punkta kod zniżkowy
Wiadomości z tagiem Leszek Dawid  RSS
Arek Jakubik jest "chory na Polskę", ale właśnie jest na fali. A nam tłumaczy, co to w ogóle znaczy

19.11.2023 19:53

W życiu Arkadiusza Jakubika w ostatnich dniach nastąpiły dwie ważne premiery – z jednej strony razem z zespołem Dr Misio wydał piątą płytę zatytułowaną "Chory na Polskę", a z drugiej strony właśnie na Netfliksa wskoczył nowy serial z nim w roli głównej, czyli "Informacja zwrotna". Obie te rzeczy mają więcej punktów wspólnych, niż nam się wydaje. "Informacja zwrotna" to adaptacja powieści z 2021 r. pióra Jakuba Żulczyka o tym samym tytule. Arkadiusz Jakubik wciela się w niej w postać byłego rockmana i alkoholika, który wyrusza na poszukiwania swojego zaginionego syna po mrocznych zakątkach Warszawy. Aktor w prawdziwym życiu też gra rocka, więc do roli pasował idealnie, ale to jedyne, co go łączy z Marcinem Kanią. Książka i prace przy serialu Netfliksa stały się też inspiracjami dla jednej z piosenek Dr Misio z nowego albumu. Którą? Tego dowiecie się z naszego wywiadu. Bartosz Godziński: Razem z zespołem Dr Misio wydaliście właśnie płytę "Chory na Polskę". Czy po wynikach ostatnich wyborów "wyzdrowiałeś"? Arkadiusz Jakubik: Nie wyzdrowiałem, dalej jestem "chory na Polskę" i dalej tę chorobę będę z całych sił w sobie pielęgnował. Pewnie dla niektórych może zabrzmieć to banalnie, ale "chory na Polskę" oznacza dla mnie, że po prostu kocham swoją Ojczyznę, jestem Polakiem, patriotą i nigdy nie pozwoliłem, żeby ktokolwiek zabrał mi prawo do używania tych słów. Trawestując mistrza Wajdę: myślę po polsku, mówię po polsku, czuję po polsku, urodziłem się w Polsce i tu umrę. Kropka. Natomiast to, że obudziliśmy się 16 października w nowym, wolnym kraju, to jest najwspanialsza informacja, która do mnie i myślę, że do większości z nas dotarła w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Czy myślisz, że teraz te teksty się zdezaktualizują? Owszem, nowy rząd nagle nie sprawi, że Polska będzie krainą mlekiem i miodem płynącą, ale czy właśnie ta energia i emocje w piosenkach będą dalej na czasie? Nasz ostatni singiel to "Wielkie żarcie". Przed wyborami wypuściliśmy do niego teledysk, który po starej znajomości nakręcił Wojtek Smarzowski. To był nasz krzyk rozpaczy w obliczu walki o frekwencję i tego, czego się tak naprawdę baliśmy. Jeśli ktoś nie widział klipu, to zachęcam bardzo. W ciemnych okularach, w mundurze generała ogłaszam w nim "stan kościelny na terenie całego kraju", który mógłby się pewnie za parę lat wydarzyć, gdybyśmy przegrali te wybory. Jednak przede wszystkim nakłaniamy panów w pewnym wieku, a może po prostu wszystkich Polaków, żeby zrobili sobie badania kolonoskopii, bo niektórym naprawdę by się przydały (śmiech). Stefan Kisielewski powiedział kiedyś: "To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać". Tyle tylko, że obraz, który stworzył Wojtek, nadaje pewien kontekst tekstowi piosenki. Umieściliśmy go w takich, a nie innych realiach. Natomiast ja jestem ciekawy, jak ten mój tekst, jak ta piosenka, już bez kontekstu klipu, będą funkcjonowały za cztery czy osiem lat i na ile będzie uniwersalna. "Wielkie żarcie" powstało w grudniu 2019 roku po przegranych wyborach parlamentarnych. Pamiętam emocje i taki właściwie bezruch. Pamiętam moje wkurwienie. Zastanawiałem się, co się musi wydarzyć w tym kraju, żeby ludzie się wściekli, żeby wyszli z domów, żeby wyszli na ulicę, żeby zaczęli głośno krzyczeć, żeby zaczęli pisać jakieś wywrotowe napisy na murach i ścianach klatek schodowych. Tylko że generalnie o politykach nie mam zbyt dobrego zdania. Uważam, że wszyscy są po jednych pieniądzach. Tomek Lipiński pięknie o nich mówił 40 lat temu w swojej piosence: "To oni wytyczyli granice/ To oni zbudowali mur/ To oni podzielili nas/ To oni patrzą na nas z góry". Ja sobie do tego dodałem, że to my, obywatele, jesteśmy po prostu dla nich tylko i wyłącznie pokarmem, wielkim żarciem, o którym sobie przypominają przed wyborami. I wtedy przychodzą do nas "W czym możemy wam pomóc? Co trzeba zmienić?", uśmiechają się i są mili. A jak już czas wyborów się skończy, to wtedy bardzo szybko o nas zapominają. Tak więc zobaczymy, czy zostaniemy tylko żarciem dla nowej władzy. Staram się jednak uciekać w piosenkach od publicystyki, bo takimi komunałami i oczywistościami bawią się i karmią nas media. Teksty powinny być na tyle uniwersalne, żeby za 10-20 lat można było je odbierać przez to, co się dzieje aktualnie w kraju, przez filtr naszych emocji i naszych doświadczeń. I rzeczywiście na tej płycie jest mniej polityki, a więcej jest piosenek jest o miłości, związkach czy kobietach. Wszystko zaczęło się od Strajku Kobiet w 2020 r., na który wybraliśmy się wraz z żoną. Zobaczyłem, że coś się zaczyna dziać, coś się w ludziach ruszyło, jest ferment. Skandaliczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego przelał czarę goryczy. Wtedy pomyślałem sobie, że w końcu mam pomysł na nowy album Dr Misio. "Wielkie żarcie" było już napisane, mieliśmy pierwszą wersję piosenki "Chory na Polskę" i chciałem zrobić konceptualną płytę, w całości poświęconą Polsce. Mówiłem sobie: "Jakubik, musisz wywalić wszystko to, co cię w tej Polsce denerwuje. Masz się z nią pokłócić, powadzić, masz wyznać jej miłość i idziemy w tym kierunku". Powstały jeszcze ze dwie, trzy piosenki i dotarło do mnie, że to... jednak nie był dobry pomysł. Taka płyta mogłaby być dla fanów zbyt monotematyczna. Poza tym nie miałem chyba za wiele ciekawego do powiedzenia na temat Polski, bo, tak jak mówiłem, nie chciałem publicystyki w tekstach – to się najszybciej starzeje. Pandemia to był trudny czas dla wielu z nas i potrzebowałem też zrobić coś, co robię na każdej płycie Dr Misio. One zawsze były dla mnie taką kozetką psychoanalityczną. Nigdy nie byłem u psychologa, ale zawsze muszę parę tematów prywatnych nazwać na płycie, zmierzyć się z nimi, oswoić. Opowiadamy więc o upływającym czasie, o samotności, śmierci, ale i miłości, o której faktycznie jest najwięcej piosenek. Najtrudniejszym dla mnie momentem w ostatnim czasie była śmierć mojej mamy. To była najważniejsza osoba w moim życiu. Wychowywała mnie i mojego brata sama, bo ojciec nas zostawił. Jest dla mnie superbohaterką, świętą osobą, świętą Barbarą. Tak naprawdę wszystko zawdzięczam jej i kiedy odeszła, cały mój świat po prostu runął. Złapałem się na tym, że często do niej dzwoniłem, żeby usłyszeć jej głos na sekretarce. Musiałem wykasować ten numer, bo stało się to wręcz chorobliwe, niebezpieczne dla mojego zdrowia psychicznego. I to właśnie o tym jest tekst piosenki "Wbrew i wobec", w którym śpiewam, że "gdy podnoszę telefon i wybieram twój numer, to jakbym dźwigał cały świat". Wszystko, co robiłem w życiu, to robiłem dla niej, żeby mogła być dumna z syna i była szczęśliwa, że coś tam się mu w życiu udało. Paradoksalnie tak właśnie mamy z rodzicami, że najpierw wszystko robimy wbrew nim, a potem wobec ich. I to jest dla mnie chyba najważniejsza piosenka na tej płycie. I takich "kozetkowych" piosenek jest jeszcze kilka – na czele ze "Znikam". To zapis postpandemicznej depresji. Ilu z nas ostatnio było w gorszej formie psychicznej, ilu z nas nie chciało rano wstać z łóżka? I żeby wszyscy dali nam święty spokój. Najchętniej byśmy po prostu rozpłynęli się w powietrzu i zniknęli. Musiałem samemu przed sobą nazwa te rzeczy w formie piosenek, stąd też dałem sobie spokój z albumem poświęconym w całości Polsce. Stwierdziłem, że mam już parę takich piosenek, ale chcę opowiedzieć też o kondycji człowieka Anno Domini 2023. Mama na pewno byłaby z ciebie dumna szczególnie teraz. Ledwo wydaliście płytę, na którą czekali fani, by po kilku dniach miał premierę serial z tobą w roli głównej, który będzie potencjalnym hitem Netfliksa. W "Informacji zwrotnej" grasz byłego rockmana. Czy doświadczenie w byciu liderem zespołu rockowego pomogło ci w wejściu w tę postać? Od 15 lat gram z Dr Misio, mamy na koncie kilkaset koncertów, byliśmy parę razy na Przystanku Woodstock i w Jarocinie, ale moim ulubionym klimatem są jednak kluby muzyczne, gdzie widzę oczy ludzi, ich emocje, mogę wejść w jakiś rodzaj interakcji z publicznością. Na pewno pomogło mi to w stworzeniu fundamentu pod mojego bohatera – Marcina Kanię, który przez lata grał z zespołem Teatr Lalek i był autorem jego największych przebojów. Tyle tylko, że w samej powieści Kuby Żulczyka i adaptacji praktycznie nie ma tego rockandrollowego życia. Nie ma żadnych koncertów, retrospekcji z sali prób i z tego, co się działo za kulisami. Bardzo się cieszę, że Leszek Dawid, reżyser serialu, zdecydował się zaprosić do współpracy Olafa Deriglasoffa, z którym nagrałem kilka płyt. To jest mój przyjaciel, znakomity artysta, który na rocku zjadł swoje wszystkie zęby. Olaf napisał fantastyczną muzykę do "Informacji zwrotnej". Te wszystkie gitary, bas, ta rockowa energia jest myślę tym, co Marcin Kania ma w głowie. To są jego emocje. I świetnie, że muzyka rockowa pojawia się w formie ścieżki dźwiękowej w tym serialu. Na tych fundamentach zbudowałeś jednak postać zupełnie inną niż ty. Stworzyłeś bardzo mocną i niejednoznaczną kreację. Kibicujemy Kani w poszukiwaniach syna, ale miałem też wiele momentów, za które go nienawidziłem. I to właśnie było dla mnie najtrudniejsze zadanie. Wcale nie to, żeby grać gościa, który lubi zaglądać do kieliszka, bo już takich parę postaci w życiu zagrałem. Kiedy dostałem propozycję od producenta Łukasza Dzięcioła z Opus Film i przeczytałem powieść, to złapał mnie pewnego rodzaju niepokój. Ja po prostu po lekturze nie cierpiałem Marcina Kani! Przeraziłem się, bo zastanawiałem się, co się musi wydarzyć w adaptacji, żeby widz jednak kibicował mu emocjonalnie i szedł razem z nim w poszukiwaniu jego zaginionego syna. Jak obronić bohatera, którego nie da się polubić. W powieści była taka jedna scena, która w ogóle przekreśliła w moich oczach Kanię – gdy zabija w ogrodzie swojego psa, by zrobić na złość swojej rodzinie. Coś niewyobrażalnego. Bohater filmowy czy serialowy może robić różne okropieństwa i widz jest mu to w stanie wybaczyć. Ale kiedy zabija swojego psa, to po prostu część widzów odpuści sobie dalsze oglądanie, a resztę przestanie Kania obchodzić. Na szczęście Kacper Wysocki, scenarzysta, nie zamieścił tej sceny. Myślał tak samo ja, żeby za wszelką cenę obronić tę postać. Czy to nam się udało? O tym zdecydują widzowie. Wydaje mi się, że tak też jest ciekawiej, bo sami do końca nie wiemy, co o nim myśleć. Do tego jest alkoholikiem, a o takich osobach, ich decyzjach i działaniach, można mieć bardzo różne zdanie. Do tego każdy albo miał do czynienia z pijanym człowiekiem, albo samemu się upił. To też zagrałeś bardzo przekonująco. Wydaje się, że przecież łatwo zagrać pijaka, ale chyba wcale tak nie jest, bo można przesadzić. Czy tobie trudno się gra taki stan? Z jednej strony posiadam swego rodzaju pamięć psychofizyczną, czyli jestem w stanie odtworzyć stan upojenia alkoholowego. Z drugiej strony nie wymyślam sobie, jak bohater porusza się lub gestykuluje po alkoholu. Niestety mam swoją, może nienajmądrzejszą, metodę pracy nad rolą. Polega na prowadzeniu intensywnego strumienia świadomości, monologu wewnętrznego. Kiedy zaczynam myśleć jak Marcin Kania, to za głową idzie, krótko mówiąc, reszta ciała. To jest o tyle trudna metoda, że potem ten strumień świadomości jeszcze cały czas siedzi w głowie, nawet po zakończeniu zdjęć. Buzuje w czaszce i trzeba się go po prostu pozbyć, zresetować. Po zdjęciach do "Informacji zwrotnej" od razu wszedłem z Dr Misio do studia nagraniowego. Dzisiaj widzę, że na płycie "Chory na Polskę" w paru kawałkach odzywa się Marcin Kania. Zagrałem parę trudnych ról w swoim życiu, ale ta, obok Edwarda Środonia w "Domu złym", była dla mnie najtrudniejsza. Środoń nie był uzależniony, ale faktycznie w tamtej chałupie dużo bimbru się lało i cała intryga rozgrywała się w oparach alkoholowych. "Informacja zwrotna" dla mnie nie jest jednak historią choroby alkoholowej i tego zła, które ona niesie ze sobą. Tego napalmu, którym nasz bohater podpala wszystko dookoła, niszcząc ludzi i paląc wszystkie mosty. Dla mnie to jest historia o prawdzie. To jest historia o tym, jak my, nie tylko alkoholicy, potrafimy swoją prawdę i pamięć zmieniać, rekonstruować niewygodne fragmenty i na ich miejsce wprowadzać fajniejsze, bardziej jasne i przyjemniejsze dla nas obszary. A potem w to wszystko wierzyć, bo to jest ta nasza najprawdziwsza prawda. Jest zresztą taka piosenka na ostatniej płycie Dr Misio. Nosi tytuł "Prawda". "Prawda, nie ma jej, prawda nie okłamuj się". I czy to nie jest prawda?

Źródło: natemat.pl

Netflix pokazuje zwiastun „Informacji zwrotnej”

30.10.2023 21:39

Serial „Informacja zwrotna”, na podstawie powieści Jakuba Żulczyka, pojawi się na platformie Netflix 15 listopada. Główne role grają Arkadiusz Jakubik i Jakub Sierenberg, reżyserią zajął się Leszek Dawid. Netflix właśnie udostępnił zwiastun serialu.

Źródło: www.wirtualnemedia.pl

Leszek Dawid, Olga Chajdas i Ewa Puszczyńska w jury festiwalu TVN Fabuła Kino 2022. Młoda Ukraina

07.11.2022 20:50

TVN Fabuła w tym roku organizuje kolejną edycję festiwalu filmowego, który tym razem poświęcony jest produkcjom odnoszącym się do sytuacji w Ukrainie. Jurorami Kino 2022. Młoda Ukraina są Leszek Dawid, Olga Chajdas i Ewa Puszczyńska, a wyróżnione filmy TVN Fabuła pokaże od 12 do 18 grudnia 2022 roku - dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl.

Źródło: www.wirtualnemedia.pl

Znana firma z ogłoszeniami o pracę wykorzystała wizerunek Magika z Paktofoniki

07.09.2022 18:40

Znany portal z ogłoszeniami o pracę zdecydował się na umieszczenie w reklamie wizerunku nieżyjącego od ponad 20 lat rapera. Fani Magika oraz zespołu Paktofonika są tym faktem zbulwersowani. Spółka opublikowała oświadczenie, w którym przeprasza. Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej naTemat.pl >> Magik to polski raper, producent muzyczny oraz współzałożyciel zespołu Paktofonika We wrześniu 2012 roku miała miejsce premiera filmu "Jesteś Bogiem", który wyreżyserował Leszek Dawid Historia filmu została oparta na działalności grupy hip-hopowej Rocketjobs.pl "portal pracy przyszłości" to serwis, w którym potencjalni kandydaci do pracy mogą przeglądać ogłoszenia w zakresie marketingu, reklamy, public relations czy IT. Firma kreuje się na przyjazną pokoleniu Z, czyli generacji ludzi urodzonych od 1995 roku do 2012 wkraczających dopiero co na rynek pracy. Portal internetowy często produkuje swoje posty reklamowe pod swoją grupę docelową, chcąc dostosować je do niej. Tym razem coś poszło nie tak. Wizerunek nieżyjącego Magika w reklamie ofert pracy Jak czytamy na portalu glamrap.pl, firma opublikowała wczoraj na Facebook'owej grupie "Praca Marketing Reklama PR Media" ogłoszenie, w którym szukają "Magika od social mediów". "Magiku jesteś tutaj? Wyobraź to sobie (sobie), że jest tu oferta dla Ciebie" – tak brzmiała treść reklamy nawiązująca do utworu "Jestem Bogiem". Poniżej załączyli grafikę przedstawiającą komputer, na którego ekranie wyświetlała się nazwa stanowiska, a do siedzącej przed komputerem osoby dokleili twarz tragicznie zmarłego ponad 20 lat temu rapera Piotra Łuszcza. Żart na poziomie. Tym razem nie wyszło Portal rocketjobs.pl znany jest z luźnej komunikacji, która wielu osobom bardzo się podoba. Niestety w tym przypadku wykorzystanie wizerunku Magika razi każdego, kto zna twórczość grupy Paktofonika. W ich tekstach słuchamy krytyki na temat hierarchizacji czy korporacyjnego wyścigu szczurów. Post, który zatrząsł całym internetem, został usunięty, zaś firma opublikowała na łamach serwisu gazeta.pl oświadczenie, w którym przeprasza. "Szczerze przepraszamy za opublikowanie niestosownego mema ze zdjęciem Magika z Paktofoniki na jednej z naszych grup na Facebooku. Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji. Zdajemy sobie sprawę z zażenowania, jakie mogła wywołać ta publikacja" – czytamy. Portal pracy przeprosił również rodzinę, fanów oraz wszystkich, których niestosowny post mógł urazić. "Materiał został niezwłocznie usunięty z grupy, ale nie mamy już wpływu na powielanie go w social mediach. Wyciągnęliśmy lekcję i zapewniamy, że dołożymy wszelkich starań, aby podobne treści nie pojawiły się więcej w naszych kanałach" – zapewniono. Tragiczna śmierć rapera Przypomnijmy, że Piotr "Magik" Łuszcz 26 grudnia 2000 roku wyskoczył z dziewiątego piętra przez okno swojego mieszkania w Katowicach. Raper w bardzo ciężkim stanie został przewieziony do szpitala, gdzie zmarł mimo wysiłków lekarzy. Domniemaną przesłanką popełnienia przez Magika samobójstwa była próba uniknięcia zasadniczej służby wojskowej, poprzez symulowanie złego stanu zdrowia psychicznego. Jako następstwo doprowadziło to do rzeczywistego uszczerbku na zdrowiu, a w konsekwencji – zgonu.

Źródło: natemat.pl

Netflix zapowiada polski serial "W głębi lasu". W obsadzie Grochowska, Damięcki i Ferency

07.05.2020 12:01

Netflix właśnie opublikował teaser oraz pierwsze zdjęcia z kolejnego polskiego serialu oryginalnego "W głębi lasu", na postawie powieści Harlana Cobena. Sześciodcinkowa produkcja, którą reżyserują Leszek Dawid oraz Bartosz Konopka, dostępna będzie na platformie już 12 czerwca.

Źródło: rss.dziennik.pl

Koniec zdjęć do „W głębi lasu” Netflixa. W rolach głównych Agnieszka Grochowska i Grzegorz Damięcki

05.12.2019 20:44

Zakończono zdjęcia do kolejnego polskiego serialu Netflixa „W głębi lasu”, za którego produkcję odpowiada ATM Grupa. Główne role grają Grzegorz Damięcki i Agnieszka Grochowska, reżyserami są Leszek Dawid i Bartosz Konopka. Serial pojawi się na Netfliksie w przyszłym roku.

Źródło: www.wirtualnemedia.pl

Grochowska i Damięcki w nowym polskim serialu Netfliksa "W głębi lasu"

04.12.2019 18:00

Zakończyły się właśnie prace na planie nowej polskiej oryginalnej produkcji od Netfliksa. Za kamerą stanęli Leszek Dawid i Bartosz Konopka, w rolach głównych zaś wystąpią Grzegorz Damięcki i Agnieszka Grochowska.

Źródło: rss.dziennik.pl

reklama
Kontakt z nami