Wiadomości z tagiem Arkadiusz Jakubik  RSS
Jakubik w końcu zabrał ukochaną na salony. Mało osób wie, że to jego żona

27.02.2024 10:33


Arkadiusz Jakubik to jeden z popularniejszych i bardziej rozpoznawalnych aktorów. Artysta znany jest z kultowych ról, jednak pilnie strzeże swojej prywatności i rodziny. 55-latek ostatnio zrobił jednak wyjątek i na imprezę przybył ze swoją żoną. Mało osób wie, że są ze sobą od ponad 30 lat!

Źródło: www.pomponik.pl

Arkadiusz Jakubik ocenia decyzje rządu. "Będziemy ich rozliczać"

18.02.2024 17:59

Arkadiusz Jakubik wielokrotnie krytykował działania poprzedniego rządu. Po wyborach wielu artystów przyznawało, co sądzą o zmianach w Polsce. Aktor w rozmowie z Plejadą podkreśla, że będzie patrzył ministrom na ręce.

Źródło: plejada.pl

Wojciech Smarzowski kręci „Dom dobry”. TVN Warner Bros. Discovery koproducentem

14.02.2024 20:49

Rozpoczęły się zdjęcia do najnowszego filmu Wojciecha Smarzowskiego „Dom dobry”. W obsadzie znajdą się m.in. Tomasz Schuchardt, Agata Turkot, Agata Kulesza i Arkadiusz Jakubik. Koproducentem jest m.in. TVN Warner Bros. Discovery, a za dystrybucję filmu będzie odpowiadać Warner Bros. Entertainment Polska. Premiera w przyszłym roku. 

Źródło: www.wirtualnemedia.pl

Arkadiusz Jakubik zrobił zamieszanie na Bestsellerach Empiku. Teraz się tłumaczy

14.02.2024 17:59

Arkadiusz Jakubik na rozdaniu Bestsellerów Empiku pojawił się w kamizelce odblaskowej z napisem "Reżyser scen śmiałych". W rozmowie z Plejadą aktor tłumaczy, dlaczego na galę włożył niecodzienny strój. Napis nawiązuje do jednej z ról, jaką zagrał na początku kariery.

Źródło: plejada.pl

Arkadiusz Jakubik zaskoczył strojem. Żartobliwy napis na plecach

13.02.2024 23:59

Arkadiusz Jakubik na rozdaniu Bestsellerów Empiku pojawił się w kamizelce odblaskowej z zaskakującym napisem. Gdy się odwrócił, zebrał brawa od publiczności.

Źródło: plejada.pl

Arkadiusz Jakubik o trudnej relacji z ojcem: "Zostawił nas, jak miałem 14 lat"

09.12.2023 18:46

O Arkadiuszu Jakubiku jest ostatnio głośno z powodu premiery serialu "Informacja zwrotna". Od 15. listopada produkcję można oglądać na Netflixie. Niedawno aktor udzielił wywiadu, w którym opowiedział o skomplikowanej relacji z ojcem.

Źródło: www.rmf.fm

Kożuchowska, Szyc i Jakubik w filmie familijnym „Smok Diplodok”

27.11.2023 12:01

„Smok Diplodok”  - pełna poczucia humoru opowieść o przygodach Diplodoka, inspirowana komiksami legendarnego Tadeusza Baranowskiego, wejdzie do kin jesienią 2024 r. Bohaterowie filmu przemówią głosami m.in. Małgorzaty Kożuchowskiej, Borysa Szyca oraz Arkadiusza Jakubika. To pierwsza tego typu pełnometrażowa polska animacja za którą stoją reżyser Wojtek Wawszczyk oraz studio Human Film.

Źródło: www.wirtualnemedia.pl

Arkadiusz Jakubik zdradził kulisy nagrań sceny erotycznej w serialu Netfliksa. "Kompletny absurd"

24.11.2023 11:59

"Informacja zwrotna" to serial, który powstał na bazie książki Jakuba Żulczyka. Główną rolę zagrał w nim Arkadiusz Jakubik. Aktor zdradził, która scena była dla niego najtrudniejsza. Okazuje się, że chodzi o intymne zbliżenia między nim a koleżanką z planu.

Źródło: plejada.pl

Arek Jakubik jest "chory na Polskę", ale właśnie jest na fali. A nam tłumaczy, co to w ogóle znaczy

19.11.2023 19:53

W życiu Arkadiusza Jakubika w ostatnich dniach nastąpiły dwie ważne premiery – z jednej strony razem z zespołem Dr Misio wydał piątą płytę zatytułowaną "Chory na Polskę", a z drugiej strony właśnie na Netfliksa wskoczył nowy serial z nim w roli głównej, czyli "Informacja zwrotna". Obie te rzeczy mają więcej punktów wspólnych, niż nam się wydaje. "Informacja zwrotna" to adaptacja powieści z 2021 r. pióra Jakuba Żulczyka o tym samym tytule. Arkadiusz Jakubik wciela się w niej w postać byłego rockmana i alkoholika, który wyrusza na poszukiwania swojego zaginionego syna po mrocznych zakątkach Warszawy. Aktor w prawdziwym życiu też gra rocka, więc do roli pasował idealnie, ale to jedyne, co go łączy z Marcinem Kanią. Książka i prace przy serialu Netfliksa stały się też inspiracjami dla jednej z piosenek Dr Misio z nowego albumu. Którą? Tego dowiecie się z naszego wywiadu. Bartosz Godziński: Razem z zespołem Dr Misio wydaliście właśnie płytę "Chory na Polskę". Czy po wynikach ostatnich wyborów "wyzdrowiałeś"? Arkadiusz Jakubik: Nie wyzdrowiałem, dalej jestem "chory na Polskę" i dalej tę chorobę będę z całych sił w sobie pielęgnował. Pewnie dla niektórych może zabrzmieć to banalnie, ale "chory na Polskę" oznacza dla mnie, że po prostu kocham swoją Ojczyznę, jestem Polakiem, patriotą i nigdy nie pozwoliłem, żeby ktokolwiek zabrał mi prawo do używania tych słów. Trawestując mistrza Wajdę: myślę po polsku, mówię po polsku, czuję po polsku, urodziłem się w Polsce i tu umrę. Kropka. Natomiast to, że obudziliśmy się 16 października w nowym, wolnym kraju, to jest najwspanialsza informacja, która do mnie i myślę, że do większości z nas dotarła w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Czy myślisz, że teraz te teksty się zdezaktualizują? Owszem, nowy rząd nagle nie sprawi, że Polska będzie krainą mlekiem i miodem płynącą, ale czy właśnie ta energia i emocje w piosenkach będą dalej na czasie? Nasz ostatni singiel to "Wielkie żarcie". Przed wyborami wypuściliśmy do niego teledysk, który po starej znajomości nakręcił Wojtek Smarzowski. To był nasz krzyk rozpaczy w obliczu walki o frekwencję i tego, czego się tak naprawdę baliśmy. Jeśli ktoś nie widział klipu, to zachęcam bardzo. W ciemnych okularach, w mundurze generała ogłaszam w nim "stan kościelny na terenie całego kraju", który mógłby się pewnie za parę lat wydarzyć, gdybyśmy przegrali te wybory. Jednak przede wszystkim nakłaniamy panów w pewnym wieku, a może po prostu wszystkich Polaków, żeby zrobili sobie badania kolonoskopii, bo niektórym naprawdę by się przydały (śmiech). Stefan Kisielewski powiedział kiedyś: "To, że jesteśmy w dupie, to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać". Tyle tylko, że obraz, który stworzył Wojtek, nadaje pewien kontekst tekstowi piosenki. Umieściliśmy go w takich, a nie innych realiach. Natomiast ja jestem ciekawy, jak ten mój tekst, jak ta piosenka, już bez kontekstu klipu, będą funkcjonowały za cztery czy osiem lat i na ile będzie uniwersalna. "Wielkie żarcie" powstało w grudniu 2019 roku po przegranych wyborach parlamentarnych. Pamiętam emocje i taki właściwie bezruch. Pamiętam moje wkurwienie. Zastanawiałem się, co się musi wydarzyć w tym kraju, żeby ludzie się wściekli, żeby wyszli z domów, żeby wyszli na ulicę, żeby zaczęli głośno krzyczeć, żeby zaczęli pisać jakieś wywrotowe napisy na murach i ścianach klatek schodowych. Tylko że generalnie o politykach nie mam zbyt dobrego zdania. Uważam, że wszyscy są po jednych pieniądzach. Tomek Lipiński pięknie o nich mówił 40 lat temu w swojej piosence: "To oni wytyczyli granice/ To oni zbudowali mur/ To oni podzielili nas/ To oni patrzą na nas z góry". Ja sobie do tego dodałem, że to my, obywatele, jesteśmy po prostu dla nich tylko i wyłącznie pokarmem, wielkim żarciem, o którym sobie przypominają przed wyborami. I wtedy przychodzą do nas "W czym możemy wam pomóc? Co trzeba zmienić?", uśmiechają się i są mili. A jak już czas wyborów się skończy, to wtedy bardzo szybko o nas zapominają. Tak więc zobaczymy, czy zostaniemy tylko żarciem dla nowej władzy. Staram się jednak uciekać w piosenkach od publicystyki, bo takimi komunałami i oczywistościami bawią się i karmią nas media. Teksty powinny być na tyle uniwersalne, żeby za 10-20 lat można było je odbierać przez to, co się dzieje aktualnie w kraju, przez filtr naszych emocji i naszych doświadczeń. I rzeczywiście na tej płycie jest mniej polityki, a więcej jest piosenek jest o miłości, związkach czy kobietach. Wszystko zaczęło się od Strajku Kobiet w 2020 r., na który wybraliśmy się wraz z żoną. Zobaczyłem, że coś się zaczyna dziać, coś się w ludziach ruszyło, jest ferment. Skandaliczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego przelał czarę goryczy. Wtedy pomyślałem sobie, że w końcu mam pomysł na nowy album Dr Misio. "Wielkie żarcie" było już napisane, mieliśmy pierwszą wersję piosenki "Chory na Polskę" i chciałem zrobić konceptualną płytę, w całości poświęconą Polsce. Mówiłem sobie: "Jakubik, musisz wywalić wszystko to, co cię w tej Polsce denerwuje. Masz się z nią pokłócić, powadzić, masz wyznać jej miłość i idziemy w tym kierunku". Powstały jeszcze ze dwie, trzy piosenki i dotarło do mnie, że to... jednak nie był dobry pomysł. Taka płyta mogłaby być dla fanów zbyt monotematyczna. Poza tym nie miałem chyba za wiele ciekawego do powiedzenia na temat Polski, bo, tak jak mówiłem, nie chciałem publicystyki w tekstach – to się najszybciej starzeje. Pandemia to był trudny czas dla wielu z nas i potrzebowałem też zrobić coś, co robię na każdej płycie Dr Misio. One zawsze były dla mnie taką kozetką psychoanalityczną. Nigdy nie byłem u psychologa, ale zawsze muszę parę tematów prywatnych nazwać na płycie, zmierzyć się z nimi, oswoić. Opowiadamy więc o upływającym czasie, o samotności, śmierci, ale i miłości, o której faktycznie jest najwięcej piosenek. Najtrudniejszym dla mnie momentem w ostatnim czasie była śmierć mojej mamy. To była najważniejsza osoba w moim życiu. Wychowywała mnie i mojego brata sama, bo ojciec nas zostawił. Jest dla mnie superbohaterką, świętą osobą, świętą Barbarą. Tak naprawdę wszystko zawdzięczam jej i kiedy odeszła, cały mój świat po prostu runął. Złapałem się na tym, że często do niej dzwoniłem, żeby usłyszeć jej głos na sekretarce. Musiałem wykasować ten numer, bo stało się to wręcz chorobliwe, niebezpieczne dla mojego zdrowia psychicznego. I to właśnie o tym jest tekst piosenki "Wbrew i wobec", w którym śpiewam, że "gdy podnoszę telefon i wybieram twój numer, to jakbym dźwigał cały świat". Wszystko, co robiłem w życiu, to robiłem dla niej, żeby mogła być dumna z syna i była szczęśliwa, że coś tam się mu w życiu udało. Paradoksalnie tak właśnie mamy z rodzicami, że najpierw wszystko robimy wbrew nim, a potem wobec ich. I to jest dla mnie chyba najważniejsza piosenka na tej płycie. I takich "kozetkowych" piosenek jest jeszcze kilka – na czele ze "Znikam". To zapis postpandemicznej depresji. Ilu z nas ostatnio było w gorszej formie psychicznej, ilu z nas nie chciało rano wstać z łóżka? I żeby wszyscy dali nam święty spokój. Najchętniej byśmy po prostu rozpłynęli się w powietrzu i zniknęli. Musiałem samemu przed sobą nazwa te rzeczy w formie piosenek, stąd też dałem sobie spokój z albumem poświęconym w całości Polsce. Stwierdziłem, że mam już parę takich piosenek, ale chcę opowiedzieć też o kondycji człowieka Anno Domini 2023. Mama na pewno byłaby z ciebie dumna szczególnie teraz. Ledwo wydaliście płytę, na którą czekali fani, by po kilku dniach miał premierę serial z tobą w roli głównej, który będzie potencjalnym hitem Netfliksa. W "Informacji zwrotnej" grasz byłego rockmana. Czy doświadczenie w byciu liderem zespołu rockowego pomogło ci w wejściu w tę postać? Od 15 lat gram z Dr Misio, mamy na koncie kilkaset koncertów, byliśmy parę razy na Przystanku Woodstock i w Jarocinie, ale moim ulubionym klimatem są jednak kluby muzyczne, gdzie widzę oczy ludzi, ich emocje, mogę wejść w jakiś rodzaj interakcji z publicznością. Na pewno pomogło mi to w stworzeniu fundamentu pod mojego bohatera – Marcina Kanię, który przez lata grał z zespołem Teatr Lalek i był autorem jego największych przebojów. Tyle tylko, że w samej powieści Kuby Żulczyka i adaptacji praktycznie nie ma tego rockandrollowego życia. Nie ma żadnych koncertów, retrospekcji z sali prób i z tego, co się działo za kulisami. Bardzo się cieszę, że Leszek Dawid, reżyser serialu, zdecydował się zaprosić do współpracy Olafa Deriglasoffa, z którym nagrałem kilka płyt. To jest mój przyjaciel, znakomity artysta, który na rocku zjadł swoje wszystkie zęby. Olaf napisał fantastyczną muzykę do "Informacji zwrotnej". Te wszystkie gitary, bas, ta rockowa energia jest myślę tym, co Marcin Kania ma w głowie. To są jego emocje. I świetnie, że muzyka rockowa pojawia się w formie ścieżki dźwiękowej w tym serialu. Na tych fundamentach zbudowałeś jednak postać zupełnie inną niż ty. Stworzyłeś bardzo mocną i niejednoznaczną kreację. Kibicujemy Kani w poszukiwaniach syna, ale miałem też wiele momentów, za które go nienawidziłem. I to właśnie było dla mnie najtrudniejsze zadanie. Wcale nie to, żeby grać gościa, który lubi zaglądać do kieliszka, bo już takich parę postaci w życiu zagrałem. Kiedy dostałem propozycję od producenta Łukasza Dzięcioła z Opus Film i przeczytałem powieść, to złapał mnie pewnego rodzaju niepokój. Ja po prostu po lekturze nie cierpiałem Marcina Kani! Przeraziłem się, bo zastanawiałem się, co się musi wydarzyć w adaptacji, żeby widz jednak kibicował mu emocjonalnie i szedł razem z nim w poszukiwaniu jego zaginionego syna. Jak obronić bohatera, którego nie da się polubić. W powieści była taka jedna scena, która w ogóle przekreśliła w moich oczach Kanię – gdy zabija w ogrodzie swojego psa, by zrobić na złość swojej rodzinie. Coś niewyobrażalnego. Bohater filmowy czy serialowy może robić różne okropieństwa i widz jest mu to w stanie wybaczyć. Ale kiedy zabija swojego psa, to po prostu część widzów odpuści sobie dalsze oglądanie, a resztę przestanie Kania obchodzić. Na szczęście Kacper Wysocki, scenarzysta, nie zamieścił tej sceny. Myślał tak samo ja, żeby za wszelką cenę obronić tę postać. Czy to nam się udało? O tym zdecydują widzowie. Wydaje mi się, że tak też jest ciekawiej, bo sami do końca nie wiemy, co o nim myśleć. Do tego jest alkoholikiem, a o takich osobach, ich decyzjach i działaniach, można mieć bardzo różne zdanie. Do tego każdy albo miał do czynienia z pijanym człowiekiem, albo samemu się upił. To też zagrałeś bardzo przekonująco. Wydaje się, że przecież łatwo zagrać pijaka, ale chyba wcale tak nie jest, bo można przesadzić. Czy tobie trudno się gra taki stan? Z jednej strony posiadam swego rodzaju pamięć psychofizyczną, czyli jestem w stanie odtworzyć stan upojenia alkoholowego. Z drugiej strony nie wymyślam sobie, jak bohater porusza się lub gestykuluje po alkoholu. Niestety mam swoją, może nienajmądrzejszą, metodę pracy nad rolą. Polega na prowadzeniu intensywnego strumienia świadomości, monologu wewnętrznego. Kiedy zaczynam myśleć jak Marcin Kania, to za głową idzie, krótko mówiąc, reszta ciała. To jest o tyle trudna metoda, że potem ten strumień świadomości jeszcze cały czas siedzi w głowie, nawet po zakończeniu zdjęć. Buzuje w czaszce i trzeba się go po prostu pozbyć, zresetować. Po zdjęciach do "Informacji zwrotnej" od razu wszedłem z Dr Misio do studia nagraniowego. Dzisiaj widzę, że na płycie "Chory na Polskę" w paru kawałkach odzywa się Marcin Kania. Zagrałem parę trudnych ról w swoim życiu, ale ta, obok Edwarda Środonia w "Domu złym", była dla mnie najtrudniejsza. Środoń nie był uzależniony, ale faktycznie w tamtej chałupie dużo bimbru się lało i cała intryga rozgrywała się w oparach alkoholowych. "Informacja zwrotna" dla mnie nie jest jednak historią choroby alkoholowej i tego zła, które ona niesie ze sobą. Tego napalmu, którym nasz bohater podpala wszystko dookoła, niszcząc ludzi i paląc wszystkie mosty. Dla mnie to jest historia o prawdzie. To jest historia o tym, jak my, nie tylko alkoholicy, potrafimy swoją prawdę i pamięć zmieniać, rekonstruować niewygodne fragmenty i na ich miejsce wprowadzać fajniejsze, bardziej jasne i przyjemniejsze dla nas obszary. A potem w to wszystko wierzyć, bo to jest ta nasza najprawdziwsza prawda. Jest zresztą taka piosenka na ostatniej płycie Dr Misio. Nosi tytuł "Prawda". "Prawda, nie ma jej, prawda nie okłamuj się". I czy to nie jest prawda?

Źródło: natemat.pl

"Informacja zwrotna" czy "Dom zły"? Która rola była najtrudniejsza dla Arkadiusza Jakubika?

17.11.2023 12:01

Arkadiusz Jakubik znany jest z filmów Wojciecha Smarzowskiego. Jedną z nich była rola Edwarda Środonia w produkcji "Dom zły". Teraz aktora można zobaczyć w serialu "Informacja zwrotna", który od środy dostępny jest na Netflixie. Którą rolę Jakubik uważa za najtrudniejszą w swoim życiu? O kim myślał na planie produkcji, która powstała na podstawie książki Jakuba Żulczyka?

Źródło: rozrywka.dziennik.pl

reklama
player+
Kontakt z nami