Wiadomości z tagiem Mireille Mathieu  RSS
Reni Jusis dla naTemat: Jestem zażenowana, że mamy XXI wiek i nadal musimy walczyć o prawa człowieka

24.07.2021 16:58

"Je susi Reni" to pandemiczne dziecko Reni Jusis. Artystka wydała płytę po francusku, gdzie interpretuje najpiękniejsze utwory w tym języku. W rozmowie z naTemat opowiedziała o tworzeniu płyty w pandemicznym czasie, o miłości do Francji oraz o tym, że to nie czas na bycie biernym.[i]Z Reni Jusis, dzień po premierze płyty, rozmawiała Żaneta Gotowalska.[/i] [b]Jak się czujesz po premierze?[/b] Premiera zaczyna się teraz tak naprawdę dzień wcześniej, bo o północy płyta jest już na streamingach. Od kilku płyt świętowanie wydania płyty zaczyna się więc już w nocy, kiedy spływają pierwsze wiadomości, bo ktoś odsłuchał od razu. Wtedy kontakt z odbiorcą jest namacalny. Kilka godzin wcześniej płyta jest dostępna w Australii, więc Polacy mieszkający na tym kontynencie mogą ją przesłuchać jeszcze szybciej. [b]Dużo jest pozytywnych głosów? [/b] Na początku płytę nagrywam dla siebie. Zawsze jest ryzyko, że fani, którzy wolą mnie z głównej działalności elektronicznej nie będą tym zainteresowani. Ale jako artystka mam prawo wyrażać się w różny sposób, również stylistycznie. Biorę to ryzyko na siebie.[block position="indent"]358641[/block]Koncert w sieci, który jest dostępny od 9 miesięcy, a który zrobiliśmy podczas pandemii, był minimalistyczny. Zagrałam tam z trio, a tutaj instrumentarium jest zaskakująco szersze. Dużo jest fletów, trąbki, kontrabasu. Mam wykształcenie klasyczne, więc się tym ekscytuję. Wierzę, że moja publiczność dojrzewa razem ze mną i jest gotowa na takie wyzwania.[embed]https://www.instagram.com/p/CREQZUdD2_k/[/embed][b]Niektórym fanom zdarza się nie do końca akceptować eksperymenty i nowe drogi muzyczne, obierane przez artystów. Mówią wówczas, że tęsknią za starymi utworami. [/b] Takie głosy zawsze będą się pojawiać, ale to nie może wpływać na moje wybory. Jestem artystką, wyrażam siebie, to jest moja kreacja. Gdybym podążała tym, o czym mówisz, musiałabym zrobić badanie jak firma marketingowa, co się podoba mojej publiczności i nagrać taką płytę. Wtedy moja płyta byłaby produktem skrojonym na miarę. Nigdy nie odcinam kuponów od poprzedniej płyty. Każda następna jest inna. Mam wrażenie, że przyzwyczaiłam już moją publiczność do tego. [b]Odcinanie kuponów nie ma nic wspólnego z rozwijaniem się. [/b] Naszą twórczością również edukujemy naszą publiczność, tworzymy koncepcje i zawsze musimy liczyć się z tym, że one będą bardziej lub mniej popularne. Nie każda płyta musi być pikiem popularności. Bardzo ważne są dla nas artystyczne osiągnięcia. Jestem z "Je suis Reni” bardzo dumna. To moja 9. płyta, chyba najdojrzalsza. Wcześniej nie miałabym takich umiejętności interpretacyjnych i aranżacyjnych, żeby ją zrealizować. To był odpowiedni czas, żeby ją nagrać. [b]Ostatni czas był dla wielu blokującym momentem, a dla ciebie momentem twórczym. "Je suis Reni” to twoje pandemiczne dziecko. Czy od razu weszłaś w ten etap? [/b] Nie, na początku miałam okres frustracji. Zanim nauczyłam się żyć z dnia na dzień, zostawiając moje oczekiwania czy ego, minęło trochę czasu. Mam w sobie taką cechę, że po pierwszym szoku staram się zebrać w sobie, nie poddawać się. Byłam rok bez pracy, bez koncertów. Wykorzystałam ten czas, by móc wreszcie wrócić do lekcji francuskiego. Gdybym dalej koncertowała, projekt trwałby latami. A tak całe półtora roku spędziliśmy na głębokim researchu muzyki i konsultacjach z języka francuskiego. Wybrałam 50 piosenek, nagraliśmy 20 z nich, na płycie ukazało się 14. Kilka z utworów czeka jeszcze na opublikowanie, ponieważ wciąż pracujemy nad prawami. Korespondujemy z francuskimi twórcami i rozmowy wciąż trwają. To trudny proces logistyczny. Sporo utworów, na których interpretację nie odważyłam się na płycie, gramy też na koncertach. Kocham Édith Piaf, jest dla mnie świętością, bardzo dużo śpiewałam jej na studiach na zajęciach teatralnych. Na koncertach bez tego nie mogłabym się obejść. Jesteśmy w trakcie prób, przygotowujemy się do koncertów. [b]W twojej rodzinie miłość do Francji jest bardzo obecna. [/b] Zamiłowanie do kultury francuskiej było u mnie od zawsze. Moja mama jest frankofilką, moja siostra wyjechała 15 lat temu do Francji, często ją odwiedzamy. Przyjaźń polsko-francuska jest mocno w naszej rodzinie zakorzeniona. [b]Mama chciała cię zarazić muzyką i kulturą francuską? [/b] Moja mama po prostu słuchała Mireille Mathieu i Édith Piaf. Dzięki niej poznałam te wokalistki. Zrobiły na mnie ogromne wrażenie swoją siłą. Silne kobiety, których interpretacje były często bardzo dramatyczne.[block position="indent"]358639[/block]Jak pomyślałam o projekcie z muzyką francuską uznałam, że to jedyna, niepowtarzalna okazja, by móc interpretować tę piosenkę na nowo. Z jakiej innej okazji miałabym wyskoczyć z delfinem Umem? To możliwość spełnienia swoich muzycznych marzeń.[embed]https://www.instagram.com/p/CRTSdacDL8j/[/embed][b]Długo kiełkował w tobie pomysł, żeby zająć się francuskimi piosenkami? [/b] Na studiach śpiewałam sporo muzyki francuskiej. Potem inspirowała mnie francuska scena elektroniczna. Czasami wychodzi na wierzch głęboka potrzeba powrotu do naszych korzeni lub dawnych pomysłów. Sam pomysł powstał na krótko przed pandemią. Na chwilę się zamroził, bo nie wiadomo było, co się będzie działo. Wszyscy czekali na obrót sprawy. Nauczyliśmy się żyć z pandemią. Spędziłam czas od jesieni do maja, by pracować nad tym projektem. To moje pandemiczne dziecko. Gdyby nie tyle wolnego czasu pewnie nagrywałabym to kilka lat. Tak zazwyczaj pracuje się nad płytą. [b]Jak wyglądały nagrania od strony językowej? Konsultowałaś się z siostrą? [/b] Moja siostra, kiedy dowiedziała się, że robimy ten projekt, zaproponowała mi konsultacje językowe online. Przez ten rok spędziłyśmy ze sobą bardzo dużo czasu. Śmiejemy się, że dawno tak długo, często i intensywnie ze sobą nie rozmawiałyśmy. To projekt rodzinny. [b]Czy jest w tobie chęć, by eksperymentować dalej? Jak wspomniałaś, jest wiele niewykorzystanych utworów. Być może jednak chciałabyś powrócić do romansu z elektroniką albo połączyć Francję i elektronikę właśnie? [/b] To projekt specjalny w moim życiu. Jak długo potrwa? Wszystko zależy od tego, jakie będzie zainteresowanie nim. Mam już producenta na moją nową płytę, która będzie elektroniczna, ale i eklektyczna. Nie będę się zamykać wyłącznie na elektronikę. Jak tylko skończyłam płytę już myślałam o następnej. Nie w kategorii, że muszę ją nagrać teraz, ale pojawiły się bardzo pierwsze myśli. To już we mnie kiełkuje, ale to bardzo początkowa faza. Mam zespół ludzi, z którymi chciałabym pracować. Przy okazji premiery wiele osób poleca mi nagranie kolejnych francuskich utworów.. Powstaje dużo dodatkowych pomysłów. To wieczny koncert życzeń. Jeśli udałoby nam się ustalić kwestię praw do niektórych francuskich kawałków, być może nagrałabym jeszcze kilka numerów i zrobiła reedycję płyty z pomysłami, które się rodzą na bieżąco. A potem czas będzie wracać do mojej głównej działalności. Teraz żeby nie tracić kontaktu z elektroniką, gram sety didżejskie. [b]Słuchając twojej płyty miałam wrażenie, że to pewien manifest. Nie w kategoriach politycznych czy społecznych, ale pokazujący, że jesteś w tym miejscu swojej drogi muzycznej, że możesz zaryzykować i zrobić wszystko, na co masz ochotę. Jest w tym coś mocnego, kobiecego. [/b] Michał Przytuła, producent i realizator, z którym nagrywam od 20 lat, od początku mówił: Reni, taką pracę włożyłaś, żeby wrócić na scenę taneczną po długim urlopie macierzyńskim, dlaczego znów chcesz zrobić woltę. Powiedziałam mu, że nie oszukasz nigdy swojego wewnętrznego głosu. Nigdy nie kalkulowałam. Wiedziałam, że jeśli jest entuzjazm dla danego projektu, to właśnie jest czas, by go zrealizować. Na koniec nagrań w studio Michał przyznał, że bardzo szanuje to, że miałam odwagę zrobić taką płytę. Po to wybrałam ten zawód, żeby spełniać swoje wizje artystyczne. Kiedy, jeśli nie teraz? To samo było przy współpracy z Łukaszem Garlickim. Wybór piosenek i sama aranżacje bardzo nas poruszyły. Kiedy skończyliśmy nagrania, musieliśmy dochodzić do siebie jeszcze jakiś czas. Czułam, że osiągnęliśmy taki nastrój i interpretacje, że nas samych to zaskoczyło. Wiedzieliśmy, że to proces. Poruszyły nas emocje, które były w tych utworach. [b]W wyniku współpracy z Łukaszem Garlickim powstał teledysk, a w zasadzie krótki metraż "Historia czerwonego kapelusza" będący impresją na temat kompozycji Nino Ferrer "La rua Madureira". Osiągnęliście tam niesamowity klimat jak z amatorskich nagrań VHS z lat 90. [/b] To pomysł Łukasza, który jest człowiekiem renesansu i ma wiele pasji w życiu. Wyznaje ogromną dbałość o szczegóły, z którą podchodzi do każdego projektu. Kiedy przyjechał nagrywać "La rua Madureira” najpierw opowiedział nam całą historię życia Nino Ferrer, zresztą bardzo wzruszającą. Zrozumieliśmy, że to dlatego, że kiedy przygotowuje się do roli, robi absolutny research wszystkiego na ten temat.[embed]https://www.youtube.com/watch?v=8AJH2rZIe3c[/embed]Nasz duet "La Rua Madureira” opowiada historię tragicznego w skutkach romansu, w finale którego odwożona taksówką na lotnisko dziewczyna, nigdy nie dociera do swojego domu w Rio de Janeiro. Tak opisuje swoje wspomnienia Nino Ferrer: "nigdy nie zapomnę koloru nieba w Brazylii, nigdy nie zapomnę ulicy na której mieszkałaś, chociaż nigdy tam nie byłem”. Pomysł Łukasza był taki, że aby zilustrować te nostalgiczną bossanovę nad polskim morzem. Pożyczyliśmy od naszych przyjaciół kamerę VHS, która nie do końca dobrze działała. Trzeba było przyciskać ją w specyficzny sposób, by dało się jej używać. Kręciliśmy od świtu do zachodu słońca w sumie nie wiedząc czy wszystko się zapisuje i jaki będzie efekt. Efekt końcowy był rownież dla nas pewnego rodzaju niespodzianką. [b]Mówiłaś o sile kobiet. Jest ona w dzisiejszych czasach wyjątkowo potrzebna, patrząc na wszystko, co dzieje się w temacie naszych praw. [/b] Jestem zażenowana, że mamy XXI wiek i nadal musimy walczyć o prawa człowieka. Tak mało się nie zmieniło. Nadal mamy bardzo dużo do zrobienia. Ruch "Me too" zrobił tak wiele! Jego wpływ i konsekwencje działają nadal, jak kula śniegowa.. Jest to widoczne w bardzo wielu przestrzeniach życia. My kobiety, ale po prostu i my ludzie, staramy się walczyć o swoje prawa, głośno mówić "nie”, stawiać granice. czy protestować w słusznej sprawie. Wreszcie uwierzyliśmy, że możemy być usłyszani. To niezwykle trudne, ale i ciekawe czasy. Staram się wspierać liczne inicjatywy społeczne, bo nie można być już dłużej biernym. To nasz obowiązek, żeby aktywistycznie żyć i starać się wspierać potrzebujących, słabszych, mniejszości. Jest ogromnie dużo do zrobienia również w kwestii zmian klimatycznych. Kto jak nie my!

Źródło: natemat.pl

Mireille Mathieu: Słowik z Awinionu

26.11.2019 8:40


"Scena to całe moje życie" – mówi. Poświęciła jej wszystko. Jest na niej od ponad 50 lat, wciąż z tym samym wizerunkiem – z charakterystyczną grzywką i w czarnej sukni, często ozdobionej białym kołnierzykiem.

Źródło: muzyka.interia.pl

Mireille Mathieu z doktoratem honoris causa w Moskwie

05.09.2018 9:59


Francuska wokalistka Mireille Mathieu otrzymała tytuł doktora honoris causa od prestiżowego rosyjskiego uniwersytetu. Pieśniarka od czasów ZSRR cieszy się wśród Rosjan sporą popularnością.

Źródło: muzyka.interia.pl

reklama
Kontakt z nami