player+
Muzyka  RSS
Michał Szpak ujawnił kulisy pracy w TVP. Wspomniał o przeszukiwaniu garderoby


Michał Szpak przez wiele lat współpracował z TVP. Ostatnie lata jego współpracy ze stacją nie przebiegały jednak najlepiej ze względu na jego sprzeczne z linią stacji poglądy. O szokujących kulisach współpracy z Telewizją Polską artysta opowiedział w rozmowie z Magdą Mołek. Michał Szpak o współpracy z TVP Michał Szpak współpracował z TVP przez lata m.in. jako juror programu "The Voice of Poland". Problemy zaczęły się wtedy, kiedy na nagrywanie nowej ramówki przyjechał z tęczowym elementem na ubraniu. Od tamtej pory zaczęto mu się bardziej przyglądać. Kulisy zdradził w rozmowie z Magdą Mołek. "W samym 'The Voice' też wielokrotnie zwracano mi uwagę i przeszukiwano moją garderobę. Później był też taki zwyczaj, że przed wyjściem trzeba było pokazać się i zrobić zdjęcie stylizacji, co by z kolczyka nie wypadła tęcza na przykład, albo z podeszwy czy części bielizny" – powiedział w rozmowie z dziennikarką. Rzeczona flaga LGBT+ sprawiła bowiem, że operatorzy kamery musieli się natrudzić, żeby nie pokazać w telewizji problematycznego symbolu. Odwetem TVP miało być niemówienie o Szpaku nawet w kontekście Eurowizji. Ostatecznie artyście podziękowano po tym, jak dołączył do protestów pod domem Jarosława Kaczyńskiego. Natomiast kiedy wystąpił w przedstawieniu "Dziady", już nigdy nie zaproszono go na żaden występ. Szpak zapozował nago Szpak potrafi zaskakiwać i jego najnowsza publikacja znów wzbudziła poruszenie. Artysta pokazał zdjęcie, na którym jest kompletnie nago. Nie był to jednak przypadkowy kadr, a okładka nowej płyty. W swoich nowych utworach wokalista obnażył się przed słuchaczami, jak nigdy wcześniej. Piosenkarz ogłosił wówczas premierę swojego najbardziej osobistego album "Nadwiślański mrok", który miał premierę 24 listopada. "Najbardziej osobisty, obdarty z fałszu, gęsty, krzykliwy, smutny, pełen ekstazy, muzycznie soczysty awangardowy, samotny (...) – tak opisuje go sam Szpak. Fotografia wokalisty wzbudziła spore poruszenie. Internauci chętnie komentowali jego odważną sesję. "Brawo za przepiękną i totalnie symboliczną okładkę"; "Okładka obłędna. Czekam na premierę"; "Okładka robi wrażenie. Obnażasz się przed nami, oczyszczasz i idziesz dalej. To czekamy" – czytamy. To jednak nie pierwszy raz, gdy Michał pokazał się w negliżu. Rok temu w okolicy świąt Wielkanocnych na jego instagramowym profilu zagościła kontrowersyjna publikacja. Wokalista dodał dwa czarno-białe zdjęcia, na których widać jak w samych majtkach pręży się przy balkonie. Na pierwszym pozuje z kieliszkiem wina, a na drugim stoi tyłem, wyginając się niczym w baletowej pozie. W tle widać paryskie kamienice. Fotografie okrasił życzeniami wielkanocnymi.

Źródło: natemat.pl

"Mam co robić". Panasewicz zdradza, czym zajmuje się w tygodniu, gdy nie gra koncertów


Janusz Panasewicz, wokalista słynnego Lady Pank był niedawno gościem Agnieszki Woźniak-Starak | Gabi Drzewieckiej w ich programie "Trójkąt" na YouTube. Już na samym początku rozmowy zdradził, czym zajmuje się w tygodniu, gdy nie występuje na scenie z zespołem. Panasewicz ma dwóch synów, 16-letnich bliźniaków: Juliana i Brunona. Już wieczorem pyta swoich bliskich, co im przygotować do jedzenia na śniadanie. W grę wchodzi także odwożenie synów rano do szkoły. Okazuje się bowiem, że słynny rockendrolowiec... doskonale odnajduje się w domowych obowiązkach. – Jestem gosposią, sprzątaczką, wszystko. Dlatego czasami jak wyjeżdżam sobie na weekend grać, to te rzeczy mnie omijają, ale wracam w niedzielę i od poniedziałku do weekendu mam co robić... Ale jest okej, ja się do tego przyzwyczaiłem – mówi z uśmiechem Panasewicz. Można wręcz przyjąć, że muzyka stała się jedynie dodatkiem do nowej "profesji" Panasewicza – domowego "ogarniacza". To jednak nie wszystko. Wcześniej pisaliśmy o tym, że wokalista Lady Pank postawił w swoim życiu także na zdrową kondycję – dlatego przed laty zdecydował się na niepicie alkoholu. Zdradził też, ze to właśnie synowie skłonili go do zostania abstynentem. Janusz Panasewicz swoją muzyczną karierę zaczynał na początku lat 80. ze słynnym zespołem Lady Pank.

Źródło: natemat.pl

Jeszcze się zastanawiacie, czy jechać na Openera? Nazwisko nowej gwiazdy powinno was przekonać


Open'er już od jakiegoś czasu ogłasza swoich headlinerów. Najświeższym nazwiskiem, które podali organizatorzy festiwalu, jest Sam Smith – wielokrotny laureat nagrody Grammy, który w ubiegłym roku otrzymał tę statuetkę za utwór "Unholy". Sam Smith na Open'erze 2024 Sam Smith jest jednym z najpopularniejszych brytyjskich artystów, który ma na koncie pięć statuetek Grammy. W ubiegłym roku otrzymał tę prestiżową nagrodę za kawałek "Unholy", który nagrał w duecie z Kim Petras. Największe triumfy na ceremonii wręczenia tych nagród święcił jednak w 2015 roku, kiedy jako zaledwie 22-latek odebrał cztery Grammy w takich kategoriach, jak najlepszy debiutant, najlepsza piosenka, najlepsze nagranie i najlepszy popowy album za swój debiut "In the Lonely Hour". "Muszę podziękować mężczyźnie, w którym jestem zakochany od ponad roku, bo to o nim jest ten album" – powiedział Smith podczas odbierania jednej ze statuetek. "Dziękuję, że złamałeś mi serce!" – dodał. Właśnie ogłoszono, że Smith będzie kolejnym headlinerem na Open'erze 2024, obok takich gwiazd, jak Dua Lipa, Doja Cat czy Foo Fighters. To dobra wiadomość dla fanów artysty, którzy chcieli go zobaczyć na tegorocznym Orange Warsaw Festival, jednak musieli obejść się smakiem. Smith odwołał koncert ze względu na chorobę, a zastąpił go zespół 30 Seconds To Mars. Kontrowersje wokół Smitha Sam Smith podczas tegorocznego rozdania nagród Grammy wystąpił w kostiumie mogącym się kojarzyć z diabłem, a całość show do piosenki "Unholy" przez ogień i klatki budziły skojarzenie z piekłem. Nie umknęło to uwadze amerykańskiej prawicy, która okrzyknęła jego występ mianem "satanistycznego". Senator Partii Republikańskiej Ted Cruz stwierdził, że artyści dali "demoniczne show". Mniej więcej w podobnym czasie artysta pojawił się na gali Brit Awards w stroju haute couture projektu Harriego. Piosenkarz miał na sobie buty na wysokiej platformie, lateksowe rękawiczki, perłową biżuterię i lśniący czarny kombinezon z odstającymi rękawami oraz nogawkami. Na nagraniach z ceremonii rozdania prestiżowych brytyjskich nagród mogliśmy zobaczyć, że strój utrudniał Samowi poruszanie się. Kreacja niebinarnego współautora "Stay With Me" i "Unholy" spotkała się z krytyką internautów, którzy uważają, że Smith na siłę stara się robić wokół siebie zamieszanie. "Chodzi jak pingwin"; Ktoś tutaj desperacko potrzebuje uwagi"; "Sam Smith jest osobą, która najbardziej ze wszystkich ludzi na świecie chce zwracać na siebie uwagę. To robi się już nudne" – można było przeczytać we wpisach na X (wówczas jeszcze Twitterze).

Po ostatnim koncercie zarzucono jej playback. Roxie Węgiel szybko zareagowała


Roksana Węgiel udostępniła w relacji na Instagramie kilka fragmentów ze swojego ostatniego koncertu w Toruniu. W reakcji zarzucono młodej wokalistce, że korzystała z playbacku. 18-latka szybko zareagowała na komentarz. Roksana Węgiel od kiedy wygrała "The Voice Kids" idzie jak burza ze swoją karierą muzyczną. Wciąż nagrywa nowe kawałki, które stają się hitami i koncertuje. W minioną niedzielę (10 grudnia) pojawiła się w Arenie Toruń. W trasie młodej artystce towarzyszył oczywiście narzeczony. Kevin Mglej pochwalił się później wideo z występu ukochanej. "Duma" – podpisał publikację ze śpiewającą Roxie. Roxie Węgiel zarzucono playback. Odpowiedziała na uszczypliwy komentarz Kilka filmów na Instastory wrzuciła sama piosenkarka. Do jednego z nich pojawił się uszczypliwy komentarz. "Playback" – napisał internautka bądź internautka. Roksana nie przeszła obok tego obojętnie. "Wow, kocham takie komplementy" – zareagowała ironicznie gwiazda i dodała, że nigdy nie posiłkuje się playbackiem: "Zawsze śpiewam na żywo". Ostatnio zarzucano Roxie retusz zdjęć Węgiel stała się w ostatnim czasie jedną z wokalistek, która wywołuje wśród internautów niemałe poruszenie. Oprócz tego, że każde jej poczynania nieustannie śledzone są przez media, to na dodatek nie brakuje komentujących, którzy gdy tylko mają okazję, wbijają jej szpile. Przypomnijmy, że niedawno na jednej ze stron internetowych ukazał się artykuł, w którym już w nagłówku pojawiała sugestia, że 18-letnia Roxie może być w ciąży. Oprócz tego temat, który w jej przypadku jest nieustannie na czasie to wygląd 18-latki. Innym razem internauci postanowili przyczepić się do figury wokalistki. Roxie nie zostawiła tego bez własnej stanowczej reakcji. W relacji na Instagramie odparła zarzuty pod swoim adresem. Wokalistka zaistniałą sytuację nazwała "g*wnoburzą". "Podobno jest jakaś g*wnoburza w kwestii ostatniego zdjęcia. Ta sukienka jest lekko za duża, a na talię ciężko pracuje przez ostatni rok. Pozdrawiam znawców grafiki" – podsumowała ironicznie.

Tagi: Doda
Źródło: natemat.pl

Organizatorzy Eurowizji wydali oświadczenie. Zdradzili, czy Izrael podzieli los Rosji w 2024 roku


Z Eurowizji organizowanej w 2022 i 2023 roku organizatorzy postanowili wykluczyć z konkursu Rosję. Powodem takiej decyzji była inwazja na Ukrainę. Część fanów muzycznego wydarzenia uważa, że w przyszłym roku na scenie w Szwecji z podobnych powodów nie powinien pojawić się reprezentant Izraela. Europejska Unia Nadawców odniosła się do protestów. Czy Izrael wystąpi na Eurowizji 2024? Oświadczenie organizatorów Ze względu na dramatyczną sytuację w Strefie Gazy wielu fanów Eurowizji zwróciło się do organizatorów konkursu z prośbą o rozpatrzenie uczestnictwa Izraela w przyszłorocznej imprezie. Niektórzy widzowie oznajmili nawet, że zbojkotuje wydarzenie, jeśli reprezentant tego kraju zagości na scenie w Malmö. Jak czytamy w mediach społecznościowych, niektórzy internauci uważają, że dopuszczenie Izraela do Eurowizji w 2024 roku byłoby hipokryzją ze strony Europejskiej Unii Nadawców, która dwa lata temu wykluczyła z konkursu Rosję. EBU podkreśliło, że podjęło taką decyzję, ponieważ obawiało się, że "w świetle bezprecedensowego kryzysu na Ukrainie, uwzględnienie rosyjskiego zgłoszenia w tegorocznym Konkursie naraziłoby rywalizację na szwank". Organizatorzy europejskiego święta muzyki właśnie wydali komunikat w sprawie dalszej przyszłości Izraela w konkursie. "Konkurs Piosenki Eurowizji to konkurs dla nadawców publicznych z całej Europy i Bliskiego Wschodu. Jest to konkurs dla nadawców (nie dla rządów), a izraelski nadawca publiczny bierze udział w konkursie od pięćdziesięciu lat" – wyjaśniono w oświadczeniu opublikowanym na łamach belgijskiej gazety "HLN". EBU wyjaśniła, że nadawca z Izraela spełnia wszystkie zasady imprezy. Wraz z 36 innymi kanałami może wziąć udział w konkursie w przyszłym roku. "W tej chwili izraelscy uczestnicy nie są wykluczani z najważniejszych zawodów. Eurowizja pozostaje wydarzeniem apolitycznym, jednoczącym słuchaczy na całym świecie" – czytamy. "Serio dopuszczacie Izrael? W takim razie przywróćcie też Rosję"; "Czy moglibyśmy nie brać pod uwagę kraju, który popiera ludobójstwo?"; "W Gazie giną tysiące dzieci. Zastanówcie się poważnie nad swoim wyborem" – komentują użytkownicy portalu X (dawniej Twittera), którzy wzywają do bojkotu 68. Konkurs Piosenki Eurowizji w Malmö. Greta Thunberg krytykuje Szwecję i Izrael Przypomnijmy, że w artykule napisanym wspólnie z innymi członkami grupy Fridays for Future Greta Thunberg ostro skrytykowała szwedzką współpracę wojskową z izraelskimi firmami zbrojeniowymi, co jej zdaniem "sprawia, że Szwecja jest współwinna izraelskiej okupacji i masowych mordów". "Domaganie się zaprzestania tej niewybaczalnej przemocy jest kwestią elementarną człowieczeństwa i wzywamy każdego, kto może, aby to zrobił" – napisała aktywistka. "Milczenie jest współudziałem. Nie można zachować neutralności w obliczu rozwijającego się ludobójstwa".

Tagi: Eurowizja
Źródło: natemat.pl

Atak na Maffashion? Fabijański i inny jej były nagrali razem teledysk. Kuczyńska komentuje


Sebastian Fabijański i Mateusz "Blu3aby" (obecnie występuje na Instagramie jako @twoojstary) nagrali razem teledysk do kawałka tego pierwszego pt. "SZATAP". Obaj panowie to eks-partnerzy Julii "Maffashion" Kuczyńskiej. Influencerka skomentowała, co myśli o ich współpracy. Sebastian Fabijański nagrał teledysk do piosenki "SZATAP" z byłym swojej byłej. Maffasion komentuje Sebastian Fabijański i Julia "Maffashion" Kuczyńska byli w związku od 2019 roku do 2022 roku, a owocem ich związku jest trzyletni Bastian. Po rozstaniu z aktorem influencerka była związana z operatorem Mateuszem, który na Instagramie znany był jako "Blu3aby" (teraz jego profil nazywa się @twoojstary). Maffashion rozstała się z Mateuszem jakiś czas temu. Operator wystosował wówczas oświadczenie, w którym stwierdził, że to on zerwał z Kuczyńską. Przeprosił w nim również... Fabijańskiego. "Uważam również, że najbardziej zabawne jest to, że ten 'zły' Fabijański wydaje się nie być tym, kim Julka próbowała wmówić mu, że jest. W związku tym, że ślepo powielałem tę negatywną narrację przeciwko Sebastianowi, czuję, że powinienem o tym wspomnieć, a nawet przeprosić" – napisał. W odpowiedzi otrzymał pozew od Maffashion. Teraz Kuczyńska ma więcej powodów do zmartwień. Okazało się bowiem, że jej byli nawiązali współpracę i nagrali razem teledysk do nowej piosenki Fabijańskiego "SZATAP", który miał premierę 9 grudnia. Kuczyńska nie omieszkała skomentować tego wydarzenia na swoim InstaStories. "I chciałabym, abyście wiedzieli... źle to znoszę psychicznie. Portale – proszę, nie mieszajcie do tych rewelacji mojego synka. Nie wspominajcie o nim! Nie łączcie nas z życiem i zabawami tamtych dwóch. Chcecie to przeczytać? Ok! Nie daję sobie z tym rady. Może samodzielnie byłabym odporniejsza. Ale nie jako matka" – napisała influencerka. "Blu3aby" odpowiada Kuczyńską publicznie wsparła stylistka Karolina Domaradzka. "Bardzo mi przykro, Julia. Narcyz i jego latająca małpa próbują cię uciszyć, chociaż nic nie mówisz..." – podsumowała na swoim InstaStories. "Twooj Stary" (wcześniej "Blu3aby") odpowiedział stylistce. "Pani Karolina Domaradzka (kimkolwiek jest) jest jak widać świetnym przykładem szerzenia hejtu pod szyldem 'powstrzymywania hejtu'" – napisał na swoim InstaStories. Dodał również, że "może lepiej się jednak zająć 'krytykowaniem mody'". Domaradzka nie pozostała dłużna i odpisała mu, podając definicję terminu "latające małpy".

Źródło: natemat.pl

Michał Szpak zwrócił się do Danuty Holeckiej. W tle jej odejście z TVP


Michał Szpak przez kilka lat był związany z TVP. Nie ukrywa już, że nie był zadowolony z tego, co działo się za kulisami. Co dziś myśli o zapowiadanych zmianach w telewizji publicznej? W nowym wywiadzie zwrócił się również do Danuty Holeckiej, która niebawem ma zniknąć z "Wiadomości". Michał Szpak rzadko wypowiada się na tematy polityczne, ale już kilka razy dawał do zrozumienia, że cieszy się z wyników październikowych wyborów. – Byłem po prostu szczęśliwy i pamiętam, jak wstałem rano, poczułem się jakiś taki uwolniony, tak mi było lekko na sercu i miałem poczucie, że "wróciliśmy". Będziemy wracać jeszcze bardzo długo, ale w jakiś sposób wróciliśmy do normalności – powiedziała w rozmowie z WP. Przypomnijmy, że rozstanie Szpaka z TVP nie przebiegło w dobrej atmosferze. Artysta przez cztery lata był jurorem w programie "The Voice od Poland". Po zakończeniu współpracy opowiadał, że przed nagraniami jego stylizacje były poddawane starannym oględzinom, które – według niego – były właściwie formą mobbingu. Pracownicy mieli znajdować i usuwać każdy element, który mógłby zostać uznany za symbol poparcia dla społeczności nieheteronormatywnej. Szpak o zmianach w TVP. Zwrócił się do Holeckiej Teraz piosenkarz udzielił wywiadu Plejadzie. Został zapytany, co myśli o nadchodzących zmianach w TVP po tym, jak PiS stracił większość parlamentarną. – Ciężko będzie, żeby odkręcić to, co się wydarzyło do tej pory i tę złą energię telewizji publicznej – niech się to dzieje. Powoli, ale niech się odkręca – stwierdził. Ostatnimi czasy internet zalewają memy z Danutą Holecką. Jeden z nich udostępnił nawet na swoim profilu Szpak. Na wspomnianej grafice widać prowadzącą "Wiadomości" z wymownym "paskiem": "Szukam pracy". "Kocham, pozdrawiam i życzę miłego lotu. #frekwencja Dziękuję" – skomentował piosenkarz. W najnowszym wywiadzie nawiązał do tamtej publikacji i zwrócił się do Holeckiej. – Życzę po prostu powodzenia. Całuję w samo serce – odparł. Przypomnijmy, że już niebawem dziennikarka zniknie z TVP. – Dokumenty zostały już podpisane. Ma odejść 12 grudnia za porozumieniem stron z rocznym okresem wypowiedzenia – powiedział nasz informator.

Źródło: natemat.pl

Rodowicz zdradziła, czy zamierza iść na emeryturę. Te słowa 78-letniej gwiazdy zaskakują


Od niemal sześciu dekad występuje na scenie. Maryla Rodowicz 8 grudnia obchodzi swoje 78. urodziny. Przy tej okazji udzieliła wywiadu, w którym zdradziła, czy wybiera się w końcu na emeryturę. Ujawniła też, jak obchodzi swoje święto. Maryla Rodowicz to gwiazda, której nikomu nie trzeba przedstawiać. "Małgośka", "Wsiąść do pociągu", "Jadą wozy kolorowe", "Niech żyje bal" – te utwory zna niemal każdy Polak. Piosenkarka od lat króluje na polskiej estradzie i mimo sędziwego wieku nie rezygnuje z koncertowania. Na scenie czuje się bowiem jak ryba w wodzie. Energia publiczności ją odmładza. Urodziny Maryli Rodowicz. Wspomniała o planach na kolejne lata Przypomnijmy, że dokładnie 8 grudnia wokalistka kończy 78 lat. Kilka dni temu wspominała na swoim facebookowym profilu o zakupach. O tym, że weszła do Carrefoura po bagietkę, a zapłaciła ponad tysiąc złotych, mówiło pół Polski. Okazało się, że przygotowywała się wówczas na świętowanie z rodziną. – Nie lubię obchodzić urodzin, ale przyjadą moje dzieci i z nimi będę świętować. Podam kołduny zrobione według przepisu babci. Pamiętam te pierożki z dzieciństwa. Jedliśmy je raz w roku, bo to danie drogie i pracochłonne. W mojej rodzinie kołduny je się z musztardą. Myślę, że córka zrobi tort. Świeczka będzie jedna. Dzieci zaśpiewają "Sto lat", mają dobry słuch i piękne głosy – opowiedziała Maryla dla Plejady. Co ciekawe, Rodowicz nie lubi, gdy inni winszują jej z tej okazji. – W dniu urodzin wyłączam telefon, chociaż wiem, że wiele osób będzie dzwonić. Ja po prostu nie lubię, jak mi składają życzenia – tłumaczyła. Artystka podczas wywiadu zdradziła, co dalej planuje oraz, czy po 78. urodzinach wybiera się na emeryturę. – O artystycznej emeryturze nie myślę. Mam bardzo bogate plany. Dopiero się rozkręcam. Moc jest ze mną – dodała na koniec. Przypomnijmy, że Rodowicz już kiedyś poruszyła temat emerytury. Przyznała, że "ma niską", dlatego musi dorabiać koncertami. – Kiedyś to w ogóle nie był temat i dlatego te składki były niskie – wyznała. Jej świadczenie wynosi niemal 1600 złotych.

Źródło: natemat.pl

"Przez twe oczy jak węgle". Holecka została bohaterką parodii piosenki Akcentu


Część internautów świętuje nieoficjalne wieści o odejściu Danuty Holeckiej z TVP, a żartom nie ma końca. Muzycy z Wesołe Piosenki o Smutnych Sprawach Nagrane Ciemną Nocą w Kiblu postanowili nagrać parodię "Przez twe oczy zielone" zespołu Akcent, w którym śpiewa Zenon Martyniuk. "Goebbels przepadłby w toni tych oczu tak jak ja" – słyszymy. Parodia piosenki Akcentu o Danucie Holeckiej Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, branżowy portal Wirtualnemedia.pl również potwierdził nieoficjalnie w TVP Info, że Danuta Holecka w połowie grudnia przestanie prowadzić "Wiadomości". To kolejna taka informacja w ostatnich dniach. W czwartek jako pierwsza napisała o tym redakcja naTemat.pl. Sama Holecka twierdziła jednak, że to bzdury. Nasi informatorzy w TVP potwierdzili anonimowo, że dokumenty związane z odejściem Danuty Holeckiej zostały już podpisane. Takie informacje otrzymaliśmy w dwóch niezależnych źródłach. Prezenterka ma odejść za porozumieniem stron, z rocznym okresem wypowiedzenia. Jak usłyszeliśmy, obecna szefowa "Wiadomości" będzie otrzymywać przez ten czas "spore wynagrodzenie". W internecie nie brakuje żartów z sytuacji, w jakiej miała znaleźć się Holecka. Muzycy z inicjatywy Wesołe Piosenki o Smutnych Sprawach Nagrane Ciemną Nocą w Kiblu nagrali właśnie parodię utworu "Przez twe oczy zielone" zespołu Akcent, w której zwrócili się do gospodyni "Wiadomości", a także pozostałych dziennikarzy związanych z Telewizją Polską. Prześmiewcza wersja nosi tytuł "Przez twe oczy jak węgle". – Ta piosenka jest dla pani Danuty, ale też dla pani Edyty (red. - Lewandowskiej) i dla pana Michała (red. - Adamczyka), których nie ma, i pana Krzysztofa (red. - Ziemca), którego nie ma jeszcze bardziej. (...) Ale przede wszystkim dla pani Danuty – zaczęli członkowie amatorskiej grupy. Parodia popularnej piosenki disco polo kończy się słowami: "Nigdy nie będzie takiej telewizji. Nigdy 'Wiadomości' nie będą tak treściwe, a paski takie soczyste. Nigdy nie będzie takiej telewizji". "Ona poza kamerą potrafi być miła" – W porównaniu do innych osób z nadania partyjnego w TVP muszę powiedzieć, że ona jest miłą, uśmiechniętą osobą – przyznał Piotr Borys, poseł KO, który był ostatnio gościem programu Danuty Holeckiej i miał z nią starcie na antenie. – Ale taka jest przed programem i po programie. Żaden uśmiech nie zmieni tego, że jest twarzą "Wiadomości" TVP i narracji PiS, która sieje nienawiść i jest skierowana przeciwko opozycji – zastrzegał w wywiadzie z naTemat.

Źródło: natemat.pl

Nie uwierzysz, że te gwiazdy miały nagą sesję w "Playboyu"! Oto ich okładki


"Playboy" przez lata był symbolem seksu, wolności obyczajowej i swego rodzaju odwagi. Rozpalał wyobraźnie ludzi na całym świecie. Polska edycja utrzymała się na rynku przez ponad dwie dekady, kończąc swoją działalność w 2019 roku. Na rozkładówkach miesięcznika gościło wiele wokalistek i aktorek. Zobacz, które gwiazdy miały odwagę zapozować nago. W 2019 roku zdecydowano o tym, że papierowe wydanie magazynu "Playboy" znika z rynku Przez 27 lat na okładkach znalazły się największe polskie gwiazdy i celebrytki Przypominamy, które aktorki i wokalistki odważyły się zrobić nagą sesję do legendarnego magazynu. Już kilka lat temu wydawnictwo Marquard Media Polska zrezygnowało z całkowicie z segmentu prasowego, dając kres wydawaniu takich tytułów jak m.in. kultowy "Playboy". Pierwszy numer został wydany w grudniu 1992 roku, a ostatni wylądował na sklepowych półkach w grudniu 2019 roku. Miesięcznik przez prawie 30 lat dostarczał rozrywki, ciekawych wywiadów i przede wszystkim zjawiskowych sesji zdjęciowych, których bohaterkami były piękne Polki - największe nazwiska muzyki, filmu, seriali, modelingu i szeroko pojętego show-biznesu. W 2022 roku Marcin Meller, który przez dziewięć lat (2003-2012) piastował stanowisko redaktora naczelnego, w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim przypomniał, które gwiazdy życzyły sobie największe gaże za zapozowanie w miesięczniku. Meller zdradził, że najwięcej dostały takie gwiazdy jak Doda i Edyta Górniak (pojawiła się w magazynie trzykrotnie). – W sumie nie obowiązuje mnie już tajemnica handlowa po tych latach. To było od kilkudziesięciu do ponad stówy. To były rekordy. Doda, Edyta Górniak to były te największe pieniądze – wyznał. Meller przyznał, że najlepiej sprzedającym się numerem miesięcznika za czasów, gdy był naczelnym, był ten, gdzie pojawiła się bizneswoman, znana aktorka i gwiazda "M jak Miłość". – Pamiętam, że Anna Mucha dostała sporo, ale ona chciała zrobić happening. Pamiętam, że to był w ogóle najlepiej sprzedający się numer, a przynajmniej za mojej kadencji – podkreślił. – A była gwiazda, za którą łaziłeś najdłużej i się nie zgodziła, żeby pokazać piersi w "Playboy'u"? – zapytał wprost Stanowski. – Żadna tajemnica, Magda Mołek – powiedział Meller. Warto przypomnieć, że dziennikarze przez lata byli parą prowadzących w "Dzień Dobry TVN". Nie uwierzysz, że te gwiazdy miały nagą sesję w "Playboyu"! Oto galeria zdjęć Oprócz Dody, Górniak czy Muchy na okładkach Playboya pojawiło się wiele gwiazd podobnego i nieco mniejszego formatu. "Złoty czas" w rozumieniu szczytu kariery większość z nich ma już za sobą. Dalej jednak spełniają się zawodowo i artystycznie. Dwóch z nich niestety już z nami nie ma. Ewa Gawryluk Ćwierć wieku temu w prestiżowym magazynie zapozowała Ewa Gawryluk, która wówczas była uznawana za jedną z bardziej atrakcyjnych blondynek w show-biznesie. 55-letnia dziś gwiazda w rozmowie z "Faktem" oznajmiła, że wcale nie żałuje rozbieranych zdjęć. – Piękne zdjęcia zostały zrobione przez Marka Czudowskiego. Tomasz Jacyków, nieznany wtedy jeszcze, zrobił stylizacje. I zdjęcia wyszły bardzo apetyczne – wspominała aktorka, która od lat wciela się w postać Ewy Nowak-Hoffer w serialu "Na Wspólnej" na TVN. – To jest kompletnie, co innego rozbierać się w filmie. Występowanie na golasa przed kamerą jest dużo bardziej krępujące. Tam w zasadzie chodziło o światło, o cień, i żeby kawałek tego cycka tam pokazać. Podczas zdjęć był tylko fotograf, stylista i makijażysta. To były 3 osoby plus ja, a na planie filmowym jest tabun ludzi – dodała. Jolanta Fraszyńska Jolanta Fraszyńska w latach 90. zdecydowała się wystąpić na okładce magazynu "Playboy". Aktorka filmowa, serialowa i teatralna ma na swoim koncie takie produkcje jak m.in. "Ławeczka", gdzie zagrała z Arturem Żmijewskim, filmowa biografia wokalisty zespołu Dżem pt. "Skazany na bluesa" czy serial "Na dobre i na złe", gdzie wcielała się w Monikę. Jakiś czas temu Fraszyńska została zapytana przez Plejadę, czy po raz kolejny zdecydowałaby się na rozbierane zdjęcia? – Myślę, czy miałam wtedy bliznę po cesarskim cięciu. Otóż miałam (...). Nie wiem, jakbym teraz z tej okładki emanowała i co by to było. Teraz jest to sfera dla mnie intymna, chociaż jestem mentalną naturystką – zaznaczyła aktorka. Kayah Kayah od lat jest jedną z bardziej charyzmatycznych polskich wokalistek. Kocha współpracować z młodymi ludźmi. Od nich czerpie energię do tego, żeby dalej działać muzycznie i tworzyć nowy materiał muzyczny. W historii "Playboya" ukazały się - podobnie jak u Edyty Górniak - trzy okładki z udziałem wokalistki. Pierwsza trafiła do kiosków w 1996 roku. Na zdjęciu była przykryta jedynie różowym materiałem. Rok później zapozowała razem z koleżanką z branży. Kayah była odziana w czarny, lateksowy kostium z dużym dekoltem. Na zdecydowanie mniej odważną stylizację postawiła Urszula. W 2003 roku artystka pojawiła się na rozkładówce trzeci raz. Był to czas, kiedy na fali był jej utwór "Supermenka" z płyty "Zebra". Tym razem miała na sobie jedynie bardzo kusą, skórzaną spódniczkę, a we włosach egzotyczny kwiat. Całość była stylizowana na dżunglę. Joanna Brodzik Joanna Brodzik czasy największej popularności ma już za sobą. Przełomem w jej karierze było wcielenie się w 1998 roku w postać Renaty w "Klanie". W tym samym roku aktorka poleciała do Cannes, gdzie ochoczo prezentowała się w negliżu na festiwalu filmowym. Rok później pojawiła się na okładce "Playboya". W 2002 roku Brodzik otrzymała główną rolę w serialu telewizyjnym "Kasia i Tomek", gdzie poznała przyszłego życiowego partnera Pawła Wilczaka. Serial doczekał się trzech serii. Nakręcono łącznie 100 odcinków. Za tę rolę Brodzik otrzymała m.in. statuetkę Wiktora. Następnie aktorka wystąpiła w filmie "Nigdy w życiu!" u boku Danuty Stenki, a już rok później stała się jedną z największych gwiazd polskiego show-biznesu za sprawą głównej roli w serialu "Magda M.". Potem w 2008 roku zrobiła przerwę, gdyż urodziła dzieci. Po urlopie macierzyńskim przyjęła główną rolę w serialu "Dom nad rozlewiskiem" i jego kontynuacjach. Anita Lipnicka Anita Lipnicka znana była zawsze ze wspaniałego głosu i delikatnej urody. 47-letnia artystka jest obecna na polskiej scenie muzycznej od 18. roku życia (to właśnie wtedy dołączyła do Various Manx), więc na przestrzeni lat można było obserwować jej liczne metamorfozy. W 1996 roku zdecydowała się na karierę solową i postawiła również na bardziej nowatorską formę promocji. Pięć lat później zapozowała okładce magazynu dla panów. Wszyscy byli zachwyceni nienaganną sylwetką Lipnickiej, sugerując, że mogłaby pracować również jako modelka. Na kolejną, jeszcze odważniejszą sesję dla magazynu "Playboy" Lipnicka zdecydowała się w 2001 roku. Katarzyna Skrzynecka Katarzyna Skrzynecka to polska aktorka serialowa, filmowa i teatralna. Lata temu wystąpiła w "Tańcu z Gwiazdami" u boku Marcina Hakiela. Przez ostatnie lata była jurorką w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". W "Playboyu" po raz pierwszy aktorka zaprezentowała się w czerwcu 1995 roku. Sesja zdjęciowa była wówczas dosyć grzeczna w porównaniu do innych. Skrzynecka pozowała na siedząco, zakrywając swoje ciało jedynie białym ręcznikiem. Potem w 1998 roku, podczas sesji zdecydowała się na nutkę pikanterii. Pokazała więcej ciała w koronkowym gorsecie i podwiązkach. Kilka lat temu Skrzynka chwaliła się, że autorka owego zdjęcia została nagrodzona w plebiscycie World Press Photo. – Byłam na okładce Magazynu "Playboy", wraz z artystyczną sesją, która przeszła do historii jako zmysłowa, lecz 'nienaga'. Magdalena Wuenshe została za nią nagrodzona WORLD PRESS PHOTO – przekazała z dumą. Justyna Steczkowska Justyna Steczkowska do dzisiaj zachwyca zgrabną sylwetką. Swoje wdzięki artystka prezentowała w piśmie ćwierć wieku temu. Kiedy zakończono wydawanie "Playboya", powiedziała, co dzisiaj myśli o rozbieranych zdjęciach w magazynie dla panów. – Mam nadzieję, że epoka, w której mężczyźni u władzy dla zysku i zabawy wykorzystywali kobiety, bezpowrotnie minęła. Jest w nas olbrzymia siła, radość życia, miłość, empatia, wewnętrzne piękno, ogromne spektrum emocji. Nie jesteśmy przecież tylko ponętnym ciałem – stwierdziła na łamach "Party". – Zrobiłam tę okładkę w stu procentach na moich warunkach. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym być naga na rozkładówce "Playboya". Udzieliłam im wywiadu, bo to była gazeta, która w sposób odważny rozmawiała z ludźmi o ich życiu i pracy. Pokazywanie nagości w Playboy'owski  sposób było zawsze sprzeczne z tym, co czuję i opowiadam przez swoją muzykę. Dlatego nie była to rozbierana sesja. Jedyną nagością były moje nagie plecy (śmiech), czyli wszytko wbrew Playboywi. Nigdy potem nie zrobiono już tak "ubranej sesji" – dodała. Renata Dancewicz Renata Dancewicz na odważne akty decydowała się już na początku kariery - wystąpiła wówczas w erotyku "Diabelska edukacja". Do przyjęcia pełnej nagich ujęć roli nakłoniła ją matka. – Od początku wiedziałam, że tam będzie sporo rozbierania. Na początku odmówiłam. Po jakimś czasie skontaktował się ze mną mój agent i powiedział, że produkcji bardzo zależy, żebym to ja zagrała. Przekonywał mnie, żebym się zgodziła. I ja wtedy zadzwoniłam do mamy, żeby podzielić się z nią moimi wątpliwościami. Na co ona przyznała: "Dziecko, reżyseruje to Majewski, grają tam wybitni aktorzy – Dymna i Kondrat. Nie ma w tym nic złego". No i ostatecznie zdecydowałam się zagrać, z czego dziś się cieszę, bo nakręciliśmy piękny film – powiedziała w wywiadzie dla serwisu Plejada. Dziś gwiazda "Na Wspólnej" otwarcie mówi o swoich poglądach. Jest zdeklarowaną feministką i ateistką. Opowiada się za prawami osób LGBTQ. Nieraz przekonywała, że rozbierana sesja zdjęciowa, którą w 2003 roku zrobiła dla magazynu "Playboy", nie kłóci się z wyznawanymi przez nią poglądami i aktywną walką z seksizmem. Anna Przybylska Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 r. po długiej i wykańczającej walce z rakiem, pozostawiając zrozpaczoną rodzinę i fanów. Była uważana za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek. Mogła też się pochwalić rewelacyjnym ciałem, które dwukrotnie zaprezentowała w "Playboyu". W 2000 roku Przybylska pozowała jedynie w wyciętych figach, a jej piersi zasłaniał pistolet i kabura. Nawiązywała do jej roli sierżant Marylki Baki z serialu "Złotopolscy". W biografii "Ania" Małgorzata Rudowska, menadżerka i przyjaciółka gwiazdy wyjawiła kulisy dotyczące rozbieranej sesji, dzięki której aktorka dorobiła się majątku. – Pamiętam, że przy tym pierwszym "Playboyu" bardzo się starałam, żeby Ania podpisała jak najkorzystniejszą umowę. Znalazłam prawnika w Sopocie, musieliśmy wszystko dobrze zabezpieczyć, mówiłam do Ani: "A jak będziesz kiedyś pierwszą damą i ci te zdjęcia wszyscy powyciągają?". Ania, przy pomocy prawnika i Rudowskiej, wywalcza sobie w kontrakcie kwotę gwarantowaną plus prowizję od sprzedanych egzemplarzy – – Wtedy w "Playboyu" pokazywały się wybitne aktorki i artystki. W końcu sięgnęli po Przybylską i to właśnie numer z Anią na okładce sprzedał się rekordowo, to był hit. Widząc te wyniki, w redakcji śmiali się potem, że najchętniej to by ją do każdego numeru brali – wyjawiła Rudowska. Kora Kora była nazywana pierwszą damą polskiego rocka. Pod koniec lat 90. miała w Polsce status supergwiazdy. Jej charyzma, nietuzinkowa osobowość oraz charakterystyczny głos zapewniły jej miejsce w historii polskiej muzyki i miłość milionów fanów. Sesja do "Playboya" z udziałem artystki jest wspominana do dzisiaj. Miała wówczas 47 lat i fantastyczną figurę. Strój, który miała na sobie Kora oddawał jej ogrnisty temperament - skórzany, czarny gorset z elementami ćwieków i rajstopy z dziurami robiły wrażenie. Przypomnijmy, że w 2018 roku artystka zmarła na raka jajnika.

Carrefour wprowadza promocję na bagietki. To nawiązanie do wpisu Rodowicz


"No i to jest super RTM!" – można przeczytać w komentarzach na Facebooku pod grafiką Carrefoura informującą o nowej promocji w sieci ich sklepów. Rozwinięciem "RTM" jest oczywiście Real Time Marketing, czyli nawiązanie do głośnego wpisu Maryli Rodowicz o tym, że chciała kupić chrupiącą bagietkę, a wydała ponad tysiąc złotych. "Pojechałam do Carrefoura, żeby sobie kupić chrupiącą bagietkę. A w Carrefourze to i tamto i do kasy. Pani pyta... kartą jak zwykle? Ja na to...a nie gotówką (taka byłam z siebie zadowolona, że mam gotówkę).pani mówi... 1254 zł. Otwieram portfel, myślę, chyba przesadziłam, nie mam chyba takiej gotówki" – napisała ostatnio na swojej stronie na Facebooku Maryla Rodowicz. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że piosenkarka nie tylko musiała zostawić kartę płatniczą w innej torebce, ale jej poszukiwania stworzyły dodatkowo kolejkę przy kasie. Na szczęście pani kasjerka postanowiła dać jej szansę i policzyć pieniądze, które Rodowicz akurat miała przy sobie. "Liczymy, liczymy i wiecie co? Miałam dokładnie 1254 zł. Jakieś czary? Co myślicie?" – zapytała swoich fanów. "Opatrzność boska" – komentowali ironicznie internauci. "Miałem to samo tylko płaciłem wtedy 21,37 zł. Zajarałem się i zagrałem w Lotto. Przegrałem" – napisał żartobliwie Bilguun Ariunbaatar, polski showman i satyryk. Do sytuacji postanowił odnieść się sam Carrefour... tworząc promocję na zakup bagietek. "Wszystkich wielbicieli bagietek zapraszamy do skorzystania z rabatu -30% na pieczywo!" – czytamy we wpisie udostępnionym na Facebooku. Akcja promocyjna ma potrwać do 10 grudnia, o jej szczegółach można przeczytać na stronie Carrefoura. Pod wpisem sieciówki nie mogło także zabraknąć ironicznych komentarzy internautów. "Rabat cieszy jeszcze bardziej, że nie obowiązuje przy zakupach od 1254 zł" – czytamy pod postem Carrefoura. Na chwilę obecną Maryla Rodowicz nie skomentowała faktu, że stała się inspiracją dla zniżki na pieczywo. Możliwe, że artystka nawet nie wie o swoich zasługach dla wielbicieli bagietek.

Źródło: natemat.pl

Czy tak teraz będzie wyglądał Popek? Niepokojący wpis rapera na Instagramie


"Żadne tatuaże nie przykryją bólu, który czuje się w sercu, duszy i głowie" oraz "Popek to się dobrze nie skończy" – to tylko niektóre z komentarzy przejętych fanów pod nowym wpisem słynnego rapera Popka Monstera. Muzyk wrzucił zdjęcie, które ma przedstawiać jego kolejny tatuaż na twarzy. Tym razem chce się upodobnić do śmierci. – Wykorzystują mnie. Niech pani zadzwoni na policję, bo znowu będę wyglądał jak pomyłka Boga – ironizował w jednym z niedawnych filmików na Instagramie Popek Monster. Nawiązywał w ten sposób do wypowiedzi jego byłej kochanki, Anny Palmowskiej, która stwierdziła, że tatuaż na twarzy muzyka jest efektem tego, że został "wykorzystany". "Mistyk tatuował Popka, jak był naćp*ny i w dole psychicznym. Wykorzystał go i oszpecił na całe życie dla kilku chwil sławy. Ja bym cię za takie coś pozwała. Dobrze wiedziałeś, że Popek ma problemy z głową" – komentowała sprawę Palmowska. Przypomnijmy, że Popek "zamalował" sobie część twarzy, a także na jego policzku znalazło się wulgarne słowo "j*bać" oraz pięć kresek. – Oni nie widzą przekazu, tylko oszpecenie i że ktoś mnie wykorzystał. Nikt mnie nie wykorzystał. Jestem dorosłym człowiekiem i wszystkie moje decyzje podejmuję sam, a nie moi koledzy za plecami. (...) Jakbym spotkał Popka sprzed lat, to bym mu zaj*bał strzała za to, że mnie wj*bał w narkotyki. Tatuaż ma mi przypominać o czymś, o moim największym problemie, czyli narkotykach. Ludzie widzą tylko słowo 'j*bać', ale tu jest wulgaryzm i kilka kresek kokainy – tłumaczył w filmiku promującym galę Gromdy, federacji organizującej walki na gołe pięści. Od tamtej pory Popek (tak naprawdę Paweł Ryszard Mikołajuw) zrobił sobie jeszcze jeden tatuaż na głowie – tym razem napis na skroni "Mógłbym dziś z popiołu Wstać Stać mnie na to". Teraz jednak Popek udostępnił na Instagramie zdjęcie, które zmartwiło nawet jego własnych fanów. Widać na nim... trupią czaszkę. Jest też niepokojący wpis samego Popka. "Projekt skończony, mam dość. Tak mnie napie**ala głowa, że nie mogę zebrać myśli. Będąc z wami szczery to wszystko mnie przerosło. Skończyliśmy o 4 rano. Zawsze chciałem być sławny i mieć w ch*j pieniędzy. Okazało się to dla mnie przekleństwem. Piszę to do młodego pokolenia przyszłych artystów. Pieniądze i fejm są przereklamowane jak kokaina w Kolumbii i Popek na YouTube. Mam nadzieję, że już nikt na ulicy nie powie do mnie już nigdy więcej Popuś czy to ty? Od dzisiaj jestem mam nadzieję k**wa dla was niewidzialny. Kocham was wszystkich, nienawidzę siebie za to kim jestem. Je*ać" – czytamy we wpisie muzyka. Załączone zdjęcie oczywiście wydaje się nałożonym filtrem, a nie prawdziwym tatuażem. Czy jest to więc kolejny sposób na "pogrywanie" Popka ze swoimi fanami? "Nie taniej iść do psychiatry?" – brzmi jeden z popularniejszych komentarzy pod wspomnianą fotografią.

Tagi: Popek, YouTube
Źródło: natemat.pl

Fani dociekają, czy związek Quebonafide i Natalii Szroeder to już przeszłość. Pokazują dowody


Czy to kolejna teoria spiskowa, a może coś jest na rzeczy? Powstała teoria o tym, że znany raper Quebonafide przestał się spotykać z piosenkarką Natalią Szroeder. Fani artystów poświęcili swój czas, by prześledzić ich konta na mediach społecznościowych i sprawdzić, czy para wciąż jest razem. Zauważyli niepokojącą rzecz. Między nimi zaiskrzyło w 2018 roku, to wtedy miał zacząć się ich związek. Teraz jednak – według fanów – nad relacją Natalii Szroeder i Quebonafide zawisły czarne chmury. Skąd takie podejrzenia? Zauważono, że raper... przestał lajkować zdjęcia artystki. Dzieje się tak przynajmniej od października. Jednocześnie Szroeder dała znać, że "chciałaby, aby ten rok się skończył". To oczywiście jeszcze o niczym nie znaczy – przecież wszyscy chcielibyśmy końca tego roku. Jest jednak jeszcze jeden ważny szczegół, który ma świadczyć o rozstaniu tej pary (ważniejszy niż wzajemne nielajkowanie sobie zdjęć). Na palcu piosenkarki miało też zabraknąć pierścionka zaręczynowego. Muzyk oświadczył się jej podczas jednego z koncertów. Warto też wspomnieć, że artystka już wcześniej podkreślała swoje zdystansowanie wobec plotek na temat jej relacji z raperem. "Nie czuję potrzeby dzielenia się każdym śniadaniem, każdą minutą spędzoną z osobami bliskimi. Zwłaszcza, jak ma się relacje z osobami, które też są popularne. Ja tego nie lubię podsycać po prostu. Bo wtedy tego życia takiego intymnego, prywatnego, nie ma się w ogóle na co dzień. A ja bardzo bym tego nie chciała (...) Nie lubię takiej sztucznej, taniej kontrowersji. Jeżeli jest jakiś szum czy zamieszanie wokół mojej osoby, to zależy mi na tym, żeby było to związane z muzyką" – tłumaczyła w rozmowie z Pudelkiem Szroeder. W sieci pojawiły się też plotki o rzekomym romansie Szroeder z innym artystą... Liberem.

Źródło: natemat.pl

Taylor Swift została Człowiekiem Roku tygodnika "Time". Nie wszystkim się to podoba


Magazyn "Time" spośród nominowanych do tytułu Człowiek Roku 2023 wyłonił zwyciężczynię. Została nią Taylor Swift! Zaledwie 33-letnia amerykańska gwiazda muzyki może pochwalić się ogromnymi sukcesami i wpływami na świecie. Tegoroczna lista nominowanych do tego tytułu wywołała niemało kontrowersji. Pojawili się na niej: uczestnicy strajku aktorów i pracowników branży filmowej w Hollywood, chiński prezydent Xi Jinping, amerykańska wokalistka Taylor Swift, prokuratorzy, którzy postawili Donalda Trumpa w stan oskarżenia, brytyjski król Karol III, przewodniczący Rezerwy Federalnej Jerome Powell i lalka Barbie, o której film okazał się najbardziej dochodowym obrazem w całej historii Warner Bros. Znalazł się tam też... Władimir Putin, co zbulwersowało media. Tym bardziej, że w ubiegłym roku ten sam tytuł przypadł... prezydentowi Ukrainy Wołodymyrowi Zełenskiemu. W tym roku wybrano Taylor Swift W 2023 Człowiekiem Roku według "Time" została Taylor Swift. "Osiągnięcia Swift jako artystki – kulturowe i komercyjne – są tak liczne, że ich wyliczanie wydaje się bezcelowe. Jako gwiazda popu znajduje się w ekskluzywnym towarzystwie, obok Elvisa Presleya, Michaela Jacksona i Madonny; jako autorka piosenek była porównywana do Boba Dylana, Paula McCartneya i Joni Mitchell. Jako bizneswoman zbudowała imperium warte, według niektórych szacunków, ponad 1 miliard dolarów" – argumentowano zwycięstwo Taylor w tygodniku. Magazyn zwrócił uwagę na to, że laureatka jest na ustach milionów ludzi na całym świecie. Ponadto najpopularniejsze media analizują jej zachowanie czy to, co nosi. Ponadto wyniki finansowe jej trasy koncertowej "The Eras Tour" również są imponujące – wokalistka jest na dobrej drodze do ustanowienia rekordu najbardziej dochodowego tournée wszech czasów. "Dzięki premierze filmu koncertowego z trasy artystka zapewniła sieci kin AMC najwyższą sprzedaż biletów w ciągu jednego dnia w historii" – dodano w artykule "Time". Mimo tego już pojawiły się komentarze niezadowolonych internautów, którzy zastawiają się, dlaczego akurat ona. "Lol, ona nie zrobiła nic znaczącego"; "Chyba żart"; "Za dużo tej Taylor" – pisali. Nie da się jednak ukryć, że wokalistka zdominowała ten rok. W magazynie wspomniano również o tym, że fenomenie Taylor poświęcono nawet zajęcia uniwersyteckie. Z kolei, gdy piosenkarka zaśpiewała o bransoletkach, "sklepy z rękodziełem miały odnotować aż 500 proc. wzrostu sprzedaży". Co więcej, kiedy Swift zaczęła spotykać się z zawodnikiem futbolu amerykańskiego Travisem Kelce, "mecze z jego udziałem podobno odnotowały ogromny wzrost popularności".

Źródło: natemat.pl

Billie Eilish wyoutowana? Oto 5 gwiazd, na których wymuszano ujawnienia swojej orientacji seksualnej


Z wypowiedzi wynika, że Billie Eilish nie chciała wcale robić coming outu. Po głośnej gali Hitmakers jedna z największych piosenkarek młodego pokolenia zarzuciła mediom, że ją wyoutowały. Outing w Hollywoodzie i zagranicznym showbiznesie jest powszechną praktyką. Na tyle powszechną, że lista gwiazd, którym odebrano decyzję o ujawnieniu własnej orientacji seksualnej, ciągnie się bez końca. Jedne z nich przypadkiem trafiły na okładki queerowych magazynów, drugie zaś błędnie oskarżano o queerbating. Billie Eilish została wyoutowana? Oto czym jest outing Jak pisaliśmy wcześniej, w sobotę (2 grudnia) w studiu Nya West w Hollywood odbyła się gala Hitmakers 2023 organizowana przez tygodnik rozrywkowy "Variety". W trakcie jednego z wywiadów na ściance Billie Eilish odniosła się do tematu swojej orientacji seksualnej, którą miała potwierdzić na łamach listopadowego wydania gazety. Podczas imprezy w Los Angeles Eilish wyznała reporterce Tianie DeNicoli, że nie zamierzała wykonywać wielkiego gestu w postaci publicznego coming outu. – Nie, nie zrobiłam tego, bo zawsze myślałam: "Czy to nie jest oczywiste"? Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ludzie mogą tego nie widzieć – dodała 21-letnia gwiazda muzyki pop, a w jej głosie było słychać zakłopotanie. Po zdobyciu nagrody w kategorii "filmowej piosenki roku" za utwór "What Was I Made For" do filmu "Barbie" w reżyserii Grety Gerwig ("Małe kobietki" i "Lady Bird"), młoda piosenkarka wstawiła na Instagram wpis, w którym zarzuciła mediom, że ją wyoutowały. "Dziękuję za statuetkę i za wyoutowanie mnie na czerwonym dywanie o 11 rano. Zamiast mówić o czymś, co jest ważne... Lubię chłopców i dziewczyny. Zostawcie mnie w spokoju" – czytamy. "Outing" ("wyoutowanie") oznacza sytuację, w której ktoś ujawnia orientację seksualną lub tożsamość płciową osoby LGBTQ+ bez jej zgody. Wiele osób nieheteronormatywnych i trans postrzega to zjawisko jako przejaw naruszania prywatności, a także odbierania komuś decyzyjności w sprawach osobistych. Większość uważa "wyoutowanie" za szkodliwy czyn, który niesie ze sobą ryzyko w postaci traumy. Usilne namawianie kogoś do coming outu (wywieranie na kimś presji) też mieści się w ramach outingu. Autorka hitów "bad guy" i "lovely" nie jest jedyną zagraniczną gwiazdą, która padła ofiarą outingu. Przedstawiamy listę artystów, którym odebrano możliwość zrobienia coming outu na własnych warunkach. Gwiazdy, które zostały wyoutowane: Ricky Martin Parę dekad temu ludzie rzadko mówili otwarcie o seksualności (poza tą heteronormatywną). Ricky Martin unikał jak ognia pytań na temat swoich preferencji seksualnych. Niestety nie był przygotowany na spotkanie z Barbarą Walters, kontrowersyjną osobowością telewizyjną i pierwszą kobietą w USA prowadzącą wieczorny program informacyjny. W 2000 roku portorykański muzyk i autor hitu "Livin' La Vida Loca" udzielił wywiadu Walters na antenie stacji ABC. Dziennikarka naciskała na niego, by ujawnił swoją orientację. – Mógłbyś powstrzymać te wszystkie plotki. Wystarczy powiedzieć: "Tak, jestem gejem" lub "Nie, nie jestem" – zachęcała. Po krótkiej wymianie zdań Martin powiedział prowadzącej, że nie ma ochoty odpowiadać na tego typu pytania. – Czy (red. te plotki) cię bolą? Jak sobie z nimi radzisz? – drążyła Walters. Od tamtej pory jeszcze głośniej omawiano w mediach orientację piosenkarza. Artysta zrobił oficjalny coming out dziesięć lat po emisji niesławnego wywiadu. – Poczułem się wtedy znieważony, ponieważ nie byłem gotów na to, by się ujawniać. Byłem bardzo przestraszony – tak wspominał spotkanie z Walters w rozmowie z tygodnikiem "People". Kit Connor W 2022 roku oskarżenia o queerbaiting zmusiły 18-letniego wówczas aktora Kita Connora, odtwórcę roli Nicka Nelsona w serialu "Heartstopper", do zrobienia coming outu. Brytyjczyk wcielił się w postać ucznia odkrywającego swoją seksualność w adaptacji przyjaznego osobom LGBTQ+ komiksu autorstwa Alice Oseman. Rzekomi fani tytułu naciskali na niego, by "w końcu wyszedł z szafy". Connor niechętnie opublikował na Twitterze odpowiedź na zarzuty, w której w sposób zwięzły potwierdził, że jest biseksualny. "Jestem bi. Gratuluję, że zmusiliście 18-latka do tego, by się wyoutował. Sądzę, że część z was nie zrozumiała przesłania, jakie niesie ze sobą serial. Pa" – mogliśmy przeczytać w jego tweecie. Michelle Rodriguez Michelle Rodriguez, odtwórczyni Letty w serii "Szybcy i wściekli", jest bi. W 2007 roku, czyli sześć lat przed oficjalnym coming outem, amerykańska aktorka latynoskiego pochodzenia trafiła na okładkę magazynu dla lesbijek "Curve". Gazetę krytykowano później za próbę wyciągnięcia od hollywoodzkiej gwiazdy informacji o jej seksualności. "Jeśli chodzi o pogłoski o moim ujawnieniu się, wydaje mi się, że magazyn 'Curve' próbował zdemaskować mnie na podstawie własnych podejrzeń. Nie czuję się obrażona. (...) Nie wiem, jaki był powód zrobienia takiej okładki. Nie zostałam o tym poinformowana" – napisała Rodriguez na swoim blogu. Choć artykuł "Curve" nie zdradzał orientacji gwiazdy "Lost", internet szybko obiegła plotka o jej rzekomym coming oucie. – Przykro mi, że Michelle Rodriguez ma wrażenie, że ją przechytrzyliśmy – oświadczyła potem redaktor naczelna Curve, Diane Anderson-Minshall. Lee Pace Lee Pace, odtwórca roli Thranduila (ojca Legolasa z "Władcy Pierścieni") w "Hobbicie" Petera Jacksona, może pochwalić się paroma historiami związanymi z wyoutowaniem. Podobno najpierw został zdemaskowany przez kolegę z planu - ekranowego czarodzieja Gandalfa, czyli Iana McKellena. Kultowy aktor - po tym, jak oznajmił w wywiadzie z niemieckim tabloidem Brash.de, że nad "Hobbitem" pracowało wielu gejów - wymienił Pace'a z nazwiska. Na tym jednak nie skończył się outing. W 2018 roku Brian Moylan z "W Magazine" przeprowadził wywiad z Pacem. Dziennikarz spytał się amerykańskiego aktora, czy identyfikuje się jako osoba nieheteronormatywna. – Umawiałem się z mężczyznami, umawiałem się z kobietami. Nie wiem, dlaczego kogokolwiek to obchodzi. Jestem aktorem i gram role. Szczerze mówiąc, nie wiem, co powiedzieć. Twoje pytanie jest dla mnie natrętne – ocenił. Moylan już wcześniej miał na swoim koncie czyjeś wyoutowanie. W 2009 roku opublikował na blogu Gawker artykuł zatytułowany "Anderson Cooper is a Giant Homosexual and Everyone Knows It". Rebel Wilson Rebel Wilson potwierdziła w czerwcu 2022 roku, że spotyka się z projektantką mody oraz założycielką marki modowej Lemon Ve Limon, Ramoną Agrumą. Zgodnie z doniesieniami zagranicznych mediów, gwiazda filmów "Druhny" i "Pitch Perfect" nie chciała się ujawniać, ale została do tego zmuszona. Dziennikarz Andrew Hornery przyznał w sobotnim felietonie (dzień po zdjęciu na Instagramie), że "Sydney Morning Herald" wiedziało wcześniej o nowej partnerce Rebel Wilson. Australijska gazeta wysłała do niej prośbę o komentarz, dając jej dwa dni na odpowiedź. Na dziennik spłynęła zasłużona - zdaniem internautów - krytyka. Wilson wolała, by ta informacja wyszła od niej, co jest oczywiście zrozumiałe. "Herald" z początku zaprzeczał, by zmusił aktorkę do coming outu. Redaktor Bevan Shields oznajmił, że gwieździe zadawano mało skomplikowane pytania, które padłyby także, gdyby rozmówczyni spotykała się z mężczyzną. "To była trudna sytuacja, ale starałam się przejść przez nią z gracją" – w taki sposób Wilson skomentowała całe zamieszanie. Hornery przeprosił i napisał, że zadanie tych pytań "nigdy nie miało być groźbą", by Wilson wyjawiła swoją seksualność.

Źródło: natemat.pl

Michał Wiśniewski w kolejnych kłopotach. Te wiadomości są niepokojące


Nad Michałem Wiśniewskim wciąż wiszą "czarne chmury". Artystka najpierw usłyszał wyrok, a teraz takie wieści. Twierdzi, że dostaje niepokojące maile od stalkerki. Pokazał ich treść. – Już nie wiem, co mam zrobić – przyznał. Ten rok dla Michała Wiśniewskiego z pewnością nie należy do najłatwiejszych. Lider Ich Troje jeszcze niedawno został skazany nieprawomocnym wyrokiem sądu na 1,5 roku pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 80 tys. zł. za złożenie fałszywej dokumentacji, aby otrzymać ogromny kredyt. Wiśniewski ma stalkerkę? Pokazał maile Okazuje się jednak, że to niejedyne zmartwienie muzyka. "Wiśnia" w nowej relacji na Instagramie wyznał, że ma stalkerkę. Niejaka pani Katarzyna R. ma wysyłać mu długie, chaotyczne maile z niepokojącą treścią. Ta sytuacja powoli zaczyna przerastać gwiazdora. – Dostajemy bardzo dziwne maile, niektóre są aż zatrważające. Z jednej strony można przesunąć to na żart, ale na taki dosyć dziwny i niewygodny. Z drugiej strony Pola pyta, dlaczego pokazuję maila od Kasi R. Bo, szczerze powiedziawszy, nie jesteśmy w stanie już z tym walczyć. Już nie wiem, co mamy zrobić – mówił zrezygnowany. Wiśniewski zastanawiał się, gdzie zgłosić tę sprawę, aby nie narobić jakichś szkód sobie lub tej "fance". Zwrócił się więc z prośbą do obserwatorów – aby mu podpowiedzieli. A co dokładnie pisze do Wiśniewskich "Kasia R."? Z fragmentów wiadomości, które pokazał wokalista, wynika, że kobieta chciała m.in. uzyskać pisemną zgodę od Michała i – co zastanawiające – jego byłej żony Anny Świątczak na pracę zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ponadto pani Katarzyna w tym samym mailu nie pozwala piosenkarzowi ani Poli Wiśniewskiej na udzielanie wywiadów dotyczących spraw "sądowych". Reszta maili jest mocno chaotyczna. Na koniec autorka podpisuje się jako opiekun prawny Michała Wiśniewskiego. Przypomnijmy, że w podobnej sytuacji był przez kilkanaście lat Robert Janowski i jego żona. Małżonkowie dostawali szokujące wiadomości, a potem stalkerka zaczęła ich nawet nachodzić. W końcu jednak sprawą zajęły się służby.

Źródło: natemat.pl

Ojcu Britney Spears amputowano kończynę. Zagraniczne media przewidują jego pojednanie z córką


Jamie Spears przez 13 lat pełnił kuratelę nad ubezwłasnowolnioną córką. Jego relacja z Britney Spears ma być obecnie niezwykle burzliwa, choć zagraniczne media widzą nadzieję na pojednanie. Tabloidy twierdzą, że zła sytuacja zdrowotna ojca dawnej księżniczki popu może być dobrą okazją, by zakopać topór wojenny. Miesiąc temu w wyniku infekcji Jamiemu Spearsowi amputowano nogę. Jamie Spears stracił nogę. Pojedna się z Britney? Jak podaje źródło serwis TMZ, Jamie Spears miał rozległą infekcję nogi, przez którą spędził kilka tygodni w szpitalu. Operowano go pięć razy, jednak żaden zabieg nie zdołał powstrzymać infekcji przed dalszym rozwojem. Lekarze podjęli więc decyzję, że najlepszym sposobem, by zapobiec kolejnym powikłaniom, będzie amputacja kończyny. Amerykański tabloid podkreślił również, że Spears nie czuje się dobrze - cierpi inne dolegliwości i ma być przygnębiony krytyką, jaka spłynęła na niego po zakończeniu kurateli. TMZ zaznacza, że ojciec Britney Spears uważa podobno, że potraktowano go niesprawiedliwe. Na tym jednak nie kończą się pogłoski o Spearsach. Informatorzy przekazali TMZ, że w ostatnim czasie Britney zmieniła nieco podejście do swojego ojca. "Złagodniała. Mówiła, że tęskni za tatą, a raz nawet wspomniała o wysłaniu mu pieniędzy, żeby mu pomóc" – czytamy. Tabloid sugeruje, że pojednanie Jamiego z córką jest coraz bardziej realne. Britney Spears tak opisała kuratelę w swoim pamiętniku Po uwolnieniu się spod kurateli ojca Britney Spears postanowiła przerwać milczenie. Dawna księżniczka popu wydała właśnie autobiografię "Kobieta, którą jestem", w której ze szczegółami opowiedziała o trudach swojego życia. "Zgodziłam się na kuratelę dla dobra własnych dzieci, ale było to dla mnie ogromnie trudne. (...) Ciągle musiałam walczyć o prawo spotykania się z dwójką moich pociech. Poczucie, że nigdy nie spełnisz oczekiwań, jest czymś przytłaczającym dla dziecka. Ojciec wbijał mi to do głowy od najwcześniejszych lat i nie przestawał, choć tak wiele udało mi się osiągnąć. Chciałam mu powiedzieć, że mnie zniszczył" – napisała w pamiętniku. Piosenkarka o wszystko musiała pytać się ojca. Miała ograniczone możliwości korzystania z telefonu i mediów społecznościowych. Całym jej majątkiem zarządzał Jamie, który dawał jej "kieszonkowe". Podczas gdy u Britney zdiagnozowano demencję, on podpisywał za nią kolejne kontrakty. Przypomnijmy, że w 2007 roku życie byłej gwiazdy "Klubu Myszki Miki" zaczęło się powoli sypać. Spears rozwiodła się z mężem Kevinem Federlinem. Decyzją sądu została też pozbawiona praw rodzicielskich do dwóch synów - 13-letniego Seana Prestona i 12-letniego Jadena Jamesa. Ponadto Britney miała być wówczas uzależniona od narkotyków i alkoholu. Wtedy też zgoliła włosy. Jak wynika z książki "Kobieta, którą jestem", gdy rodzina zdecydowała się wysłać Spears do szpitala na terapię, światowej sławy piosenkarka wierzyła, że bliscy chcą ją zabić.

Źródło: natemat.pl

Internet kpi z "dramatu" Maryli Rodowicz. Wyszła po bułki, a wydała ponad tysiąc złotych


Czy zdarzyło wam się kiedyś wyjść po bułki do sklepu, ale wydać ponad tysiąc złotych przy kasie? Taka sytuacja spotkała niedawno słynną piosenkarkę Marylę Rodowicz. "Pojechałam do Carrefoura, żeby sobie kupić chrupiącą bagietkę" – zaczyna swój wpis artystka, która przez chwilę nie była pewna, czy zrobi te zakupy. Wpis Maryli Rodowicz na jej stronie na Facebooku ma spore szanse, by stać się viralem. To może zaskakiwać, zważając, że post piosenkarki dotyczy... jej zakupów w znanej sieci sklepów. Jak się jednak okazuje – czasem nie temat historii jest ważny, tylko sposób jej opowiedzenia. Dla zachowania dynamiki wpisu w poniższym cytacie została zachowana oryginalna pisownia Maryli Rodowicz. Z dalszej części wpisu dowiadujemy się, że piosenkarka nie tylko musiała zostawić kartę płatniczą w innej torebce, ale jej poszukiwania stworzyły dodatkowo kolejkę przy kasie. Na szczęście pani kasjerka postanowiła dać jej szansę i policzyć pieniądze, które Rodowicz akurat miała przy sobie. "Liczymy, liczymy i wiecie co? Miałam dokładnie 1254 zł. Jakieś czary? Co myślicie?" – zapytała swoich fanów. "Opatrzność boska", "Podobno trzeba zagrać w lotto jak taki zbieg okoliczności. Fortuna czeka", "Może magia...też bym tak chciała. Nigdy nie zdarzyło mi się żebym w Cerfurze zostawiła taką sumę, jest niewiele mniejszą od mojej emerytury" – to niektóre z komentarzy pod postem artystki. Co ciekawe, nazwisko Maryli Rodowicz jeszcze niedawno także pojawiło się w serwisach informacyjnych – właśnie w kontekście jej emerytury. "Maryla Rodowicz narzekała, że z powodu głodowej emerytury będzie musiała pracować do końca życia. Emerytura, którą dostawała, była niska a koszty życia piosenkarki nieproporcjonalnie wysokie. Okazało się, że waloryzacja sprawiła, że świadczenie emerytalne gwiazdy uległy polepszeniu" – pisał pod koniec sierpnia Pudelek.

Źródło: natemat.pl

Billie Eilish została wyoutowana wbrew własnej woli? Żali się fanom na pytania o orientację


Wieści szybko się rozchodzą, a zagranicznie tabloidy chętnie podchwytują tematy, które w społeczeństwie nadal wywołują zarówno ekscytację, jak i dyskusję. Billie Eilish swego czasu zasugerowała w rozmowie z "Variety", że nie jest heteroseksualna. Miesiąc później została zapytana o coming out, a na pytania pewnej dziennikarki odpowiadała z lekkim zakłopotaniem. Autorka hitu do filmu "Barbie" napisała, że media ją wyoutowały. Media miały naciskać na coming out Billie Eilish W sobotę (2 grudnia) w studiu Nya West w Hollywood odbyła się gala Hitmakers 2023 organizowana przez tygodnik rozrywkowy "Variety". W trakcie jednego z wywiadów na ściance Billie Eilish odniosła się do tematu orientacji seksualnej, którą miała potwierdzić na łamach listopadowego wydania gazety. Wówczas zasugerowała dziennikarce Katcy Stephan, że wydawało jej się, iż "nie może się utożsamiać" z kobietami. – Kocham je tak bardzo. Kocham je po ludzku. Pociągają mnie, naprawdę mnie pociągają. W moim życiu łączą mnie z kobietami głębokie więzi – z przyjaciółkami, z rodziną. Pociągają mnie fizycznie, ale także onieśmielają mnie swoim pięknem i samą obecnością – mówiła. Podczas sobotniej imprezy w Los Angeles Eilish wyznała reporterce Tianie DeNicoli, że nie zamierzała wykonywać wielkiego gestu w postaci publicznego coming outu. – Nie, nie zrobiłam tego, bo zawsze myślałam: "Czy to nie jest oczywiste"? Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ludzie mogą tego nie widzieć – dodała 21-letnia gwiazda muzyki pop, a w jej głosie było słychać zakłopotanie. Billie Eilish nie chciała coming outu? Jej wpis na Insta budzi emocje Po wydarzeniu, na którym wręczono jej nagrodę w kategorii "filmowej piosenki roku" za "What Was I Made For" do "Barbie" w reżyserii Grety Gerwig ("Lady Bird"), Eilish wstawiła na Instagram przykuwające uwagę zdjęcie. Widzimy na nim zsunięte spodnie i bieliznę, a także metalowy pasek. Najprawdopodobniej zostało ono wykonane w ubikacji. W opisie załączonym do fotografii piosenkarka gorzko podsumowała wywiad, którego udzieliła podczas Hitmakers 2023. "Dziękuję za nagrodę i za wyoutowanie mnie na czerwonym dywanie o 11 rano. Zamiast mówić o czymś, co jest ważne... Lubię chłopców i dziewczyny. Zostawcie mnie w spokoju. Kogo to tak naprawdę obchodzi" – skwitowała. Fani, którzy zgodzili się z tym, że ich idolka "nie wyszła z szafy" na własnych warunkach, napisali w komentarzach: "Zjedz ich, ciociu! Dobrze mówisz"; "Kochamy cię, Billie. Wiedzieliśmy o tym, nie martw się"; "Wspieramy. Dajmy queerowym osobom żyć". Inni zarzucili Eilish, że nie rozumie, co to znaczy zostać wyoutowanym. Ich zdaniem gwiazda sama rozpoczęła temat o orientacji w listopadowym "Variety". "Dziewczyno, chyba nie wiesz, czym jest wyoutowanie. Sama się wyoutowałaś"; "Zrzucasz winę na osobę prowadzącą wywiad, a nie na wywiad z listopada, w którym to TY sprzedałaś tę informację"; "Mogłaś zaprzeczyć, ale powiedziałaś: 'Czy to nie takie oczywiste?'" – czytamy. Nadmieńmy, że w czerwcu 2021 roku fani zarzucili Eilish tzw. "queerbating", czyli użycie strategii marketingowej, którą wykorzystuje się po to, by zachęcić osoby LGBTQ+ do oglądania lub słuchania danej produkcji m.in. poprzez wrzucenie do fabuły homoerotycznego podtekstu. Zarzuty pod jej adresem pojawiły się, gdy piosenkarka wypuściła teledysk "Lost Cause", w którym wystąpiła u boku kilku kobiet.

Źródło: natemat.pl

Kazik zrezygnował już z mięsa i alkoholu. Teraz rzucił "kolejną truciznę"


Kazik Staszewski od jakiegoś czasu poważnie podchodzi do swojego zdrowia. Lider Kultu właśnie poinformował, że rzuca "kolejną truciznę". Przekazał, że już wcześniej zrezygnował także z mięsa i alkoholu. Kazik Staszewski żegna się ze starym nałogiem Kazik Staszewski parę lat temu powiedział w wywiadzie udzielonym Antyradiu, że nie prowadzi szczególnie zdrowego trybu życia. "Nie dbam o swój głos i to jest bardzo nierozsądne, piję alkohol, palę, to na pewno nie pomaga" – przyznał. Lider Kultu w październiku tego roku trafił do szpitala, gdzie musiał poddać się zabiegowi. Choć można by się spodziewać, że dopiero ta sytuacja zmotywowała go zmiany nawyków na zdrowsze, okazuje się, że rockman wziął się za siebie już wcześniej. Wyjaśnia to we wrzuconym na Instagram nagraniu, w którym oznajmia, że rzuca palenie. – Drodzy moi, to jest ostatni papieros, jaki palę – słyszymy na filmiku. Następnie Kazik wyznał, że już wcześniej zrezygnował z innych "trucizn". – Ten rok chcę zamknąć likwidacją trzech trucizn w moim życiu. W styczniu był to alkohol, pod koniec albo na początku maja było to mięso, teraz ostatni papieros. Proszę mi życzyć powodzenia w tym pozbawieniu się tej trylogicznej trucizny – dodał. "Powodzenia. Papierosy to syf. Gratuluję podjęcia tej decyzji", "Mistrzu! Dasz radę, kto jak nie Ty", "Rzuciłem 18 lat temu i wcale nie tęsknię za tym. Warto", "Wierzymy, że się uda, bo wiara być musi!" – czytamy w komentarzach dopingujących Staszewskiego. "Trylogiczna trucizna to dobry tytuł na piosenkę" – dodał ktoś inny. Znalazły się również osoby, którym nie spodobało się, że wokalista Kultu zrezygnował z... mięsa. "Z tym mięsem to przesadziłeś Kazik", "Mięsko? O wiele gorszą trutką zmieniającą chemię mózgu jest cukier", "Ależ Panie Kaziu mięsko jest zdrowe" – pisali. Kult odwoływał koncerty w październiku Tak jak wspomnieliśmy wcześniej, ze względu na zły stan zdrowia Kazika Kult musiał odwołać październikowe koncerty. "Z uwagi na dzisiejszą hospitalizację Kazika najbliższe koncerty w HAMBURGU i BERLINIE są ANULOWANE i zostaną przeniesione na inny termin" – przekazano wówczas w oficjalnym komunikacie. Zespół w swoim oświadczeniu nie poinformował o przyczynie hospitalizacji Kazika. Podkreślono jedynie, że jego "stan jest stabilny, ale niestety uniemożliwia wykonanie koncertów w najbliższych dniach". "Bardzo nam przykro z tego powodu, życzymy Kazikowi jak najszybszego powrotu do pełni sił i zdrowia, a Was drodzy prosimy o cierpliwość i zrozumienie" – zaapelował na Facebooku Kult. Stan Kazika rzeczywiście musiał nie być bardzo poważny, jak sugerowali, gdyż zespół w pełnym składzie powrócił na scenę już w listopadzie.

Źródło: natemat.pl

Dziś byłaby jedna z największych gwiazd muzyki. Młodziutką Selenę zabiła... szefowa jej fanklubu


Selena Quintanilla-Pérez (znana po prostu jako Selena) była największą amerykańską gwiazdą muzyki latino oraz tejano i jedną z najbardziej wpływowych artystek lat 90. XX wieku. Dziś byłoby o niej głośniej niż o Jennifer Lopez – która swoją drogą zagrała ją w filmie – gdyby nie tragiczna i przedwczesna śmierć. Miała zaledwie 23 lata, a zamordowała ją kobieta, której Selena bezwzględnie ufała. Oto dramatyczna historia młodej dziewczyny, przed którą świat stał otworem. Selena Quintanilla-Pérez urodziła się 16 kwietnia 1971 roku w Lake Jackson w Teksasie: jej matka miała czirokeskie pochodzenie, a ojciec wywodził się z Meksyku. Zaczęła śpiewać w wieku 6 lat, a otoczenie szybko zaczęło zachwycać jej głosem i urodą. Selena to Królowa Muzyki Tejano i największa amerykańska gwiazda latino lat 90. W latach 80. rodzina Quintanilla założyła zespół muzyczny Selena y Los Dinos, który aby zarobić na życie, występował na weselach, urodzinach, jarmarkach, a nawet ulicach. Jego wokalistka, Selena, zdobywała coraz większą popularność, a jej kariera nabierała tempa głównie w Teksasie, Meksyku i krajach latynoamerykańskich. Artystka śpiewała bowiem po hiszpańsku i wykonywała głównie tejano, czyli muzykę Teksańczyków meksykańskiego pochodzenia. Początkowo była za to zresztą krytykowana, bo tejano tradycyjnie śpiewali i grali mężczyźni. Mimo to sprawnie łączyła tejano z latino i popem, za co wkrótce zdobyła uznanie i miłość fanów. Pierwszą płytę "Mis Primeras Grabaciones" Selena wraz z Selena y Los Dinos nagrała w 1984 roku. Dwa lata później grupa rodziny Quintanilla nagrała album "Alpha", a w 1987 roku 16-latka zdobyła nagrodę Tejano Music Award dla najlepszej wokalistki roku (otrzymała ją dziewięć razy z rzędu!). Potem wszystko poszło szybko. Artystka podpisała kontrakt z wytwórnią EMI Latin i w 1989 roku wydała swoją solową płytę (z Selena y Los Dinos nagrała ich łącznie sześć) "Selena". Od tej pory była znana właśnie jako Selena. Błyskawicznie stała się największą gwiazdą tejano i latino w USA oraz jedną z największych muzycznych amerykańskich sław tego okresu. Była uwielbiana praktycznie we wszystkich krajach hiszpańskojęzycznych. Jej album "Amor Prohibido" z 1994 roku do dziś jest jedną z najlepiej sprzedających się płyt latino w Stanach Zjednoczonych. W tym samym roku krążek Seleny "Live!" zdobył nagrodę Grammy, co nigdy wcześniej nie udało się żadnej artystce tejano. Hity Seleny, jak "Baila Esta Cumbia", "Como la Flor", "Bidi Bidi Bom Bom" czy "No Me Queda Más" szturmowały listy przebojów i stacje radiowe w Ameryce Łacińskiej. Młodziutka Selena miała świat u swoich stóp. Fani ją kochali, media się nią zachwycały. Nazywano ją nawet "Tejano Madonną" z powodu jej charakterystycznego stylu ubierania się, który zrobił z niej ikonę stylu. Przylgnął do niej również tytuł Królowej Muzyki Tejano. Jej życie prywatne również było udane. W 1992 roku wyszła za mąż za Chrisa Péreza, gitarzystę zespołu Selena y Los Dinos. Przeciwny związkowi był jednak ojciec Seleny, Abraham Quintanilla, który bał się, że wizerunek niegrzecznego chłopca Péreza zagrozi karierze jego córki. Mimo że Quintanilla odgrażał się, że rozwiąże zespół i wyrzucił z niego muzyka, to artystka postawiła na swoim i poślubiła swojego ukochanego. Para była razem aż do śmierci Seleny. Ta przyszła niestety za szybko, gdy Selena miała zaledwie 23 lata. Selena i Yolanda Saldívar były przyjaciółkami. Przed kobietą ostrzegał ją ojciec W 1994 roku szefową fanklubu Seleny została pielęgniarka Yolanda Saldívar. Wokalistka tak mocno zaufała 34-letniej kobiecie, że zaczęła ona również zarządzać jej butikami. Sklepy średnio radziły sobie jednak pod przewodnictwem Yolandy, a pracownicy regularnie narzekali na Saldívar. Ta miała wcale nie znać się na zarządzaniu i ciągle zwalniać ludzi, co powodowało kłopoty finansowe. Yolandzie nie ufał także ojciec Seleny, który ostrzegał przed nią córkę. Z kolei dziennikarze "The Dallas Morning News" twierdzili, że o 11 lat starsza Saldívar ma wręcz obsesję na punkcie gwiazdy. Selena puszczała to wszystko mimo uszu: Yolanda była jej bliską przyjaciółką. W styczniu 1995 roku ojciec Seleny Abraham Quintanilla Jr. zaczął dostawać telefony od osób, które zapłaciły za członkostwo w klubie Seleny, ale nie dostały żadnej odpowiedzi. Szybko odkrył, że Saldívar okrada Selenę i przywłaszczyła sobie ponad 30 tysięcy dolarów – z fanklubu i butików. Mężczyzna zagrodził Yolandzie policją i zabronił jej kontaktów z Seleną, ale gwiazda nie chciała rezygnować z przyjaźni. Twierdziła, że Saldívar była kluczowa dla sukcesu jej linii ubrań w Meksyku, a oprócz tego starsza od niej kobieta posiadała wszystkie dokumenty niezbędne do zeznań podatkowych. Morderstwo Seleny: Yolanda Saldívar strzeliła do niej w motelu W marcu 1995 roku Selena zażądała, aby Yolanda oddała jej papiery. Ta jednak odparła, że nie może tego zrobić, bo napadnięto ją i zgwałcono w Meksyku. Feralnego 31 marca gwiazda pojechała więc z przyjaciółką do szpitala w Corpus Christi w Teksasie (lekarz odmówił badań ginekologicznych, miała pojechać do szpitalu w San Antonio). Kiedy kobiety wróciły do motelu, Selena znowu zażądała oddania dokumentów. O godzinie 11:48 Yolanda wyjęła z torebki broń i strzeliła do gwiazdy, trafiając w jej ramię. Poważnie ranna, krwawiąca Selena uciekła do recepcji, a Saldívar goniła ją, krzycząc "ty suko!". W końcu uciekła swoim autem, a Selena upadła na podłogę i zdążyła poinformować recepcjonistę, że zastrzeliła ją Yolanda. Podała też numer pokoju. Selenę szybko wzięto do szpitala w Corpus Christi. Lekarze robili wszystko, żeby ją uratować i wzięto ją na stół operacyjny, ale bezskutecznie. 23-letnia Selena zmarła 31 marca 1995 roku o 13:05. Policja zatrzymała Yolandę Saldívar po 9,5-godzinnej obławie. Szybko rozpoczął się proces, a kobieta utrzymywała, że jest niewinna, a postrzał był nieszczęśliwym wypadkiem. 23 października została uznana za winną morderstwa i skazano ją na dożywocie. Obecnie ma 63 lata, przebywa w więzieniu w Teksasie, a 30 marca 2025 roku, po 30 latach odsiadki, może ubiegać się o zwolnienie warunkowe. Według mediów znowu planuje powiedzieć przed sądem, że śmierć Seleny była tragicznym wypadkiem i nie jest morderczynią. Śmierć Seleny była szokiem. Hołd oddało jej prawie 40 tysięcy ludzi Śmierć Seleny zszokowała nie tylko Stany Zjednoczone, ale również Meksyk i inne kraje latynoamerykańskie. Fani gromadzili się na ulicach i płakali, a 1 kwietnia aż trzy tysiące osób zgromadziły się na czuwaniu w Bayfront Plaza in Corpus Christi. Kolejka do otwartej trumny, aby złożyć artystce hołd, ciągnęła się aż ponad 1,5 kilometra, a łącznie pożegnało ją nawet prawie 40 tysięcy ludzi. W całym kraju i poza jego granicami odbywały się czuwania, a Selena była na pierwszych stronach największych dzienników. Pogrzeb odbył się 3 kwietnia, a wzięło w nim udział 600 osób, głównie rodzina i przyjaciele. Transmitowano go na żywo w radiu, jednak bez zgody rodziny. Media pisały, że reakcje na zabójstwo Seleny były porównywalne do tych po śmierci Johna Lennona, Elvisa Presleya czy prezydenta Johna F. Kennedy'ego. Z kolei George Bush, wówczas gubernator Teksasu, ustanowił dzień urodzin Seleny, 16 kwietnia, stanowym Dniem Seleny. Co z bliskimi wokalistki? Mąż Seleny, Chris Pérez, załamał się po śmierci żony i wpadł w uzależnienia od używek. W kolejnych latach kontynuował karierę muzyczną, dziś ma 54 lata. Jest rozwiedziony, ma dwójkę dzieci. Z kolei bliscy Seleny postanowili zadbać o jej dziedzictwo, które przetrwało do dziś. Rodzina utworzyła więc Fundację Selena, która wspiera młode talenty muzyczne. W 1997 roku do kin wszedł film "Selena", a w artystkę wcieliła się Jennifer Lopez (zdobyła nominację do Złotego Globu, a dzięki produkcji stała się gwiazdą). W 2017 roku w Hollywoodzkiej Alei Gwiazd odsłonięto pośmiertną gwiazdę Seleny, a trzy lata później Netflix wyprodukował "Selena – serial" z Christian Serratos w roli Królowej Muzyki Tejano. Gdyby żyła, miałaby dziś 52 lata i byłaby jedną z największych światowych gwiazd. Na całym świecie kupiono ponad 18 milionów egzemplarzy jej płyt (ostatnia solowa, "Dreaming of You", ukazała się już po jej śmierci), a Selena Quintanilla-Pérez pozostaje jedną z najbardziej dochodowych artystek latino w historii. Mówi się nawet, że to ona wydeptała ścieżkę dla innych artystek tego gatunku, jak Jennifer Lopez. W 2020 roku magazyn "Billboard" uplasował Selenę na trzecim miejscu najwybitniejszych muzyków latino wszech czasów. Pamięć o tej zdolnej kobiecie, która zmarła zbyt wcześnie, jest więc wciąż żywa.

Źródło: natemat.pl

Dawid Podsiadło zagra sześć koncertów w 2024 roku. Na pięć z nich już nie ma biletów


Dawid Podsiadło od lat tworzy muzykę dla Polaków i nie traci na popularności. Jakiś czas temu artysta ogłosił, że w przyszłym roku da aż pięć stadionowych koncertów. Wydarzenia cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że pula biletów momentalnie została opróżniona. Muzyk zdecydował się więc na zorganizowanie szóstego koncertu. Wiadomo, gdzie i kiedy się odbędzie. Dawid Podsiadło z szóstym koncertem w 2024 roku (DATA) Początkowo Dawid Podsiadło ogłosił, że w 2024 roku jego pojedyncze koncerty odbędą się na Polsat Plus Arenie w Gdańsku, Stadionie Śląskim w Chorowie i Enea Stadionie w Poznaniu. Później - widząc, że bilety na wydarzenia sprzedały się w szybkim tempie - zapowiedział kolejne dwie daty - dodatkowe koncerty w Chorzowie i Gdańsku. Jak się okazało, nie poprzestał tylko na nich. 30-letni muzyk poinformował, że w Poznaniu także wystąpi dwa razy. . Ostateczna rozpiska przyszłorocznych występów artysty prezentuje się więc następująco: 1 i 2 czerwca 2024 roku na Polsat Plus Arena w Gdańsku 15 i 16 czerwca 2024 roku na Enea Stadion w Poznaniu 22 i 23 czerwca 2024 roku na Stadionie Śląskim w Chorzowie Sprzedaż biletów na wydarzenie organizowane w Poznaniu wystartuje już we wtorek (5 grudnia) o godz. 12.00 w serwisie eBilet.pl. Tego samego dnia dostępna będzie też mała pula dodatkowych biletów na pozostałe przyszłoroczne koncerty. "Nadszedł moment informacji. Wszyscy widzieliście, że coś w tym naszym kalendarzu koncertowym się nie zgadza, coś tam jak to się mówi 'aż się prosi' i mieliście rację. Jutro o 12:00 startuje sprzedaż biletów na DRUGI KONCERT w Poznaniu, czyli razem będzie 6 okrągłych stadionów w czerwcu" – napisał na Instagramie Podsiadło. "Uff, moje konto bankowe odetchnęło z ulgą, bo jestem już szczęśliwą posiadaczką biletów"; "Kocham Dawida i jego twórczość. Byłam na prawie każdym jego koncercie. Czekam na coś nowego"; "Już czuję ten jutrzejszy stres i migotanie komór ludzi próbujących upolować bilety" – czytamy w komentarzach pod postem piosenkarza. Dawid Podsiadło w grze "Cyberpunk 2077" Dawid Podsiadło pojawił się niedawno jako postać w dodatku "Phantom Liberty" ("Widmo wolności") do gry "Cyberpunk 2077". "Poznajcie wszyscy Dantego Caruso – człowieka o wielu twarzach. Chłodnego profesjonalistę, który jest taki nie dlatego, że nie ma żadnych uczuć, ale bo wie, jak działa ten świat i czego spodziewać się w Night City" – czytamy w poście opublikowanym na oficjalnym profilu gry na portalu X (wcześniej Twitter). To nie pierwszy raz, kiedy Dawid Podsiadło został zaangażowany do uniwersum "Cyberpunka 2077". Przypomnijmy, że w ubiegłym roku artysta nagrał piosenki do serialu "Cyberpunk: Edgerunners", który zadebiutował na Netfliksie 13 września 2022 roku. W ramach tej współpracy powstał m.in. utwór "Let You Down".

Tagi: Doda, Liber
Źródło: natemat.pl

Patrycja Markowska wrzuciła archiwalne zdjęcie z rodzicami. Miała ważny powód


Patrycja Markowska zaskoczyła swoich fanów najnowszą publikacją w mediach społecznościowych. Pokazała archiwalne zdjęcie swoich rodziców. Miała ku temu ważny powód. Nowy wpis Patrycji Markowskiej rozgrzał internet do czerwoności. Okazało się, że jej rodzina ma co świętować. "Dokładnie 50 lat temu ta para powiedziała sobie 'tak'. Cudownie mieć obok siebie kogoś z tej samej bajki. Złote gody… Tylko pozazdrościć" – napisała wokalistka pod zdjęciem sprzed lat. Przypomnijmy, że Grzegorz Markowski w 2021 roku wystąpił w programie "Monika Olejnik. Otwarcie", gdzie opowiedział o swoim szczęśliwym małżeństwie z żoną Krystyną. Muzyk ujawnił, jaki jest jego sposób na to, aby relacje między partnerami układały się jak najlepiej. – Trzeba chodzić do spowiedzi. Od czasu do czasu oczyszczasz duszę z tych naszych słabości i ułomności i życie staje się bardziej kolorowe i znośne. (…) Ja myślę, że to kolorowe życie to klucz do sukcesu – wyznał. Historia Krystyny i Grzegorza Markowskich Markowski poznał swoją żonę, gdy miał 16 lat. On wychowywał się w szemranym środowisku, ona z kolei była baletnicą z dobrego domu. – Gdy poznałem swoją żonę, była otoczona wianuszkiem muzyków, ludzi bywałych. (...) Za domem Krysi spędzałem często szkolne przerwy, podpalałem fajki i kredą wypisywałem na nim brzydkie wyrazy, bo dom był drewniany i dobrze się kreda wciskała. Do głowy mi wtedy nie przyszło, że w marcu 1970 r. zobaczę Krysię w jedynej kawiarni w Józefowie, zakocham się, a potem w tym domu zamieszkam – powiedział piosenkarz w wywiadzie dla "Pani".  Grzegorz i Krystyna Markowscy pobrali się w 1973 roku w Józefowie. Wiele nie brakło, a ceremonia wcale by się nie odbyła. Chodziło o słabe oceny muzyka. – Krysia powiedziała, że zerwie zaręczyny, jak ja tej matury nie uklepię. (...) To podziałało jak kubeł zimnej wody, bo zacząłem dostawać piątki. Zrobiłem maturę, poszedłem do pracy, a potem zaczęła się muzyka – wyznał Markowski w 2010 roku w rozmowie z "Vivą". Sześć lat po ślubie na świat przyszła ich córka Patrycja. Dodajmy, że zanim Markowski związał się z Krystyną, w bardzo młodym wieku doczekał się syna Piotra. Dziś ponoć nie mają ze sobą kontaktu.

Źródło: natemat.pl

Billie Eilish właśnie potwierdziła swój coming out. "Myślałam, że to oczywiste"


Fani Billie Eilish od dawna spekulowali na temat jej orientacji seksualnej. Młoda piosenkarka niedawno zasugerowała, że podobają jej się zarówno mężczyźni, jak i kobiety. W weekend autorka hitu "bad guy" oficjalnie to potwierdziła. Billie Eilish o swojej orientacji seksualnej W sobotę (2 grudnia) w studiu Nya West w Hollywood odbyła się gala Hitmakers 2023 organizowana przez tygodnik rozrywkowy "Variety". W trakcie jednego z wywiadów Billie Eilish odniosła się do tematu jej orientacji seksualnej, o której wcześniej (w listopadzie) wspomniała między słowami w rozmowie z gazetą. Wówczas zdradziła dziennikarce Katcy Stephan, że wydawało jej się, iż "nie może się z nimi utożsamiać". – Kocham je tak bardzo. Kocham je po ludzku. Pociągają mnie, naprawdę mnie pociągają. W moim życiu łączą mnie z kobietami głębokie więzi, z przyjaciółkami, z rodziną. Pociągają mnie fizycznie, ale także onieśmielają mnie swoim pięknem i samą obecnością – mówiła. Podczas sobotniej imprezy w Los Angeles Eilish wyznała, że nie zamierzała wykonywać wielkiego gestu w postaci publicznego coming outu. – Nie, nie zrobiłam tego, bo zawsze myślałam: "Czy to nie jest oczywiste"? Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że ludzie mogą tego nie widzieć. Po prostu w to nie wierzyłam. Myślałam: "Dlaczego nie możemy po prostu istnieć"? Robię to od dawna, ale o tym nie mówiłam – podkreśliła 21-letnia gwiazda muzyki pop. – Gdy zobaczyłam tamten artykuł (red. - wspomniany wywiad z "Variety" z listopada") zrozumiałam: "och, chyba dzisiaj zrobiłam coming out". Okej, fajnie. To dla mnie ekscytujące, bo myślę, że ludzie najwyraźniej o tym nie wiedzieli, ale fajnie, że już wiedzą. Jestem za dziewczynami – dodała Billie. Tu warto zauważyć, że w czerwcu 2021 roku fani zarzucili Eilish tzw. "queerbating", czyli użycie strategii marketingowej, którą wykorzystuje się po to, by zachęcić osoby LGBTQ+ do oglądania lub słuchania danej produkcji m.in. poprzez wrzucenie do fabuły homoerotycznego podtekstu. Zarzuty pod jej adresem pojawiły się, gdy piosenkarka wypuściła teledysk "Lost Cause", w którym wystąpiła u boku kilku kobiet. "I love girls" – dodała w opisie zdjęcia promującego wideoklip. Nadmieńmy, że na gali Hitmakers artystkę nagrodzono statuetką nagrodą w kategorii "Filmowa Piosenka Roku" za utwór "What Was I Made For" nagrany na potrzeby komedii "Barbie" w reżyserii Grety Gerwig ("Małe kobietki" i "Lady Bird"). Billie Eilish uderza w fanów, którzy twierdzą, że się "sprzedała" W ostatnich latach styl Billie przeszedł ewolucję. Workowate ubrania gwiazda zamieniła na ubrania, które lepiej podkreślają jej sylwetkę. Co za tym idzie autorka "Bad Guy" zapozowała m.in. na okładce magazynu "Vogue" w różowym gorsecie. Podobny krój założyła też na Met Galę 2022. Część słuchaczy zaczęła hejtować idolkę za zmianę stylu ubierania się. Pod zdjęciami Eilish mogliśmy przeczytać m.in. że "sprzedała się". "Przez pierwsze 5 lat mojej kariery byłam przez was niszczona, głupcy. Za bycie chłopięcą i ubieranie się tak, jak chciałam. Ciągle mówiono mi, że byłabym gorętsza, gdybym zachowywała się jak kobieta" – napisała pewnego razu na InstaStories.

Źródło: natemat.pl

Muzycy z talentem, czy... własną hate-bazą? Oto artyści, których ludzie kochają nienawidzić


Niektóre zespoły są po prostu skazane na sukces. Inne załapują do tego też sporą porcję nienawiści. Limp Bizkit czy Nickelback to formacje, których nienawidzenie stało się modne. Nie oni jedyni muszą mierzyć się z hejtem, wśród nich jest też polska reprezentacja. To nie mój rock – Koniec, mam dość tego hejtowania Nickelback (...) Mają na koncie 50 milionów albumów sprzedanych na całym świecie. 11 najlepszych sprzedaży występów na żywo. Jedna z najlepszych kapel w historii według strony "Billboard". Sześć nominacji do nagrody Grammy. 12 nagród Juno – one też się liczą. Sześć nagród "Billboard", dwie statuetki "American Music Award", jedno "People's Choice Awards" oraz tę samą nagrodę, tylko w Kanadzie – mówi postać Deadpoola w klipie z 2018 roku. Robi wrażenie, prawda? Czy w jakikolwiek sposób wpłynęło to na waszą niechęć do tego zespołu? Tak myślałem. Paradoksalnie właśnie ta deklaracja "wspaniałości" zespołu Nickelback pokazuje, jak bardzo ludzie przyzwyczaili się nienawidzić ten zespół. Dlaczego, bo jest kiepski? Moim zdaniem tak, absolutnie tak, ale to nie ma żadnego znaczenia (bo to tylko moje zdanie i masz prawo lubić i kochać ten zespół... ugh). Nickelback ma oddaną rzeszę fanów. Po prostu ma też równie oddaną rzeszę hejterów. Nie on jeden. "Osoba, która hejtuje ten zespół, jest dla mnie śmieszna. Mało wie i nie szuka w tej muzyce podstawowych wartości – dobrego przekazu. Jest tu wiara, szczerość i nie ma owijania w bawełnę" – mówiła mi osoba na koncercie Nickelback, gdy w 2016 roku poszedłem na ich występ, by pogadać z fanami kapeli i zrozumieć ich fenomen. Moje serce i tak skradł typek, który przyczepił się do mnie, że mam zagraniczny napis na koszulce, a nie taki "po polsku". Dziwne, bo miałem wtedy na sobie koszulkę z filmu "Park Jurajski". Nickelback niewątpliwie stał się benchmarkiem dla zespołów, które "trzeba nienawidzić". Ich akceptacja lub jej brak z czasem stał się wręcz wyznacznikiem tego, jaką jesteśmy osobą. Wszakże nasz gust jest też częścią składową tego, jakimi ludźmi jesteśmy. Czy jak umawiacie się na randkę z Tindera, nie pojawia się temat muzyki? No właśnie. Co ciekawe, miną może okazać się słuchanie też... Limp Bizkit. A przynajmniej słuchanie ich "nieironicznie". Ten zespół wypłynął w połowie lat 90. przy okazji hype'u na chwilowy trend, jaki był nu metal. Podobno Fred Durst, wokalista zespołu, który był wtedy też tatuatorem, wręczył demo swojej kapeli jednemu z członków zespołu Korn. Tak zaczęła się historia jednego z najbardziej znienawidzonego zespołu w historii. Jak bardzo znienawidzonego, spytacie? Tak bardzo, że sami się z tego śmieją i ich ostatni krążek z 2021 roku nosi tytuł "Still Sucks". Zespół promował go m.in. klipem z użyciem technologii deep fake, by upodobnić się... do Putina, Zełenskiego, Toma Cruise'a i innych znanych twarzy. Wróćmy jednak na chwilę do polskich artystów, bo jak się okazuje, tutaj też nie brakuje osób, które generują tyle samo podziwu, co hejtu. Rapy srapy W chwili, kiedy spytałem w redakcji o najbardziej hejtowaną osobę w polskim przemyśle muzycznym, kandydat był tylko jeden – Sentino. O kim mowa? Tak naprawdę to Sebastian Enrique Alvarez Pałucki. Twórca jednego z "bangierów", do jakiego może się gibaliście kilka wakacji temu – "Tatuażyk". To i tak tylko fragment jego meltdownu, jaki miał podczas jednego ze swoich licznych streamów z fanami. Oczywiście takich filmów w sieci jest znacznie więcej. Potyczki Sentina z jego hejterami stały się już legendarne. Nic dziwnego, że jego ranty na hejterów przybrały formę memów, m.in. takich... motywujących. Czas na zakupy Czy jest jakiś zespół, którego muzyka jest tak popularna, że nadaje się na puszczanie w dyskontach i centrach handlowych? Tak, ja też mam na myśli Coldplay. Nie wszyscy wiedzą, że ten brytyjski zespół muzyczny zaczynał jeszcze... w latach 90. Popularność przyszła znacznie później, co nie zmienia faktu, że z czasem ich muzyka stała się... no właśnie, czy bardziej pasuje nijakość, czy uniwersalność? Ich muzyka z czasem stała się świetnym akompaniamentem do robienia zakupów w centrach handlowych. Nie można jednak mieć do nich pretensji. Zgapili ten myk od najlepszych – jak np. formacji U2. Kres dżungli W 1987 roku zespół Guns N' Roses wydali singiel "Welcome To The Jungle". Oczywiście to był natychmiastowy hit. Lata później zespół – po wielu perturbacjach – wciąż gra koncerty, ale nie brakuje też ludzi, którzy mają dość tej formacji. Co ciekawe – także w szeregach fanów zespołu. "Zespół niesfornego Axla Rose'a znów podpadł fanom. Środowy (13 października) koncert w Londynie rozpoczął się z ponad godzinnym opóźnieniem. Gdy rockmani w końcu wyszli na scenę, poirytowana publiczność zaczęła rzucać w nich różnymi przedmiotami" – pisał w 2010 roku serwis Interia. Co gorsza, samemu liderowi zespołu – Axlowi Rose'owi – postawiono ostatnio bardzo poważne zarzuty. "Axl Rose z Guns N' Roses usłyszał poważne oskarżenia o przemoc i gwałt. Autorką pozwu przeciwko wokaliście jednego z najpopularniejszych zespołów rockowych jest była modelka, Sheila Kennedy" – pisała Weronika Tomaszewska, autorka naTemat. Sprawa zostanie rozstrzygnięta w sądzie. To jednak tylko kolejny fragment wielkie układanki nienawiści i zarzutów wobec tego zespołu. Może przesadzam, ale nawet członkowie Nirvany nie cierpieli tego zespołu. Przypominam, że to były jeszcze lata 90.

Źródło: natemat.pl

Popek zadebiutował w walce na gołe pięści. Został znokautowany... po 27 sekundach


Popek zadebiutował na gali GROMDA 15 i walczył na gołe pięści z Francuzem Maximem "Orsu Corsu" Bellamym. Walka nie poszła jednak po myśli rapera i celebryty. Został błyskawicznie znokautowany. Popek, czyli Paweł Ryszard Mikołajuw, jest nie tylko raperem i wokalistą, ale próbuje również sił w oktagonach. Walczył już na w KSW, na Fame MMA oraz Prime MMA, między innymi z Mariuszem Pudzianowskim, Robertem Burneiką, Normanem Parke, Erko Junem czy Tomaszem Oświecińskim. Ostatnim przeciwnikiem "króla Albanii "był Don Kasjo, który rok temu znokautował Popka na gali Prime Show MMA 4. Celebryta jednak nie przejmuje się porażkami, bo wyraźnie lubi sporty walki. – Koniec laby i obijania się. Czas wrócić do korzeni i starych dobrych czasów. Czas obudzić w sobie bitnego potwora – mówił jakiś czas temu. Popek kontra Orsu Corsu na GROMDA 15. Nokaut po 27 sekundach Tym razem Popek postanowił swoich sił w walce na gołe pieści. W piątek, 1 grudnia zadebiutował na gali GROMDA 15 (GROMDA to największa polska organizacja promująca tego rodzaju walki bokserskie), a jego przeciwnikiem był Maxime Bellamy, znany jako Orsu Corsu. Francuza przedstawiano jako "niepokonanego francuskiego chuligana oraz mistrza świata walk na gołe pięści". Hucznie zapowiadana walka nie potoczyła się jednak po myśli Popka. Mimo że raper ostro ruszył na Bellamy'ego, ten utrzymał się na nogach. "Król Albanii" nie przestawał atakować, ale w 27 sekundzie Orsu Corsu trafił go mocnym ciosem podbródkowym. Polak upadł i już nie wstał, a jego rywal wygrał przez nokaut. – Dostałem na brodę i ch*j. Ja odzyskałem zdrowie. Nie ćpam, nie piję i czuję się wygrany – komentował po walce Popek, który nie zamierza się poddawać. Przypomnijmy, że – jak podawał portal streetpress.com – Maxime Bellamy jest "aktywnym żołnierzem armii francuskiej" i "został zaciągnięty do 1. pułku spadochroniarzy". Ma się też nie kryć ze swoimi radykalnymi przekonaniami. "Maxime Bellamy przez kilka lat należał do neonazistowskich chuliganów z Rennes" – czytamy. Od lat miał ponoć jeździć do "lasów", gdzie zbierali się zwolennicy różnych drużyn i toczyli ze sobą walki. StreetPressowi udało się zdobyć zdjęcia pokazujące jego udział w bójkach w szeregach "Pitbulla Paris". Według dziennikarzy Maxime miał też uczestniczyć w rozbojach ulicznych, a w mediach społecznościowych kilka razy zasugerował, że jest neonazistą.

Źródło: natemat.pl

Krzysztof Ibisz rapuje o byciu wiecznie młodym. Jego nagranie do SBM Starter podbija internet


Nie od dziś wiadomo, że Krzysztof Ibisz ma do siebie dystans. Od dawna w internecie krąży żart o tym, że znany prezenter jest wiecznie młody. Jedni nazywają go polskim Keanu Reevesem, drudzy wampirem. Celebryta wziął udział w konkursie SBM Starter i jako zgłoszenie wysłał nagranie, na którym rapuje o swoim wyglądzie. Wideo właśnie podbija sieć. Krzysztof Ibisz rapuje o swoim wyglądzie (WIDEO) Jak czytamy na stronie internetowej warszawskiej wytwórni hip-hopowej SBM Label, celem projektu "SBM Starter" jest wsparcie dla początkujących artystów. "Główną nagrodą Projektu jest podjęcie przez SBM współpracy z laureatem Projektu i zawarcie z nim umowy fonograficznej obejmującej wydanie czterech albumów" – czytamy w ogłoszeniu. Na TikToku możemy znaleźć mnóstwo klipów przedstawiających młodych i ambitnych muzyków, którzy walczą o możliwość wejścia we współpracę z cenioną wytwórnią. Związani są z nią bowiem m.in. Mata, duet braci Kacperczyk i Bedoes. Swoje zgłoszenie wysłał także dla żartu Krzysztof Ibisz. Jak można się domyślić, popis gwiazdora polskiego showbiznesu spotkał się z wielkim entuzjazmem wśród internautów. Prezenter telewizyjny śpiewa w jednej zwrotce o swoim "wiecznie młodym wyglądzie". – Z każdy rokiem trochę młodszy, chyba musisz mi to przyznać. (...) Jeśli chodzi o ten konkurs, no to ze mną szans nie macie. Rap teściowa ogląda mnie każdej nocy na Polsacie. Biorę po 200 złotych z waszych kont i słucham państwa. Jeśli bierzesz polski rap na serio, to chyba są kłamstwa. W telewizji na mikrofon zobacz jak luźno tu latam. Nauczyłem Matę jak wykonać dookoła świata (...) Każdy myśli, że boomer, a ja serio kumam fazkę. O cholera, czy to Freddy Fazbear (red. - animatronik z gry "Five Nights at Freddy's") – rapuje na nagraniu Krzysztof Ibisz. "Doczekałam się czasów, w których Szymon Hołownia może wyłączyć mikrofon Jarosławowi Kaczyńskiemu, ale że Pan Krzysiek będzie rapować?!"; "Młody, masz talent, rób, co robisz, całe życie przed tobą"; "Krzysztof zjadł polską rap scenę"; "Wyszło sztosowo" – komentują użytkownicy TikToka. Przypomnijmy, że Krzysztof Ibisz zaczynał w Telewizji Polskiej. Następnie miał krótki "romans" z TVN-em. Ostatecznie w 2000 roku podjął współpracę z Polsatem i tak od ponad 20 lat można go oglądać na antenie stacji. Jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych prezenterów telewizyjnych w Polsce. Wielu doskonale pamięta go z roli prowadzącego w takich programach, jak: "Awantura o kasę", "Jak oni śpiewają" czy "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Ma także swój talk-show "Demakijaż" na antenie Polsat Café, do którego zaprasza rozmaite osobowości świata show-biznesu.

Spotify Wrapped wróciło i pokazało, czego w 2023 słuchali Polacy. Jeden gatunek rządzi nad Wisłą


Słuchacze Spotify czekali na ten moment ze zniecierpliwieniem. Jak co roku serwis dzieli się ze światem danymi dotyczącymi tego, jaka muzyka cieszyła się największą popularnością w ostatnich 12 miesiącach. Oprócz statystyk prywatnych gigant streamingu pokazuje też, jacy artyści, a także jakie piosenki znalazły się w rankingu TOP w poszczególnych krajach. Widać, że Polacy od lat mają faworyta wśród gatunków muzycznych. Spotify Wrapped. Czego Polacy słuchali w 2023 roku? Spotify Wrapped to roczne podsumowanie serwisu muzycznego. Dowiadujemy się z niego, jakich artystów i utworów słuchało się najczęściej w danym kraju (i w konkretnym roku), która gwiazda miała najwięcej odtworzeń i - co każdego interesuje najbardziej - jak prezentowały się nasze osobiste statystyki, czyli jakie utwory / gatunki / podcasty, a także jacy wykonawcy gościli w naszych słuchawkach lub na głośnikach. Słuchacze Spotify chętnie udostępniają estetycznie wyglądające listy muzycznych faworytów na swoich instagramowych relacjach. Jedni chwalą się nimi, inni zaś wstydzą, o czym w grudniu zeszłego roku pisała w naTemat Ola Gersz z działu Kultura. "Nasz skrzętnie budowany wizerunek wyrafinowanego melomana rozsypuje się w pył" – czytamy w tekście "'Nie pokażę ci mojej playlisty, bo musiałabym cię zabić', czyli jak Spotify Wrapped nas zawstydza". W środę (29 listopada) użytkownicy platformy streamingowej poznali swoje podsumowanie na 2023 rok. Polacy powtórnie udowodnili, że stawiają rodzimą muzykę ponad twórczością zagranicznych gwiazd. Widać wyraźnie, że gustują przede wszystkim w rapie. Oto jak prezentują się rankingi TOP artystów i piosenek: Lista najpopularniejszych artystów w Polsce w 2023 1. Taco Hemingway 2. White 2115 3. Kukon 4. Mata 5. Oki 6. Gibbs 7. sanah 8. Bedoes 2115 9. The Weeknd 10. Dawid Podsiadło Lista najpopularniejszych piosenek w Polsce w 2023 1. Kizo, Bletka, BeMelo, Eddie Block, Adash - "Taxi" 2. Zeamsone - "5 INFLUENCEREK" 3. Miley Cyrus - "Flowers" 4. David Kushner - "Daylight" 5. Club2020, Oki, Otsochodzi, Taco Hemingway, Young Leosia, Dwa Sławy, Gruby Mielzky - "Malibu Barbie" 6. Dawid Podsiadło - "mori" 7. Cyrko, D3W - "Prywatny bal" 8. 2115, Bedoes 2115, White 2115, double three, Taco Hemingway - "DRESSCODE" 9. Kuban, Favst - "na okrągło" 10. Męskie Granie Orkiestra, Igo, Mrozu, Vito Bambino - "Supermoce" Jak Spotify Wrapped wygląda w skali świata? Spotify poinformowało, że 2023 rok to powrót głównych gwiazd muzyki pop. Twórcy serwisu zwrócili także uwagę na pewne trendy, które wpłynęły na gust wiele osób spośród ponad 551 mln słuchaczy. Eurowizja okazała się strzałem w dziesiątkę - zaledwie dzień po finale zwycięski utwór szwedzkiej piosenkarki Loreen "Tattoo", a także chwytliwa piosenka "Cha Cha Cha" fińskiego artysty o pseudonimie Käärijä trafiły na listy przebojów na całym świecie. Do tego afrobeats był jednym z najszybciej rozwijających się gatunków w Spotify (wzrost o 550 proc. od 2017 roku). W skali globalnej najpopularniejszą wykonawczynią roku została - bez żadnego zaskoczenia - Taylor Swift, która od 1 stycznia zdobyła 26,1 mld odtworzeń. Drugie miejsce zajął wykonawcza reggaeton Bad Bunny. Na podium znalazł się także The Weeknd, którego mogliśmy jakiś czas temu oglądać w kontrowersyjnym serialu Sama Levinsona "Idol". W pierwszej dziesiątce wymieniono też Drake'a, Peso Plumę, Feida, Travisa Scotta, SZA, Karola G i Lanę Del Rey. Jeśli chodzi o najpopularniejszy utwór, na szczycie rankingu uplasowała się Miley Cyrus z "Flowers", a tuż za nią SZA i jej "Kill Bill" oraz Harry Styles i "As It Was". Listę uzupełnili: Jung Kook ("Seven feat Latto"), Eslabon Armado i Peso Pluma ("Ella Baila Sola"), Taylor Swift ("Cruel Summer" i "Anti-Hero"), Metro Boomin, The Weekend i 21 Savage ("Creepin"), Rema i Selena Gomez ("Calm Down"), a także Bizarrap i Shakira ("Shakira: Bzrp Music Sessions, Vol. 53"). Po raz czwarty z rzędu "The Joe Rogan Experience" zdobył tytuł najlepszego podcastu roku na całym świecie. Na drugim miejscu - po raz drugi - znalazł się podcast "Call Her Daddy", a na trzecim "Huberman Lab".

Dlatego abp Jędraszewski ubolewa nad muzyką na ślubach? "W Kościele nie jest to nic nowego"


– Nie jest to sprawa ani nowa, ani taka, która pojawiła się nagle teraz. Ona jest poruszana cyklicznie. Nie wiem, dlaczego arcybiskup teraz o tym wspomniał. Może akurat był na mszy z takim repertuarem i to go poruszyło? – mówi naTemat ks. Radosław Jurewicz, członek Komisji Muzyki Kościelnej w Archidiecezji Warszawskiej. Chodzi o słowa metropolity krakowskiego, który w niedzielę skrytykował muzykę na ślubach i podczas pierwszej komunii św. Abp Marek Jędraszewski wspomniał o niepokojącej tendencji, ale jakie piosenki mógł mieć na myśli? Kto by pomyślał, że sprawa piosenek na ślubie czy pierwszej komunii wywoła takie emocje. Choć raczej nie ona sama, co słowa abp. Marka Jędraszewskiego. Przypomnijmy, abp Marek Jędraszewski zwrócił się w niedzielę do wiernych z Małopolski i w liście pasterskim podzielił się swoją refleksją na temat tego, jak dobierane są piosenki na śluby i pierwsze komunie. Zaniepokoiła go zwłaszcza jedna tendencja. "W ostatnim czasie daje się zaobserwować niepokojącą tendencję sięgania po piosenki chrześcijańskie, szczególnie podczas liturgii zawierania związku małżeńskiego, czy uroczystości pierwszej Komunii Świętej, które nie odpowiadają duchowi katolickiej liturgii pod względem formy, estetyki muzycznej, a także tekstu" – zauważył. Co dokładnie miał na myśli? Wiadomo, że Kościół zwraca na to uwagę nie od dziś. Trzy lata temu, gdy Episkopat wydał ostatnie instrukcje o muzyce kościelnej, jeden z katolickich portali nawet przyklasnął: "Koniec pobłażliwości dla "Hallelujah" ze Shreka". Ksiądz: "Cóż, żyjemy w wolnym kraju" – Nie jest to sprawa ani nowa, ani taka, która pojawiła się nagle teraz. Ona jest poruszana cyklicznie. Nie wiem, dlaczego arcybiskup teraz o tym wspomniał. Może akurat był na mszy z takim repertuarem i to go poruszyło? – mówi naTemat ks. Radosław Jurewicz, członek Komisji Muzyki Kościelnej w Archidiecezji Warszawskiej. – W Kościele nie jest to nic nowego, że zaleca się pieśni liturgiczne, które są dopuszczone do użytku w śpiewnikach, zatwierdzonych przez Episkopat i komisję liturgiczną. To wszystko jest powiedziane w dokumentach kościelnych, łącznie z instrukcją biskupów o muzyce kościelnej. Natomiast jak się tego używa w praktyce? Cóż, żyjemy w wolnym kraju – dodaje. Ks. Jurewicz wskazuje na dokumenty z 2004 i 2005 roku, nie mówiąc o instrukcji Konferencji Episkopatu Polski z 2017 roku, w której napisano, że jej celem jest "podniesienie poziomu wykonywanej muzyki kościelnej, a także nadanie należnej godności i powagi świętym obrzędom sprawowanym na chwałę Bożą i uświęcenie wiernych". – To funkcjonuje już 18 lat. Ale dokumenty nie są czytane – zauważa duchowny. Wszystko, jak mówi, zależy od proboszczów oraz organistów. – Proboszcz nie powinien się na to zgodzić, natomiast narzeczeni i ich rodziny mają swoje życzenia. Wynika to z braku zrozumienia, czym jest msza św. oraz tego, że nie jest to ich prywatna uroczystość, tylko w zasadzie własność Kościoła. O tym, co w kościele powinno być śpiewane, mówią przepisy i proboszczowie powinni uczulać organistów – mówi członek Komisji Muzyki Kościelnej. Jakie najczęściej to życzenia? O jakie piosenki młodzi proszą na ślub? Ksiądz mówi, że akurat u niego w parafii takich piosenek nie ma, ponieważ organista również jest w Komisji Muzyki Kościelnej i nie daje się uprosić. – Natomiast z pogłosek wiem, że często bywa to "Hallelujah" Leonarda Cohena. Słyszałem, że kiedyś narzeczony prosił o wersję organową jego ulubionej rockowej piosenki, "Schodów do Nieba". Chcą wszystko, co o miłości, rzewne. Słyszałem też o "Mój piękny Panie" zespołu 2+1, która zasadniczo jest smutną piosenką, mówiącą o dziewczynie, która musi się wyrzec z prawdziwej miłości, bo musi się wydać za bogatego pana – odpowiada. Listy tych utworów można znaleźć z internecie. Izabela Janachowska, znana z programów TV ekspertka branży ślubnej, na swoim portalu odnotowała: "W sierpniu 2020 roku Kościół opublikował listę piosenek zakazanych, czyli takich, których nie można zagrać podczas ślubu kościelnego. Rozczarowani? Cóż, trudno się dziwić. Na tej liście znalazło się bowiem wiele utworów, które sprawiają, że ślub jest jeszcze bardziej romantyczny". Na podanej przez nią liście znalazły się: "All You Need Is Love" (The Beatles), "Perfect" (Ed Sheeran), "Ave Maria" (Jan Sebastian Bach), "Hallelujah" (Leonard Cohen), "Love Is In The Air” (John Paul Young), "Serce Matki" (Mieczysław Fogg), "You Raise Me Up" (Josh Groban) oraz "Niech mówią, że to nie jest miłość" (Piotr Rubik). "Musimy przyznać, że jest nam trudno przejść obojętnie obok tej listy. Te utwory są przecież tak piękne! I tak często były dotąd grane podczas ślubów kościelnych… na przykład wtedy, gdy para młoda wychodziła z budynku kościoła" – komentowała Janachowska. A nawet, choć nie w Polsce, gdy Cohena śpiewał podczas ślubu sam ksiądz. "Świeckiej muzyki mają dosyć na weselu" – Różne są pomysły, żeby – według narzeczonych – ubogacić liturgię nienudną muzyką. Pewnie dlatego, że nie poznali całości muzyki kościelnej i dlatego uważają, że jest nudna. A nie jest – uważa ks. Jurewicz. – Staramy się mówić o tym już w czasie przygotowania dla narzeczonych. Mówimy, jak powinna wyglądać msza św. z sakramentem małżeństwa i na to ich uczulamy. Żeby nie robili z tego wyłącznie uroczystości świeckiej, jednorazowej. I jeśli są tam śpiewy bardziej nastawione na Eucharystię, na obecność Jezusa, to tylko im to posłuży. Świeckiej muzyki mają dosyć na weselu – dodaje. A co z pierwszą komunią świętą, o której również wspomniał abp Jędraszewski? – Nie powinno być muzyki wykonywanej z odtwarzacza, czy akompaniamentu puszczanego mechanicznie. To też sprawa stara jak świat. W czasie mszy św. muzyka powinna być odtwarzana na żywo, również w kwestii akompaniamentu – podkreśla ksiądz. Gitara? – Niewskazana jest elektryczna. Ale jeśli nie używa się jej w szalonych solówkach. Jeśli jako normalny akompaniament, to młodzież łatwiej przyjmie gitarę. Zwłaszcza że wtedy widzi grającego i może się do niego przyłączyć. Organista zaś siedzi gdzieś w górze i nawet go nie widać – odpowiada. Abp Jędraszewski przekazał zaś wiernym, że "że istotnym elementem katolickiej liturgii są organy, które "swym potężnym brzmieniem chwalą majestat Boży, a przy akompaniamencie subtelnych dźwięków pomagają nam wznosić serca i umysły ku Bogu." Pochwalił również chóry parafialne, które "wykonują muzykę w sposób świadomy niezwykłości wydarzenia, w jakim biorą udział". Co drugi ślub zawierany w kościele I teraz pytanie – może w czasach, gdy tylu młodych odwraca się od Kościoła, księża bardziej powinni iść z duchem czasu i posłuchać, czego chcą młodzi? Abp Marek Jędraszewski raczej do takich nie należy. Od 2017 roku jest metropolitą krakowskim. Szokuje kontrowersyjnymi wypowiedziami i zachowuje się jak naczelny strażnik moralności Polaków i duchowy kapelan PiS. Zasłynął z wielu homilii potępiających konwencję antyprzemocową, czy leczenie in-vitro. Straszył gender i mówił o "tęczowej zarazie". Grzmiał o "czarnych marszach, [które] są przerażającą współczesną manifestacją cywilizacji śmierci". Uderzał w Zachód i opozycję. I raczej nie widzi, dlaczego Polacy naprawdę odwracają się od Kościoła. A statystyki nie chcą być lepsze. Jak pisaliśmy kilka dni temu w naTemat, już tylko co drugi ślub w Polsce zawierany jest w kościele. Tak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego.

Kozyra bez ogródek o nowej roli Hołowni. "Może Elżbieta Witek zobaczy..."


Szymon Hołownia cieszy się dużym uznaniem w roli nowego marszałka Sejmu. Wiele znanych osobowości ze świata show-biznesu w bardzo pozytywny sposób oceniło to, jak były gwiazdor TVN radzi sobie na nowym stanowisku. Teraz głos w tym temacie zabrał Robert Kozyra, który nie szczędził mu komplementów. Robert Kozyra w ostatnim czasie znów zdaje się o sobie przypominać, wypowiadając się na różne tematy w wywiadach. W sierpniu było głośno po jego niepochlebnych słowach na temat Julii Wieniawy czy Małgorzaty Rozenek-Majdan. Dziennikarz nie boi się szeroko komentować telewizyjnych transferów, zmian ramówkowych czy chociażby areny politycznej. Kozyra ocenia Hołownię. Skomplementował nowego marszałka Sejmu Nie jest tajemnicą, że działania nowego marszałka Sejmu są szeroko komentowane w mediach. Szymon Hołownia może liczyć na wsparcie nie tylko ze strony najbliższych, ale również kolegów i koleżanek ze stacji TVN, w której pracował przez dłuższy czas przy programie "Mam talent!". Teraz jego działalność postanowił wziąć pod lupę Kozyra. Twierdzi, że "egzamin zdał celująco". – Szymon jest inteligentnym facetem, ale oczywiście nowa rola to jest sprawdzian. To jest całkiem inne środowisko. Trzymaliśmy za niego kciuki, ale zastanawialiśmy się, jak się w tym odnajdzie. Biorąc pod uwagę, że wiemy, że ta część PiS-owska na pewno nie będzie pomagająca, sympatyzująca, a wręcz przeciwnie będzie rzucała kłody pod nogi, to zdał egzamin celująco. Myślę, że będzie sobie radzić z każdymi następnymi obradami – podkreślił na wstępie rozmowy z portalem plejada.pl. Po chwili dziennikarz przyznał, że choć prawicowe kręgi nie bały się zmiany marszałka, teraz okazało się, że wcale nie będzie im tak łatwo, jak w Sejmie poprzedniej kadencji. W jego wypowiedzi nie zabrakło również malutkiej szpileczki pod adresem byłej marszałkini, Elżbiety Witek. – To jest oczywiście nowe doświadczenie dla niego, ale widać, że PiS nie będzie miał tak łatwo, jak myślał, że będzie miał. Myślę też, że takie osoby jak Elżbieta Witek być może w końcu zobaczą, jak można taką funkcję sprawować z godnością, z honorem, nie obrażając Polski – kontynuował. Wielu wciąż wytyka Hołowni jego przeszłość związaną ze światem show-biznesu. Robert Kozyra nie podziela zdania przeciwników nowego marszałka. Bardzo szybko odparł te zarzuty, porównując go z Ronaldem Reaganem i Wołodymyrem Zełenskim. – Myślę, że takie myślenie, że nie można przejść z show-biznesu do polityki, jest takim stereotypowym i takim bardzo zagrażającym myśleniem. Ronald Reagan był w show-biznesie i był jednym z najlepszych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Zełenski to samo – był w show-biznesie. Stał się nie tylko prezydentem Ukrainy, ale i mężem stanu – podkreślił bez zawahania dziennikarz. – Myślę, że akurat Szymon będzie coraz lepiej się odnajdywał i może Elżbieta Witek też zobaczy, w jaki sposób można taką funkcję pełnić z godnością – podsumował Robert Kozyra, wbijając kolejną szpileczkę pod adresem posłanki Prawa i Sprawiedliwości.

Źródło: natemat.pl

reklama
Baner Fuksiarz
Polecamy
reklama
Kontakt z nami