło: natemat.pl

Czy tak teraz będzie wyglądał Popek? Niepokojący wpis rapera na Instagramie


"Żadne tatuaże nie przykryją bólu, który czuje się w sercu, duszy i głowie" oraz "Popek to się dobrze nie skończy" – to tylko niektóre z komentarzy przejętych fanów pod nowym wpisem słynnego rapera Popka Monstera. Muzyk wrzucił zdjęcie, które ma przedstawiać jego kolejny tatuaż na twarzy. Tym razem chce się upodobnić do śmierci. – Wykorzystują mnie. Niech pani zadzwoni na policję, bo znowu będę wyglądał jak pomyłka Boga – ironizował w jednym z niedawnych filmików na Instagramie Popek Monster. Nawiązywał w ten sposób do wypowiedzi jego byłej kochanki, Anny Palmowskiej, która stwierdziła, że tatuaż na twarzy muzyka jest efektem tego, że został "wykorzystany". "Mistyk tatuował Popka, jak był naćp*ny i w dole psychicznym. Wykorzystał go i oszpecił na całe życie dla kilku chwil sławy. Ja bym cię za takie coś pozwała. Dobrze wiedziałeś, że Popek ma problemy z głową" – komentowała sprawę Palmowska. Przypomnijmy, że Popek "zamalował" sobie część twarzy, a także na jego policzku znalazło się wulgarne słowo "j*bać" oraz pięć kresek. – Oni nie widzą przekazu, tylko oszpecenie i że ktoś mnie wykorzystał. Nikt mnie nie wykorzystał. Jestem dorosłym człowiekiem i wszystkie moje decyzje podejmuję sam, a nie moi koledzy za plecami. (...) Jakbym spotkał Popka sprzed lat, to bym mu zaj*bał strzała za to, że mnie wj*bał w narkotyki. Tatuaż ma mi przypominać o czymś, o moim największym problemie, czyli narkotykach. Ludzie widzą tylko słowo 'j*bać', ale tu jest wulgaryzm i kilka kresek kokainy – tłumaczył w filmiku promującym galę Gromdy, federacji organizującej walki na gołe pięści. Od tamtej pory Popek (tak naprawdę Paweł Ryszard Mikołajuw) zrobił sobie jeszcze jeden tatuaż na głowie – tym razem napis na skroni "Mógłbym dziś z popiołu Wstać Stać mnie na to". Teraz jednak Popek udostępnił na Instagramie zdjęcie, które zmartwiło nawet jego własnych fanów. Widać na nim... trupią czaszkę. Jest też niepokojący wpis samego Popka. "Projekt skończony, mam dość. Tak mnie napie**ala głowa, że nie mogę zebrać myśli. Będąc z wami szczery to wszystko mnie przerosło. Skończyliśmy o 4 rano. Zawsze chciałem być sławny i mieć w ch*j pieniędzy. Okazało się to dla mnie przekleństwem. Piszę to do młodego pokolenia przyszłych artystów. Pieniądze i fejm są przereklamowane jak kokaina w Kolumbii i Popek na YouTube. Mam nadzieję, że już nikt na ulicy nie powie do mnie już nigdy więcej Popuś czy to ty? Od dzisiaj jestem mam nadzieję k**wa dla was niewidzialny. Kocham was wszystkich, nienawidzę siebie za to kim jestem. Je*ać" – czytamy we wpisie muzyka. Załączone zdjęcie oczywiście wydaje się nałożonym filtrem, a nie prawdziwym tatuażem. Czy jest to więc kolejny sposób na "pogrywanie" Popka ze swoimi fanami? "Nie taniej iść do psychiatry?" – brzmi jeden z popularniejszych komentarzy pod wspomnianą fotografią.

Tagi: Popek, YouTube
Źródło: natemat.pl

Fani dociekają, czy związek Quebonafide i Natalii Szroeder to już przeszłość. Pokazują dowody


Czy to kolejna teoria spiskowa, a może coś jest na rzeczy? Powstała teoria o tym, że znany raper Quebonafide przestał się spotykać z piosenkarką Natalią Szroeder. Fani artystów poświęcili swój czas, by prześledzić ich konta na mediach społecznościowych i sprawdzić, czy para wciąż jest razem. Zauważyli niepokojącą rzecz. Między nimi zaiskrzyło w 2018 roku, to wtedy miał zacząć się ich związek. Teraz jednak – według fanów – nad relacją Natalii Szroeder i Quebonafide zawisły czarne chmury. Skąd takie podejrzenia? Zauważono, że raper... przestał lajkować zdjęcia artystki. Dzieje się tak przynajmniej od października. Jednocześnie Szroeder dała znać, że "chciałaby, aby ten rok się skończył". To oczywiście jeszcze o niczym nie znaczy – przecież wszyscy chcielibyśmy końca tego roku. Jest jednak jeszcze jeden ważny szczegół, który ma świadczyć o rozstaniu tej pary (ważniejszy niż wzajemne nielajkowanie sobie zdjęć). Na palcu piosenkarki miało też zabraknąć pierścionka zaręczynowego. Muzyk oświadczył się jej podczas jednego z koncertów. Warto też wspomnieć, że artystka już wcześniej podkreślała swoje zdystansowanie wobec plotek na temat jej relacji z raperem. "Nie czuję potrzeby dzielenia się każdym śniadaniem, każdą minutą spędzoną z osobami bliskimi. Zwłaszcza, jak ma się relacje z osobami, które też są popularne. Ja tego nie lubię podsycać po prostu. Bo wtedy tego życia takiego intymnego, prywatnego, nie ma się w ogóle na co dzień. A ja bardzo bym tego nie chciała (...) Nie lubię takiej sztucznej, taniej kontrowersji. Jeżeli jest jakiś szum czy zamieszanie wokół mojej osoby, to zależy mi na tym, żeby było to związane z muzyką" – tłumaczyła w rozmowie z Pudelkiem Szroeder. W sieci pojawiły się też plotki o rzekomym romansie Szroeder z innym artystą... Liberem.

Źródło: natemat.pl

Taylor Swift została Człowiekiem Roku tygodnika "Time". Nie wszystkim się to podoba


Magazyn "Time" spośród nominowanych do tytułu Człowiek Roku 2023 wyłonił zwyciężczynię. Została nią Taylor Swift! Zaledwie 33-letnia amerykańska gwiazda muzyki może pochwalić się ogromnymi sukcesami i wpływami na świecie. Tegoroczna lista nominowanych do tego tytułu wywołała niemało kontrowersji. Pojawili się na niej: uczestnicy strajku aktorów i pracowników branży filmowej w Hollywood, chiński prezydent Xi Jinping, amerykańska wokalistka Taylor Swift, prokuratorzy, którzy postawili Donalda Trumpa w stan oskarżenia, brytyjski król Karol III, przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell i lalka Barbie, o której film okazał się najbardziej dochodowym obrazem w całej historii Warner Bros. Znalazł się tam też... Władimir Putin, co zbulwersowało media. Tym bardziej, że w ubiegłym roku ten sam tytuł przypadł... prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu. W tym roku wybrano Taylor Swift W 2023 Człowiekiem Roku według "Time" została Taylor Swift. "Osiągnięcia Swift jako artystki – kulturowe i komercyjne – są tak liczne, że ich wyliczanie wydaje się bezcelowe. Jako gwiazda popu znajduje się w ekskluzywnym towarzystwie, obok Elvisa Presleya, Michaela Jacksona i Madonny; jako autorka piosenek była porównywana do Boba Dylana, Paula McCartneya i Joni Mitchell. Jako bizneswoman zbudowała imperium warte, według niektórych szacunków, ponad 1 miliard dolarów" – argumentowano zwycięstwo Taylor w tygodniku. Magazyn zwrócił uwagę na to, że laureatka jest na ustach milionów ludzi na całym świecie. Ponadto najpopularniejsze media analizują jej zachowanie czy to, co nosi. Ponadto wyniki finansowe jej trasy koncertowej "The Eras Tour" również są imponujące – wokalistka jest na dobrej drodze do ustanowienia rekordu najbardziej dochodowego tournée wszech czasów. "Dzięki premierze filmu koncertowego z trasy artystka zapewniła sieci kin AMC najwyższą sprzedaż biletów w ciągu jednego dnia w historii" – dodano w artykule "Time". Mimo tego już pojawiły się komentarze niezadowolonych internautów, którzy zastawiają się, dlaczego akurat ona. "Lol, ona nie zrobiła nic znaczącego"; "Chyba żart"; "Za dużo tej Taylor" – pisali. Nie da się jednak ukryć, że wokalistka zdominowała ten rok. W magazynie wspomniano również o tym, że fenomenie Taylor poświęcono nawet zajęcia uniwersyteckie. Z kolei, gdy piosenkarka zaśpiewała o bransoletkach, "sklepy z rękodziełem miały odnotować aż 500 proc. wzrostu sprzedaży". Co więcej, kiedy Swift zaczęła spotykać się z zawodnikiem futbolu amerykańskiego Travisem Kelce, "mecze z jego udziałem podobno odnotowały ogromny wzrost popularności".

Źródło: natemat.pl

Billie Eilish wyoutowana? Oto 5 gwiazd, na których wymuszano ujawnienia swojej orientacji seksualnej


Z wypowiedzi wynika, że Billie Eilish nie chciała wcale robić coming outu. Po głośnej gali Hitmakers jedna z największych piosenkarek młodego pokolenia zarzuciła mediom, że ją wyoutowały. Outing w Hollywoodzie i zagranicznym showbiznesie jest powszechną praktyką. Na tyle powszechną, że lista gwiazd, którym odebrano decyzję o ujawnieniu własnej orientacji seksualnej, ciągnie się bez końca. Jedne z nich przypadkiem trafiły na okładki queerowych magazynów, drugie zaś błędnie oskarżano o queerbating. Billie Eilish została wyoutowana? Oto czym jest outing Jak pisaliśmy wcześniej, w sobotę (2 grudnia) w studiu Nya West w Hollywood odbyła się gala Hitmakers 2023 organizowana przez tygodnik rozrywkowy "Variety". W trakcie jednego z wywiadów na ściance Billie Eilish odniosła się do tematu swojej orientacji seksualnej, którą miała potwierdzić na łamach listopadowego wydania gazety. Podczas imprezy w Los Angeles Eilish wyznała reporterce Tianie DeNicoli, że nie zamierzała wykonywać wielkiego gestu w postaci publicznego coming outu. – Nie, nie zrobiłam tego, bo zawsze myślałam: "Czy to nie jest oczywiste"? Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ludzie mogą tego nie widzieć – dodała 21-letnia gwiazda muzyki pop, a w jej głosie było słychać zakłopotanie. Po zdobyciu nagrody w kategorii "filmowej piosenki roku" za utwór "What Was I Made For" do filmu "Barbie" w reżyserii Grety Gerwig ("Małe kobietki" i "Lady Bird"), młoda piosenkarka wstawiła na Instagram wpis, w którym zarzuciła mediom, że ją wyoutowały. "Dziękuję za statuetkę i za wyoutowanie mnie na czerwonym dywanie o 11 rano. Zamiast mówić o czymś, co jest ważne... Lubię chłopców i dziewczyny. Zostawcie mnie w spokoju" – czytamy. "Outing" ("wyoutowanie") oznacza sytuację, w której ktoś ujawnia orientację seksualną lub tożsamość płciową osoby LGBTQ+ bez jej zgody. Wiele osób nieheteronormatywnych i trans postrzega to zjawisko jako przejaw naruszania prywatności, a także odbierania komuś decyzyjności w sprawach osobistych. Większość uważa "wyoutowanie" za szkodliwy czyn, który niesie ze sobą ryzyko w postaci traumy. Usilne namawianie kogoś do coming outu (wywieranie na kimś presji) też mieści się w ramach outingu. Autorka hitów "bad guy" i "lovely" nie jest jedyną zagraniczną gwiazdą, która padła ofiarą outingu. Przedstawiamy listę artystów, którym odebrano możliwość zrobienia coming outu na własnych warunkach. Gwiazdy, które zostały wyoutowane: Ricky Martin Parę dekad temu ludzie rzadko mówili otwarcie o seksualności (poza tą heteronormatywną). Ricky Martin unikał jak ognia pytań na temat swoich preferencji seksualnych. Niestety nie był przygotowany na spotkanie z Barbarą Walters, kontrowersyjną osobowością telewizyjną i pierwszą kobietą w USA prowadzącą wieczorny program informacyjny. W 2000 roku portorykański muzyk i autor hitu "Livin' La Vida Loca" udzielił wywiadu Walters na antenie stacji ABC. Dziennikarka naciskała na niego, by ujawnił swoją orientację. – Mógłbyś powstrzymać te wszystkie plotki. Wystarczy powiedzieć: "Tak, jestem gejem" lub "Nie, nie jestem" – zachęcała. Po krótkiej wymianie zdań Martin powiedział prowadzącej, że nie ma ochoty odpowiadać na tego typu pytania. – Czy (red. te plotki) cię bolą? Jak sobie z nimi radzisz? – drążyła Walters. Od tamtej pory jeszcze głośniej omawiano w mediach orientację piosenkarza. Artysta zrobił oficjalny coming out dziesięć lat po emisji niesławnego wywiadu. – Poczułem się wtedy znieważony, ponieważ nie byłem gotów na to, by się ujawniać. Byłem bardzo przestraszony – tak wspominał spotkanie z Walters w rozmowie z tygodnikiem "People". Kit Connor W 2022 roku oskarżenia o queerbaiting zmusiły 18-letniego wówczas aktora Kita Connora, odtwórcę roli Nicka Nelsona w serialu "Heartstopper", do zrobienia coming outu. Brytyjczyk wcielił się w postać ucznia odkrywającego swoją seksualność w adaptacji przyjaznego osobom LGBTQ+ komiksu autorstwa Alice Oseman. Rzekomi fani tytułu naciskali na niego, by "w końcu wyszedł z szafy". Connor niechętnie opublikował na Twitterze odpowiedź na zarzuty, w której w sposób zwięzły potwierdził, że jest biseksualny. "Jestem bi. Gratuluję, że zmusiliście 18-latka do tego, by się wyoutował. Sądzę, że część z was nie zrozumiała przesłania, jakie niesie ze sobą serial. Pa" – mogliśmy przeczytać w jego tweecie. Michelle Rodriguez Michelle Rodriguez, odtwórczyni Letty w serii "Szybcy i wściekli", jest bi. W 2007 roku, czyli sześć lat przed oficjalnym coming outem, amerykańska aktorka latynoskiego pochodzenia trafiła na okładkę magazynu dla lesbijek "Curve". Gazetę krytykowano później za próbę wyciągnięcia od hollywoodzkiej gwiazdy informacji o jej seksualności. "Jeśli chodzi o pogłoski o moim ujawnieniu się, wydaje mi się, że magazyn 'Curve' próbował zdemaskować mnie na podstawie własnych podejrzeń. Nie czuję się obrażona. (...) Nie wiem, jaki był powód zrobienia takiej okładki. Nie zostałam o tym poinformowana" – napisała Rodriguez na swoim blogu. Choć artykuł "Curve" nie zdradzał orientacji gwiazdy "Lost", internet szybko obiegła plotka o jej rzekomym coming oucie. – Przykro mi, że Michelle Rodriguez ma wrażenie, że ją przechytrzyliśmy – oświadczyła potem redaktor naczelna Curve, Diane Anderson-Minshall. Lee Pace Lee Pace, odtwórca roli Thranduila (ojca Legolasa z "Władcy Pierścieni") w "Hobbicie" Petera Jacksona, może pochwalić się paroma historiami związanymi z wyoutowaniem. Podobno najpierw został zdemaskowany przez kolegę z planu - ekranowego czarodzieja Gandalfa, czyli Iana McKellena. Kultowy aktor - po tym, jak oznajmił w wywiadzie z niemieckim tabloidem Brash.de, że nad "Hobbitem" pracowało wielu gejów - wymienił Pace'a z nazwiska. Na tym jednak nie skończył się outing. W 2018 roku Brian Moylan z "W Magazine" przeprowadził wywiad z Pacem. Dziennikarz spytał się amerykańskiego aktora, czy identyfikuje się jako osoba nieheteronormatywna. – Umawiałem się z mężczyznami, umawiałem się z kobietami. Nie wiem, dlaczego kogokolwiek to obchodzi. Jestem aktorem i gram role. Szczerze mówiąc, nie wiem, co powiedzieć. Twoje pytanie jest dla mnie natrętne – ocenił. Moylan już wcześniej miał na swoim koncie czyjeś wyoutowanie. W 2009 roku opublikował na blogu Gawker artykuł zatytułowany "Anderson Cooper is a Giant Homosexual and Everyone Knows It". Rebel Wilson Rebel Wilson potwierdziła w czerwcu 2022 roku, że spotyka się z projektantką mody oraz założycielką marki modowej Lemon Ve Limon, Ramoną Agrumą. Zgodnie z doniesieniami zagranicznych mediów, gwiazda filmów "Druhny" i "Pitch Perfect" nie chciała się ujawniać, ale została do tego zmuszona. Dziennikarz Andrew Hornery przyznał w sobotnim felietonie (dzień po zdjęciu na Instagramie), że "Sydney Morning Herald" wiedziało wcześniej o nowej partnerce Rebel Wilson. Australijska gazeta wysłała do niej prośbę o komentarz, dając jej dwa dni na odpowiedź. Na dziennik spłynęła zasłużona - zdaniem internautów - krytyka. Wilson wolała, by ta informacja wyszła od niej, co jest oczywiście zrozumiałe. "Herald" z początku zaprzeczał, by zmusił aktorkę do coming outu. Redaktor Bevan Shields oznajmił, że gwieździe zadawano mało skomplikowane pytania, które padłyby także, gdyby rozmówczyni spotykała się z mężczyzną. "To była trudna sytuacja, ale starałam się przejść przez nią z gracją" – w taki sposób Wilson skomentowała całe zamieszanie. Hornery przeprosił i napisał, że zadanie tych pytań "nigdy nie miało być groźbą", by Wilson wyjawiła swoją seksualność.

Źródło: natemat.pl

Michał Wiśniewski w kolejnych kłopotach. Te wiadomości są niepokojące


Nad Michałem Wiśniewskim wciąż wiszą "czarne chmury". Artystka najpierw usłyszał wyrok, a teraz takie wieści. Twierdzi, że dostaje niepokojące maile od stalkerki. Pokazał ich treść. – Już nie wiem, co mam zrobić – przyznał. Ten rok dla Michała Wiśniewskiego z pewnością nie należy do najłatwiejszych. Lider Ich Troje jeszcze niedawno został skazany nieprawomocnym wyrokiem sądu na 1,5 roku pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 80 tys. zł. za złożenie fałszywej dokumentacji, aby otrzymać ogromny kredyt. Wiśniewski ma stalkerkę? Pokazał maile Okazuje się jednak, że to niejedyne zmartwienie muzyka. "Wiśnia" w nowej relacji na Instagramie wyznał, że ma stalkerkę. Niejaka pani Katarzyna R. ma wysyłać mu długie, chaotyczne maile z niepokojącą treścią. Ta sytuacja powoli zaczyna przerastać gwiazdora. – Dostajemy bardzo dziwne maile, niektóre są aż zatrważające. Z jednej strony można przesunąć to na żart, ale na taki dosyć dziwny i niewygodny. Z drugiej strony Pola pyta, dlaczego pokazuję maila od Kasi R. Bo, szczerze powiedziawszy, nie jesteśmy w stanie już z tym walczyć. Już nie wiem, co mamy zrobić – mówił zrezygnowany. Wiśniewski zastanawiał się, gdzie zgłosić tę sprawę, aby nie narobić jakichś szkód sobie lub tej "fance". Zwrócił się więc z prośbą do obserwatorów – aby mu podpowiedzieli. A co dokładnie pisze do Wiśniewskich "Kasia R."? Z fragmentów wiadomości, które pokazał wokalista, wynika, że kobieta chciała m.in. uzyskać pisemną zgodę od Michała i – co zastanawiające – jego byłej żony Anny Świątczak na pracę zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ponadto pani Katarzyna w tym samym mailu nie pozwala piosenkarzowi ani Poli Wiśniewskiej na udzielanie wywiadów dotyczących spraw "sądowych". Reszta maili jest mocno chaotyczna. Na koniec autorka podpisuje się jako opiekun prawny Michała Wiśniewskiego. Przypomnijmy, że w podobnej sytuacji był przez kilkanaście lat Robert Janowski i jego żona. Małżonkowie dostawali szokujące wiadomości, a potem stalkerka zaczęła ich nawet nachodzić. W końcu jednak sprawą zajęły się służby.

Źródło: natemat.pl

Ojcu Britney Spears amputowano kończynę. Zagraniczne media przewidują jego pojednanie z córką


Jamie Spears przez 13 lat pełnił kuratelę nad ubezwłasnowolnioną córką. Jego relacja z Britney Spears ma być obecnie niezwykle burzliwa, choć zagraniczne media widzą nadzieję na pojednanie. Tabloidy twierdzą, że zła sytuacja zdrowotna ojca dawnej księżniczki popu może być dobrą okazją, by zakopać topór wojenny. Miesiąc temu w wyniku infekcji Jamiemu Spearsowi amputowano nogę. Jamie Spears stracił nogę. Pojedna się z Britney? Jak podaje źródło serwis TMZ, Jamie Spears miał rozległą infekcję nogi, przez którą spędził kilka tygodni w szpitalu. Operowano go pięć razy, jednak żaden zabieg nie zdołał powstrzymać infekcji przed dalszym rozwojem. Lekarze podjęli więc decyzję, że najlepszym sposobem, by zapobiec kolejnym powikłaniom, będzie amputacja kończyny. Amerykański tabloid podkreślił również, że Spears nie czuje się dobrze - cierpi inne dolegliwości i ma być przygnębiony krytyką, jaka spłynęła na niego po zakończeniu kurateli. TMZ zaznacza, że ojciec Britney Spears uważa podobno, że potraktowano go niesprawiedliwe. Na tym jednak nie kończą się pogłoski o Spearsach. Informatorzy przekazali TMZ, że w ostatnim czasie Britney zmieniła nieco podejście do swojego ojca. "Złagodniała. Mówiła, że tęskni za tatą, a raz nawet wspomniała o wysłaniu mu pieniędzy, żeby mu pomóc" – czytamy. Tabloid sugeruje, że pojednanie Jamiego z córką jest coraz bardziej realne. Britney Spears tak opisała kuratelę w swoim pamiętniku Po uwolnieniu się spod kurateli ojca Britney Spears postanowiła przerwać milczenie. Dawna księżniczka popu wydała właśnie autobiografię "Kobieta, którą jestem", w której ze szczegółami opowiedziała o trudach swojego życia. "Zgodziłam się na kuratelę dla dobra własnych dzieci, ale było to dla mnie ogromnie trudne. (...) Ciągle musiałam walczyć o prawo spotykania się z dwójką moich pociech. Poczucie, że nigdy nie spełnisz oczekiwań, jest czymś przytłaczającym dla dziecka. Ojciec wbijał mi to do głowy od najwcześniejszych lat i nie przestawał, choć tak wiele udało mi się osiągnąć. Chciałam mu powiedzieć, że mnie zniszczył" – napisała w pamiętniku. Piosenkarka o wszystko musiała pytać się ojca. Miała ograniczone możliwości korzystania z telefonu i mediów społecznościowych. Całym jej majątkiem zarządzał Jamie, który dawał jej "kieszonkowe". Podczas gdy u Britney zdiagnozowano demencję, on podpisywał za nią kolejne kontrakty. Przypomnijmy, że w 2007 roku życie byłej gwiazdy "Klubu Myszki Miki" zaczęło się powoli sypać. Spears rozwiodła się z mężem Kevinem Federlinem. Decyzją sądu została też pozbawiona praw rodzicielskich do dwóch synów - 13-letniego Seana Prestona i 12-letniego Jadena Jamesa. Ponadto Britney miała być wówczas uzależniona od narkotyków i alkoholu. Wtedy też zgoliła włosy. Jak wynika z książki "Kobieta, którą jestem", gdy rodzina zdecydowała się wysłać Spears do szpitala na terapię, światowej sławy piosenkarka wierzyła, że bliscy chcą ją zabić.

Źródło: natemat.pl

Internet kpi z "dramatu" Maryli Rodowicz. Wyszła po bułki, a wydała ponad tysiąc złotych


Czy zdarzyło wam się kiedyś wyjść po bułki do sklepu, ale wydać ponad tysiąc złotych przy kasie? Taka sytuacja spotkała niedawno słynną piosenkarkę Marylę Rodowicz. "Pojechałam do Carrefoura, żeby sobie kupić chrupiącą bagietkę" – zaczyna swój wpis artystka, która przez chwilę nie była pewna, czy zrobi te zakupy. Wpis Maryli Rodowicz na jej stronie na Facebooku ma spore szanse, by stać się viralem. To może zaskakiwać, zważając, że post piosenkarki dotyczy... jej zakupów w znanej sieci sklepów. Jak się jednak okazuje – czasem nie temat historii jest ważny, tylko sposób jej opowiedzenia. Dla zachowania dynamiki wpisu w poniższym cytacie została zachowana oryginalna pisownia Maryli Rodowicz. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że piosenkarka nie tylko musiała zostawić kartę płatniczą w innej torebce, ale jej poszukiwania stworzyły dodatkowo kolejkę przy kasie. Na szczęście pani kasjerka postanowiła dać jej szansę i policzyć pieniądze, które Rodowicz akurat miała przy sobie. "Liczymy, liczymy i wiecie co? Miałam dokładnie 1254 zł. Jakieś czary? Co myślicie?" – zapytała swoich fanów. "Opatrzność boska", "Podobno trzeba zagrać w lotto jak taki zbieg okoliczności. Fortuna czeka", "Może magia...też bym tak chciała. Nigdy nie zdarzyło mi się żebym w Cerfurze zostawiła taką sumę, jest niewiele mniejszą od mojej emerytury" – to niektóre z komentarzy pod postem artystki. Co ciekawe, nazwisko Maryli Rodowicz jeszcze niedawno także pojawiło się w serwisach informacyjnych – właśnie w kontekście jej emerytury. "Maryla Rodowicz narzekała, że z powodu głodowej emerytury będzie musiała pracować do końca życia. Emerytura, którą dostawała, była niska a koszty życia piosenkarki nieproporcjonalnie wysokie. Okazało się, że waloryzacja sprawiła, że świadczenie emerytalne gwiazdy uległy polepszeniu" – pisał pod koniec sierpnia Pudelek.

Źródło: natemat.pl

Billie Eilish została wyoutowana wbrew własnej woli? Żali się fanom na pytania o orientację


Wieści szybko się rozchodzą, a zagranicznie tabloidy chętnie podchwytują tematy, które w społeczeństwie nadal wywołują zarówno ekscytację, jak i dyskusję. Billie Eilish swego czasu zasugerowała w rozmowie z "Variety", że nie jest heteroseksualna. Miesiąc później została zapytana o coming out, a na pytania pewnej dziennikarki odpowiadała z lekkim zakłopotaniem. Autorka hitu do filmu "Barbie" napisała, że media ją wyoutowały. Media miały naciskać na coming out Billie Eilish W sobotę (2 grudnia) w studiu Nya West w Hollywood odbyła się gala Hitmakers 2023 organizowana przez tygodnik rozrywkowy "Variety". W trakcie jednego z wywiadów na ściance Billie Eilish odniosła się do tematu orientacji seksualnej, którą miała potwierdzić na łamach listopadowego wydania gazety. Wówczas zasugerowała dziennikarce Katcy Stephan, że wydawało jej się, iż "nie może się utożsamiać" z kobietami. – Kocham je tak bardzo. Kocham je po ludzku. Pociągają mnie, naprawdę mnie pociągają. W moim życiu łączą mnie z kobietami głębokie więzi – z przyjaciółkami, z rodziną. Pociągają mnie fizycznie, ale także onieśmielają mnie swoim pięknem i samą obecnością – mówiła. Podczas sobotniej imprezy w Los Angeles Eilish wyznała reporterce Tianie DeNicoli, że nie zamierzała wykonywać wielkiego gestu w postaci publicznego coming outu. – Nie, nie zrobiłam tego, bo zawsze myślałam: "Czy to nie jest oczywiste"? Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ludzie mogą tego nie widzieć – dodała 21-letnia gwiazda muzyki pop, a w jej głosie było słychać zakłopotanie. Billie Eilish nie chciała coming outu? Jej wpis na Insta budzi emocje Po wydarzeniu, na którym wręczono jej nagrodę w kategorii "filmowej piosenki roku" za "What Was I Made For" do "Barbie" w reżyserii Grety Gerwig ("Lady Bird"), Eilish wstawiła na Instagram przykuwające uwagę zdjęcie. Widzimy na nim zsunięte spodnie i bieliznę, a także metalowy pasek. Najprawdopodobniej zostało ono wykonane w ubikacji. W opisie załączonym do fotografii piosenkarka gorzko podsumowała wywiad, którego udzieliła podczas Hitmakers 2023. "Dziękuję za nagrodę i za wyoutowanie mnie na czerwonym dywanie o 11 rano. Zamiast mówić o czymś, co jest ważne... Lubię chłopców i dziewczyny. Zostawcie mnie w spokoju. Kogo to tak naprawdę obchodzi" – skwitowała. Fani, którzy zgodzili się z tym, że ich idolka "nie wyszła z szafy" na własnych warunkach, napisali w komentarzach: "Zjedz ich, ciociu! Dobrze mówisz"; "Kochamy cię, Billie. Wiedzieliśmy o tym, nie martw się"; "Wspieramy. Dajmy queerowym osobom żyć". Inni zarzucili Eilish, że nie rozumie, co to znaczy zostać wyoutowanym. Ich zdaniem gwiazda sama rozpoczęła temat o orientacji w listopadowym "Variety". "Dziewczyno, chyba nie wiesz, czym jest wyoutowanie. Sama się wyoutowałaś"; "Zrzucasz winę na osobę prowadzącą wywiad, a nie na wywiad z listopada, w którym to TY sprzedałaś tę informację"; "Mogłaś zaprzeczyć, ale powiedziałaś: 'Czy to nie takie oczywiste?'" – czytamy. Nadmieńmy, że w czerwcu 2021 roku fani zarzucili Eilish tzw. "queerbating", czyli użycie strategii marketingowej, którą wykorzystuje się po to, by zachęcić osoby LGBTQ+ do oglądania lub słuchania danej produkcji m.in. poprzez wrzucenie do fabuły homoerotycznego podtekstu. Zarzuty pod jej adresem pojawiły się, gdy piosenkarka wypuściła teledysk "Lost Cause", w którym wystąpiła u boku kilku kobiet.

Źródło: natemat.pl

reklama
Polecamy
reklama
Kontakt z nami