Wiadomości z tagiem Anita Lipnicka  RSS
Anita Lipnicka wspomniała o rodzinnym dramacie. Po tym co się stało, mówi o prawie do eutanazji

06.11.2023 17:59

Anita Lipnicka rzadko zabiera głos na temat swojego życia prywatnego. W najnowszym wywiadzie wokalistka ujawniła jednak, że lata temu przeżyła wielką tragedię, która ukształtowała jej pogląd na temat prawa do eutanazji.

Źródło: plejada.pl

Anita Lipnicka z mężem na salonach. Tak dziś wygląda dawno niewidziana gwiazda

25.10.2023 16:01

Kilkanaście lat temu Anita Lipnicka była jedną z najpopularniejszych piosenkarek. Dziś unika rozgłosu i nie afiszuje się ze swoim życiem prywatnym. Rzadko pojawia się też na show-biznesowych imprezach. Ostatnio zrobiła wyjątek i na jedno z wydarzeń przyszła z mężem.

Źródło: gwiazdy.wp.pl

Rozradowana Anita Lipnicka pokazała zdjęcia ze ślubu. "Jak na filmach" [FOTO]

13.09.2023 19:53

Anita Lipnicka podzieliła się z fanami radosną informacją. Pokazała wzruszające zdjęcia z ukochanym mężczyzną, pod którymi zaroiło się od gratulacji.

Źródło: www.rmf.fm

Anita Lipnicka z mężem świętuje rocznicę. Uczciła ją w wyjątkowy sposób

13.09.2023 17:59

Anita Lipnicka od siedmiu lat jest żoną Marka Graya. Para na co dzień pilnie strzeże swojej prywatności, a w mediach społecznościowych na próżno szukać romantycznych kadrów. Tym razem z okazji rocznicy ślubu wokalistka postanowiła uchylić rąbka tajemnicy.

Źródło: plejada.pl

John Porter dla naTemat: Nie muszę podawać ręki Dudzie. Poczekam na lepszego prezydenta

29.07.2023 7:07

– Polak jest strasznie zakompleksiony, jest to tym bardziej niepokojące w kraju tak ultrapatriotycznym. Nie sprawdza się np. przełożenie angielskiego humoru na Polaków, bo oni nie mają do siebie dystansu. Nasze społeczeństwo lubi mieć nadzieję, że te żarty nie są o nich – wyznał w rozmowie z Kamilem Frątczakiem John Porter, walijski muzyk, kompozytor, autor tekstów i członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Jest pan smutnym człowiekiem?  Nie wiem, czy to odpowiednie słowo. Wydaje mi się, że bardziej refleksyjnym, wrażliwym. I to nie jest usprawiedliwianie siebie, ale artyści mają trochę inną wrażliwość. Jako artysta czasami jestem w innym świecie, chociaż w obecnej sytuacji to czasami nawet lepiej. Zapytałem o to, ponieważ miałem takie wrażenie, słuchając pańskiej nowej płyty. I od razu skojarzyło mi się ze smutnym nastrojem wielu Polaków. Na tym polega sztuka. Artysta przekazuje, co czuje, tym samym tworząc taki korytarz emocji. Razem z Agatą odczuwamy różne "klimaty". Mimo wszystko społeczeństwo jest zdołowane. Oczywiście my nie chcemy mu dokładać, ale chcemy pokazać, że my to rozumiemy przez własne, osobiste doświadczenia i solidaryzujemy się z nimi. Od prawie 50 lat mieszka pan w Polsce. Jest pan bardziej polskim Walijczykiem czy walijskim Polakiem? Jestem człowiekiem uniwersalnym. Nie przypisuję sobie żadnej tożsamości narodowej. Chociaż czasami fajnie by było, ale szczerze mówiąc, nie czuję tego. Miewam momenty dumy, ale nie cały czas, nie macham flagami. A co z obywatelstwem? Rozumiem, że po tylu latach ma pan też polskie? Nie. Dostałem odmowę. Trzeba było wypełnić taki formularz. Znalazłem nawet panią, która pomogła mi wszystko skompletować. Sprawdziła mi te dokumenty, według niej wszystko było w porządku i mogłem składać je w urzędzie. Po ponad roku otrzymałem list, który odebrałem jako bardzo złośliwy. Według nich brakowało wielu dokumentów: pierwsze małżeństwo, rozwód, akty urodzenia.  Ja tam na miejscu pokazywałem, że mam kartę stałego pobytu. A oni mi kazali udowadniać, z jakiej racji ja mieszkam na terenie Polski. Zamiast porozmawiać, wyjaśnić, to poczułem się opluty. Nie chodzi o to, że ja tu siedzę, nic nie robię i chcę obywatelstwo, bo jest brexit. Dostałem dużo od tego kraju, ale też bardzo dużo dałem. Na dodatek dostałem odznaczenie z Ministerstwa Kultury, kiedy jeszcze było "dobre". Widocznie zły zawód wybrałem. Gdybym był piłkarzem, to pewnie obywatelstwo dostałbym z dnia na dzień. Ale też wszystko ma swoje pozytywne strony. Nie muszę podawać ręki Andrzejowi Dudzie. Poczekam, aż będzie lepszy prezydent. Może wtedy przychylniej na mnie spojrzą (śmiech). Oprócz tego, że jest pan muzykiem, to z wykształcenia jest pan politologiem. Co pan myśli o obecnej sytuacji politycznej w naszym kraju? Przez ostatnie parę tygodni zauważyłem, że wszystko wymknęło się spod kontroli. To jest jakaś całkowita kakofonia, panika. Ja zaczynam być cyniczny wobec polityków. Żaden z polityków nie polepszy naszego życia. Co pana uderza najbardziej? Co mnie boli? Nawet Mussolini miał jakąś filozofię (śmiech). Można było ją lubić lub nie, ale zawsze coś można było zrozumieć. A tutaj wszystko jest totalnie niezrozumiałe. To, co się dzieje w Polsce, jest bardzo podobne do tego, co dzieje się w Wielkiej Brytanii. Mamy Jarosława Kaczyńskiego, który, uważam, jest szumowiną i Borisa Johnsona, który jest taki sam. To wszystko jest bardzo podobne, tylko na zupełnie innym poziomie. Chodzi o większy rozmach. Wszystko jest bardzo skorumpowane. Każdy wyciąga tylko, ile się da.  Jeśli jesteś członkiem PiS to nawet jeśli przegrasz wybory, jesteś milionerem. Boli mnie to, bo widać, że są dobrzy ludzie, jak Trzaskowski. Nawet świętej pamięci Lemmy mówił, że każdy polityk to pinda po prostu. I coś mimo wszystko w tym jest. Widzę, że wiele to pana kosztuje... Boli mnie to po prostu. Bo kiedyś człowiek wierzył w pewne ideały. Umówmy się, PO też było skorumpowane, ale nie na taką skalę. Starali się chociaż trochę hamować, a tu trochę straciliśmy kontrolę. Jednak umówmy się, że cały świat ją stracił. To jest straszne.  Na początku zapytałeś mnie, czy jestem smutny. Smutny nie, ale jestem w depresji przez wojnę, która nadal trwa obok. I najgorsze, że coś mi mówi, że Rosjanie spróbują robić jakieś prowokacje wobec Polski. Oni cały czas testują, na ile mogą sobie pozwolić.  A jak ocenia pan polskie społeczeństwo? Polak jest strasznie zakompleksiony, jest to tym bardziej niepokojące w kraju tak ultrapatriotycznym. Nie sprawdza się np. przełożenie angielskiego humoru na Polaków, bo oni nie mają do siebie dystansu. Nasze społeczeństwo lubi mieć nadzieję, że te żarty nie są o nich. Oczywiście, też są różne wrażliwości. Umówmy się, że Polacy przez lata byli szczuci. Trzeba brać pod uwagę, że nie wstaniemy nagle i nie powiemy: wszystko jest okej. Ja tu mieszkam od 1977 roku i jak był stan wojenny, to dopiero Polacy dostali w kość. W tym kraju były naprawdę ciężkie represje. Jak zmieniliśmy się przez ten czas, kiedy u nas pan mieszka? Jak Polska się zmieniła? Ja parę razy wracałem do Anglii, bo tu naprawdę było ciężko. Ludzie byli tak zdołowani, mieli dość, nie mieli siły. Więc nie ma co się dziwić, że Polak jest taki, jaki jest.  Pozornie się zmieniliśmy. Kiedy były te zmiany, wydawałoby się, że ludzie poszli naprzód, w kierunku normalności według standardów Unii Europejskiej. Niestety mimo wszystko, nasze społeczeństwo jest bardzo skłócone. Dopóki PiS nie dopchał się do władzy, człowiek uważał, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jednak okazało się, że to były tylko pozory i znowu pojawiły się stare mentalności PRL-owskie. Boli mnie ten wieczny szowinizm wobec kobiet. Co jest absurdalne, 40 proc. kobiet chce zagłosować na tych, którzy są przeciwko nim. No właśnie! Niebawem wybory. Pan nie może głosować niestety, ale gdyby pan mógł… To ja bym głosował na PO, wiadomo. Uważam, że trzeba odsunąć PiS od władzy. To jest zło wcielone po prostu. Nie zrobili nic dobrego dla nikogo. Wszyscy tam żyją w zakłamaniu. Wiele złego przydarzyło się obywatelom przez nich, więc czas dopuścić innych do władzy. Wydał pan nową płytę razem z Agatą Karczewską "On the wrong planet". W opisie czytamy, że opowiada o bólu, wyobcowaniu i namiętnościach. Opowiedziałby pan więcej o tych emocjach? Piosenka tytułowa podsumowuje prawie wszystko. "On the wrong planet", czyli nie ta planeta, na której człowiek szuka miejsca dla siebie. Jest bardzo ciężko, kiedy ludzie udają, że mają tu swoje miejsce. Okazuje się, że wielu wciąż go szuka, biega w pogoni za miłością. Społeczeństwo w sumie jest bardzo smutne.  Ludzie udają, że jest fajnie, kiedy nie jest. Nie mówię, że nie mamy dobrych momentów. Dlatego ważne jest, by je doceniać i cieszyć się nimi, bo nie wiadomo, co będzie jutro. Czy pan znalazł to miejsce na planecie dla siebie? Nie znalazłem. Nie wiem, gdzie mam być i z kim. Coraz bardziej wycofuję się ze społeczeństwa, bo nie toleruję idiotów, nie lubię głupoty. Moje życie prywatne nie jest zbyt udane. Nie mówię, że jest do niczego, ale były w moim życiu momenty, gdzie coś mi nie wyszło. Co konkretnie poszło nie tak? Nie mówię tylko o kobietach czy związkach. Czasami masz w głowie plan, który myślisz, że wyjdzie, a tu... kolejna porażka i trochę przykro. Wspomniał pan o związkach. To wyobcowanie to trochę poczucie samotności?  Być samemu, a być samotnym to dwie różne rzeczy. Myślę, że każdy po części czuje się samotny. Naturalnie jesteśmy zwierzętami stadnymi. Wszystko skupia się wokół tego, że bardzo trudno jest wybrać drogę w swoim życiu i być w niej konsekwentnym.  A namiętności?  Kiedy komponujesz piosenkę, napiszesz tekst i pierwszy raz wykonasz ten numer, to jest całkowity odlot. Każdy z nas odczuwa rozmaite namiętności. Nie ma namiętności bez pożądania i na odwrót. Pożądamy rzeczy, ludzi. Namiętności rodzą się wtedy, kiedy się wychowujemy albo realizujemy te nasze pożądania. Obserwuje pan polską scenę muzyczną? Co sądzi pan o artystach młodego pokolenia?  Uważam, że rynek muzyczny jest naprawdę na bardzo dobrym poziomie. Co prawda, niewiele rzeczy mi się podoba i nie za bardzo lubię te wielkie gwiazdy polskiego show-biznesu, ale ogólnie uważam, że jest bardzo dobrze. Opłaca się być artystą w Polsce? Niestety teraz mamy te wszystkie streamingi i nie jest już tak kolorowo. To dopiero jest oszustwo. Snoop Dog kiedyś powiedział: sprzedam 10 mln płyt, mam 10 mln dolarów, a "sprzedam" 10 mln odtworzeń na streamingu i nie wiem, czy zarobię 10 dolarów. Gdzie te pieniądze idą? To jest skandaliczne. Pamiętam, że dostałem kiedyś taki list od jednej z platform. Za 25 tys. odtworzeń dostałem 15 złotych. To jest chore, niczym mafia po prostu. Myślę jednak, że w tym zawodzie nie chodzi tylko o pieniądze. Ważne jest to, czy robisz to, co kochasz. W mojej karierze miałem bardzo dobre chwile, ale także naprawdę bardzo złe. Pomimo wszystko, nigdy nie zrezygnowałem z tego, co robię. Jednak w wielu przypadkach, w pewnym momencie głód artystyczny opada i skupiasz się jedynie na tych kwestiach finansowych.  Na początku swojej kariery zadebiutował pan z Korą i Markiem Jackowskim w projekcie "Maanam – Eletryczny Prysznic". Jak wspomina pan tę współpracę?  Marek Jackowski pracował w Jazz Forum. Miał robić recenzję koncertu, na którym spotkaliśmy się przez przypadek. Powiedział mi, że podobno fajnie gram na gitarze, a on skończył właśnie pierwszą edycję Maanamu i chciałby spróbować coś ze swoją żoną (śmiech). Pomyślałem sobie: No dobra, zobaczymy.  Graliśmy jam session u nich w mieszkaniu przy Okopowej. Kora była wtedy jeszcze taka nieśmiała. Przynajmniej taka się wydawała. Zaczęliśmy spotykać się regularnie i tworzyć program. Niedługo potem zaczęliśmy grać koncerty. Kora nabierała coraz więcej pewności siebie. Po jakimś czasie nasze drogi naturalnie się rozeszły, bez większych kłótni. Zamiast jednego fantastycznego zespołu, powstały dwa. Jaką artystką była Kora? Kora jest bezkonkurencyjną dla mnie postacią do dzisiaj. Co prawda pod koniec życia jej twórczość była coraz słabsza. Ale nie ma postaci, które naród by tak pokochał, jak ją. Chociaż PiS zarzucił jej, że "zdradziła kraj". Straszne! Jak można takie rzeczy mówić?! Kora była bardzo konkretna. Przez ten czas, kiedy mieliśmy kontakt, dla mnie zawsze była bardzo sympatyczna. A jakim była człowiekiem? Różnie bywało. Mam wrażenie, że to zależało od dnia (śmiech). Zazwyczaj była bardzo empatyczna. Ale potrafiła też być bardzo ostra. Jeżeli ktoś wkraczał w jej sferę prywatności, trzeba było uważać. Nigdy nie miałem z nią konfliktu. Właściwie, może raz… Chyba właśnie wtedy trafiłem na zły dzień (śmiech). Kora musiała nagrać szybko singiel dla wytwórni niemieckiej. Moim zadaniem było poprawienie jej angielszczyzny w piosence. Niestety Kory angielski był fatalny, ale zapłacili mi i kazali poprawiać. No więc zwróciłem jej uwagę raz, drugi, trzeci, aż w końcu wybuchła i krzyknęła: Ku*wa mać, spie*dalaj! (śmiech). Ale to był jedyny raz. Ona bardzo musiała walczyć o poszanowanie w tzw. damsko-męskim świecie. Była bardzo mocna, czasem wręcz rozbrajająco szczera w tym, co mówiła. Ja ją bardzo lubiłem. Nie bała się niczego, nie bała się mówić, co myśli. Nie ma takiej postaci teraz. Taka na przykład Nosowska to dla mnie wciąż jej "cień" po prostu. A jaką była kobietą?  Kora lubiła konkretnych facetów. Takich mężczyzn, którzy jak mieli być, to miał być konkret. Żaden artysta z głową w chmurach, oj nie.  W tym roku mija 5 lat, odkąd Kora odeszła. Jak pan zareagował na wieść o jej śmierci?  Spodziewałem się tego. To było oczekiwanie. Jakieś pół roku-rok przed jej śmiercią robiono film o Korze. Sporo mnie było w tej produkcji, aż byłem zdziwiony. W trakcie nagrań spotkałem się z nią. Powiedziała mi wówczas, że nie jest już dobrze. Ale cały czas miała jaja mi powiedzieć: Za to ty świetnie wyglądasz. Ona była po prostu kochana, ale w taki konkretny sposób, niekiczowaty. Dopóki była zdrowa, wiedziała, czego chce, miała pewną wizję i chciała osiągnąć to, co w niej widziała. Ja szanuję takich ludzi, bo wiedzą, czego chcą i nie marnują czasu na lewo i prawo. Współpracował pan z wieloma artystami: Kora, Anita Lipnicka, Wojtek Mazolewski, Nergal, teraz Agata Karczewska. Która współpraca była dla pana najbardziej owocna? Z Anitą połączyło nas coś więcej niż tylko muzyka. Może dlatego też rozstaliśmy się, bo nie daliśmy rady z tym wszystkim. Wracaliśmy do domu i na okrągło był temat pracy. Każdy mógłby zwariować.  Od każdego z nich czegoś się pan nauczył. Tak, zdecydowanie. Dlatego cudownie jest czerpać od różnych artystów. Ciągły rozwój nie tylko artystyczny, ale także nauka podejścia do życia to bardzo cenne doświadczenia. Trzeba podejmować współprace z ludźmi, od których możesz się czegoś nauczyć, a jeżeli nie, to nie ma co.  Ale wracając do tematu Kory i jej rangi. Wśród tych ludzi, których mamy, niestety nikt jej nie dorównuje. Wśród mężczyzn też nie. Chociaż może są osoby, które myślą inaczej. I tu nie chodzi o talent, bo jest masa zdolnych artystów. Po prostu nikt nie ma takiej charyzmy, jaką miała Kora. Tarantino obiecał, że nakręci 10 filmów i zakończy swoją karierę. Pan obiecał trylogię. Było "Back in Town", "Honey Trap". Kiedy trzecia część i czy ten album będzie ostatnim krążkiem Johnego Portera? Będzie trzeci, solowy album. Czy będzie moim ostatnim w ogóle? Zobaczymy (śmiech). Mam nadzieję, że nagramy go pod koniec roku. Ale będzie na pewno, obiecuję!

Źródło: natemat.pl

Anita Lipnicka ma dziś urodziny i chwali się nową piosenką. Internauci ocenili jej powrót

13.06.2023 16:58

Anita Lipnicka kończy właśnie 48 lat i przy tej okazji do sieci wypuściła swoją nową piosenkę pt. "Amsterdam". Kompozycja pochodzi z albumu "Śnienie", który trafi do sprzedaży pod koniec roku. Pod utworem na YouTube można znaleźć już pierwsze reakcje słuchaczy. Czy warto czekać na całą płytę? 13 czerwca Anita Lipnicka kończy 48 lat Artystka udostępniła w sieci swoją nową piosenkę "Amsterdam" Singiel promuje płytę "Śnienie", która swoją premierę będzie mieć w październiku 2023 roku Fani piosenkarki podzielili się swoimi wrażeniami po odsłuchaniu utworu Nie brakuje opinii, że "Amsterdamem" Anita wraca do lat 90. "Amsterdam" to piosenka promująca nową płytę "Śnienie" Lipnickiej, której premierę zaplanowano na październik 2023 roku. Utwór został skomponowany we współpracy z Olkiem Świerkotem. "To opowieść o tęsknocie za młodością, momentem kiedy wszystkie drzwi były jeszcze przed nami otwarte, a każda karta niezapisana, zupełnie czysta… To piosenka o spontanicznym zrywie szaleństwa. O pragnieniu zapomnienia. O wolności, mimo wszystko. O byciu razem i dzieleniu wspólnych wspomnień" – powiedziała Anita Lipnicka o piosence "Amsterdam" w rozmowie z Polskim Radiem Lublin. Pod udostępnionym utworem na YouTube można już poznać pierwsze reakcje fanów. Te są bardzo przychylne. "Pani Anito, to jest o mnie, o Pani, o naszym pokoleniu, któremu dzisiejsze pokolenie może tylko pozazdrościć czasów, w których dorastaliśmy. Mimo że były ciężkie, byliśmy szczęśliwi i mieliśmy marzenia" – czytamy kolejny wpis. "Anita zawsze na propsie. Gdy słucham Twoich utworów, wracam do lat 90tych. Ciężkich, ale tak bardzo wyjątkowych" – podsumowuje inny ze słuchaczy. KRĘTE ŚCIEŻKI KARIERY Anita Lipnicka urodziła się 13 czerwca 1975 roku w Piotrkowie Trybunalskim. Chodziła do szkoły sportowej, gdzie należała do drużyny piłki ręcznej. "Jestem za wysoka i za wiotka do tego sportu, więc strzelałam bardzo dziwne bramki – fatalnie to wyglądało, ale byłam całkiem skuteczna" – wspominała w wywiadzie dla magazynu "Playboy" w 2008 roku. Dzięki swojej szczupłej budowie ciała i wzrostowi jako nastolatka zaangażowała się w modeling, ale ostatecznie to środowisko i sposób pracy nie przypadły jej do gustu. Na polskiej scenie jest obecna od 1994 roku, gdy dołączyła do zespołu Varius Manx. Nagrali wspólnie dwie płyty "Emu" i "Elf", które spotkały się z ogromnym sukcesem. Fani mogli wtedy poznać takie przeboje, jak "Zanim zrozumiesz" i "Piosenka księżycowa", czy "Zamigotał świat" oraz "Zabij mnie". Wtedy właśnie – u szczytu sławy Varius Manx – Lipnicka postanowiła odejść z zespołu i skoncentrować się na swojej karierze solowej. W 1996 roku wydała swoją pierwszą płytę "Wszystko się może zdarzyć", a fani pokochali piosenkę o tym samym tytule, promującą krążek. Od tamtej pory artystka nagrała jeszcze 13 płyt, z czego pięć ze swoim ówczesnym partnerem Johnem Porterem. W 2012 roku zdiagnozowano u niej chorobę nowotworową, na szczęście nowotwór nie był złośliwy.

Źródło: natemat.pl

Anita Lipnicka pokazała córkę na nowym zdjęciu. Pola ma 17 lat i robi karierę modelki. Jest piękna!

03.06.2023 14:20


Anita Lipnicka pokazała swoją córkę, składając jej życzenia z okazji Dnia Dziecka. Pola to już prawie dorosła kobieta, która zaczyna swoją własną karierę. Czym zajmuje się dziewczyna? Anita Lipnicka to piosenkarka, którą zna cała polska. Wiele razy nuciliśmy jej największe przeboje. Artystka została też wielokrotnie nagrodzona za swoją działalność. Mimo że na scenie pojawia się […]

Źródło: jastrzabpost.pl

Nawet nie uwierzysz, że te gwiazdy miały nagą sesję w "Playboyu"! Oto ich okładki

31.01.2023 11:44

"Playboy" przez lata był symbolem seksu, wolności obyczajowej i swego rodzaju odwagi. Rozpalał wyobraźnie ludzi na całym świecie. Polska edycja utrzymała się na rynku przez ponad dwie dekady, kończąc swoją działalność w 2019 roku. Na rozkładówkach miesięcznika gościło wiele wokalistek i aktorek. Zobacz, które gwiazdy miały odwagę zapozować nago. W 2019 roku zdecydowano o tym, że papierowe wydanie magazynu "Playboy" znika z rynku Przez 27 lat na okładkach znalazły się największe polskie gwiazdy i celebrytki Przypominamy, które aktorki i wokalistki odważyły się zrobić nagą sesję do legendarnego magazynu. Już kilka lat temu wydawnictwo Marquard Media Polska zrezygnowało z całkowicie z segmentu prasowego, dając kres wydawaniu takich tytułów jak m.in. kultowy "Playboy". Pierwszy numer został wydany w grudniu 1992 roku, a ostatni wylądował na sklepowych półkach w grudniu 2019 roku. Miesięcznik przez prawie 30 lat dostarczał rozrywki, ciekawych wywiadów i przede wszystkim zjawiskowych sesji zdjęciowych, których bohaterkami były piękne Polki - największe nazwiska muzyki, filmu, seriali, modelingu i szeroko pojętego show-biznesu. W 2022 roku Marcin Meller, który przez dziewięć lat (2003-2012) piastował stanowisko redaktora naczelnego, w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim przypomniał, które gwiazdy życzyły sobie największe gaże za zapozowanie w miesięczniku. Meller zdradził, że najwięcej dostały takie gwiazdy jak Doda i Edyta Górniak (pojawiła się w magazynie trzykrotnie). – W sumie nie obowiązuje mnie już tajemnica handlowa po tych latach. To było od kilkudziesięciu do ponad stówy. To były rekordy. Doda, Edyta Górniak to były te największe pieniądze – wyznał. Meller przyznał, że najlepiej sprzedającym się numerem miesięcznika za czasów, gdy był naczelnym, był ten, gdzie pojawiła się bizneswoman, znana aktorka i gwiazda "M jak Miłość". – Pamiętam, że Anna Mucha dostała sporo, ale ona chciała zrobić happening. Pamiętam, że to był w ogóle najlepiej sprzedający się numer, a przynajmniej za mojej kadencji – podkreślił. – A była gwiazda, za którą łaziłeś najdłużej i się nie zgodziła, żeby pokazać piersi w "Playboy'u"? – zapytał wprost Stanowski. – Żadna tajemnica, Magda Mołek – powiedział Meller. Warto przypomnieć, że dziennikarze przez lata byli parą prowadzących w "Dzień Dobry TVN". Nie uwierzysz, że te gwiazdy miały nagą sesję w "Playboyu"! Oto galeria zdjęć Oprócz Dody, Górniak czy Muchy na okładkach Playboya pojawiło się wiele gwiazd podobnego i nieco mniejszego formatu. "Złoty czas" w rozumieniu szczytu kariery większość z nich ma już za sobą. Dalej jednak spełniają się zawodowo i artystycznie. Dwóch z nich niestety już z nami nie ma. Ewa Gawryluk Ćwierć wieku temu w prestiżowym magazynie zapozowała Ewa Gawryluk, która wówczas była uznawana za jedną z bardziej atrakcyjnych blondynek w show-biznesie. 55-letnia dziś gwiazda w rozmowie z "Faktem" oznajmiła, że wcale nie żałuje rozbieranych zdjęć. – Piękne zdjęcia zostały zrobione przez Marka Czudowskiego. Tomasz Jacyków, nieznany wtedy jeszcze, zrobił stylizacje. I zdjęcia wyszły bardzo apetyczne – wspominała aktorka, która od lat wciela się w postać Ewy Nowak-Hoffer w serialu "Na Wspólnej" na TVN. – To jest kompletnie, co innego rozbierać się w filmie. Występowanie na golasa przed kamerą jest dużo bardziej krępujące. Tam w zasadzie chodziło o światło, o cień, i żeby kawałek tego cycka tam pokazać. Podczas zdjęć był tylko fotograf, stylista i makijażysta. To były 3 osoby plus ja, a na planie filmowym jest tabun ludzi – dodała. Jolanta Fraszyńska Jolanta Fraszyńska w latach 90. zdecydowała się wystąpić na okładce magazynu "Playboy". Aktorka filmowa, serialowa i teatralna ma na swoim koncie takie produkcje jak m.in. "Ławeczka", gdzie zagrała z Arturem Żmijewskim, filmowa biografia wokalisty zespołu Dżem pt. "Skazany na bluesa" czy serial "Na dobre i na złe", gdzie wcielała się w Monikę. Jakiś czas temu Fraszyńska została zapytana przez Plejadę, czy po raz kolejny zdecydowałaby się na rozbierane zdjęcia? – Myślę, czy miałam wtedy bliznę po cesarskim cięciu. Otóż miałam (...). Nie wiem, jakbym teraz z tej okładki emanowała i co by to było. Teraz jest to sfera dla mnie intymna, chociaż jestem mentalną naturystką – zaznaczyła aktorka. Kayah Kayah od lat jest jedną z bardziej charyzmatycznych polskich wokalistek. Kocha współpracować z młodymi ludźmi. Od nich czerpie energię do tego, żeby dalej działać muzycznie i tworzyć nowy materiał muzyczny. W historii "Playboya" ukazały się - podobnie jak u Edyty Górniak - trzy okładki z udziałem wokalistki. Pierwsza trafiła do kiosków w 1996 roku. Na zdjęciu była przykryta jedynie różowym materiałem. Rok później zapozowała razem z koleżanką z branży. Kayah była odziana w czarny, lateksowy kostium z dużym dekoltem. Na zdecydowanie mniej odważną stylizację postawiła Urszula. W 2003 roku artystka pojawiła się na rozkładówce trzeci raz. Był to czas, kiedy na fali był jej utwór "Supermenka" z płyty "Zebra". Tym razem miała na sobie jedynie bardzo kusą, skórzaną spódniczkę, a we włosach egzotyczny kwiat. Całość była stylizowana na dżunglę. Joanna Brodzik Joanna Brodzik czasy największej popularności ma już za sobą. Przełomem w jej karierze było wcielenie się w 1998 roku w postać Renaty w "Klanie". W tym samym roku aktorka poleciała do Cannes, gdzie ochoczo prezentowała się w negliżu na festiwalu filmowym. Rok później pojawiła się na okładce "Playboya". W 2002 roku Brodzik otrzymała główną rolę w serialu telewizyjnym "Kasia i Tomek", gdzie poznała przyszłego życiowego partnera Pawła Wilczaka. Serial doczekał się trzech serii. Nakręcono łącznie 100 odcinków. Za tę rolę Brodzik otrzymała m.in. statuetkę Wiktora. Następnie aktorka wystąpiła w filmie "Nigdy w życiu!" u boku Danuty Stenki, a już rok później stała się jedną z największych gwiazd polskiego show-biznesu za sprawą głównej roli w serialu "Magda M.". Potem w 2008 roku zrobiła przerwę, gdyż urodziła dzieci. Po urlopie macierzyńskim przyjęła główną rolę w serialu "Dom nad rozlewiskiem" i jego kontynuacjach. Anita Lipnicka Anita Lipnicka znana była zawsze ze wspaniałego głosu i delikatnej urody. 47-letnia artystka jest obecna na polskiej scenie muzycznej od 18. roku życia (to właśnie wtedy dołączyła do Various Manx), więc na przestrzeni lat można było obserwować jej liczne metamorfozy. W 1996 roku zdecydowała się na karierę solową i postawiła również na bardziej nowatorską formę promocji. Pięć lat później zapozowała okładce magazynu dla panów. Wszyscy byli zachwyceni nienaganną sylwetką Lipnickiej, sugerując, że mogłaby pracować również jako modelka. Na kolejną, jeszcze odważniejszą sesję dla magazynu "Playboy" Lipnicka zdecydowała się w 2001 roku. Katarzyna Skrzynecka Katarzyna Skrzynecka to polska aktorka serialowa, filmowa i teatralna. Lata temu wystąpiła w "Tańcu z Gwiazdami" u boku Marcina Hakiela. Przez ostatnie lata była jurorką w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". W "Playboyu" po raz pierwszy aktorka zaprezentowała się w czerwcu 1995 roku. Sesja zdjęciowa była wówczas dosyć grzeczna w porównaniu do innych. Skrzynecka pozowała na siedząco, zakrywając swoje ciało jedynie białym ręcznikiem. Potem w 1998 roku, podczas sesji zdecydowała się na nutkę pikanterii. Pokazała więcej ciała w koronkowym gorsecie i podwiązkach. Kilka lat temu Skrzynka chwaliła się, że autorka owego zdjęcia została nagrodzona w plebiscycie World Press Photo. – Byłam na okładce Magazynu "Playboy", wraz z artystyczną sesją, która przeszła do historii jako zmysłowa, lecz 'nienaga'. Magdalena Wuenshe została za nią nagrodzona WORLD PRESS PHOTO – przekazała z dumą. Justyna Steczkowska Justyna Steczkowska do dzisiaj zachwyca zgrabną sylwetką. Swoje wdzięki artystka prezentowała w piśmie ćwierć wieku temu. Kiedy zakończono wydawanie "Playboya", powiedziała, co dzisiaj myśli o rozbieranych zdjęciach w magazynie dla panów. – Mam nadzieję, że epoka, w której mężczyźni u władzy dla zysku i zabawy wykorzystywali kobiety, bezpowrotnie minęła. Jest w nas olbrzymia siła, radość życia, miłość, empatia, wewnętrzne piękno, ogromne spektrum emocji. Nie jesteśmy przecież tylko ponętnym ciałem – stwierdziła na łamach "Party". – Zrobiłam tę okładkę w stu procentach na moich warunkach. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym być naga na rozkładówce "Playboya". Udzieliłam im wywiadu, bo to była gazeta, która w sposób odważny rozmawiała z ludźmi o ich życiu i pracy. Pokazywanie nagości w Playboy'owski  sposób było zawsze sprzeczne z tym, co czuję i opowiadam przez swoją muzykę. Dlatego nie była to rozbierana sesja. Jedyną nagością były moje nagie plecy (śmiech), czyli wszytko wbrew Playboywi. Nigdy potem nie zrobiono już tak "ubranej sesji" – dodała. Renata Dancewicz Renata Dancewicz na odważne akty decydowała się już na początku kariery - wystąpiła wówczas w erotyku "Diabelska edukacja". Do przyjęcia pełnej nagich ujęć roli nakłoniła ją matka. – Od początku wiedziałam, że tam będzie sporo rozbierania. Na początku odmówiłam. Po jakimś czasie skontaktował się ze mną mój agent i powiedział, że produkcji bardzo zależy, żebym to ja zagrała. Przekonywał mnie, żebym się zgodziła. I ja wtedy zadzwoniłam do mamy, żeby podzielić się z nią moimi wątpliwościami. Na co ona przyznała: "Dziecko, reżyseruje to Majewski, grają tam wybitni aktorzy – Dymna i Kondrat. Nie ma w tym nic złego". No i ostatecznie zdecydowałam się zagrać, z czego dziś się cieszę, bo nakręciliśmy piękny film – powiedziała w wywiadzie dla serwisu Plejada. Dziś gwiazda "Na Wspólnej" otwarcie mówi o swoich poglądach. Jest zdeklarowaną feministką i ateistką. Opowiada się za prawami osób LGBTQ. Nieraz przekonywała, że rozbierana sesja zdjęciowa, którą w 2003 roku zrobiła dla magazynu "Playboy", nie kłóci się z wyznawanymi przez nią poglądami i aktywną walką z seksizmem. Anna Przybylska Anna Przybylska zmarła 5 października 2014 r. po długiej i wykańczającej walce z rakiem, pozostawiając zrozpaczoną rodzinę i fanów. Była uważana za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek. Mogła też się pochwalić rewelacyjnym ciałem, które dwukrotnie zaprezentowała w "Playboyu". W 2000 roku Przybylska pozowała jedynie w wyciętych figach, a jej piersi zasłaniał pistolet i kabura. Nawiązywała do jej roli sierżant Marylki Baki z serialu "Złotopolscy". W biografii "Ania" Małgorzata Rudowska, menadżerka i przyjaciółka gwiazdy wyjawiła kulisy dotyczące rozbieranej sesji, dzięki której aktorka dorobiła się majątku. – Pamiętam, że przy tym pierwszym "Playboyu" bardzo się starałam, żeby Ania podpisała jak najkorzystniejszą umowę. Znalazłam prawnika w Sopocie, musieliśmy wszystko dobrze zabezpieczyć, mówiłam do Ani: "A jak będziesz kiedyś pierwszą damą i ci te zdjęcia wszyscy powyciągają?". Ania, przy pomocy prawnika i Rudowskiej, wywalcza sobie w kontrakcie kwotę gwarantowaną plus prowizję od sprzedanych egzemplarzy – – Wtedy w "Playboyu" pokazywały się wybitne aktorki i artystki. W końcu sięgnęli po Przybylską i to właśnie numer z Anią na okładce sprzedał się rekordowo, to był hit. Widząc te wyniki, w redakcji śmiali się potem, że najchętniej to by ją do każdego numeru brali – wyjawiła Rudowska. Kora Kora była nazywana pierwszą damą polskiego rocka. Pod koniec lat 90. miała w Polsce status supergwiazdy. Jej charyzma, nietuzinkowa osobowość oraz charakterystyczny głos zapewniły jej miejsce w historii polskiej muzyki i miłość milionów fanów. Sesja do "Playboya" z udziałem artystki jest wspominana do dzisiaj. Miała wówczas 47 lat i fantastyczną figurę. Strój, który miała na sobie Kora oddawał jej ogrnisty temperament - skórzany, czarny gorset z elementami ćwieków i rajstopy z dziurami robiły wrażenie. Przypomnijmy, że w 2018 roku artystka zmarła na raka jajnika.

[QUIZ] Nie tylko "Orła cień". Jak dobrze znasz hity Varius Manx?

15.01.2023 17:59

Varius Manx swego czasu był jednym z najpopularniejszych zespołów w Polsce. Dzięki niemu karierę zrobiły zresztą świetne wokalistki, w tym Anita Lipnicka, Monika Kuszyńska czy Kasia Stankiewicz. Jak dobrze pamiętasz ich piosenki? Sprawdź się w naszym quizie!

Źródło: plejada.pl

Anita Lipnicka zmieniła styl? Zobaczcie, jak teraz wygląda artystka

18.12.2022 21:42

Anita Lipnicka pochwaliła się zdjęciem wprost z salonu fryzjerskiego. Widzimy na nim artystkę w nieco innym wydaniu niż niegdyś. Czy była wokalistka Varius Manx zmieniła swój styl? Anita Lipnicka ma nowy styl? Anita Lipnicka znana była zawsze ze wspaniałego głosu i delikatnej urody. 47-letnia artystka jest obecna na polskiej scenie muzycznej od 18. roku życia (to właśnie wtedy dołączyła do Various Manx), więc na przestrzeni lat można było obserwować jej liczne metamorfozy. Jedną z nich wokalistka podzieliła się na Instagramie. Lipnicka wstawiła zdjęcie, na którym jest w salonie fryzjerskim świeżo po zrobieniu nowej fryzury. "Kiedy człowiek ma spędzić Święta u Teściów w Anglii, musi dobrze wyglądać. Zaczęłam więc od fryzjera. Ale serio, sama już nie wiem, czy ja przychodzę do Łukasza Urbańskiego bardziej na włosy, dla towarzystwa, czy po zdjęcia! Bo za każdym razem @lukiur strzela mi w salonie takie fotki, że nie sposób się nimi nie pochwalić" – napisała artystka. "Łukaszku, czy Ty przypadkiem nie pomyliłeś profesji? Zastanów się czasem. Albo inaczej: za dużo masz talentów. Takie Twoje przekleństwo" – dodała Lipnicka. Artystka jest bardzo aktywna na Instagramie. Jakiś czas temu pokazała zdjęcie swojej 16-letniej córki Poli Porter, która jest początkującą modelką. "Totalnie w tajemnicy (bo w zasadzie bez pozwolenia), chwalę się tym, co najcenniejsze: moim dzieciątkiem" – napisała. Dodatkowo artystka oznaczyła instagramowe konto córki oraz agencji. Tym postem wywołała lawinę pozytywnych komentarzy. Młoda modelka zrobiła ogromne wrażenie, także na znanych gwiazdach. Justyna Steczkowska, Edyta Bartosiewicz, Hanna Lis czy Ralph Kaminski nie kryli swoich zachwytów i gratulowali Anicie tak pięknej córki. Tata Poli (John Porter, z którym Lipnicka była 12 lat) już jakiś czas temu wrzucił tę fotografię na swój profil na Instagramie. "Sweet dreams are made of this … Pola Porter, 16 and full of dreams …" – podpisał publikację. Duet Anity Lipnickiej z Julią Wieniawą O Anicie Lipnickiej media rozpisywały się na początku tego roku. Jednym z powodów był jej duet z Julią Wieniawą. Artystki wykonały wspólnie na gali Bestsellery Empiku 2021 piosenkę "Zanim zrozumiesz". Występ oryginalnej wykonawczyni w duecie z aktorką nie przypadł jednak do gustu wielu słuchaczom. Zarzucono artystkom, że nie było ani energii, ani scenicznej chemii między nimi, co w efekcie przyczyniło się do tego, że "nie słuchało się tego przyjemnie". "Podstawowy błąd występu Lipnickiej i Wieniawy - Panie mają inną energię i niestety aranż nie pomógł, tylko bardziej zaszkodził. Być może gdyby w oryginalnym aranżu wykonały utwór, oddałby on piękno tego utworu i też obie Pani mogłyby bardziej wczuć się w siebie nawzajem" – stwierdziła jedna z internautek. Drugim powodem były oskarżenia, jakie siostra Moniki Kuszyńskiej zamieściła w mediach społecznościowych. Zdaniem kobiety młode wokalistki Varius Manx były molestowane przez resztę członków zespołu. "W związku z licznymi zapytaniami ze strony mediów dotyczącymi wczorajszego wpisu Pani Marty Kuszyńskiej na FB, chciałabym wystosować oświadczenie, że osobiście nigdy nie doświadczyłam żadnej formy 'molestowania czy psychicznego znęcania się' ze strony muzyków z zespołu Varius Manx w czasie trwania naszej współpracy" – zapewniła Lipnicka w oficjalnym oświadczeniu.

reklama
Kontakt z nami