Syn Violetty Villas jest oburzony i chce załatwić to sądowo. Chodzi o Izbę Pamięci

03.02.2023 11:49

Krzysztof Gospodarek idzie do sądu. Będzie walczył o dobre imię mamy. Syn legendy polskiej sceny nie jest w stanie dogadać się z władzami gminy Lewin Kłodzki. Chodzi o dom, który pozostał po Violettcie Villas i o Izbę Pamięci. Mężczyźnie bardzo nie podoba się istniejąca wystawa. Ocenił ją jako "kiczowatą i tandetną". Violetta Villas odeszła 12 lat temu. Końcówka jej życia niestety nie była spokojna. Artystka umierała w agonii Władze Lewina Kłodzkiego odrestaurowały z pieniędzy unijnych starą kamienicę i urządziły w niej dom kultury z salą kinową, biblioteką oraz Izbą Pamięci piosenkarki Synowi wokalistki nie przypadła ona do gustu. Uważa, że mamę upamiętniono niegodnie Mężczyzna zapowiedział, że wystąpi na drogę sądową Syn Violetty Villas wytoczy gminie Lewin Kłodzki proces. "Kicz i tandeta" Życie i kariera Violetty Villas to materiał na film. Pół roku temu, pod długich przygotowaniach i pracach nad scenariuszem ruszyły zdjęcia do produkcji, która na chwilę obecną występuje pod tytułem "Violetta i dzięcioł". Tytułowym "dzięciołem" jest syn diwy, czyli Krzysztof Gospodarek, gdyż fabuła filmu skupić ma się właśnie na relacji Villas z jej dzieckiem, któremu artystka nadała ptasi przydomek. Wiadomo, że artystkę zagra Sandra Drzymalska. Tymczasem, jak ustalił "Super Express" syn gwiazdy zmarłej przed dwunastoma laty nie jest pocieszony tym, jak wygląda Izba Pamięci Violetty Villas, którą urządzono w Lewinie Kłodzkim, skąd pochodziła artystka. Zgromadzono tam takie obiekty, jak repliki sukni, jakie nosiła Villas na scenie, winylowe płyty z utworami wokalistki, fotografie przekazane przez bliskich i inne tego typu symboliczne, pamiątkowe przedmioty. Krzysztof Gospodarek zapowiedział, że pozwie władze małego miasteczka na Dolnym Śląsku. Chce wytoczyć proces sądowy o bezprawne wykorzystywanie prywatnych zbiorów rodzinnych i działania godzące w wizerunek. – Ja, jako osoba, która zastrzegła jej imię i pseudonim w urzędzie patentowym, nie wyraziłem zgody na to miejsce z prostego powodu: uważam, że moją mamę można upamiętnić z większą klasą i w inny sposób. Tu nie chodzi o pieniądze, tylko o szacunek – powiedział w rozmowie z Pomponikiem. – Już dawno ogłosiłem, że jestem gotów na ten cel przeznaczyć nasz rodzinny dom w Lewinie, ale ani władze samorządowe, ani inne nic w tej sprawie nie zrobiły – dodał. – Tłumy turystów i kuracjuszy z pobliskich sanatoriów odwiedzałyby to miejsce – podkreślił, wskazując na "wątpliwą" jakość eksponatów. – Tylko jedna suknia przypomina tę od Diora, reszta to jakiś żart... – oznajmił niezadowolony mężczyzna. Co więcej, są plany na postawienie pomnika Villas we wspomnianym mieście. Z relacji syna gwiazdy wynika, że nie przedstawiono mu żadnych szczegółów. Wcześniej mówiło się o tym, że Gospodarek chciał wyremontować dom po mamie i zrobić tam muzeum, ale niestety jego finanse mu na to nie pozwalały. Zmęczył się batalią o posiadłość z opiekunką artystki. "Pomysł męża, by zrobić tam dom pamięci, wciąż w nim jest i w nim się tli. Wciąż są tam resztki uratowanych pamiątek, niestety wiele rzeczy zostało zdewastowanych i skradzionych. Przez lata mąż nie mógł tam wejść, a w środku urzędowało straszne towarzystwo, które robiło, co chciało" – mówiła na łamach "Faktu" synowa Villas. "By zdobyć środki z zewnątrz, musielibyśmy założyć fundację lub stowarzyszenie. Nawet myśleliśmy o tym, ale każdy, kto się pojawiał, zakładał tylko, wyszarpnięcie z tego Bóg wie jakich pieniędzy, a do tego trzeba przede wszystkim serca, cierpliwości, no i ciężkiej pracy. Więc na razie wszystko stoi w miejscu" – dodała. Śmierć Violetty Villas Choć Villas była zdolna (mogła pochwalić się czterooktawową skalą głosu), piękna i jedyna w swoim rodzaju, nie miała łatwego życia. Jej odejście także było usłane wielkim cierpieniem. Elżbieta B. przez lata była uznawana za najlepszą przyjaciółkę gwiazdy. To właśnie jej zapisała swój cały majątek, ale prawda na temat ich znajomości jest brutalna. Gosposia została uznana przez sąd winną znęcania się nad piosenkarką. 30 października 2019 roku odbyła się rozprawa apelacyjna. Sąd w Świdnicy podtrzymał wyrok, a Elżbieta B. została prawomocnie skazana na 1,5 roku więzienia za przedstawione jej zarzuty. "Gazeta Wyborcza" dotarła do akt sprawy, w których można dowiedzieć się, jak okropne były ostatnie lata życia Villas. Artystka była coraz bardziej schorowana i pozostawała pod wpływem Elżbiety B. Jedna z sąsiadek zeznała, że Villas żyła w strasznych warunkach. – Miała spuchnięte nogi, była schorowana. Snuła się po pokojach – mówiła. Kiedy lekarz pogotowia przyjechał 5 grudnia 2011 r. do domu, w którym artystka zmarła, napisał: "W pomieszczeniu było zimno i brudno, czuć było zapach moczu. Zmarła leżała w pozycji nienaturalnej na baczność. Była brudna". Zgon artystki zgłosiła Elżbieta B., ale policjanci nie mogli jej wtedy przesłuchać, ponieważ kobieta była pijana. Miała ponad trzy promile alkoholu we krwi. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała, że śmierć Violetty Villas poprzedziła co najmniej kilkunastogodzinna agonia. Była odwodniona, cierpiała na uogólnioną miażdżycę, marskość wątroby z niewielką żółtaczką i powiększoną śledzionę, na płacie potylicznym prawej półkuli mózgu miała dużą jamę udarową.

Więcej w serwisie natemat.pl

Kod z obrazka
Komentarze (0):
reklama
Kontakt z nami