player+
Plagiat i 36 lat walki o 1. miejsce. Historia "Last Christmas" – świątecznego hitu o złamanym sercu

18.12.2022 20:18

To jedna z najpopularniejszych piosenek świątecznych wszech czasów. Nigdy się nie nudzi i jest pierwszym wyborem większości z nas na karaoke na wigilii firmowej, bo każdy wers znamy na pamięć. Tymczasem to utwór, który ze świętami ma tak naprawdę... mało wspólnego, bo to piosenka o złamanym sercu. Oto historia "Last Christmas", kultowego bożonarodzeniowego klasyka, który 36 lat walczył o pierwsze miejsce na brytyjskiej liście przebojów i który oskarżano o plagiat. "Last Christmas" Wham!, popowego duetu złożonego z George'a Michaela i Andrew Ridgeleya, powstało w 1984 roku Autorem "Last Christmas" jest George Michael, który sam napisał zarówno muzykę, jak i tekst To jedna z najpopularniejszych piosenek świątecznych – każdego roku zarabia około 300 tysięcy funtów w tantiemach Jest to jednak nietypowy świąteczny hit, gdyż ma smutny wydźwięk i opowiada o złamanym sercu Piosenka "Last Christmas" ma burzliwą historię – była oskarżana o plagiat i przez 36 nie mogła wspiąć się na pierwsze miejsce listy przebojów w Wielkiej Brytanii Popowy duet Wham! powstał w 1981 roku w Bushey, angielskiej miejscowości, która dziś liczy nieco ponad 25 tysięcy mieszkańców. Założyli go George Michael i Andrew Ridgeley, wówczas 18-letni koledzy ze szkoły, młodziutcy i przystojni, którzy mieli dwaj marzenia: robić muzykę i zdobyć sławę. Ich studyjny debiut, płyta "Fantastic" z 1983 roku z "Club Tropicana" i "Wham Rap! (Enjoy What You Do)", powędrował na Wyspach wprost na pierwsze miejsce najpopularniejszych krążków. Jednak największy sukces był dopiero przed nimi. Ich drugi album, wydany rok później "Make It Big", rozbił bank. Krążek z takimi nieśmiertelnymi przebojami jak "Wake Me Up Before You Go-Go", "Everything She Wants" i "Careless Whisper" wspiął się na szczyt w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Dwóm angielskim chłopcom udało się to, o czym marzyli – byli odnoszącą największe sukcesu popową grupą w latach 80. (łącznie sprzedali ponad 30 milionów płyt) i podbijali świat. Ba, podbili nawet komunistyczne Chiny, które odwiedzili w 1985 roku jako pierwsza zachodnia popowa grupa w historii. George Michael i Andrew Ridgeley wydadzą jednak jeszcze tylko jedną płytę, "Music from the Edge of Heaven", i rozstaną się w 1986 roku. Dlaczego? George chciał robić coś ambitniejszego niż popowe hity dla nastolatków i postanowił skupić się na karierze solowej. Zresztą dzisiaj wiemy, że mu się to udało. George Michael umrze w 2016 roku w Boże Narodzenie w wieku 53 lat jako jedna z największych gwiazd muzyki w historii, a świat będzie opłakiwał go do dziś. Po Andrew Ridgeleyu słuch zaginął, chociaż próbował jeszcze zaistnieć. Dziś utrzymuje się z tantiem hitów Wham!, a szczególnie "Careless Whisper". Jednak między początkiem a końcem Wham! wydarzyło się jeszcze coś, co na zawsze odmieniło oblicze muzyki pop, zwłaszcza tej... świątecznej. "Last Christmas". Świąteczna piosenka... o złamanym sercu "All I Want For Christmas" Mariah Carey i "Last Christmas" Wham! – dwa największe popowe, świąteczne hity. Podczas gdy przebój Amerykanki jest typowo świąteczny (miłość, radość, choinka, Mikołaj, prezenty), to kawałek Brytyjczyków jest... piosenką o złamanym sercu, którą ze świętami łączy miejsce akcji (Boże Narodzenie) i jedno słowo – Christmas. Mało świątecznie prawda? Tymczasem mimo smutnego wydźwięku wyśpiewane przez George'a Michaela "Last Christmas" obrosło kultem i jest obowiązkową pozycją na każdej gwiazdkowej playliście i imprezie. Bez "Last Christmas" nie ma Bożego Narodzenia. Ale skąd ten sukces? "Jednym z powodów sukcesu 'Last Christmas' jest to, że brzmi jak nic i jak wszystko. Podkład jest niezwykle prosty, na granicy generycznego" – pisała w "Guardianie" Rachel Aroesti. – Jedną z naprawdę mądrych rzeczy, które zrobił George, było to, że zdał sobie sprawę, że chce, aby słuchacz skupił się na jego głosie, a nie na muzyce. Więc ta jest często bardzo surowa. W 'Last Christmas' wokal i melodia opierają się na bardzo prostej podstawie – mówił Chris Porter, inżynier dźwięku, którzy towarzyszył w nagraniach świątecznej piosenki. Jak jednak podkreśla Aroesti, tekstowo "Last Christmas" jest o wiele bardziej oryginalne. Nazywa je "niezwykle wyrafinowanym utworem, w którym aż roi się od sprzecznych sygnałów i mocnego braku logiki, które definiują najlepszy pop". "Jest tutaj kontrast między muzyką a tekstem ('wesoły rytm muzyki i smutek z powodu nieodwzajemnionej miłości' – mówi Porter), ale naprawdę bystre są same słowa. Refren w stylu dziecięcej rymowanki nie tylko przybiera złośliwy obrót ('W tym roku, by oszczędzić sobie łez, ofiaruję je komuś wyjątkowemu'), ale jest również wewnętrznie sprzeczny – podmiot liryczny próbuje podważyć swoją byłą, poświęcając całą piosenkę temu, jak bardzo jest zdruzgotany ich zerwaniem" – czytamy w "Guardianie". Czy to już obsesyjna miłość? Być może. "Last Christmas" pokazuje jednak uniwersalną naturę ludzką – oszukujemy sami siebie, aby poradzić sobie z odrzuceniem, ale wystarczy jedno słowo, spojrzenie lub pocałunek ukochanej osoby, abyśmy wybaczyli i – jak śpiewa George Michael – znowu dali się oszukać. Większość z nas dobrze to zna, dlatego być może – oczywiście oprócz chwytliwej melodii i pięknego głosu Michaela – "Last Christmas" aż tak rezonuje w słuchaczach. A przynajmniej tych angielskojęzycznych, bo nie wszyscy wsłuchujemy się w słowa zagranicznych utworów. Być może wiele Polaków nie ma nawet pojęcia, o czym utwór "Wham!" tak naprawdę opowiada. Mamy słowo Christmas i dzwoneczki, więc to nam wystarczy. Muzyczne dziecko George'a Michaela Zaskakujący jest już nie tylko sam temat "Last Christmas" (nieszczęśliwa miłość), ale również historia powstania tego kultowego utworu. Jak wyjawił po latach Andrew Ridgeley, piosenka powstała, gdy członkowie Wham! odwiedzili rodziców George'a. – Zjedliśmy coś i siedzieliśmy razem, relaksując się przy włączonym w tle telewizorze, kiedy prawie niezauważony George zniknął na górze na mniej więcej godzinę. Kiedy wrócił na dół, był tak podekscytowany, jakby odkrył złoto i w pewnym sensie właśnie to zrobił – opowiadał muzyk. – Poszliśmy do jego starego pokoju, tego samego, w którym jako dzieci spędzaliśmy całe godziny, nagrywając pastisze audycji radiowych oraz jingli, i w którym trzymał keyboard i coś, na czym mógł nagrywać swoje iskry inspiracji. Puścił mi wstęp: urzekającą, tęskną melodię refrenu do "Last Christmas". To był moment zachwytu – wspominał Ridgeley. Zdaniem połowy duetu Wham!, to była muzyczna alchemia, a George Michael "wydestylował w muzyce esencję Bożego Narodzenia". – Dodanie tekstu opowiadającego historię zdradzonej miłości było mistrzowskim posunięciem i (George) poruszył serca, co zresztą robił często – podkreślił Andrew Ridgeley. Przyszły świąteczny hit był wyłącznie dzieckiem George'a Michaela. Nie tylko napisał piosenkę i słowa, ale również wyprodukował "Last Christmas". W sierpniu 1984 roku nie wpuścił nawet do londyńskiego studia Ridgeleya. W nagraniach towarzyszyły mu jedynie trzy osoby: wspomniany już inżynier dźwięku Chris Porter i jego dwóch asystentów. Mimo że Michael nie za bardzo umiał grać na żadnym instrumencie, to on o wszystkim decydował. Potrząsał nawet dzwoneczkami, które słyszymy w tle, chociaż, jak wyznaje Porter, on sam desperacko chciał to zrobić. Cóż, wysiłek się opłacił. 36 lat bez pierwszego miejsca "Last Christmas" pojawiło się w sklepach 3 grudnia 1984 roku – na singlu wraz z "Everything She Wants" pod szyldem wytwórni Epic Records. Piosenka była natychmiastowym hitem, zajęła czołowe miejsce na zagranicznych listach przebojów (w Danii, Niemczech, Słowenii i Szwecji) i dziś jest nieśmiertelnym hitem. Jednak George Michael niechcący... sam sobie zaszkodził. Dlaczego? Bo w tamtym roku wziął również udział w nagraniu świątecznego, charytatywnego hitu Band Aid "Do The Know It's Christmas?". To właśnie ta wyśpiewana przez gwiazdy piosenka była wówczas świątecznym numerem jeden w TOP40 (gwiazdkowe zestawienie jest najbardziej prestiżowe w Wielkiej Brytanii), a "Last Christmas" musiało zadowolić się "jedynie" drugim miejscem, na którym spędziło łącznie w 1984 roku osiem tygodni. Trudno mówić jednak o zaszkodzeniu, skoro zyski z hitu Band Aid napisanego przez Boba Geldofa i Midge'a Ure'a były przeznaczone dla Etiopii, która w latach 1983-1985 cierpiała na głód. Zresztą Wham! również przeznaczyło tantiemy z "Last Christmas" dla mieszkańców tego głodującego kraju. Pierwsze miejsce to jednak prestiż, a "Last Christmas" nie osiągnęło tego aż przez 36 lat. Piosenka "Wham!" była więc najbardziej kasowym brytyjskim singlem (sprzedanym w blisko 2 milionach egzemplarzy, nie licząc odtworzeń w serwisach streamingowych), który nigdy nie wspiął się na szczyt TOP40. W końcu to się udało. W 2021 roku, dokładnie po 36 latach od premiery singla i pięć lat po śmierci George'a Michaela. "Last Christmas" w końcu oficjalnie zostało świątecznym numerem jeden na Wyspach Brytyjskich. W ostatnim tygodniu 2020 roku streamowano go aż 9,2 miliony razy. Świąteczna piosenka o złamanym sercu wciąż triumfowała. Serce z lodu w szwajcarskich górach, czyli teledysk do "Last Christmas" Wciąż triumfuje również teledysk do "Last Christmas". Nakręcono go w Saas-Fee w Szwajcarii. W wideo wyreżyserowanym przez Andy'ego Morahana oglądamy, jak George i Andrew spędzają ze swoimi dziewczynami i przyjaciółmi święta w górskiej chatce w bajkowej, zimowej scenerii. Czarnym charakterem teledysku jest fikcyjna partnerka Ridgeleya, w którą wcieliła się modelka Kathy Hill. W retrospekcjach widzimy bowiem, że poprzednią Gwiazdkę spędziła z Michaelem. Jako jedyna nosi czerwony strój (symbol zdrady), a broszkę, którą otrzymała w przeszłości od George'a, nosi teraz Andrew. Historia opowiedziana w teledysku jest więc taka sama, jaką wyśpiewuje wokalista Wham!. Słynne wideo w 2019 roku zostało odrestaurowane w wersji 4K i możemy podziwiać je na YouTube. Przez 13 lat teledysk do "Last Christmas" obejrzało w serwisie ponad 740 milionów ludzi, a co roku w przedświątecznym okresie wskakuje on do czołówki najpopularniejszych klipów w serwisie. "Last Christmas" ciągle żyje i nigdzie się nie wybiera. Nagrano niezliczoną ilość coverów ("Last Christmas" śpiewali m.in. Whigfield, Ashley Tisdale, Ariana Grande, Carly Rae Jepsen, Cascada, Taylor Swift, obsada serialu "Glee" i... Crazy Frog), a w 2019 roku do kin wszedł film "Last Christmas" zainspirowany hitem Wham! – świąteczna komedia romantyczna Paula Feiga z Emilią Clarke i Henrym Goldingiem. Hit Wham! to już popkulturowe zjawisko, a to widać chociażby po... tantiemach. "Last Christmas" to plagiat? A te są pokaźne. Jak wynika z zestawienia Channel 5 w 2016 roku, na które powołuje się brytyjski dziennik "Independent", każdego roku piosenka "Wham" zarabia około 300 tysięcy funtów, co plasuje ją (dopiero!) na piątej pozycji najbardziej kasowych piosenek świątecznych. Co wyprzedza "Last Christmas"? Oczywiście Mariah Carey, ale nie tylko. Więcej zarabiają Slade, The Pogues i Kirsty MacColl oraz nieżyjący już Bing Crosby. "Last Christmas" nie jest jednak hitem bez skazy. George'a Michaela oskarżono o plagiat. Wytwórnia Dick James Music stwierdziła w połowie lat 80., że wokalista wykorzystał melodię z utworu "Can't Smile Without You", który spopularyzowali Barry Manilow i The Carpenters. Sprawę jednak oddalono, ​​​​gdy, jak twierdzi Porter, muzykolog przedstawił aż 60 piosenek z ubiegłego wieku, które miały podobną sekwencję akordów oraz melodię. O tej małej skazie niewielu z nas jednak wie. Bo może "Last Christmas" nie brzmi oryginalnie, ale jaka to jest świetna piosenka! I jakże smutna. Na święta... jak znalazł.

Więcej w serwisie natemat.pl

Kod z obrazka
Komentarze (0):
reklama
Kontakt z nami